Podobno autorka bloga ziewa tak jak jej pupil w momencie, gdy zmęczy ją blogowanie i zrozumie, że czas na sen. |
Czytając posta na jednym z moich ulubionych blogów, kątem oka dostrzegłam na prawym marginesie szalenie kolorową ikonę. Po lekturze notki, kliknęłam w miejsce, które mnie tak zafrapowało i trafiłam na http://hobbyata.blogspot.com/. Najnowszy post opowiadał historie powstawania pewnego bardzo interesującego patchworku. Pomyślałam, że strona ta zainteresowałaby Jotkę, bo jest Ona wielką miłośniczką, tego typu „wytworów”. Zamieściłam komentarz pod postem i postanowiłam, że gdy tylko dokończę rozpoczęte prace szydełkowe i krawieckie, to poznam ten blog w całości. Kilka dni później obejrzałam pracę zatytułowaną „Rok” i byłam już pewna, że chcę głębiej wniknąć w świat „ATY”.
Dwunastego marca rozpoczęłam lekturę od najstarszego postu z dnia 22.10.2008, brzmiał on tak” Dzień powstania bloga. Póki co, muszę się nauczyć poruszać w wirtualnym pamiętniku, więc na tym kończę pierwszy wpis”. Zapowiadało się ciekawie i tak faktycznie było. We wspomniany dzień przeczytałam 5 wpisów rano i drugie tyle wieczorem. Nie bawiłam się tak świetnie, jak u „Jaga to ja”, bo choć humor podobny i znakomita lekkość pisania, to jednak czułam drobny „piasek między zębami”.(odczucie było, ale nie umiem wytłumaczyć czego dotyczyło konkretnie). Pod względem „literackim” bowiem blog jest ciekawy, przyłapałam się na tym, że czasami nie wiedziałam, czy tekst jest fikcją czy opisem prawdziwego zdarzenia.
Po obejrzeniu kolejnego naszyjnika frywolitkowego chciałam napisać komentarz. Okazało się, że autorka ma moderację komentarzy do postów starszych niż 3 dni. Zasmuciło mnie to, bo rozmowa za którą uważam komentarz, możliwa jest tylko w przypadku bardzo aktualnych wpisów, i to pod warunkiem, że zostaną one przeczytane i skomentowane w określonym czasie. Zrezygnowałam z czytania dawnych postów, przeglądnęłam je jednak pod względem zamieszczonych prac.
Nie natrafiłam do tej pory na inną blogerkę, która parałaby się tak wieloma rodzajami rękodzieła: szydełko(swetry, chusty), biżuteria frywolitkowa za pomocą igły. Gdy ja pierwszy raz zetknęłam się z frywolitkami, to robiono je za pomocą drewnianego czółenka.Metoda igłowa nie była mi znana,
nawet nie wiedziałam, że takie specjalne igły istnieją.
Tak rozpoczyna się pracę nad hardanger'em |
To kilka kroków dalej ale do końca daleko |
Mnie jednak urzekło to, czego chciałam poszukać na tym blogu: prace rękodzielnicze na tak wysokim poziomie i precyzji wykonania , jak wspomniane już patchworki.
W notkach, które przeczytałam znalazłam: serwetkę „Dyspensa”,( coś pięknego),serwetę hardangero biżuterię frywolitkową(„Zakonnica spadająca ze schodów"-super fajny) , pudełko na wino ozdobione decoupage'm, stroik wielkanocny.
Kiedy już myślałam, że to koniec
jej twórczych szaleństw, okazało się, że potrafi być
stolarzem, bo najnowszy post opowiada, o zrobieniu własnej pracowni.
Oglądając zdjęcia, byłam przekonana, że pokazują one
rzeczywistą pracownię ATY, tyle tylko, że w pomniejszeniu. Byłam
ogromnie zdziwiona, gdy po przeczytaniu tekstu okazało się, że
wszystkie sprzęty i akcesoria są w wydaniu mini.
Blog wart jest zaglądnięcia dla
jednych z racji tekstów. „Można się obśmiać” jak to
nazywają inni komentujący. Dla takich jak ja, ze względu na prace
wykonane przez autorkę. Jest ona osobą nie tylko bardzo zdolną ale
i inteligentną. Jeżeli wy będziecie ciekawi jej twórczości,
to wpadnijcie do Warszawianki, bibliotekarki, matki dwóch
uzdolnionych córek.
. Kobieta to niezwykła, o jej pasji
czytelniczej możecie poczytać na blogu(nazywa je drugim
dzieckiem):”Tajemniczy szelest
kartek”http://biblioata.blogspot.com/, a umiejętności kulinarne
poznacie na blogu(trzecie dziecko) „Garkotłuk, czyli
kuchennie”http://garymoniki.blogspot.com/.
Zamieszczone w poście prace ATY
zaczerpnęłam z Google. Na blogu autorką zdjęć jest starsza córka
autorki.
