czwartek, 31 marca 2016

CHWALIPIĘTA

                                                               



   Parę dni temu, dokładnie w Wielką Sobotę, gdy wracałam z pobliskiego sklepu, przystanęłam by chwilę odpocząć. W tym momencie wyrósł przede mną jak z podziemi wysoki, szczupły mężczyzna. Nie wiem czy Wy też tak macie, że patrząc na jakąś osobę, zamiast niej widzicie zwierzę, które wam się z tym kimś kojarzy. Ja w tym momencie zobaczyłam to:
  Powinnam w najbliższym czasie iść do okulisty, bo nie od razu rozpoznałam w osobie przede mną syna sąsiadki. On tymczasem pochylił się i zapytał ”co się stało, źle się czujesz?”. Odparłam, że wszystko w porządku, tylko odpoczywam. Omiótł mnie i chodzik wzrokiem i odparł „no chyba nie za bardzo”. Powiedział to, tak litościwie, że aż się w środku zagotowałam. Znasz mnie tyle lat,że wiesz iż kaleką jestem od urodzenia i nie powinno dziwić, że wraz z upływem lat moja sprawność będzie malała, stąd ten chodzik, powiedziałam. Nie odwzajemniłam zainteresowania, co u niego, więc sam zaczął opowiadać. „Pracuję, tam gdzie pracowałem”. To znaczy na Uniwersytecie Radomskim? zapytałam, bo wiele lat wcześniej jego matka ogłaszała jego karierę na tej uczelni jakby to była co najmniej Sorbona, gdy tymczasem ja nie wiedziałam, że w Radomiu jest uniwersytet. „Nie, Na Uniwersytecie Warszawskim wykładam. Zrobiłem podwójny doktorat.” A ja myślałam, że grasz na giełdzie i prowadzisz prelekcje jak na niej zarabiać, tak słyszałam od mamy odparowałam. „To było dawno”- roześmiał się. Dalej zaczęły się przechwałki o tym jaki wspaniały ma dom pod lasem, jakie tam czyste powietrze, nie to co tu i wymownie powiódł ręką , wskazując otoczenie. Już mocno wkurzona pomyślałam, ze 30 lat tu mieszkał i jakoś mu to nie przeszkadzało, a teraz „wyżej sra niż dupę ma”. Żeby przerwać te jego zachwyty nad samym sobą, zapytałam o brata, którego zawsze bardziej lubiłam, gdy jeszcze wszyscy mieszkali w jednym mieszkaniu. „On pracuje, tam gdzie pracował, w jakiejś elektrociepłowni” odpowiedział takim głosem, że nie wiedziałam czy jest to politowanie czy ironia. Miałam dość tej rozmowy i szukałam sposobu, by się pożegnać. On jednak nie odpuszczał. Tym razem skupił się na swoim zdrowiu, na którym mocno podupadł, bo przeszedł 3 operacje(nie wiedział, że nie zaimponuje tym komuś, kto przeszedł ich 9 i jest pocięty od Achillesów, po pępek ale dało się wyczuć, że w swoich oczach uchodził za bohatera).  Przyjrzałam mu się uważnie i powiedziałam, tak widać, to cierpienie w twoich oczach , a i na twarzy też. Te wory pod oczami i zmarszczki, bardzo staro wyglądasz. Aż się cofnął zaskoczony i skonsternowany. „A wszyscy mi mówią, że wyglądam młodo jak na swoje lata, jestem taki szczupły”. Owszem jesteś szczupły ale twarz masz starą, Twoja mama znacznie lepiej wygląda jak na swoje lata, odparłam. W tym momencie odechciało mu się dalszej rozmowy i mówiąc „to ja pójdę do sklepu”, uwolnił mnie od swojego towarzystwa. Nie wiem jak wy ale ja wolę się zadawać z pracownikiem elektrociepłowni, bez domu pod lasem, niż z pracownikiem wyższej uczelni, który „wysoki do nieba i głupi jak trzeba”. Po powrocie do domu, w wolnej chwili, weszłam na stronę wydziału, o którym wspomniał ale wśród pracowników, nie znalazłam jego nazwiska. Oczywiście, to nie oznacza, że nie zrobił tych doktoratów, i że nie naucza. Niekiedy jednak nawet największe wykształcenie, nie zastąpi skromności i podstawowego obycia.  

