Zanim złożę świąteczne życzenia, przyszedł mi do głowy pomysł, by z książki kucharskiej mojej matki wybrać potrawy, które pewnie bywały na naszym rodzinnym stole, gdy Rodzicielka przygotowywała wigilię. Robiła to do roku 1988, po śmierci ojca, funkcję tę przejęła moja siostra.
Mnie matka nie chciała uczyć gotowania, bo twierdziła, że brak jej cierpliwości. Poza tym zawsze powtarzała, „przecież zawsze będziesz z nami, więc ja wszystko za Ciebie zrobię”. Mówiąc to, nie brała pod uwagę, że nadejdzie rok 2003, kiedy zabraknie Jej wśród nas. Miałam lat 48 i marne pojęcie jak przygotować święta dla siebie i syna. On zawsze zajadał się rybą po grecku, którą na urodziny swojego syna Pawła, przygotowywała moja sąsiadka i przyjaciółka. Ja nie lubię dań w galarecie, dlatego na moim stole i ryby w niej nie było. W ciągu roku nie robiłam także zimnych nóżek, choć syn bardzo(podobnie jak jego dziadek) je lubił.
Nie mam swoich ulubionych przepisów, stąd pomysł, by wspomóc się książką M. Dudzik[ i inni] „Praktyczna kuchnia” Państwowe Wydawnictwo Rolnicze i Leśne, Warszawa 1959, wyd. II. Nie dotarłam nawet do karty tytułowej, gdy zobaczyłam włożony w nią, artykuł wycięty z gazety „Super Express”(niestety nie znalazłam na żadnej z 4 stron), roku z którego pochodzi „Boże Narodzenie tradycyjnie lecz z polotem”. Teksty są autorstwa Iwony Krupy. Natomiast przepisy na dania świąteczne podają:
Grzegorz Russak, wybitny znawca kuchni staropolskiej, prezes Polskiej Izby Produktu Regionalnego*. Pod jego zdjęciem przepisy: na smażone uszka z grzybami i na pasztet rybny. Ponieważ nigdy nie jadłam smażonych uszek z grzybami, bo do barszczu podawałam gotowe, kupowane w Biedronce a i pasztet znany był mi tylko ten mięsny robiony przez mamę na święta, to postanowiłam przytoczyć te przepisy.
SMAŻONE USZKA Z BOROWIKAMI(„podawano je do czerwonego barszczu, ale stały na stole jako przekąska”)
Składniki
ciasto: 35 dkg mąki, 2/3 szklanki bardzo ciepłej wody, sól.
Farsz: 5 dkg ugotowanych grzybów suszonych, mała cebula, łyżka oleju i bułki tartej, sól, pieprz do smaku, sklarowane masło do smażenia.
Sposób przyrządzenia
Grzyby siekamy, a następnie przysmażamy z posiekaną cebulą na oleju. Zagęszczamy bułką tartą i mieszamy, doprawiając solą i pieprzem. Z mąki, ciepłej wody i soli zagniatamy elastyczne ciasto. Dzielimy na porcje, które cienko rozwałkowujemy. Ciasto kroimy na kwadraty o boku 4 cm. Małą łyżeczką układamy na środku kwadratu farsz. Składamy tak by powstały trójkąty. Bardzo dokładnie zalepiamy brzegi, a następnie na palcu kształtujemy uszka. Babcine miały jeszcze wygięty na zewnątrz trzeci wierzchołek trójkąta. Uszka smażymy partiami na złoto w sklarowanym maśle.
PASZTET RYBNY
Składniki
1,5 kg filetów z ryb mieszanych, 20 dkg wątróbek drobiowych, 10 dkg suszonych śliwek, 4 dkg ugotowanych suszonych grzybów, 1 kajzerka, 3-4 jajka, 1/2 szklanki śmietany, 3 łyżki białego wytrawnego wina, 3 łyżki masła, 2 łyżki soku z cytryny, sól, pieprz, gałka muszkatołowa.
Sposób przyrządzania
Kajzerkę pokrojoną w kromki zalewamy śmietaną, ryby kropimy cytryną, śliwki zalewamy winem i odstawiamy na pół godziny. Na oleju smażymy, filety, następnie wątróbkę. Dwukrotnie przepuszczamy przez maszynkę rybę, odciśniętą bułkę, odcedzone śliwki i wątróbki. Masę łączymy ze stopionym masłem, żółtkami jaj i przyprawami. Dodajemy pianę ubitą z jajek i delikatnie mieszamy. Przekładamy do formy wysmarowanej masłem i posypanej bułką tartą, wygładzamy powierzchnie dłońmi zwilżonymi w zimnej wodzie. Pieczemy ok. 40 minut w temp. 180 stopni.
Na stronach drugiej i trzeciej wspomnianej gazety dania z ryb i grzybów polecają:
Robert Sowa, szef kuchni: karp smażony tradycyjnie, karp z rydzami, roladki śledziowe, śledzie z grzybami, zupa grzybowa, strudel grzybowy, grzyby smażone z cebulą, grzyby smażone w cieście.
Beata Tyszkiewicz, aktorka: karpie pieczone z ziemniakami. ”Moją wigilijną specjalnością są karpie pieczone w całości z ziemniakami. Soczyste i rumiane ryby są dla gości, a głowy idą na kocią ucztę. Nigdy nie zgłaszały o to pretensji ani kocim ani ludzkim głosem”.
Renata Dancewicz,. aktorka: szynka świąteczna z dzika. „Dziczyzna to moje ulubione mięso. Nie umiem jej wprawdzie przyrządzać, ale nie tracę żadnej okazji, by skosztować przysmaków z dzika lub jelenia. A nie ma lepszej okazji niż święta Bożego Narodzenia. Przepis być może został zaczerpnięty z książki „Praktyczna kuchnia myśliwska według Russaka”
Jerzy Pasikowski, Przewodniczący Kapituły Klubu Szefów Kuchni w Polsce: barszcz czerwony z winem, indyczka nadziewana owocami, kurczak faszerowany ryżem z bakaliami, kaczka w pomarańczach.
Na ostatniej stronie „gwiazdka na słodko”
Karol Okrasa, szef kuchni zachwala pierożki nadziewane kutią z sosem makowym. Poza tym podane są przepisy(być może także jego autorstwa) na kutię z makiem, łamańce z makiem, piernik kawowy, pierniki ekspresowe i keks.
Moja matka na święta piekła ogromną blachę sernika z dużą ilością rodzynek(choć jej wnuki suszonych winogron nie lubią) i koniecznie dwa makowce, które na wierzchu zawsze jej pękały, co powodowało frustrację, ale ich smak wynagradzał nieelegancki wygląd. Czasami zdarzało Jej się piec pierniczki jako ozdoby na choinkę, ale częściej były to kruche ciasteczka wycinane szklanką lub przepuszczane przez maszynkę. Keks także często gościł na naszym stole, dopóki nie zastąpiła go babka hiszpańska, ale te ciasta były podawane do kawy przy okazji urodzin lub imienin.
Wracając na chwilę do omawianego artykułu, oto „dobre rady” w nim zamieszczone:
Jak szybko przygotować mak na masę makową: suchy mak należy zemleć w młynku do kawy, a następnie niewielkimi porcjami dolewać do niego wrzącą wodę i mieszając, czekać aż spęcznieje. Po osiągnięciu właściwej konsystencji dalej należy go przygotować tak jak w podanych przepisach. Mak przeznaczony na łamańce można też po połączeniu z bakaliami, orzechami, miodem, masłem i sokiem wyciśniętym z jednej pomarańczy przysmażyć na patelni.
Kiszenie buraków: 1kg buraków, włoszczyzna, główka czosnku, 3 l wody, 1,5 łyżeczki soli. Wyszorowane, obrane i pokrojone w plasterki warzywa, wkładamy do słoja i zalewamy gorącą osoloną wodą. Pozostawiamy w cieple pod przykrycie ok. 7 dni. Dobrze jest codziennie zbierać szumowiny. Kiedy zakwas będzie już gotowy zlewamy do butelek i trzymamy w chłodzie. Można go pić na zimno. Można też podawać na gorąco po uprzednim doprawieniu do smaku lub w połączeniu z niekwaszonym wywarem warzywno-buraczanym.
Pozbawiamy karpia zapachu: oczyszczoną, umytą rybę okładamy krążkami cebuli i pozostawiamy na przynajmniej 12 godzin. Można też skropić karpia sokiem z cytryny.
Zdaję sobie sprawę, że większość czytających, to wytrawne gospodynie, które jeżeli nie przejęły umiejętności gotowania od babć i matek, to nabyły wprawy dzięki wieloletniemu doświadczeniu. Być może zarówno „dobre rady” jak i podane przepisy lub propozycje dań, są już Wam doskonale znane. Dla mnie one wszystkie, to ciekawostki, dlatego Wy też je tak traktujcie. Nigdy żadnej z potraw nie ugotuję, ale gdyby się zdarzyło, że ktoś z Was wypróbuje pasztet rybny lub smażone uszka, to mam nadzieję, że w komentarzu przekaże wrażenia.
„Nie ma znaczenia, czy na wigilijnym stole jest dwanaście czy trzynaście potraw ani czy siedzi przy nim parzysta czy nieparzysta liczba osób. Wystarczy pamiętać o tym, co najważniejsze, o białym obrusie na znak czystości duchowej. O sianku, dodatkowym nakryciu na stole, o opłatku. Te elementy nakazują nam załagodzić wszelkie spory, pospłacać długi, pogodzić się z wrogami. Tylko w takiej atmosferze grosik zawinięty w bibułkę z łuską wigilijnego karpia, przyniesie pomyślność i dobrobyt.”
* chcąc w przybliżeniu określić czas powstania artykułu, który był podstawą tego postu, próbowałam sprawdzić w Wikipedii, w jakich latach wymienieni szefowie kuchni pełnili swoje funkcje. Jedyne co wywnioskowałam, to fakt, że artykuł był wydrukowany po roku 1992, bo wtedy ukończono budowę Hotelu Jan III Sobieski, w którym szefem kuchni był Robert Sowa(choć nie udało mi się ustalić w jakich latach).
Życzę udanego smażenia, pieczenia i gotowania świątecznych potraw.
Bardzo pracochłonne te potrawy... Ale gdyby komuś chciało się je zrobić to chętnie bym spróbował...
OdpowiedzUsuńTwoi bliscy byliby zachwyceni, gdybyś przyrządził dla nich jakąś potrawę. Nawet jeżeli jest pracochłonna. Miłego łatwego gotowania i smakowania pracochłonnych potraw, które ktoś dla Ciebie przyrządzi. Ukłony.
UsuńZ wigilijnych dań to lubię: grzybową zupę z cieniutko posiekanymi grzybami (podgrzybki lub prawdziwki), ewentualnie barszcz czerwony jako "popitka". Nie lubię ryb w galarecie, z ryb to toleruję łososia pieczonego z pomarańczą oraz wędzonego. Dla mnie przez całe lata taka typowa polska wigilia była pod względem kulinarnym koszmarem, ale gdy poszłam "na swoje", to robiłam to, co oboje z mężem lubiliśmy i zawsze znaleźliśmy dobrą wymówkę by nie wylądować na jakiejś rodzinnej wigilii. Zresztą bardzo często wyjeżdżaliśmy na święta do Zakopanego właśnie w wigilię. No a z dań "wigilijnych" to lubię pierogi z grzybami i kapustą, najlepiej odsmażane. Dla mnie w dzieciństwie najważniejszą częścią wigilii były....pieczone przez babcię kruche ciastka posypane grubymi kryształkami cukru oraz keks, z którego wyjadałam bakalie zostawiając ciasto. Gdy już poszłam "na swoje" to robiłam makowiec bez ciasta, oraz zawsze były wszystkie dostępne na rynku bakalie + pomarańcze i mandarynki, a do tego rozpuszczona gorąca czekolada - ta "gorzka", bo w niej się zanurzało bakalie i owoce. I tak mi te upodobania kulinarne zostały do dziś.
OdpowiedzUsuńCoś nawalił blogger- ta anonimowa to ja- anabell
UsuńUwielbiam ryby, smażony to dorsz, wędzona makrela. Za dzieciństwa i młodości łososia w mojej rodzinie się nie jadało, bo matka twierdziła, że za drogi. Za jej panowania królował karp, bo mój ojciec bardzo lubił. Nie przepadam za pierogami z kapustą i grzybami, a moi krewni nie lubią zupy grzybowej, którą wcześniej Rodzicielka podawała z łazankami. Uważam, że święta robione pod gust własnej rodziny są najlepsze. Uściski.
UsuńJa też wolę próbować niż robić, a wszystko brzmi smakowicie i sporo tego, na dużą rodzinę 👍
OdpowiedzUsuńjotka
Moja matka nie tylko potrafiła gotować, ale też i zjeść. Tradycję szanowała, z rodzinnego domu przenosząc na stół "makiełki", ale uwielbiała poznawać nowe rzeczy i pewnie dlatego te przepisy znalezione w gazecie, zatrzymała. Nie pamiętam jednak, by którąś z podanych potraw przeniosła na wigilijny stół. Serdeczności przesyłam.
UsuńOch, ale smacznie się zrobiło:) Moja ulubiona potrawa wigilijna to karp w galarecie! Do tego domowa strucla drożdżowa. Barszcz z uszkami to klasyk - lubiany, ale karpia nie wyprzedza:) Zawsze była też kutia, której i tak nikt nie miał już siły jeść więc większość dostawały okoliczne ptaki.
OdpowiedzUsuńMakowiec oraz piernik to obowiązkowe pieczywo zjadane głównie na świąteczne śniadania. Takie menu obowiązywało odkąd pamiętam i kontynuuję z zapałem.
Wszystkiego smacznego!
U mojej matki karp w galarecie był też bardzo ważnym daniem. Uwielbiała wszelkie galaty. Barszcz czerwony jednego roku był z dużą fasolą, "jaśkiem" zwaną, innego z uszkami własnoręcznie robionymi. W czasach gdy sama przyrządzała święta, wszystkie potrawy robiła i gotowała, bo twierdziła, że kosztują połowę tego, co kupowane gotowe. Ja poza bigosem, który gotowałam, całą resztę dań kupowałam, więc nigdy nie miałam okazji sprawdzić, jak to z tymi kosztami jest. Pochwalam kontynuowanie tradycji, ale najbardziej zachwyca mnie ten zapał, bo mnie jego brakuje. Uściski.
UsuńOdziedziczyłam po mamie Kuchnię Polską, ale wigilię rodzinną robię po rodzinnemu, z teką modyfikacją, że karpia smażonego musi być dużo ;)
OdpowiedzUsuńGdy syn szedł na swoje mieszkanie, też podarowałam mu książkę kucharską. Wróciła do mnie po kilku latach, jako "prezent pod choinkę"(widocznie jego partnerka zapomniała, skąd ją mają). Gotować umiał lepiej ode mnie i zawsze dziwiłam się skąd. Ja lubię smażoną rybę, ale nie karpia, bo dla mnie ma za dużo ości i zawsze jakąś się zadławiałam. Syn lubił pierogi z kapustą i grzybami na wigilię, a w święta bigos. Kiedy oboje byliśmy już dorośli brakowało tej atmosfery, która powinna być. Uściski.
UsuńDziękuję za przepisy, zawsze to coś nowego. Muszę przyznać, że robię takie uszka, ale gotuję je, a nie smażę, więc może warto spróbować część takich zrobić, aby porównać. Uwielbiam lepić ucha i pierogi, więc często goszczą u mnie na stole.
OdpowiedzUsuńZasyłam serdeczności
Moje próby lepienia uszek czy pierogów, zawsze kończyły się niefortunnie, dlatego wolałam kupować gotowe. Jeżeli część zrobionych uszek usmażysz, to daj znać, czy widzisz różnicę w smaku. Pozdrawiam serdecznie.
UsuńZ potraw wigilijnych tak naprawdę lubię tylko kutię.
OdpowiedzUsuńKutię jadłam raz czy dwa, ale sama nigdy jej nie przyrządzałam. Trzymam kciuki za to, żebyś mogła cieszyć się świętami.
UsuńBaba Jaga (Babcia) nie uczyła Mamciaśki gotować według zasady: Ty się dość z życiu narobisz (pomagali Jej Synowie)...Mamciaśka przyjęła takie samo stanowisko względem mnie (chociaż nie miała synów)...Poszłam "za ciosem" względem Córci...Syn gotuje bardzo dobrze...Ot, tradycja rodzinna...;o)
OdpowiedzUsuńTradycje i ich podtrzymywanie to bardzo ważna rzecz. Konsekwencja w działaniu względem Córek także. Udanego rodzinnego świętowania. Ukłony.
UsuńWitaj Iwono! Ciekawe, że moja mama też nie uczyła mnie gotowania, ale jej powód był mniej empatyczny, wkurzało ją, że większość rzeczy robię lewą ręką, choć zmuszała mnie do praworęcznej kaligrafii...
OdpowiedzUsuńCo do dań... No cóż... U mnie zawsze jest bułka z makiem i mnóstwem bakalii, makowiec, sernik, sałatka, pierogi z grzybami i z kapustą, barszcz czerwony. W tym roku znowu mam kilku przyjaciół córki na tej kolacji. Uściski i pozdrowienia!
Jeżeli na kolacji będą przyjaciele córki, to znaczy, że Twoje potrawy są bardzo smaczne(nie ma znaczenia, którą ręką przygotowywane). Nauka kaligrafii była chyba cechą charakterystyczną dla rodziców z naszego powojennego pokolenia. Pozdrawiam serdecznie.
UsuńKlik dobry:)
OdpowiedzUsuńU mnie obowiązkowo jest karp w galarecie i smażony oraz czerwony barszczyk z uszkami (grzyby do farszu muszą być prawdziwe, a nie pieczarki w dużą ilością bułki).
Książkę kucharską mam z 1892 roku, ale przepisy w niej nie na dzisiejsze czasy.
Pozdrawiam serdecznie.
Ta książka kucharska, to prawdziwy skarb. Ja od swojej znajomej, prowadzącej punkt księgarski dostałam współczesną książkę kucharską, ale przepisy nie były na kieszeń przeciętnego zjadacza chleba. Co do grzybów, to sama nie zbierałam nigdy, bo się na tym nie znam. Jedyną osobą, której ufałam bezgranicznie w tym temacie, była moja matka. Nie przyjmowałam suszonych od znajomych, a gdy syn przynosił kupione na bazarku słoiki marynowanych nie jadłam. Dlatego nawet gdyby mi się chciało robić farsz do uszek czy pierogów, to nie byłoby w nim prawdziwych grzybów. Dziękuję za komentarz i pozdrawiam serdecznie.
UsuńTrafiłam tu od mojego znajomego blogowego i napiszę tak, wygrałam kiedyś kurs gotowania u Sowy, to była niezła przygoda i tak jakoś sentymentalnie mi się zrobiło, a uszka i pierogi zawsze odsmażam na maśle klarowanym, bo u nas to nie jest tylko odświętny przysmak. Odsmażanie to świetny sposób na wydobycie smaku ciasta, zwyczajnie są smaczniejsze, aaa i jemy je z dodatkiem kwaśnej śmietany, nawet te z kapustą i grzybami. Z tych wszystkich świątecznych dań, robię jedynie rybę po grecku, i bardziej skupiam się na wymyślnych ciastach, bo w święta mojej rodzienie brakuje tego typu smakołyków. Miej dobry czas i daj znać, jak się zdecydujesz, podsmażyć pierogi i uszka na maśle, jak Ci smakowały.
OdpowiedzUsuńWitaj na moim blogu. Nie ukrywam, że kiedy pojawi się na nim ktoś nowy, to sprawdzam, czy też ma swoje miejsce w blogosferze, by wpaść z rewizytą. Tak też było w Twoim przypadku, choć dodatkowo zaintrygowała mnie informacja, że trafiłaś do mnie "znajomego blogowego". Męskich komentujących mogę policzyć na palcach jednej ręki, więc tym bardziej jestem ciekawa, kim jest ów znajomy, uznający, że warto polecić mój blog. Ja w tym momencie, mogę Mu być tylko bardzo wdzięczna, bo zajrzałam na Twoje https://wcieniuskrzydel.blogspot.com/ i przeczytałam najnowsze dwa wpisy. Są tak intrygujące, że fiszka z adresem dołączyła do pozostałych lubianych przeze mnie. Masła klarowanego do tej pory nie używałam do smażenia i nie "wydobywałam smaku ciasta" z uszek czy pierogów. Są to bowiem dania, które jem w wigilię zgodnie z tradycją, ale nie przepadam za nimi. Zaintrygowały mnie jednak wymyślne ciasta, które serwujesz rodzinie w tym szczególnym czasie. Być może na swoim blogu już o nich pisałaś, ale jeżeli nie, to chętnie poczytałabym, choć "pozycja wózkowa" nie sprzyja ani gotowaniu ani pieczeniu. Dziękując za odwiedziny, zapraszam częściej i z okazji świąt życzę całej Rodzinie wszelkiej pomyślności.
UsuńMnie również jest bardzo miło! Trafiłam tutaj dzięki https://adam-madulski.blogspot.com/ Adama, który ma Twój blog na swojej liście „czytam”. Dla mnie to najlepsza rekomendacja. Masła klarowanego używam od lat, robię je sama, ponieważ tam, gdzie mieszkam, nie ma go w sprzedaży. W moim domu od 32 lat jest osoba na ścisłej diecie, dlatego zawsze staram się przygotowywać wszystko z najwyższą starannością.
