środa, 20 lutego 2019

BURZA W SZKLANCE WODY CZY PODCIĘTE SKRZYDŁA ?

   Nie pamiętam kiedy zaczęłam czytać Jej bloga, ale robię to do dziś.Post ten jest wynikiem mojego niepokoju, jaki odczułam po przeczytaniu tekstu Frau Be z 15 lutego br "Wyjść z szuflady i stanąć na półce". Przez dwie bezsenne noce myślałam jak pomóc. W komentarzu pod wspomnianym tekstem zawarłam swoje rady. Dodatkowo zastanawiałam się czy odnowić znajomość z od 25 lat niewidzianym wydawcą, bo choć poezją się nie zajmuje, to może zna innego kolegę po fachu,który byłby zainteresowany? A może skrzyknąć tych warszawskich blogerów, których znam ze swojego bloga i nakłonić ich do zorganizowania kiermaszu, z którego dochód przeznaczony byłby na potrzeby wydania tomiku wierszy? Zagrać w totka czy kupić zdrapkę? Mogłabym także sprzedać 50 książek z własnego księgozbioru, tylko kogo wysłać do antykwariatu czy skupu książek? Nie było bowiem wątpliwości, że w zbiórce, gdyby była uczestniczyłabym. Trzeciego dnia skupiłam się na lekturze komentarzy i powiem szczerze, puchłam z dumy, że są tak wspaniali ludzie. Każdy komentujący przesyłał słowa poparcia i zachęty dla pomysłu. Wielu z nich przekazywało też bardzo mądre sposoby na zdobycie środków dla sfinansowania przedsięwzięcia. Moja radość skończyła się, gdy zaczęłam czytać odpowiedzi Frau Be, wynikały z niej dwie najistotniejsze sprawy: tomik nie istnieje, więc nie ma co zastanawiać się nad pieniędzmi potrzebnymi na jego wydanie. Po drugie sama autorka nie jest w stanie sfinansować pomysłu, a zdobywanie funduszy najprostszą dzisiaj metodą, ogłaszając zbiórkę przez internet, jest nie do przyjęcia przez Nią samą. Mecenat i sponsoring także odpadają.
 " Ale widzisz, rozpętywanie akcji, ogłaszanie zbiórek i przepytywanie o sponsoring to ostatnie rzeczy, jakie jestem w stanie zrobić. Wyżebranie choćby złotówki, zwłaszcza na moje widzimisię, nie wchodzi w grę. Żebrać nie mam w zwyczaju i prędzej ciepłym trupem padnę! Nie ma mowy o żebraninie! Proś, o co chcesz - wątrobę, nerki, serce, zęby, oddam Ci wszystko, ze śledzioną włącznie, tylko nie każ mi ogłaszać żadnych zbiórek! Ja się nie nadaję... Wyciąganie pieniędzy od ludzi zupełnie nie leży w zakresie moich możliwości.Mecenat, chi, chi... Do Horacego już tylko ciut,ciut, ciut brakuje:)".
   To kilka wypowiedzi,które sprawiają, że zadałam sobie pytanie-w jaki sposób zatem nasza marzycielka chce sfinansować swoją obecność na półkach księgarskich? Otóż najprawdopodobniej nie myśli o tym, gdyż trudno finansować coś czego nie ma. Co prawda szuflada została uchylona,poetka do działania zachęcona, ale prace nadal trwają . 
"Będę pchać również tam, gdzie już byłam - nawet członkowie jury mnie do tego namawiali, inni zapraszali ponownie. Zaszczepiłeś to we mnie i nie ma odwrotu. Problem leży w zebraniu tomiku, to trudne. Mam pewne koncepcje, że tak powiem tematyczne, ale chyba się z tego nie uzbierają tomiki. Muszę poczekać, niech sprawy toczą się swoim torem i rytmem.Spox, działać nie przestaję. Tylko że do każdego kolejnego kroku trzeba najpierw dojrzeć, żeby poczuć się gotowym. Najpierw wszystko musi zostać napisane...A mnie się nie spieszy,bo to moja ucieczka od świata"...
    Mam nadzieję, że autorka szybko dojrzeje do kolejnego kroku i prędko poczuje się gotowa do następnego. W tej ucieczce od świata może się okazać, że dzisiejsi wielbiciele są daleko z przodu, a ona zeszła z toru i zgubiła rytm.
"Nie jestem leniwcem, jestem zapierdalaczem. Mój problem polega na tym, że czuję się Salierim,a nie chcę się tak czuć.Brak wiary w siebie skutecznie podcina skrzydła. Powiem Ci - brakuje mi wiary w siebie. Do tej pory nic mi się w życiu nie udało, to dlaczego miałoby się udać teraz? Z jednej strony to cieszy, gdy się pomyśli: "wykosiłam 300 osób", z drugiej euforia od razu opada, gdy sobie uświadomić, że to tylko kropla w konkursowym morzu i że nic z tego nie wynikło... Może jestem lepsza od innych, ale wciąż niewystarczająco dobra, żeby mnie ktoś zauważył. Marzę o zrobieniu czegoś, co będzie na tyle dobre, żeby zostało zauważone."
   Przepraszam ale czy nagrody i wyróżnienia w konkursach, to nie wystarczający dowód na to, że została zauważona, a nawet doceniona. Co dla autorki znaczy "niewystarczająco dobra"? Czyżby tylko literacka Nagroda Nobla byłaby dla Niej wystarczającym zauważeniem?  

"Nie wierzę w zbicie kasy na książce. Nie nadaję się w żaden sposób do reklamowania, handlowania, bycia namolnym wciskaczem. To jest poniżej godności. "Bój się boga, blog to taka partanina..."
    Powyższe wypowiedzi świadczą o tym, że nasza poetka nie ma pojęcia o rynku wydawniczym. Poza tym jeżeli ktoś swój własny blog nazywa partaniną, to jak my czytelnicy mamy uwierzyć, że inna Jej twórczość nią nie jest, a wręcz przeciwnie, zasługuje na publikację? Ten blog czytają ludzie, lekceważący stosunek autorki do swojej własnej pracy, nie jest oznaką samokrytycyzmu, ale braku szacunku dla czytelnika. 

   Po przeczytaniu postu byłam  tak przejęta jego treścią, że naprawdę chciałam pomóc,bo myślałam, że gotowy tomik czeka na wydawcę, leżąc spokojnie w szufladzie.Mam wrażenie, że omawiany post, to burza w szklance wody, wywołana przez Ikara,który sam sobie podcina skrzydła. Autorka i chciałaby i boi się, a zapomina że świat sprzyja odważnym. Tym strachliwym mówi "jeśli nie potrafisz, nie pchaj się na afisz ". 

 Tak się składa,że choć Frau Be nie zamieszcza na swoim blogu własnych utworów, bo ponoć warunki konkursowe na to nie pozwalają, to należę do nielicznych, którzy dostąpili zaszczytu poznania kilkunastu Jej wierszy. Są dobre, choć nie odkrywcze, mogą znaleźć czytelników wśród osób nie tylko z Nią zaprzyjaźnionych. 
   Nie rozumiem skąd pomysł,że tomiki muszą być tematyczne. Wszak nie rozważamy opublikowania za jednym zamachem wszystkich wierszy. Na początek byłby tomik debiutancki, mógłby się składać z utworów przesyłanych na konkurs.  Prace nagrodzone i wyróżnione, uzupełnione tymi wierszami, które trafiały na konkursy, ale nie znalazły uznania jury, to dobry kierunek . Gdyby okazało się, że jest ich za mało, to w szufladzie z pewnością znalazłyby się utwory nigdzie nie publikowane, które by dopełniły zawartość tomiku. Inna opcja, to wiersze pisane na przestrzeni wielu lat, co pozwoliłoby wydawcy, a potem czytelnikowi przekonać się , czy i jak zmieniało się widzenie świata przez autorkę. Dlaczego autorka jeszcze ich nie zebrała, jeżeli one są już napisane i gotowe do pokazania? 
    Moim zdaniem Frau Be zawiesiła bardzo wysoko poprzeczkę, zakładając, że już ten pierwszy zbiorek musi być doskonały. Historia literatury dowodzi, że nawet najwybitniejsi zanim wydali dzieło życia, tworzyli rzeczy mniej lub bardziej udane. Błędne myślenie dotyczy nie tylko zawartości, ale także innych spraw związanych z procesem wydawniczym. Nie trzeba być Horacym, aby zasłużyć na mecenat.    Poza tym jeżeli Frau Be widzi różnicę między dawaniem i braniem, to czemu nie odróżnia żebraniny od dobrowolnych datków. Myślenie, że na książce nie można zarobić, sprawia, że sami pozbawiamy się ewentualnego zysku, który w przyszłości może pomóc wydać kolejną pozycję. Pisze się książki dla czytelników, ale wydaje przede wszystkim dla zysku, dlatego jakże często dobra powieść czy poezja przegrywają z różnego rodzaju poradnikami i książkami kucharskimi. Tych co chcą dobrze gotować, czy poznać sposób na odchudzanie, pranie, sprzątanie, bezstresowe wychowanie dzieci, będzie zawsze więcej niż czytających beletrystykę. 
    Wielu początkujących twórców zaczynało od konkursów, jednak czy 3 lub 5 osobowe jury może być w pełni obiektywne i zawsze wybiera najlepsze prace? Dobrze wiemy, że tak nie jest, dlatego też sporo piszących publikuje w gazetach lub coraz częściej na portalach internetowych, bo mają one o wiele większy zasięg niż konkursy krajowe czy regionalne. Nie wierzę, że wśród swoich utworów Frau Be nie ma takich, których nigdy nie wyśle na konkurs, a więc śmiało mogłaby umieszczać je na blogu, by ci, którzy tak gremialnie i ochoczo Ją wsparli w sprawie realizacji marzenia, mogli przekonać się, "co w trawie piszczy". 
   Ja zamieszczam 3 wiersze, które wykorzystałam na swoim blogu, w zeszłym roku , uzyskawszy zgodę autorki 



NAJPIĘKNIEJSZY WIERSZ

Chcę ci dać najpiękniejszy wiersz
O Tobie, o mnie, o nas...
lecz przecież Ty wszystko już wiesz,
Co mogę jeszcze ponad?
(Frau Be)

MY
Cała jestem pragnieniem, cała jestem oddaniem,
jestem – i pozostanę tęsknotą,
śpiewem, szeptem, dotykiem, pożądaniem,
muśnięciem wiatru, subtelną pieszczotą...

Ty – Gwiazdą jesteś, moim Aniołem,
zapachem lasu, księżyca bladością,
łąki urodą, morza żywiołem,
śpiewem słowika, a może ...miłością?
(Frau Be)

***
Za oknem góry i ptaków śpiew,
z tej strony ja - taka mała!
Patrzę na Ciebie i drżę cała,
więc Ty... Po prostu - Ty przytul mnie!
(FrauBe)



51 komentarzy:

  1. Dostąpiłam zaszczytu poznania fragmentów jej prozy i aktualnie, po tym zawirowaniu w blogosferze odnośnie twórczości Frau Be, stwierdzam, że kobieta ma potencjał. Samej siebie może nie cenić, ale zewnętrzny świat docenia ją już teraz, zanim jeszcze cokolwiek trafiło na półki księgarni. To jest obiecujący start.
    Tak – start. Właśnie teraz.


    "Na początek byłby tomik debiutancki, mógłby się składać z utworów przesyłanych na konkurs. Prace nagrodzone i wyróżnione, uzupełnione tymi wierszami, które trafiały na konkursy, ale nie znalazły uznania jury..."

    I to jest świetny pomysł.
    Jest moda na tematyczne tomiki, ale bez przesady. Poznałam autorów, którzy wydawali swoje tomiki sekwencyjnie i nietematycznie. Po prostu co rok, co dwa – kolejne nowe wierze, a każdy dotyczył innej emocji, chwili czy uczucia. Tomikowi trzeba nadać nazwę. Zbiorowi wierszy Frau Be brakuje tylko tego i ładnej oprawy.


    "Historia literatury dowodzi, że nawet najwybitniejsi zanim wydali dzieło życia, tworzyli rzeczy mniej lub bardziej udane."

    To zdanie biorę sobie do serca. Dlaczego? Nie stać mnie na dobrą reklamę i jestem wciąż nieznana, a to sprawia, że wydanie drugiego tomu wisi na włosku.
    Podobnie jak Frau Be, nie wierzę w dorobienie się na wydawaniu książek – nie od razu. Ale dorobić się można.
    Średnio parę pierwszych tomów wydaje się bez większego zysku. On pojawia się – ale z czasem.


    Bywało, że brałam udział w konkursach literackich. Np. ostatni dotyczył kryminału. I wyobraź sobie, że ludziom się podobał mój tekst, a jury nawet mnie nie nominowało. Zaś ten, który wygrał zamiast mnie, został zbojkotowany przez tamtych ludzi.
    Dotychczas nie wiem czym się różni "zwykły" odbiorca od sztabu jury, (ewentualnie czym się kieruje ten drugi).


    Ja walczę ze swoimi problemami odnośnie pisarstwa, ale kiedyś byłam w tym samym miejscu co Frau Be. W mojej książce na skrzydełku pod moim zdjęciem widnieje bardzo ważne dla mnie zdanie:

    "Pomysł na książkę powstał w latach młodzieńczych, ale pisarstwo było wówczas w strefie marzeń."

    Minęło coś ponad 10 lat i udało się. Metody są różne, ja inwestowałam, inny mój znajomy wygrał konkurs, a jeszcze inny publikował dużo na portalach literackich i zauważyli go.


    Dobre są te wiersze, naprawdę. Ładna kompozycja, melodyjna... i to, czego szuka się w poezji: jest w nich serce i dusza człowieka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prozy Frau Be nie miałam okazji przeczytać , jedynie kilkanaście wierszy, które zaginęły mi, więc nie mogłam ich w tym poście wykorzystać, by wskazać różnorodność. Autorka bloga jest osobą inteligentną, wrażliwą i obeznaną nie tylko z literaturą ale i sztuką. Mogłaby przy dzisiejszych możliwościach technicznych sama "wyprodukować" taki tomik i powielony rozesłać po wydawnictwach. W dalszym ciągu uważam, że same konkursy to za mało. Należy teksty wysyłać do znudzenia, a tam gdzie to możliwe wziąć pod pachę i pukać do gabinetów wydawców. Wypchną drzwiami, to wejść oknem. Jeżeli Frau Be nie pokona braku wiary i nie dopuści ludzi, by Jej pomogli, to obawiam się, że szuflada pozostanie tylko uchylona. Dziękuję za wspaniały, obszerny komentarz, w którym znajdują się cenne uwagi osoby, która miała przebojowość, by się Jej udało. Serdecznie pozdrawiam.

      Usuń
  2. Iwonko, napisałaś tak wyczerpująco i tak motywująco, że nie wiem, co jeszcze mogę dodać?
    Jeśli zdanie nas wszystkich nie spowoduje zmiany jej decyzji, to nie wiem już co...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znasz mnie na tyle, że wiesz iż bardzo szanuję drugiego człowieka. Właśnie dlatego posty komuś poświęcone staram się robić bardzo starannie i na ile to możliwe przy pewnej dozie emocji, obiektywnie. Byłoby bardzo źle, gdyby z racji swoich zasad nie pozwoliła sobie pomóc. Ja po cichu liczę na to, że gdy Frau Be będzie miała przygotowany tomik, to może Jej córka zorganizuje zbiórkę i w ten sposób będziemy mogli pomóc. Uściski.

      Usuń
  3. Zgodzę się z tym co napisała Jotka, nic dodać i nic ująć Iwonko. Sama w zasadzie nie wiem nic na ten temat, więc ciężko jest mi tu cokolwiek doradzić. Mi cały czas np. chodzi po głowie by napisać książkę, ale kompletnie nie wiem jak się za to zabrać. W głowie kłębi mi się wiele pomysłów i mam jeden wielki chaos, ale gdybym miała już powieść gotową, to na pewno starałabym się ją wydać i nie odpuściłabym ;)
    Frau Be faktycznie zbyt wysoko sobie postawiła poprzeczkę, ma względem siebie wymagania perfekcjonistki, a tak nie ma w żadnej branży, nikt nie jest przecież doskonały i nieomylny.
    Te wiersze, które przedstawiłaś są krótkie i proste, ale mają w sobie to coś, co przyciąga czytelnika, czyli duszę i wrażliwość.

    Pozdrawiam Cię Iwonko serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co się tyczy Twojej książki, to na początek proponuję spisanie w punktach te kłębiące się myśli, bowiem każda z nich może stać się bazą oddzielnego opowiadania.Kiedy już każdą taką myśl rozwiniesz, opiszesz, to może się okazać, że masz przed sobą zbiór opowiadań lub nowel. Im wszystkim można nadać jeden wspólny tytuł, lub za takowy posłuży tytuł któregoś utworu. Kiedy jeszcze nie było komputerów, a mnie nie było stać na maszynę do pisania, to wiersze zapisywałam w zeszycie A-4, a prozę w małych notesikach, bo wtedy każde opowiadanie(rozdział powieści) można rozszerzać lub dowolnie skracać. Jest to dobra zabawa, rozwijająca intelektualnie i nie tylko. Serdecznie pozdrawiam, dziękując za komentarz.

      Usuń
    2. Bardzo dziękuję Iwonko za cenne wskazówki, będę musiała się wziąć za siebie i je wykorzystać :) Ania O. napisała mi kiedyś, żebym wszystko to co przyjdzie mi do głowy po prostu zapisywała, a potem to posortowała do odpowiednich szufladek i może nawet się okazać, że będę miała rozpoczęte kilka opowieści, czyli coś bardzo podobnie do Twojej propozycji. Tylko żebym miała więcej czasu tak całkiem dla siebie, to by pewnie coś się szybciej wykluło, ale najważniejsze żeby wena była i się rozwijała :)

      Ściskam Cię ciepło :)

      Usuń
    3. Trzymam kciuki za rozwijająca się wenę, więcej czasu dla Ciebie i przede wszystkim za zdrowie. Uściski.

