W grudniu minie rok jak zamieściłam
ostatnią notkę na moim dotychczasowym blogu „Moje hobby to
życie”. Prowadziłam go 5 lat na „Blogomanii”. Początek tego
roku nie był udany i przez dłuższy czas niczego na blogu nie
zamieszczałam. Kiedy zdecydowałam się coś napisać, okazało się,
że portal ten przestał istnieć. Poza ogromnym szokiem, ogarnął
mnie nieopisany smutek, bo niespodziewanie utraciłam spisane
wspomnienia i najciekawsze wydarzenia ze współczesności.
W ciągu tych kilku lat blogowania,
wielu ciekawszych blogerów zakończyło prowadzenie bloga,
przechodząc do następnych wyzwań jakie niesie życie. Pierwszego
bloga zaczęłam pisać, bo chciałam zostawić synowi trochę
informacji o mnie z czasów, gdy go jeszcze nie było.
Współczesne moje”wpadki i upadki” miały mu pokazać, że
mając nawet ograniczone możliwości fizyczne czy finansowe można
spędzać czas inaczej niż przed komputerem. Jego jednak historia
rodziny nie interesuje. Bloga nie czytał, robili to jednak obcy
ludzie,których nie poznałabym w realu. Z kilkoma osobami się
zaprzyjaźniłam,piszemy maile, rozmawiamy przez telefon, wysyłamy
sobie życzenia świąteczne. Dzięki blogowi moje życie się
wzbogaciło i to jest wielka korzyść i dar od losu. Zapragnęłam
założyć nowego bloga ale nie mam pomysłu co do jego formy i treści. Nie powtórzę tych słów, z których składały
się posty pierwszego bloga, opowiadając o moim dzieciństwie,
okresie dorastania i życiu dorosłym. Będę pisała o codzienności
61 latki. Blog będzie nosił tytuł „Na karuzeli życia”. Życie
było, jest i będzie dla mnie najważniejszą wartością, dlatego w
nazwach obu blogów ono występuje jako symbol radości
istnienia.
Jedna z moich internetowych znajomych zamknęła pisanego do tej pory
bloga i wystartowała z nowym pomysłem. Jej „Subiektywne
komentarze” zamieszczane na blogspot.com, natchnęły mnie myślą,
żebym właśnie w tym miejscu spróbowała pisać od nowa. W ostatnich latach modne było powiedzenie
Leszka Millera, że „ prawdziwego mężczyznę poznaje się nie po
tym nie jak zaczyna ale jak kończy”, a po czym się poznaje
prawdziwą kobietę? Wiecie, bo ja nie. Zresztą w moim przypadku, to
nieważne, bo zawsze mówiłam, że nie jestem kobietą
tylko bibliotekarką
.
Wyuczony zawód napawał mnie dumą, ale wykonywałam go zbyt
krótko. Nie opuszcza mnie uczucie
niedosytu i zawodowego niespełnienia.
. W ciągu
minionych 25 lat, nie udało mi się powrócić do tego, co tak
kochałam:obcowania z czytelnikiem,
którego życie mogłabym wzbogacać proponowaną lekturą.
Maria Koterbska śpiewała:"karuzela,karuzela, na Bielanach co niedziela". Nie wiem jak często będzie się kręciła moja karuzela.
Gdyby jednak znaleźli się tacy śmiałkowie, którzy
powirowaliby razem ze mną, to serdecznie zapraszam. Iwona.
Noooooo;-))))))) Piękny start do nowego życia (blogowego).
OdpowiedzUsuńProponuję, choć wcale sie nie upieram, że z propozycji koniecznie masz skorzystać;-)))), byś pisała krótkie notki, za to często. Opisuj sytuacje (nawet duperelki) ze swojej codzienności, z telewizji albo co tam w sieci przeczytasz i przyszło Ci coś do głowy. Wówczas blog będzie żywy i będzie dużo mówił o Tobie, o tym jakim jesteś człowiekiem. Kochasz życie jak niewiele osób na tym świecie. Więc opowiadaj o tym swoim codziennym życiu.
Pozdrawiam i niecierpliwie czekam na migawki z Twojej codzienności.
Droga Przyjaciółko-dziękuję za komentarz.Postaram się, skorzystać z Twojej rady, choć od najwcześniejszych lat miałam problem ze zwięzłością. Zawsze byłam rozgadana i epistoły, to moja wada(jedna z wielu). Pozdrawiam i do miłego zobaczenia.
OdpowiedzUsuńTo pisz długo ;-)))) Obawiam się tylko, że długie wpisy będą wymagały więcej czasu, więc będziesz rzadko pisać.
UsuńDroga Zante-chciałabym mieć wystarczającą ilość tematów do poruszenia, ciekawych przede wszystkim dla czytających. Czasu u mnie dostatek, i to nie będzie stanowiło problemu. Dzięki za komentarz i "rozruszanie" bloga. Gdybyśmy mogły spotkać się w realu, to zaprosiłabym z tej okazji na "parapetówkę, bo to miejsce, to teraz mój nowy, drugi dom.
OdpowiedzUsuńKochana
OdpowiedzUsuńZaczynam Ciebie teraz ja poznawać i czytać od początku.
Ja wszystkie swoje blogi mam zapisane na płytkach.
Do miłego następnego posta:)
Niestety zbyt mało jestem obeznana z laptopem, by samej zapisywać treści bloga na płytach CD. A pierwszy blog utraciłam, bo nie spodziewałam się, że zlikwidowana zostanie platforma, na której go prowadziła. Miło mi będzie, gdy od czasu do czasu poczytasz aktualne posty. Pozdrawiam.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńAktualnych przecież brak!
OdpowiedzUsuńWróciłam do Twoich początków, aby Cię poznać.
To prawda, mam przerwę w pisaniu, właśnie z powodu nadgarstków, kręgosłupa szyjnego i bólu głowy. Zastanawiam się nad motywami Twojego postępowania, nie czytujesz mojego bloga tylko dlatego, że ja postanowiłam przeczytać Twój w całości? Beczkę soli można zjeść, a drugiego człowieka nie poznać. Niemniej jednak próbuj jeśli chcesz. Zapraszam,boję się tylko czy nie jesteś za wrażliwa, bo ja na blogu piszę o swoim życiu, to co jest, a nie to co chciałabym żeby było. Uściski.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń