sobota, 4 czerwca 2016

OSTRZEŻENIE

   W czwartek około 21.00 rozbolała mnie głowa, wzięta "Etopiryna" pomogła na krótko. Około 23.00 gdy grałam w kierki i całkiem nieźle mi szło, ból powrócił z nudnościami, suchym, "szczekającym" kaszlem. Pomyślałam- jasna sprawa, za dużo papierosów. Kiedy jednak w piątek rano chwycił mnie ból pod żebrami, a czułam się jakby cała brygada pancerna po mnie przejechała, wiedziałam, że to wirus. Pytanie tylko czy zwykłej grypy czy czegoś gorszego, odpornego na antybiotyki. Dowiem się tego w poniedziałek, może będę w stanie pójść do lekarza, jeżeli nie, on będzie musiał  pofatygować się do mnie. Póki co stosuję domowe środki na przeziębienie: napotny bez czarny, pokrzywę moczopędną i najważniejsze 3 x dziennie inhalacje na przewietrzenie gardła, nosa i zatok. Poczułam się po tym na tyle dobrze, żeby usiąść do laptopa i nakreślić te kilka zdań. Jeżeli nie będę się odzywała do 20 czerwca, to znaczy, że to najprawdopodobniej grypa, jeżeli dłużej, to sami wiecie... może być różnie.
    Wszystkim zdrowym życzę, aby pozostali w tym stanie jak najdłużej, korzystając z pięknej pogody, wolnych dni i pomaszerowali także za mnie w marszu wolności. Tym, których choroba(jakakolwiek) zatrzymała w czterech ścianach, przesyłam słowa pocieszenia i otuchy, bo jutro będzie lepiej. 

23 komentarze:

  1. Krążą w powietrzu jakieś wirusy, sama w maju tez byłam chora, chociaż to raczej nie pora na chorowanie...
    życzę zdrowia i braku powikłań :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Droga Jotko, dziękuję za życzenia zdrowia. Wczoraj czując się lepiej wpadłam do Ciebie, nie próżnujesz, kilka ciekawych wpisów znalazłam(ostatni czytany przeze mnie przed chorobą, to o idealnym mężu).Życzę udanych wakacji, w sprawie obiecanego prezentu dla Twoich czytelników odezwę się na początku września, idzie powoli i nie zawsze zgodnie z oczekiwaniami, ale słowo się rzekło, więc kobyłka u płota. Pozdrawiam.

      Usuń
  2. Trzymaj się, Ikuś. Nie takim przeciwnościom dawałaś w życiu radę. Co tam wirus! Uściski

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak ma się przy swoim boku takich ludzi jak Ty, to faktycznie, żaden wirus nie straszny. Jestem ciekawa jak tam Twoje sprawy? Ty o swoim Ojcu pamiętałaś, ja pomimo obietnicy Tobie złożonej, nie byłam w stanie w dniu 23 czerwca zamieścić notatki o moim tacie, ale mam nadzieję, że powrót do zdrowia będzie na tyle szybki, że zrobię to wkrótce. Ukłony.

      Usuń
  3. Każdy wirus to wtrętne bydle jest. Należy go utłuc w zarodku. Życzę szybkigo powrotu do zdrowia.
    P.S. U nas oberwanie chmur od kilku dni, ładnie dekorowane błyskawicami. Zgniły mi truskawki wiszące na tarasie....
    Sciskam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakie to są wiszące truskawki?

      Usuń
    2. To są takie truskawki, które się nie "płażą" po ziemi, tylko ..... zwisają z donic zawieszonych gdzieś (n.p. na płocie lub murze, lub w szklarni), w charakterze bluszcza :-)

      Usuń
    3. No co Ty!?;)))) Nie wiedziałam, że są takie cuda. A owoce smakują tak samo, jak te płożące?

      Usuń
    4. W wiszących są też rózne gatunki. Te które ja mam smakują wybornie, są słodziutkie i aromatyczne (o ile przetrwają ulewy) :-)

      Usuń
    5. No muszę sobie wygooglować o tych wiszących truskawkach, bo mnie zachwyciłaś ;-)))

      Usuń
    6. Maradag, dzięki za wsparcie w walce z wirusami. truskawek szkoda, ale to co posadziłaś na ich miejsce, też piękne. Do miłego zobaczenia "na dachu".

      Usuń
  4. i te burze nie dość,że zmuszają mnie do bezsenności to jeszcze na dobitkę zmuszają mnie do jedzenia paracetamolu. maradag wie jak to jest z naszymi rękami i nogami itp.
    Iwono - Ty lepiej nie choruj proszę ja Cię. Jeśli to wirus to należy go zabić w zarodku!!Jeśli zwyczajne niewiadomoco to też należy dać odpowiedni odpór.Czarny bez i te tam ziółka na pewno pomogą!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Droga Renato ja raczej pokojowo nastawiona jestem. zabijać nikogo nie mam ochoty, wolałabym,żeby ten wirus sam sobie poszedł w "siną dal"(dlaczego maja odchodzić tylko kochasie, chociaż mnie wszystko jedno, bo i tak żadnego nie mam).ziółka może za bardzo nie pomogły ale też i nie zaszkodziły, a więc dobra nasza. Ten paracetamol to na te ręce i nogi? Napisz na ten temat coś więcej najlepiej na e-maila ika53@autograf.pl. Pozdrawiam

      Usuń
  5. No cóż każdy sie leczy jak umie. Ja zachowuje sie profilaktycznie ale nie każdego na to stać lub może nie miec zdrowia do takiej metody.
    Rano przyplatał sie wirus ale wyżarł słoik ogórków kiszonych i uciekł.
    Powaznie - ponoć sama aspiryna brana regularnie może takiego raczkującego wirusa rozbroić.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko do aspiryny profilaktycznie trzeba mieć całkiem zdrowy żołądek. Natomiast z ogórkami to prawda, a raczej z czosnkiem zalewanym wodą z ogórków. Powstaje naturalny antybiotyk. Polecam.

      Usuń
    2. Zgadzam się i z Piotrem i z "Zante", ogórki kiszone bardzo dobra rzecz, nie tylko na wirusy, a czosnek zarówno surowy jak i marynowany doskonały na kanapki. Piotrze bywam na waszym blogu, czytuję, choć nie komentuję. Pozdrawiam niezmiennie serdecznie.

      Usuń
  6. Powrotu do całkowitego zdrowia życzę.Maria

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jako, że na drugie Maria mi dano, wszystkie niewiasty o tym imieniu, bardzo bliskie memu sercu są. witam na moim blogu, do częstych odwiedzin zachęcam i o możliwość rewizyty pytam(gdzie Cię szukać?). Pozdrawiam letnio i wakacyjnie.

      Usuń
  7. Mam nadzieję, że czujesz się już o niebo lepiej.
    Taka piękna pogoda! Szkoda byłoby ją marnować w łóżku.....
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Droga Ariadno, czuję się już lepiej chociaż trudno mówić o powrocie do pełni sił. Niestety słońce nie jest dla mnie, dlatego w czasie pięknej pogody chowam się w domu, chociaż wolę zdecydowanie krzesło od łóżka. Dziękuję za komentarz i serdecznie pozdrawiam.

      Usuń
  8. Iwonko mam nadzieję, że już wracasz do zdrowia- buziaki

    OdpowiedzUsuń
  9. Dawno mnie u Ciebie nie było i się okazuję, żeś chora! Wracaj prędko do zdrowia kochana! Mam nadzieję, że to nic poważnego i niedługo znowu będziesz błyszczeć humorem i energią!
    Ściskam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Droga Karolinko, błyszczeć to ja mogę patyną jeżeli odpowiednio ją wypoleruję. Jak widzisz odpisuję dopiero po dwóch tygodniach, więc dobrze że napisałaś "niedługo", a nie "niezwłocznie", bo miałabym problem z interpretacją. Zaglądałam wczoraj na Twojego bloga, chyba prezenty na śluby przyjaciółek szykujesz, bo nowości na blogu brak. Ja natomiast obstawiam się pojemnikami różnej wielkości na nici i włóczki do robótek(podpatrzone na Twoim blogu)w nadziei, że może zechce mi się coś wydziergać. Pozdrawiam całą Rodzinkę.

      Usuń