      Usuń
  4. I chciałabym i boję się... Taki wniosek wysnułam o opisywanej autorce. Nie bywam na jej blogu, jednak zacytowane przez ciebie wiersze bardzo mi się podobają. Jeśli tak pisze to szkoda, że traci energię na starcie. A może to zamierzone działanie prowadzące do jak największego szumu, co potem przełoży się na powodzenie tomiku?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Frau Be jest tak skromną osobą, że o działanie takowe jej nie posądziłabym nigdy. Wypowiedzi faktycznie sprawiają, że ma się wrażenie, że i chciałaby i boi się,ale sama musi się przełamać, bo nikt nie napompuje Jej "wiarą w siebie", a bez niej o sukces będzie coraz trudniej.Młodsi zawsze są niebezpieczną, choć niekoniecznie zdolniejszą konkurencją. Bardzo się cieszę, że wiersze przypadły Ci do gustu. Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  5. Za mało znam Frau Be żeby napisać coś konkretnego.
    Więc napiszę tylko to to napisałam pod jej ostatnim postem:
    A było to: "Napiszę krótko - POWODZENIA".

    :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słowa wsparcia są szczególnie ważne,zwłaszcza dla osoby, która wyznaje, że nie wierzy w siebie. Ja jednak przyznam się, liczyłam z Twojej strony na coś więcej. Na przykład na krótki mail do autorki z uwagami na jakie trudności natrafiałaś przy pierwszej publikacji i jak je pokonałaś. Tobie też wypada życzyć POWODZENIA przy pisaniu, a potem wydaniu 4 książki. Dziękuję za komentarz i pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
    2. Iwono - Frau Be nie zwróciła się do mnie z takim pytaniem.
      A ja nie lubię się narzucać.
      Poza tym nie mam nic ciekawego do napisania. Wszystkie książki wydaję z własnych funduszy. A jestem na emeryturze.

      Usuń
    3. To co dla Frau Be chyba chciałaby wiedzieć zawarłaś w tym komentarzu-"wszystkie książki wydaję z własnych funduszy" i mogłabyś dodać na przykład bo wydawca koszty rozkłada na raty, więc nawet z emerytury jestem w stanie zapłacić każdą z nich. Byłby to sygnał dla zainteresowanej, że Wydawnictwo "Białe pióro" jest przychylne początkującym twórcom. Ty nie lubisz się narzucać, Frau Be także, tylko ja jestem taka wścibska. Pozdrawiam najserdeczniej.

      Usuń
  6. Frau Be ma potencjał, ale nie ma wiary w siebie i determinacji. Jeśli nie zrobi dalszych kroków, tomik sam się nie wyda. Żadnemu poecie nie było łatwo, a jednak pisali i wydawali. Dobrze życzysz Frau Be.
    Zasyłam serdeczności

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pomimo, że różnimy się bardzo poglądami na życie, to kibicuję Jej z całego serca i życzę jak najlepiej. Jednak jeżeli ona nie pozwoli sobie pomóc pod względem finansowym, to obawiam się, że ten aspekt będzie skutecznie utrudniał realizację marzenia, bo Ona ma świadomość, że nie będzie w stanie sama zebrać wymaganych środków.Pozdrawiam serdecznie, dziękując za komentarz.

      Usuń
  7. Cóż mogę dodać. Wydałam sześć książek na koszt własny, nie zdobyłam żadnej nagrody, oprócz uszczęśliwionych dzieciaków - trzymających w rekach moje książeczki i oprócz słów podziękowania i wzruszających maili, moich dorosłych czytelników.
    Raz spróbowałam przeprowadzić zbiórkę, ale się nie udało, co nie znaczy że się poddałam. Mam tyle wiary w to co robię, że wydawnictwo, znów rozłożyło mi płatność na raty, wiedząc że książki rozprowadzam na spotkaniach. A nic mnie nie motywuje bardziej do ruszenia w Polskę, niż leżąca na biurku faktura :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze raz gratuluję wydania mimo przeciwności losu "Anielskiej ławeczki". Co prawda dla mnie okładka jest za mało kolorowa i radosna i sama nie znając autorki i Jej wcześniejszej twórczości, nie zwróciłabym uwagi na książkę w księgarni, ale może to jest tylko moje odczucie. Dziękuję, że w komentarzu zawarłaś spostrzeżenia o sposobie finansowania, bo może to zainspiruje Frau Be przy Jej marszu z szuflady na półkę. Przesyłam serdeczne pozdrowienia i ukłony, życząc jednocześnie wielu wspaniałych spotkań z czytelnikami.

