niedziela, 8 marca 2020

"LUSTERECZKO POWIEDZ PRZECIE..."


     Zaklęcie wypowiadane przez macochę w znanej bajce „Królewna Śnieżka” stało się pretekstem do napisania tego postu.W pierwotnej wersji miała się w nim znaleźć historia i rozwój luster na przestrzeni wieków. Podawałam też wieloznaczność słów lustro i zwierciadło. Tekst był długi i nudny.
     W ten szczególnie miły dla kobiet dzień, opowiem Wam o moich lustrach. Może nie będzie ciekawiej, ale bardzo osobiście.
    Nigdy nie należałam do osób przesadnie dbających o swój wygląd, ale każdy chce sprawdzić czy fryzura jest należyta, a części stroju pasują do siebie i czy czegoś nie brakuje w naszym wyglądzie. Jako dziewczynka zadowalałam się małym prostokątnym lusterkiem, które miało podobiznę ulubionego aktora na odwrocie. Jako nastolatka kupiłam sobie pierwszą puderniczkę, była okrągła, zapinana na suwak. Nigdy nie używałam pudru, więc jej dolna część nie była używana. Chodziło o ochronę lusterka, co miała gwarantować obudowa wykonana z pikowanej grubej materii. Dziś nie pamiętam, co się z ową puderniczką stało. Mogę jedynie się domyślać, że w jakimś momencie upadłam i lusterko stłukło się. 
   Zastąpiłam je puderniczką w metalowej, złotego koloru obudowie, w której zamiast zamka był zatrzask. Nie przepadam za lustrami jako elementami wystroju wnętrz, chociaż optycznie powiększają pomieszczenie i wraz z ciekawą ramą zdobią je. Dlatego dziś mam jedno średniej wielkości lustro w łazience, zawieszone nad umywalką. Drugie ręczne, w plastikowej ramce z rączką używam do sprawdzania wyglądu. Jest ono dwustronne, jedno pokazuje rzeczywisty obraz, drugie mające pomóc w robieniu makijażu, powiększa. Myślałam także o dużym lustrze, obejmującym całą postać, które miało zawisnąć w przedpokoju. Spoczywa w pudełku na półce meblościanki,bo odechciało mi się zawieszać je, gdy w czasie wizyty u sąsiadki, zobaczyłam siebie w jej tremo.
.TREMO -«wysokie lustro, często sięgające od sufitu do podłogi lub połączone ze stolikiem konsolowym».
   Nie mam mieszkania na tyle dużego, by stanęła w nim toaletka czyli mebel z lustrem i miejscem na przybory do makijażu oraz robienia fryzur, choć oglądając ją na filmach, zawsze pragnęłam takową posiadać. Ostatecznie zadowoliłabym się psyche, a jest to duże zwierciadła stojące , umocowane na zawiasach, popularne w okresie empire,ale na nie też się nie zdecydowałam.
    Moja matka była wielbicielką luster kryształowych uważanych za najcenniejsze wśród luster, było wykonane ze szkła ołowiowego. Charakteryzowało się większą przejrzystością, łatwiej poddawało się obróbce. Ten rodzaj czystszych zwierciadeł z ozdobnym szlifem na brzegach(lustro kryształowe fazowane) uznawano za najwyższą jakość luster. Jednak dawne szkło ołowiowe wykonywane techniką rozciągania i walcowania rozgrzanej masy szklanej, charakteryzowało się mniejszą twardością, a wytworzone lustra często miały lekko pofałdowaną powierzchnię i zakrzywiały odbicie. Niemożliwość zabezpieczenia naniesionego od spodu srebra przed korozyjnym działaniem wilgoci i tlenu,powodowała pojawianie się z czasem na lustrze ciemnych plam. 
   Na takie zwierciadło pozwoliła sobie tylko jeden raz. Gdy pojawiły się owe plamy, musiała z niego zrezygnować, gdyż bardziej szpeciło niż zdobiło. Lustro obejmujące całą sylwetkę było wmontowane po wewnętrznej stronie drzwi szafy.
   W wesołym miasteczku byłam kilka razy, ale tylko raz zdobyłam się na odwiedzenie gabinetu luster,bo nie bawił mnie obraz, który się w nich odbijał. Najwidoczniej nie mam wystarczającego dystansu do siebie.
     Znacie powiedzenie(a może przesąd), o siedmiu latach nieszczęścia,w przypadku zbicia lustra. Przeżyłam 9 takich "siódemek" i nie umiem powiedzieć ile z nich było nieszczęśliwych. Nie pytałam też zwierciadła czy jestem najpiękniejsza, bo prawdziwe piękno czyli wartość człowieka mieści się w jego wnętrzu, a tego żadne lustro nie pokaże. W życiu staram się postępować tak, by patrząc w nie, zawsze widzieć twarz uczciwego, porządnego człowieka.

