Jak już pisałam we „Wstępniaku”
moim najważniejszym hobby jest życie, ale trzeba je było czymś
wypełniać. Dla moich rodziców najważniejsza była wiedza, a
tę zdobyć można w szkole. Dlatego nauka była na pierwszym
miejscu. Moja matka nauczycielka, miała wielki szacunek dla tego
zawodu, choć sama wykonywała go krótko. Nigdy nie pozwalała
dzieciom skarżyć się na nauczycieli, że np. niesprawiedliwie
ocenili naszą wiedzę lub że są do nas uprzedzeni. Szkołę
podstawową musiałyśmy z siostrą zakończyć z takim świadectwem,
które dawało gwarancję dostania się do liceum bez
egzaminów. Moja siostra oceniana była jako zdolna ale
leniwa. Zarówno nauczyciele jak i rodzice uważali, że stać
ją na znacznie więcej. Szkołę średnią skończyła z przygodami.
Niestety dwukrotna próba dostania się na studia prawnicze
się nie powiodła, za każdym razem przy jednakowych wynikach,
przyjmowano kogoś z punktami za pochodzenie.
Ja szkołę średnią, która
była koszmarem, skończyłam ze słabymi ocenami. Na egzaminie
maturalnym z języka polskiego, na pytanie „co zamierzasz robić po
maturze” odpowiedziałam, że chcę zdawać na Bibliotekoznawstwo,
przyjęto moją odpowiedź z kpiącym uśmieszkiem.

Siostra zamieniła pianino na
zajęcia sportowe w klubie sportowym „Śląsk”, trenując biegi
przez płotki i skok wzwyż. Dla mnie trzeba było znaleźć nowe
hobby i matka postanowiła zrobić ze mnie filatelistkę. O tym jak
to się toczyło i skończyło opowiem następnym razem.