Poduszka z kotem mnie ujęła - pewnie przez "lokalny patriotyzm" - ale ładna :)) ja takich nie potrafię
OdpowiedzUsuńZawsze można prawdziwego kota na poduszce ułożyć... ;) :)
UsuńNo, to sobie zażartowałam. Mam nadzieję, że nie jest to nietaktem. Pozdrawiam serdecznie.
No właśnie moje koty się tak układają :) nie jest żadnym nietaktem:))) wolę ludzi z poczuciem humoru
UsuńTrzeba jednak uważać z żartami, zanim poznamy poczucie humoru i wrażliwość drugiej osoby.
UsuńWolałam więc z góry się usprawiedliwic.
Także lubię ludzi zpoczuciem humoru.
No to trafił swój na swego, bo "Jaga", to "jajczara co się zowie", o czym można się przekonać na blogu. Serdeczne dzięki alEllo za komentarz. Twoje "klik dobry" ujęło mnie od pierwszej chwili, gdy tylko przeczytałam Twoje komentarze na różnych blogach. Zapraszam częściej, a do Kominkowa wpadać będę przy każdym nowym poście. Niestety nie jestem globtroterem, więc o podróżach raczej ze mną nie podyskutujesz, ale na inne tematy bardzo chętnie. Ukłony.
UsuńPodziwiam także za rozmaitość pasji i talentów, może na emeryturze wezmę się za patchworki, ale tyle planuję, że chyba życia mi nie starczy...
OdpowiedzUsuńDobrą logistyką można ponoć zdziałać cuda, mnie ona nigdy nie wychodzi, ale Ty wycieczki, rower i inne zajęcia ruchowe możesz uskuteczniać w dni pogodne, a w pochmurne szyć patchworki. Pozdrawiam.
UsuńI tego będę się trzymać :-)
UsuńKlik dobry:)
OdpowiedzUsuńTalenty... Pasje... Czyż to nie piękne, że ludzie je posiadają? Myślałam, że w dzisiejszych czasach tylko przy komputerach wszyscy przesiadują, a to jednak nieprawda. Robią także przeróżne piękne rzeczy.
Jestem pełna podziwu.
Jeśli chodzi o komentarze, to ja także lubię, gdy są w formie rozmowy. A najbardziej, gdy dyskusja rozwija się i rozmawiają wszyscy ze wszystkimi, nawiązując także do komentarzy wcześniejszych, bo są widoczne, a nie "wiszą" gdzieś w moderacji.
Pozdrawiam serdecznie.
Jesteś najlepszym przykładem, że nie wszyscy i nie tylko przesiadują przed komputerem. Rozwijasz swoje rozliczne pasje, a ja z przyjemnością podziwiam efekty Twoich wysiłków. Uwielbiam czytać komentarze innych, bo często są dowcipne, z polotem. Ja niestety w komentarzach staję się "moralizatorska", ale wysoko cenię wymianę poglądów z autorem bloga czy innymi jego gośćmi. Do miłego zobaczenia.
UsuńWitam i pozdrawiam oraz najmocniej przepraszam, że do tej pory nie odpowiadałam na Pani komentarze na moim blogu (kreatywnanoctally2.blogspot.com) ale z jakiejś przyczyny nie wyświetlały się one. Dopiero dzisiaj wszystkie pojawiły się hurtem i dopiero mogłam je przeczytać. Dziękuję i jeszcze raz bardzo przepraszam, żeby nie było, że jestem jakaś wredna, niekomunikowalna baba. ;)
OdpowiedzUsuńMnie też jest miło gościć Cię na swoim blogu. "Wredne, niekomunikatywne, baby" też mają prawo żyć. Ja czasami taka bywam. Z przyjemnością zajrzę do Ciebie, by zobaczyć, co nowego wyszło spod Twoich utalentowanych rąk. Miłego tygodnia życzę.
UsuńA ja mam róznie z ta kreatywnością....Ale jak zaczyna mnie nosić, a nie daję rady "dziabać" albo szyć, to przy sztalugach zapominam o boleściach różnych... :-). Chyba że migrena...
OdpowiedzUsuńAle i tak jest cudnie, wiosennie :-)
Gdy nie mogę szydełkować, szyć, bo stawy rąk bolą, to niestety przy sztalugach nie mogę stanąć, bo talent plastyczny syn ma po ojcu, a nie po mnie. Zgadzam się, że jest wspaniała pogoda, która nastraja pozytywnie. Pozdrawiam.
UsuńA w realu Ata jest ogromnie fajną babką. A co do frywolitek- są również szydełka specjalne do tego.
OdpowiedzUsuńTylko ja nie mam cierpliwości do frywolitek, więc nie robię.
Ata ma świetne poczucie humoru - jednym słowem- jest naprawdę baaaardzo fajna!.