      Usuń
  8. Wydaje mi się, że wyczerpałaś temat i może to doda siły Frau Be.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sadzę, że komentarze tak wielu osób na Jej i na moim blogu mogą być silnym czynnikiem motywującym do jeszcze sprawniejszego działania. Dziękuję za komentarz i serdecznie pozdrawiam.

      Usuń
  9. Ktoś już powiedział "ZANIM OSĄDZISZ MNIE I MOJE ŻYCIE, WŁÓŻ MOJE BUTY, PRZEJDŹ ŚCIEŻKI ŻYCIA, KTÓRE JA PRZESZŁAM, PRZEŻYJ MOJE BÓLE, SMUTKI I CIERPIENIA. WYTRWAJ TYLE ILE JA WYTRWAŁAM, UPADNIJ TAM, GDZIE JA UPADŁAM I PODNIEŚ SIĘ TAK SAMO JAK JA SIĘ PODNIOSŁAM. KIEDY JUŻ NAPRAWDĘ POZNASZ MOJĄ HISTORIĘ, BĘDZIESZ MIAŁ PRAWO, ŻEBY OCENIAĆ MNIE I MOJE ŻYCIE..." więc trudno wskakiwać w czyjeś buty"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam wrażenie, że myśl którą zacytowałaś, pierwszy raz przeczytałam na Twoim blogu, jako życiowe motto. Nie wchodzę w buty Frau Be, tak jak i Ona pewnie nie chciałaby w moje, bo z powodu wkładek ortopedycznych obcierały stopy do krwi i strasznie niewygodne były. Post niniejszy jest moja reakcją na napisany przez Frau Be tekst i nie ma na celu osądzanie czy ocenianie życia. Co najwyżej wypowiedzi lub twórczości. Dziękuję za komentarz i pozdrawiam.

      Usuń
  10. Nie za bardzo wiem jak mógłbym pomóc. Wiem po sobie, że czasem wydawnictwa same kładą kłody pod nogi. Jakiś czas temu wysłałem kilka swoich wierszy na próbę do wydawnictw. Kilka z nich odpisało, zaproponowali nawet kwoty już. Wtedy nie miałem takich oszczędności, poza tym racjonalnie pomyślałem co będzie jak powiedzmy z 500 czy 1000 egzemplarzy sprzeda się 50-100? Z jednego wydawnictwa przyszła nieco dłuższa odpowiedź z oceną moich utworów, ogólnie uznano je za całkiem dobre, choć jednocześnie jakiś specjalista wskazał mi co można poprawić. Do tej pory nie wróciłem do tematu. Mam tylko swój własny tomik poezji rozwijany na bieżąco czyli drugi blog.

    Dziwi mnie podejście wydawnictw niektórych, które wypuszczają na rynek książki nie skończone, płytkie w warstwie treściowej w nadziei, że znane nazwisko ,,zrobi robotę". Książka pani Nosowskiej mnie rozczarowała, co nie zmienia faktu, że jako muzyk, wokalistka nadal jest dla mnie ważnym elementem sceny muzycznej w Polsce.

    Cały ten film o Szwecji obnażył wielką głupotę rządzących i narodu. Skoro ja, który stoi murem za lewicowymi ideami widzi pewnego rodzaju przekroczenie granic na Zachodzie Europy, to coś złego się dzieje.

    Iwono ta sprawa to chyba związana była z Norwegią, tam też nasz konsul działał w obronie praw dziecka, a teraz musiał wrócić do kraju. Nie mniej w Szwecji zapewne zdarzają się podobne sytuacje, tak samo w Niemczech. To jest pokłosie galopującej głupoty, albo jeszcze jakichś innych sytuacji.

    Dziś dowiedziałem się, że we Francji niedługo ma być zmiana w aktach urodzenia i podobnych dokumentach, zamiast ,,mama" i ,,tata" będzie ,,rodzic 1" i ,,rodzic 2". Ręce opadły mi do ziemi samej.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ludziom pióra nigdy nie było łatwo, bo albo niszczył ich brak pieniędzy(np.Norwid) albo cenzura. Jednak nie wystarczy tylko chcieć pisać, ale trzeba nauczyć się też walczyć o swoje racje. Nie miałam i nie mam aspiracji by moje dzieła "trafiły pod strzechy", ale gorąco kibicuję i jestem gotowa wesprzeć finansowo tych, którzy moim zdaniem na to zasługują. Te francuskie zmiany zdają się mieć uzasadnienie, jeżeli uwzględnimy, że w obecnych czasach mamy do czynienia ze związkami jednopłciowymi, w których wychowują się dzieci. Przesyłam uściski.