wtorek, 29 marca 2016

FATALNY MIESIĄC

    Kilka dni po moich 61 urodzinach, na które dostałam piękny bukiet róż od siostry i Jej rodziny, zabrałam się za dzierganie kwiatów. Był to pomysł na prezent dla znajomej. Kiedy były już gotowe, chociaż w realu wyszły gorzej niż widziane oczami wyobraźni, poszukałam w internecie łodyg. Okazało się, że każdy rodzaj jest pakowany inaczej. Mogłam kupić 30, 45 lub 75 szt jednych gałązek. Gdybym planowała masowe wytwarzanie szydełkowych kwiatów, to pewnie zdecydowałabym się na kupno takiej ilości łodyg. Wysłałam syna do kwiaciarni w nadziei, że jak sprzedają sztuczne rośliny, to może kupię łodygi na sztuki. Moje nadzieje były daremne. Złość mnie ogarnęła okrutna i chyba dobrze, bo to pozwoliło mi spojrzeć trzeźwo na sprawę. Na wydzierganym liściu chciałam ułożyć bukiet i wysłać je osobie, która dzierga lepiej ode mnie, to tak jakbym „woziła drwa do lasu”. Dobrze, że opamiętałam się na czas, bo kompromitacja byłaby murowana. Spakowałam te moje „dzieła” w pudełko i schowałam z postanowieniem, że będę je mogła ofiarować komuś, dla kogo szydełko to czarna magia. Same kwiatki pokażę kiedyś w cyklu „moje hobby”, ale jak zapytałam syna do jakiego kwiatu podobny jest ten, który w moim mniemaniu miał być gerberą, to odpowiedział, że chyba do stokrotki. Droga Azalio Twoje Imieniny już w piątek, a ja nie mam nie tylko prezentu ale nawet pomysłu na niego. Będziesz musiała mi wybaczyć. Przy okazji dziękuję za e-mailową kartkę z życzeniami świątecznymi.
   Po kilku dniach lizania ran z powodu poniesionej porażki zabrałam się za dzierganie kurek i styropianowych jaj, które miałam ofiarować warszawskim znajomym w momencie składania im życzeń świątecznych. Miały być one umieszczone w wydzierganych koszyczkach. Zaczęłam więc od wzoru na taki niewielki koszyczek. Robiłam zgodnie ze wzorem pokazanym w „Robótkach ręcznych”. Dziwnym trafem zamiast niego wyszła mi sporej wielkości serwetka. Pomyślałam, że musiałam opuścić któryś rząd i dlatego tak spartaczyłam robotę. Zabrałam się za robienie kolejnego. Tym razem uzyskałam „coś” przestrzennego, choć nie było to podobne do zdjęcia zamieszczonego w czasopiśmie. Namoczone naciągnęłam na niewysoki pękaty wazon i uzyskałam jego „odzienie”. Zamiast rzucić wzór w kąt i zająć się innym, ja z uporem maniaka, rozpoczęłam robótkę po raz trzeci. Efekt był równie tragiczny jak przy dwóch poprzednich razach, tyle tylko że teraz zrobiłam siatkę na motyle. Nie spostrzegłam się jak zleciał mi pierwszy tydzień marca, byłam jednak pewna, że przez 3 tygodnie pozostałe do Wielkanocy wyrobię się z kurami i jajkami. Kiedy kury były zrobione, to doznałam kolejnego „olśnienia”, że głupio dawać dziergane kurki i dziergane jajka. Próby ozdobienia jaj innymi technikami:oklejanie materiałem, obwijanie wstążką, zakończyły się katastrofą. Powróciłam więc do pierwszego pomysłu zdobienia nićmi.
Prace zakończyłam we wtorek przedświąteczny. Cieszyłam się z tego tym bardziej, że od dwóch dni, walczyłam ze skaczącym ciśnieniem. Ból głowy i ciemne mroczki przed oczami sprawiały, że więcej leżałam niż cokolwiek robiłam. Z powodu tak fatalnego samopoczucia nie złożyłam życzeń nie tylko miejscowym znajomym ale także tym internetowym. Czułam się fatalnie nie tylko fizycznie ale i moralnie. Poprawa zdrowia nastąpiła w sobotnie południe, więc wykorzystałam moment i poszłam z synem na zakupy do sklepu oddalonego od domu o 100 m, bo na dalsze eskapady nie miałam siły. Po upieczeniu schabu, dopilnowaniu bigosu, bez którego mój syn nie wyobraża sobie ani wiosennych ani zimowych świąt i zrobieniu stroika na stół padłam na łóżko o 23.00. Podniosłam się z niego dopiero w lany poniedziałek. Miałam leżące święta nie tylko Bożego Narodzenia ale i Wielkanoc. Powiadają, że nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło i jest to chyba prawda. Okazało się bowiem, że robiąc kurki przymierzałam do ich wielkości inne jajo niż te które obrobiłam, w efekcie czego miałam trudności ze wsadzeniem obdzierganych jaj w środek kurek. Nie powinno się chwalić nieudanymi pracami, ja jednak zamieszczam zdjęcie jaj i kurek, żeby udowodnić, że to co powyżej opisałam jest prawdą.
Na końcu notki pokażę wam jajo zrobione przez mojego syna, jak twierdzi poświęcił na nie godzinę, a nie tak jak ja tygodnie. Zobaczycie w ten sposób różnicę między jego talentem, a moim wyuczeniem.Mam nadzieję, że Ci wszyscy, którym nie złożyłam życzeń na czas lub w ogóle, wybaczą mi ten nietakt i zechcą zaglądać na bloga w następnych dniach, tygodniach, a może miesiącach.