Oto dowody na to, że zwierciadło intryguje nie tylko nas, i że nie koniecznie oglądamy w nim to, co powinniśmy. 







Wszystkie zdjęcia zaczerpnięte z internetu



                                               KOBIETOM Z OKAZJI DNIA KOBIET(8 marca)
                                           I MĘŻCZYZNOM Z OKAZJI DNIA MĘŻCZYZN(10 marca),
składam życzenia spełnienia marzeń, aby wasze odbicia w lustrze były zawsze zgodne z oczekiwaniami.

wtorek, 3 marca 2020

"PRZEZ TWE OCZY ZIELONE"


   Na ekrany kin wszedł film „Zenek”, którego bohaterem jest Zenek Martyniuk, solista zespołu „Akcent”. Nazywany królem disco-polo, został wyniesiony na piedestał.
    Kiedy oglądałam w tv reklamy zapowiadające ten film, przełączałam na inny kanał. Złość mnie brała, że mając do wyboru wiele wyśmienitych postaci ze świata kultury, wybrano na bohatera filmu właśnie Zenona Martyniuka. Nie planowałam oglądać "Zenka", bo ten rodzaj muzyki, to nie moje ulubione klimaty. Kiedy słyszy się piosenki disco-polo nogi same zaczynają się ruszać, ciało wygina się w takt, a usta mimowolnie powtarzają słowa utworu. Tak przynajmniej na mnie działa ta muzyka, chociaż uważam ją za umpa umpa w sferze melodycznej i nieskomplikowaną w obszarze tekstu.

Odkąd zobaczyłem ciebie
Nie mogę jeść, nie mogę spać
Jak do tego doszło ? Nie wiem
Miłość o sobie dała znać.

Co poradzić mogę na to
Ze miłość przyszła właśnie dziś
Że w sercu mym jest lato
A w moich myślach jesteś Ty

Przez twe oczy, twe oczy zielone oszalałem
Gwiazdy chyba twym oczom oddały,cały blask
A ja serce miłości spragnione Ci oddałem
Tak zakochać, tak zakochać się można tylko raz(tylko raz, tylko raz).
   
   Jest to historia miłości, opowiedziana prostymi słowami, które nawet w trakcie czytania posiadają swoją rytmikę, dzięki czemu łatwo zapadają w pamięć. Pragnienie miłości jest w każdym z nas, dlatego też teksty o niej mówiące padają na podatny grunt. W połączeniu ze skoczną, żywą muzyką tworzą utwór podobający się tak wielu ludziom.
   Dziś rano weszłam na You Tuba i natknęłam się na wideo recenzję Tomasza Raczka, która sprawiła, że powstał ten post. Wysłuchałam oceny tego wyśmienitego krytyka z uwagą. Nie stałam się wielbicielką disco-polo czy wykonawców pokroju Zenona Martyniuka. Polecam jednak gorąco wypowiedź Tomasza Raczka na temat filmu „Zenek” https://www.youtube.com/watch?v=Ntb2wn8M-S8 .
    Nie pójdę do kina by ów obraz filmowy obejrzeć, choć nie zarzekam się, że nie stanie się tak, gdy będzie on nadany przez telewizję. Zrobię to, nie dla głównego bohatera czy śpiewanych przez niego piosenek. W filmie podobno ich nie ma, są natomiast zagraniczne przeboje, między innymi „The NeverEnding Story” https://www.youtube.com/watch?v=EpjItY1FzDY wykonywany przez Zenona Martyniuka wraz z Limalem. Recenzenta szczególnie zachwyciła wspaniała gra aktorska Klary Bielawki i niemieckiej aktorki tureckiego pochodzenia Zübeyde Bulut . Zdaniem Tomasza Raczka te dwie kobiety sprawiły, że ten film ma to „coś”, co czyni go wartym obejrzenia.

   Tomasza Raczka jako recenzenta filmowego polubiłam gdy występował z Zygmuntem Kałużyńskim w programie „Perły z lamusa”. Dziś wysłuchując Jego recenzji na temat filmu „Zenek” przekonałam się, że moja sympatia nie była bezpodstawna. Jestem ciekawa, czy ktoś odwiedzający mój blog obejrzał film i co o nim sądzi? Czy recenzja Tomasza Raczka spodobała się  Wam tak jak mnie?