      Usuń
    2. Zwłaszcza dziś trzeba wiele uporu albo dobrych znajomości, by trafić pod te strzechy. Na razie wystarcza mi taka forma promowania moich tekstów, może kiedyś pokuszę się o coś większego, jakiś nakład drukowany, czas pokaże pewnie.

      W sumie masz rację, jednak moim zdaniem w takich związkach można nazwać partnerów opiekujących się dzieckiem słowami ,,tata 1" i ,,tata 2" albo ,,mama 1" i ,,mama 2". Bo rodzic to jednak jest takie nieokreślone słowo, brak w nim jakiejś treści.

      Jakoś takie zapotrzebowanie się pojawiło na spędzenie czasu, ot co.

      Pozdrawiam!

      Usuń
    3. Właśnie dlatego, że słowo rodzic nie określa konkretnie płci, wybrano je, gdyż rodziców zazwyczaj jest dwoje.(tak ja bym uzasadniała decyzje władz francuskich).Upór to Frau Be ma, ale z siłą przebicia gorzej, a jest ona niezbędna, by coś osiągnąć, szczególnie w sferach mocno przez innych obleganych. Pozdrawiam.

      Usuń
  11. Podoba mi się postawa Frau Be na Twoją propozycję, bo też bym nie chciała żebraniny, gdybym chciała wydać tomik poezji. Na szczęście nie piszę wierszy, więc nie mam takiego dylematu.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  12. To nie ja zaproponowałam zbiórkę w internecie, by zebrać fundusze na wydanie Jej twórczości ale inni komentujący. Jednak przyznaję, że przy braku innych możliwości wsparcia Jej finansowo, takie rozwiązanie wydaje się być najkorzystniejsze, bo pomogłoby w osiągnięciu celu, a o to w tym wszystkim chodzi. Pozdrawiam serdecznie, dziękując za komentarz.

    OdpowiedzUsuń
  13. A sama zainteresowana milczy? Ja bym Ci odziękowala za ten post.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie chodzi mi o podziękowania, a Frau Be nie zabierze głosu na moim blogu, bo kiedyś zarzuciła mi nieszczerość i hipokryzję, więc stwierdziłam, że nie musi bywać na moim blogu. usunęła wtedy wszystkie swoje komentarze z postów. Już ten czyn dowodzi, jak nadwrażliwa jest osobą. Dziękuję za komentarz i wybacz, że nie odzywam się prywatnie, ale nawet moja gruboskórność czasami nie wytrzymuje trudów codzienności. Uściski.

      Usuń
  14. Znam bloga Frau Be i cały post o którym Iwonko wspominasz. Wydaje się mi, że w świecie pisarstwa, wydawania książek tomików jest duża konkurencja ale jeśli się nie spróbuje.
    Czas okaże jak się wszystko rozwinie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żeby móc zmierzyć się z konkurencją, trzeba być pewnym siebie, umieć pozyskiwać ludzi swoja przebojowością. Niestety ktoś taki jak Frau Be, kto przyznaje, że w siebie nie wierzy, ma znikome szanse na zaistnienie na rynku wydawniczym. Tym bardziej, że pomimo ogromnej pracowitości nie ma Ona wystarczających środków finansowych, by samemu opłacić wydanie debiutanckiego tomiku. Dlatego właśnie takim ludziom potrzebna jest pomoc innych entuzjastów pisarstwa, ale Frau Be odrzuca takie wsparcie, w dużej mierze odbierając sobie szansę na coś więcej niż tylko marzenia. Dziękuję za komentarz i pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  15. Witaj Iwonko
    Jak zawsze dziękuję, za dobre słowo, które u mnie zostawiłaś. Nie martw się, nie zamierzam się zmieniać, chociaż dookoła naciskają. Ważne, że inni razem z Tobą mnie lubią taką jaką jestem. Jednak są chwile, kiedy trzeba założyć maskę. Gdybym tego nie robiła, to zraziłabym do siebie wszystkich, których kocham, lubię. Oni także to robią. Inaczej wszyscy bylibyśmy samotnymi osobami, tylko czasem mijającymi się na ścieżkach życia. No, chyba, że ktoś to lubi.
    Przez ten pospiech, brak czasu dopadło mnie zmęczenie i nie mogę sobie z nim poradzić. Mam nadzieję, że Twoje dni biegną spokojniejszym tempem i masz więcej czasu dla siebie.
    A Frau Be odwiedzam na jej stonkach. Nie znałam jednak jej wierszy. Dziękuję, że dzięki Tobie mogłam je przeczytać.
    Śnij wiosenny wiatr i krokusy na zielonej górskiej polanie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W odróżnieniu od Ciebie, to czasu mam nadmiar. Z tym śnieniem będzie problem,bo od lat cierpię na bezsenność, ale zielone polany i krokusy bardzo mi się podobają, to kto wie, może wiatr i sen z nich przywieje. Pozdrawiam.