czwartek, 10 marca 2016

ATLECI, CASANOVY, POECI

   Jak pisze portal Polka.pl „ „International Men's Day” był po raz pierwszy obchodzony w 1999 roku na wyspach Trinidad i Tobago. Zapewne dlatego, że jest to święto dość młode, obchodzone jest na całym świecie w różnych dniach. W Trynidad i Tobago, podobnie jak w Indiach, po raz pierwszy obchodzono je 19 listopada, na Malcie 7 lutego, w Rosji i na Ukrainie 23 lutego, w Brazylii 15 lipca, w Norwegii 7 października, w Kanadzie 25 listopada. W Wielkiej Brytanii i Irlandii „International Men's Day” czyli Dzień Chłopaka obchodzony jest 5 kwietnia. Inne źródła podają, że z kolei oficjalnie ustanowionym Światowym Dniem Mężczyzn jest 3 listopada.
W Polsce nieformalne święto świeckie Dzień Mężczyzn obchodzone jest 10 marca i pokrywa się z  kościelnym świętem "40 męczenników".

                     Z okazji DNIA MĘŻCZYZNY  wszystkim Panom życzę, by w ich życiu były tylko                                                                                                                                                                                                                                                      takie "Laski"


a nie takie







Oto kilka przysłów dla Was panowie:

U ZŁEGO MĘŻA,  KOBIETA ZAWSZE GŁUPIA I BRZYDKA(rosyjskie)
JEDEN MĘŻCZYZNA WART JEST TYLE, CO SIEDEM KOBIET(tureckie)
MĘŻCZYZNA PRZEBYWA OCEANY, ALE ZAWSZE Z TOWARZYSZAMI, KOBIETA NAJWYŻEJ BRÓD ALE SAMOTNIE(wietnamskie)
BRZUCH MĘŻCZYZNY I BRZUCH KOBIETY – TO DWIE RÓŻNE RZECZY. MĘŻCZYZNA LUBI, ŻEBY OBA BYŁY PEŁNE (afrykańskie)
KTOŚ RADZIŁ SALOMONOWI, ABY NAŁOŻYŁ KARĘ NA NIEŻENIĄCYCH SIĘ. SALOMON ODRZEKŁ:”CIĘŻKIE, TO BRZEMIĘ DLA CZŁOWIEKA – ŻONA”.(greckie)
KOBIETA UJAWNIA SWÓJ WIEK PRZED ŚNIADANIEM, MĘŻCZYZNA ZAŚ – PO KOLACJI(angielskie)
WIELU WYNOSIŁOBY SWOJE ŻONY POD NIEBIOSA, GDYBY BYLI PEWNI, ŻE ONE TAM POZOSTANĄ.(francuskie)
ŁATWIEJ POWSTRZYMASZ DESZCZ, NIŻ KOBIETĘ, KTÓRA PRAGNIE MĘŻCZYZNY.(gruzińskie)
WYCHOWANIE ŻONY WINNO SIĘ ZACZYNAĆ OD CHWILI, GDY WŁOŻY SUKNIĘ ŚLUBNĄ. (koreańkie)
DLA KOBIETY PIĘKNO STANOWIĄ DZIECI, DLA MĘŻCZYZNY -SIŁA.(mongolskie)
   
   Przedstawicielom obu płci polecam także książkę Szymona Twardocha i Przemysława Bociąga „Sztuka życia dla mężczyzn czyli bezużyteczny podręcznik życia towarzyskiego...”, „Świat książki”, Warszawa 2013. Jak napisano na tylnej stronie obwoluty „z tej książki dowiesz się, jak być mężczyzną z klasą, którym- i z którym- chce się być.”
   Ja tę książkę kupiłam z myślą o moim synu, który z powodu braku męskiego wzorca i autorytetu w rodzinie, nie mógł we właściwym czasie dowiedzieć się o sprawach dotyczących mężczyzny, o których dorosły facet wiedzieć powinien. Zapomniałam tylko o jednym, mój syn dyslektyk nie lubi czytać, więc po poradnik ten nie sięgnie. Może jednak zrobią to inni, gdyby przez przypadek trafili na mojego bloga, a proponowana lektura, go zaintrygowała. Wojciech Szarski na skrzydełku obwoluty napisał słowa, które mnie kobiecie, bardzo przypadły do gustu „Sztuka życia dla mężczyzn” zachęca nas do dbania o siebie, do tego żeby pozwolić sobie na odrobinę narcyzmu. Bo mężczyzna, który potrafi kochać siebie, będzie potrafił kochać innych.”
   Przyznam się szczerze, że dla mnie humor czy śladowe ilości kpin, które ponoć się w tej książce znajdują, jak twierdzą autorzy i recenzenci, nie współgrały z moim poczuciem humoru. Po przeczytaniu 78 stron, poirytowana maksymalnie, odłożyłam książkę na półkę. Teraz pokrywa się kurzem tak jak ja, bo nie ma w moim życiu atlety, poety ani Casanovy. Gdybym miała wybierać między nimi trzema, to byłby to poeta. A wy drogie panie, którego wolicie?

wtorek, 8 marca 2016

TEN DZIEŃ - NASZ DZIEŃ

                                         Z okazji MIĘDZYNARODOWEGO DNIA KOBIET  
           wszystkim Paniom życzę spełnienia marzeń osobistych i realizacji planów zawodowych. 
   
