środa, 30 października 2019

CO U MNIE !


Znalezione obrazy dla zapytania polscy siatkarze
   Stałam się wielka wielbicielką siatkówki. Mecze polskiej reprezentacji zaczęłam oglądać z braku ciekawszych programów w państwowej czy komercyjnej telewizji. Najpierw było kilka ostatnich meczów w Lidze Narodów i cieszyłam się jak dziecko z brązowego medalu, naszych młodzików. Nie podobała mi się postawa trenera Vitala Heynena, nie zostawia się drużyny nawet a może przede wszystkim wtedy, gdy grają najtrudniejszy mecz, a samemu nie wierzy się w sukces. Ci przygotowujący się do kwalifikacji olimpijskich, do których pojechał, jeden dzień jeszcze bez niego by sobie poradzili. Na szczęście młodzi siatkarze mieli ambicji tyle , co wzrostu i stanęli na najniższym stopniu podium. Na „pudle” znaleźli się także w Mistrzostwach Europy-również brąz i w Pucharze Świata,gdzie zdobyli srebro, bo lepsza okazała się Brazylia.
   Mój dobry nastrój utrzymywał się w październiku, bo dostałam od Pani Ewy Radomskiej w prezencie, 3 Jej najnowsze książki: „Ja z Bajkowa”, której czytanie rozpoczęłam i byłam pewna, że szybko skończę, ale się „zawiesiłam”, „Myśli spod czapy czyli co w głowie piszczy” oraz „Wiersze pozbierane”. Wszystkie pozycje są fantastyczne i zamierzam im poświęcić osobny post. Jednak już dziś mogę powiedzieć, że są to doskonałe prezenty pod choinkę jeżeli lubicie dawać lub dostawać książki.
    Po trudnym upalnym lecie, które źle znosiłam, bardzo potrzebowałam pozytywnych bodźców. Zapowiadało się, że chyba pierwszy raz w życiu będę chwaliła październik.  Jednak wygrane siatkarzy i hojność wyśmienitej pisarki, to było za mało, by doskonałe samopoczucie trwało.
    Niestety nie tylko nieszczęścia chodzą parami, miłe rzeczy też. Syn złapał zapalenie oskrzeli i przez tydzień był na zwolnieniu, nie polepszyło się, więc poszedł do lekarza ponownie, tym razem prywatnie, bo w przychodni 3 dni wystawał, ale numerka nie dostał, a żaden lekarz nie chciał przyjąć dodatkowo. Pan doktor stwierdził, że najwidoczniej lek był za słaby i dał mocniejszy antybiotyk, po którym w ustach i gardle pojawiła się grzybica. Zaserwowany na nią specyfik spowodował kołatanie serca i duszności, wyglądało na to, że wystąpiło uczulenie na jakiś składnik. Po dwóch tygodniach choroba nie odpuszczała i dostał trzeci tydzień zwolnienia.Gdy był po trzecie zwolnienie, to dostał skierowanie na prześwietlenie płuc, ale już jakiś czas temu ubzdurał sobie, że ma raka, więc stwierdził, że się boi prześwietlić, bo wtedy dowie się, że jest ciężko chory. Asia zagroziła, że jak nie zrobi prześwietlenia, to go rzuci, a ja gardło zdarłam na przekonywaniu go o konieczności i słuszności dowiedzenia się, dlaczego prawie po miesiącu leczenia jego samopoczucie się nie poprawiło, ale on odpowiada tylko „łatwo wam powiedzieć”.  Jak wiadomo większość mężczyzn źle znosi chorowanie, z moim ancymonem nie było inaczej. Rozleniwiony do granic możliwości,nie chciał nic zrobić ani w swoim ani w moim domu. Był kłótliwy, rozdrażniony i wprost nie do wytrzymania.  Na domiar złego synowa postanowiła zrezygnować z pracy. Na szczęście dwa dni później znalazła nową, również jako ekspedientka w piekarni i cukierni, ale musi dojeżdżać dużo dalej niż dotychczas. Póki co chwali sobie, ale za to syn który powrócił do swoich zajęć, zaczyna przebąkiwać o tym, że nie wiadomo czy w grudniu mu przedłużą umowę , a i on sam uważa, że stać go na coś więcej. Po tym jak trzy lata siedział bezrobotny i tak szukał pracy, że miałam wrażenie iż wcale jej nie chce znaleźć, takie gadki napawają mnie lękiem. Coraz częściej zastanawiam się, robiąc rachunek sumienia, co jak komu zrobiłam złego, że nie mogę spokojnie sobie żyć, tylko ciągle „jak nie urok to sraczka”. Nawet nie próbuję zgadywać jakie będą dwa ostatnie miesiące roku.
   Jesienna ramówka w telewizji powróciła nowymi sezonami moich ulubionych programów: „Policjantki i policjanci” oraz „Sprawiedliwi. Wydział kryminalny”, więc popołudnia mam zapełnione. W sobotnie ranki oglądam maraton „Lombard życie pod zastaw” i „Rodzinny interes”. Jest też kilka nowych pozycji, ale nie wszystkie mogę oglądać, bo godziny emisji nakładają się.  " Korona królów”, to straszne nudy i dłużyzny. Już dawno przestały mnie interesować tasiemce „Na Wspólnej”, „Klan” czy „M jak miłość”. Z nowych seriali oglądam tylko „Miłość na zakręcie”, ale tylko dlatego, że jest pomiędzy dwoma serialami i nie chce mi się przełączać na inne kanały. Podoba mi się piosenka z czołówki(.https://www.youtube.com/watch?v=BtfGG8dhMNc.). Autorem tekstu i kompozytorem jest Marek Kościkiewicz, a wykonuje ją Antek Smykiewicz. Świetnie natomiast bawię się przy „.Gabinet nr 5”, który jest udaną satyrą na polską służbę zdrowia i naszą rzeczywistość.
     A co u Was słychać w ostatni dzień października, dowiem się z Waszych blogów, zatem do zobaczenia.