      Usuń
    2. Witaj już marcowo
      Jestem, jestem, tym razem już w sobotę.
      U mnie dni mijają już wolniej, ale nadal zapracowanie - jak zawsze zresztą.
      Czy krokusy przyśniły się? U mnie w Ogrodzie już uśmiechają się ranniki i przebiśniegi.
      Na nadchodzący tydzień życzę wiele optymizmu
      Ściskam mocno przesyłając uśmiech

      Usuń
    3. Dwa dni temu weszłam na Twoją stronę i znów miałam problem z odczytaniem tekstu z powodu reklamy, zasłaniającej go w znacznym stopniu. Nie wiem czy to tylko ja mam pecha, że zawsze mnie się one wyświetlają? Bo przecież inni blogerzy komentują, więc muszą mieć swobodny dostęp do całego tekstu. Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  16. To ja pozostawię cytat:
    "Dajcie czasowi czas"...Obie...;o)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tam mogę dać do woli, ale Frau Be zapieprza na dwóch etatach i czasu za wiele dla siebie nie ma. Ale nie zaszkodzi go jej życzyć. Pozdrawiam i dziękuję za złotą myśl.

      Usuń
  17. Mnie podobają się te utwory, które zamieściłaś. Ale ja uważam, że wszystko w życiu ma swój czas. Może Frau Be jeszcze nie czuje się gotowa... Ja jestem zdania, że czasem warto zawierzyć intuicji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama Frau Be przyznaje, że jeszcze nie dojrzała i nie jest gotowa. Jak u Niej z intuicją, to niestety nie wiem. Może faktycznie w czymś pomoże. Dziękuje za komentarz. Ukłony.

      Usuń
  18. Znam bloga i również trzymam za nią kciuki :D
    Pozdrawiam! wy-stardoll.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj na moim blogu, rewizytę masz murowaną. Trzymajmy kciuki, ślijmy dobre myśli. Pozdrawiam serdecznie dziękując za komentarz.

      Usuń
  19. Widzę Iwono, że bardzo się przejęłaś i niezwykle emocjonalnie podeszłaś do tej kwestii. Ale w niej wszystko należy i zależy od Frau Be. Możemy ją wspierać dobrym słowem, dodawać otuchy, trzymać kciuki za realizację jej marzenia... Reszta należy do niej. Znam notkę, o której piszesz. Zostawiłam pod nią słowa wsparcia i gotowość do pomocy. Wiersze Frau Be, które przedstawiłaś zwracają uwagę prostotą i delikatnością, wskazują na wielką wrażliwość ich autorki. Podobają mi się:-)
    Serdeczności Iwono:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Frau Be i ja mamy odmienne poglądy na życie. Ona katastroficzka, ja optymistka. Obie zmagamy się z przeciwnościami:ona pyta "dlaczego teraz miałoby mi się udać", ja ciągle wierzę, że następnym razem na pewno się uda.Bardzo się cieszę, że wiersze Ci się podobają i żałuję, że inne, które mi przesłała zaginęły w czasie czyszczenia poczty. Dziękuję za komentarz i odwiedziny.

      Usuń
  20. Nie znam Frau Be zupełnie, ale z przytoczonych przez Ciebie wypowiedzi tej Pani wnioskuję, że jeśli sama nie uwierzy w siebie, swoje możliwości, talent, to nikt nie jest w stanie Jej pomóc. Żadne, nawet najlepsze rady nie będą skuteczne, jeśli brakuje samoakceptacji, a samoocena jest niska.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety masz rację i to jest bardzo smutne, bo o samoakceptacji w takim wymiarze, by zrealizowała marzenie raczej nie można mówić, gdyż nie tylko siebie ale przede wszystkim otoczenie widzi w czarnych kolorach i na jeden czyjś argument, ma dziesięć przeciwstawnych.Wiem, że ja Jej nie przekonam ani co do tego, że jest wartościową, inteligentną i utalentowaną osobą, ani do tego, że powinna o siebie skuteczniej zawalczyć. Dziękuję za odwiedziny i komentarz.Pozdrawiam.

      Usuń
  21. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  22. Ciekawe, jak cała historia się zakończyła?
    Autorka wydała tomik?

    OdpowiedzUsuń
  23. Czytuję Jej bloga, gdy tylko coś nowego zamieści. Sądzę, że kiedy wyda, to się pochwali.

    OdpowiedzUsuń