             W prezencie oprócz kwiatów przesyłam kilka powiedzonek o nas, wszak "jak cię widzą, tak cię piszą", chociaż podobno " nieważne jak o nas mówią, byleby mówili".(wybrane z "Ta jedyna. Aforyzmy,powiedzonka i przysłowie o kobiecie",  oprac. K.R.Szymański, Warszawa 1984):
              "ŁATWIEJ POZNAĆ DZIESIĘĆ KRAJÓW NIŻ JEDNĄ KOBIETĘ"
                                                                                           ( hebrajskie)

          " NIE MA ANI JEDNEJ KOBIETY, KTÓRA BY CHOCIAŻ WE ŚNIE
                NIE  ZDRADZIŁA  SWOJEGO MAŁŻONKA."
                                                                                            (gruzińskie)

           "  ZASŁUGI I NARZECZONE SZYBKO SIĘ STARZEJĄ"
                                                                                            (hinduskie)

           "  KOBIETA JEST TWIERDZĄ, MĘŻCZYZNA JEJ  WIĘŹNIEM".
                                                                                             (kurdyjskie)

             " PRĘDZEJ WYPIJESZ WODY CAŁEGO MORZA,
                   ANIŻELI POZNASZ   CHARAKTER KOBIETY".
                                                                                            (litewskie)

            "  TRZECH RZECZY PILNIE WYSTRZEGAĆ SIĘ NALEŻY: 
                    WALĄCEGO SIĘ MURU, WŚCIEKŁEGO PSA I KŁÓTLIWEJ KOBIETY" .
                                                                                           (perskie)

              "  KOBIETA POWINNA MIEĆ: 
                      CNOTĘ W SERCU, SKROMNOŚĆ NA CZOLE,                                                                                  ŁAGODNOŚĆ W USTACH, A ROBOTĘ W RĘKU".
                                                                                            (polskie)

               " BAĆ SIĘ KOBIET NALEŻY NAWET WTEDY, GDY DAJĄ POCAŁUNKI".
                                                                                            (rzymskie)

piątek, 4 marca 2016

ZE STAREGO KALENDARZA- cyklu odcinek 1








Myślałam, że nigdy nie skończę spisywania informacji z kartek starego kalendarza, odnalezionego przypadkowo w czasie prac porządkowych. Wielokrotnie byłam bliska wyrzucenia tego do kosza, ale nie chciało mi się wstawać,by je do niego wrzucić. Mój syn też mi nie pomagał kiedy przychodząc po psy ględził” po co ty to spisujesz?” Dla własnej wiedzy, a może część wykorzystam na blogu, odpowiadałam. „A tego twojego bloga, to ktoś czyta”?- pytał. No właśnie, czy ktoś zechce to czytać, czy kogoś, to zainteresuje? Ktoś kiedyś mi powiedział, że jeżeli to, co robimy pomoże choć jednej osobie, to warto to robić. Mojego bloga czytuje na pewno jedna osoba- Zante. Jest to jednak kobieta z dużym poczuciem humoru i nie jestem pewna czy dowcipy, które spisałam z rubryki „czas relaksu” Ją rozbawią, bo może dla niej i innych będą to „kawały z brodą”. Co prawda babcią została zupełnie niedawno ale „rady babuni” też mogą być jej znane, bo o porządkach jak na wyśmienitą gospodynię przystało, wie wiele. Z służbą zdrowia i szpitalami otrzaskana jest, więc w „zadbaj o zdrowie” także może nie znaleźć ciekawych informacji. Nie wiem co prawda jaką posiada wiedzę w zakresie hodowli roślin, więc jest nadzieja, że może w dziale „rośliny w domu i ogrodzie” znajdzie coś ciekawego dla siebie. Najwięcej miejsca w kalendarzu było poświęcone kulinariom i to spisywało się najciężej. A to za sprawą tego, że najprawdopodobniej sponsorem kalendarza była firma Galeo i w każdym przepisie, proponowane przyprawy były właśnie tego producenta. Powtarzanie pełnych nazw przypraw, działało mi na nerwy ale chciałam zachować oryginalność zapisu, żeby autor nie miał pretensji . Tym bardziej, że okładki kalendarza się nie zachowały i nie mogę podać nazwiska autora, bo nie wiem, czy porady były opracowane przez jednego czy też każdy „dział” miał swojego. Zamieszczane na blogu „ciekawostki” spisane zostały z kartek kalendarza z roku 2008, którego wydawcą był najprawdopodobniej „Fakt”, bo ta nazwa powtarza się na każdej stronie u góry kartki. Mam nadzieję, że zarówno wydawca jak i sponsor nie będą mieli mi za złe, że te rady przekazuję. Robię to tylko w jednym celu, że może ktoś, kto będzie czytał bloga, skorzysta również z nich i w ten sposób poszerzy swoją wiedzę lub ją odświeży. Zastanawiałam się też nad sposobem zamieszczania spisanych informacji, czy zamieszczać jedną na notkę, czy może po jednej z każdego działu? Nie znalazłam właściwego rozwiązania.
Dziś rozpoczynając cykl „Ze starego kalendarza” dam po jednym przykładzie z każdego działu i poczekam na komentarze.