UsuńTwój blog już dodałam do swojej listy do czytania. Pierogi pojawiają się u mnie sezonowo – głównie wtedy, gdy chcę poczęstować gości czymś wyjątkowym, czego raczej nie jadają na co dzień. Na moim blogu przeważają wiersze i różne przemyślenia. Kiedyś wspominałam o ciastach, ale rzadko dzielę się przepisami, bo zwykle piekę „z głowy”. Moja rodzina uwielbia torty, więc najczęściej znajdziesz u mnie wzmianki właśnie o nich i to bardziej gdzieś na zdjęciu, niż w tekście. Poza tym robię różnorodne ciasteczka – wnuczka je uwielbia, a wiadomo, że zdrowa przekąska wymaga specjalnej uwagi. W tym roku przygotowuję ciastka z bezą i orzechami włoskimi, klasyczny sernik baskijski, i tort czekoldadowy z brownie - takie były życzenia moich bliskich, no i przyjedzie makowiec, mnie się makowca nie chce robić, bo mi własny nie smakuje.
Doskonale rozumiem, co masz na myśli, wspominając o „pozycji wózkowej” – naprawdę, rozumiem to bardzo dobrze. Posyłam serdeczne uśmiechy i ciepło Cię przytulam!
Witaj, Iwono.
OdpowiedzUsuńIle tu różnych smakowitości! Aż rączki świerzbią, żeby którąś upitrasić. Ale bardziej jednak kubki smakowe, żeby jakiejś skosztować;)
Dziękuję za pyszny wpis i pozdrawiam:)
Gdybym była lepszą gospodynią i miała choć 1/10 Twojej smykałki do gotowania, pieczenia czy ogólnie ujmując tworzenia, to przyrządziłabym coś dla Ciebie i innych moich blogowych znajomych i zaprosiła wszystkich do Warszawy. Niestety moje marzenie, by odwiedzić miasta, w których mieszkacie i spotkać się z każdym z Was, pozostanie niespełnione i nawet najszczodrzejszy Mikołaj, najjaśniejsza gwiazdka tego nie zmienią. Dziękuję za komentarz i przesyłam najcieplejsze myśli.
UsuńBardzo lubię przygotowania do świąt i zarówno kulinarne jak i porządkowe. Na wigilię obowiązkowo barszcz czerwony z grzybami, karp smażony i w galarecie. Kiedyś też robiłam karpia po żydowsku, na słodko, z cebulą, ale nie było wielu chętnych do jedzenia, Pierogi z kapustą i grzybami, kompot z suszu.
OdpowiedzUsuńOd zawsze nie lubię makowca, za to jest kutia.
Karpia po żydowsku robiła czasami moja matka. Kompot z suszu, którego nie lubię też był obowiązkowy na rodzinnej wigilii. Kutię jadłam może dwa razy w życiu, też za sprawą Rodzicielki. Natomiast makowiec mogę jeść nie tylko przy okazji świąt, chociaż właśnie wtedy łatwiej go kupić w cukierniach niż w inne dni roku. W miarę upływu lat, tracę zainteresowanie świętami, może dlatego że sprzątanie zawsze mnie bardzo męczyło i brakowało sił na przygotowywanie potraw, które ograniczały się do tych niezbędnych: barszczu czerwonego, smażonej ryby, pierogów z kapustą i grzybami. Miło, że odezwałaś się po dość długim(jak dla mnie) milczeniu. Uściski.
UsuńWitaj Iwonko
OdpowiedzUsuńBardzo lubię ten przedświąteczny czas w kuchni. Sprzątania jednak nie znoszę, ale jak trzeba...
Zrobiłam się głodna po Twojej opowieści. Może również przygotuję coś innego na święta?
Pozdrawiam serdecznie
Mnie święta nie cieszą, a przygotowania do nich raczej denerwują(co prawda od niedawna). Jedzenie od rodziny dostanę gotowe, a całą resztą się nie przejmuję. Pozdrawiam.
UsuńZe mnie jest kiepska kucharka. Dało mi w kość kiedy mama zachorowała i przychodziłam do niej pomagać. Robiąc coś dla siebie, to się za bardzo nie przejmowałam, wykorzystywałam fixy, gotowce, łatwe przepisy, ale dla rodzinki całej, to już było ciężko. Też sobie nie wyobrażam siebie przygotowującej wigilię z tylu potraw jak moja mama.
OdpowiedzUsuń