A jej zacięcie i cierpliwość do szycia zawsze mnie zadziwia. Osobiście wolę prowadzić samochód tysiąc kilometrów niż przeszyć kawałek na maszynie.
Miłego;)
O braku cierpliwości mówi kobieta, która o ile pamiętam tworzy piękną biżuterię, dzierga skarpety i ostatnio nawet wdzianko postanowiła machnąć. Zgadzam się , że szycie,a szczególnie patchworków jest czasochłonne i żmudne, ale elektryczna maszyna w nim pomaga, a elektrycznego szydełka czy drutów nikt nie wymyślił. Trochę Ci zazdroszczę, że znasz Atę z realu. Dziękuję za komentarz. Ukłony.
UsuńJuż od dawna nie pasjonują mnie robótki ręczne, ale podziwiam ludzi, którzy potrafią robić różne cudeńka.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam wiosennie.
Potrafić docenić starania innych, to też sztuka. pozdrawiam serdecznie.
UsuńWitaj Iwono.
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że nie odzywałem się. Tak jakoś wyszło... Nadrobię to, bo chyba lepsze czasy nadeszły!
Witaj, miło mi,że nadeszło lepsze. Cieszę się razem z Tobą.Ukłony.
UsuńW te klocki (mam tu na myśli rękodzieło) zawsze byłam słaba. W podstawówce to mama odwalała za mnie pracę ręczne na oceny. I tak mi zostało. Lubię rękodzieło, ale bardziej oglądać, kupować, lecz nie tworzyć. Na jednym ze zdjęć zauważyłam maszynę Singer, o ile wzrok mnie nie myli... Mama miała podobną, teraz szyje na takiej poręcznej, elektrycznej. Muszę sprawdzić, czy jeszcze ma tę starą. Podobno kiedyś ktoś chciał ją od niej kupić, bo dzisiaj można dostać parę złotych za taką staroć.
OdpowiedzUsuńTa maszyna na zdjęciu, to miniaturka. Za "Singera" przedwojennego można faktycznie dostać parę złotych. Po mojej babci taką maszynę zniszczyły młodsze pokolenia, więc nie mogłam się przekonać ile może być warta. O ile pamiętam z Twojego bloga, masz inne talenty, z których blogowicze mogą korzystać. Pozdrawiam.
UsuńNiewątpliwie, Iwonko, odwiedzę polecany przez Ciebie blog i to niekoniecznie ze względu na "robótki ręczne", bo te kojarzą mi się nieco inaczej.
OdpowiedzUsuńTymczasem zapraszam do mnie na post gościnny Piotra.
ściskam ochoczo
Ciebie Andrzeju jako polonistę i wielkiego humanistę, bardziej zainteresuje na tym blogu słowo pisane. Twój wywiad czytałam i byłam pewna, że dałam tego wyraz komentarzem, ale być może tylko o opinii myślałam, a jej nie zwerbalizowałam. Pozdrawiam.
UsuńMam szczęście, bo na moim blogu goszczą m.in. trzy wspaniałe blogerki o nicku "Iwona", dlatego jest mi głupio, że przez moją chorobę i pomyłkę zaniedbałem wizyty u Ciebie. Mam nadzieję to odrobić.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
P.S Byłem na stronie ATY, ale jeszcze tam zajrzę, bo faktycznie jest b. interesująca.
Zawsze będzie mi miło gościć Cię u siebie.Czytując inne blogi również zauważyłam, że "Iwon Ci u nas dostatek". Jedna jest tylko z imienia, druga wspaniała Iwona K... no i Zmyślona ja. Każda jednak ma inny styl zamieszczanych komentarzy, więc powinieneś jakoś sobie z nami poradzić. Pozdrawiam i cieszę się, że blog ATY przypadł do gustu.
UsuńTu tylko w jednym temacie: moderowania komentarzy. Staram się to zrozumieć, ale nie potrafię. Już kilku blogerów(-ek) przekonałem, że to bez sensu i tylko zniechęca do komentowania. Rzecz w tym, że ja mam awersję do cenzury, a takie moderowanie bardzo ją przypomina.
OdpowiedzUsuńRozumiem, że część blogerów w ten sposób chce się chronić przed trollami. Osobiście mnie to zjawisko jeszcze nie dotknęło, ale myślę że inteligentny człowiek umiałby sobie poradzić w inny sposób. Ten czarny kot z ikonki jest fajny, ale osobiście stronię od nich, nie tylko dlatego, że w domu mam 2 suczki.
OdpowiedzUsuńTa kotka to moja pupilka, Jimi-Jimi, podrzutek (mam domek z podwórkiem). Miałem dwa owczarki, którym koty w niczym nie przeszkadzały, ale uważam trzymanie kota, kotów tylko w domu, wymaga wiele zachodu, więcej niż psy.
Usuń