Żebrak prosi biznesmena:
    -niech mi pan da na jedzenie.
    Biznesmen wyciąga z kieszeni stówę ale po chwili cofa rękę
    - nie dam ci bo przepijesz.
    -ależ ja już od 10 lat alkoholu w ustach nie miałem.
    -no to wydasz na papierosy.
    - nie panie, ja w życiu nie paliłem.
    - A na dziewczyny nie wydasz?
    -Panie ja mam przecież żonę i dzieci!
    Biznesmen daje mu stówę i mówi:
    - wsiadaj do limuzyny.
    -Panie tapicerkę panu pobrudzę.
    Wsiadaj, muszę żonie pokazać, jak kończy człowiek, który nie pali,nie pije i na dziewczyny nie chodzi.
                                              ***
    Rozbitą porcelanę albo szklane naczynia łatwo możesz zebrać z podłogi kilkoma zmoczonymi w wodzie ręcznikami papierowymi lub kromką miękkiego chleba.

                                                   ***
    Jeśli gospodarze nie przedstawili cię innym osobom w towarzystwie, możesz przedstawić się samodzielnie mówiąc „ponieważ nie zostaliśmy sobie przedstawieni, pozwolą państwo....Jan Kowalski ”.
                                                     ***
Olejki aromatyczne:ylang ylang i goździkowy, to znane afrodyzjaki. Zawierają substancje lotne, które odstresowują,odświeżają i poprawiają krążenie. Kąpiel z którymś z nich(zwłaszcza wspólna, obojga partnerów)sprzyja relaksowi i wzmaga chęć na seks.

                                                       ***
    ZIEMIA UNIWERSALNA- dla większości roślin pokojowych odpowiednia jest ziemia uniwersalna do kwiatów domowych. Są jednak takie gatunki roślin, które potrzebują specjalnego podłoża. Można kupić je w sklepie lub przygotować samemu, dodając do ziemi uniwersalnej wymagane składniki(są do kupienia w sklepach ogrodniczych).

                                                            ***
MAZUREK CZEKOLADOWY
składniki: 25 dkg maki, 18 dkg masła, opakowanie cukru waniliowego Galeo, 10 dkg cukru pudru, 2 żółtka, tłuszcz; na masę:4 jajka, 25 dkg cukru, 25 dkg czekolady, 12 łyżek mąki,12 dkg posiekanych orzechów laskowych, 10 dkg rodzynek, orzechy, migdały do dekoracji.
Przygotowanie:
  1. Mąkę połączyć z cukrem pudrem, cukrem waniliowym i masłem. Dodać żółtka,zagnieść ciasto. Odstawić do schłodzenia. Rozłożyć na natłuszczonej blasze, lekko podpiec.
  2. Jaja utrzeć z cukrem do białości. Dodać rozpuszczona czekoladę i dalej ucierać, dodając stopniowo mąkę. Dobrze utartą masę wymieszać z bakaliami. Rozłożyć na podpieczonym cieście i piec ok. 20 min. w 180 st. Ostudzony mazurek udekorować migdałami i orzechami.