czwartek, 13 października 2016

"MOJA KREW, MÓJ JAD, MOJA ZŁOŚLIWOŚĆ"

    Tytuł posta, to jedna z jej życiowych dewiz. Po przeczytaniu tego zdania, w jednym z komentarzy, zmieniłam sposób patrzenia na własnego syna.
   Na bloga trafiłam przez przypadek ale nie było go już , gdy następne cztery dni spędziłam na czytaniu postów od deski do deski. Przyczyna była jedna: spodobało mi się poczucie humoru autorki, jej samozaparcie w realizacji postanowień. A przede wszystkim dostałam ataku zazdrości, gdy widziałam materiał ilustracyjny doskonale dobrany do każdego tematu. Składają się na niego zdjęcia posiadaczki bloga jak i rysunki z Google. Aparat mam, dostęp do grafiki Google też, a jednak tak dobrze ozdabiać swoich notek nie potrafię. Bardzo spodobały mi się słowa : „ZANIM OSĄDZISZ MNIE I MOJE ŻYCIE , WŁÓŻ MOJE BUTY, PRZEJDŹ DROGĘ MOJEGO ŻYCIA. PRZEŻYJ MOJE PORAŻKI. WYTRWAJ TYLE CO JA WYTRWAŁAM. UPADNIJ TYLE CO JA UPADAŁAM. JEŚLI TO PRZETRWASZ,TO BĘDZIESZ MIAŁ PRAWO MNIE OCENIAĆ...TYLKO MYŚLĘ,ŻE CIĘ TO PRZEROŚNIE.” Co prawda ostatnie zdanie tej myśli brzmi trochę zarozumiale, ale czy dlatego że ja mam kompleksy, muszę krytykować ludzi z dużym poczuciem własnej wartości?
Swój dom pod Rzeszowem uwielbia odnawiać i meblować sama. Może powinnam Ją wynająć do swoich 30 m2, bo syn się nie kwapi , a do specjalistów nie mam szczęścia.





Jest miłośniczką zwierząt, chociaż uważa , że mieszkanie w bloku, to nie miejsce dla psa.. I za to jej nie lubię, bo co ja zrobiłabym bez mojej Maszy i Vegi? Do kogo gadałabym, przecież nie do obrazu- nie posiadam. Też jestem zdania, że zwierzęta powinny mieć odpowiednie warunki do życia, dużo miejsca do wybiegania się. Nie każdy jednak może mieć przydomowy ogród, a własne posłanie w najmniejszym nawet mieszkaniu lepsze jest od klatki w schronisku czy budy z łańcuchem na podwórzu.




Podjęła walkę z nadwagą i bez względu na pogodę biega. Ja na biegi się nie piszę, ale przydałaby mi się jej wytrwałość i konsekwencja. Oprócz tego wypieka własny chleb, niektóre przepisy bardzo oryginalne(z octem balsamicznym). Te posty omijałam świadomie, bo chociaż jest wiele amatorek takich wypieków, to ja do nich nie należę.

 Komponuje według własnych pomysłów koktajle i napoje. Te chętnie piłabym, gdyby ktoś je za mnie robił i podstawiał mi pod nos, bo nie lubię wystawać w kuchni, nawet gdybym miała „gadżety gotującej kobiety”.





Przy pracach kuchennych wspomagają ją różnego rodzaju roboty wielofunkcyjne, te jednak są nie na każdą kieszeń. Jej Duży czyli mąż, kieszenie też ma spore, więc nic dziwnego, że fundusze na takie prezenty znajduje.Tak moje panie, Jaga ma ślubnego, który na urodziny czy rocznicę ślubu, nie kupuje wałka do ciasta tylko takie urządzenie, które ciasto wyrobi i upiecze. Nic więc dziwnego, że żonusia swoim panom schlebia. Wraz z Dużym i „Babą Jagą” mieszka ich potomek. Dorównuje on rodzicielom w aktywności, przedsiębiorczości i poczuciu humoru.


Autorka bloga ma ogromną wiedzę teoretyczną na różne tematy, o których pisze. Omawia je prześwietlając problem dogłębnie ale nie ma tam moralizatorstwa, nudy czy przesady. Lubię Jej posty „popularnonaukowe”, bo uczą i bawią. Jakby tego było mało, ta kobieta powie Ci wszystko o konkretnej, paście do zębów, ulubionych ciasteczkach czy lekach, bo jest testerem. Gdy ona napisze, że coś jest dobre, to ja w to wierzę.
Przez inne blogowiczki była 3 krotnie wyróżniona nagrodą „Liebster Blog Award”. Osobiście uważam, że odpowiedź na 11 czy 33 pytania, nie da nam prawdziwej wiedzy o odpowiadającym, dlatego też nie lubię tego rodzaju quizów. Wolę czytać bloga danej osoby od pierwszego do najnowszego postu(chociaż akurat ja dziwnym trafem robię to w odwrotnej kolejności).
    Teraz czytuję regularnie: https://jagatoja.blogspot.com/   i to nie dlatego, że Jaga wyznaje zasadę „Jestem dobra w tym co robię, albo nie robię tego w ogóle”. (bo z tym akurat nie zgadzam się). Odwiedzam jej bloga raz w tygodniu, bo lubię ludzi pozytywnie zakręconych. Nie mam szczęścia w życiu,  ale do ciekawych blogów tak.. Jeżeli zechcesz sprawdzić czy napisałam prawdę, to będzie miło i mnie i mojej bohaterce. Zapraszam.











52 komentarze:

  1. Oj, to prawda, świetnie napisałaś o Jadze i cieszę się tym bardziej, że to też jeden z moich ulubionych blogów i znany od dość dawna:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana Jotko, Jaga swojego bloga prowadzi od połowy 2014(jeżeli dobrze pamiętam), a ja "zaistniałam" na blogspocie z końcem 2015, nic więc dziwnego, że wpadł mi w oko dopiero teraz.Gusta mamy podobne nie tylko w sferze blogów. Dziękuję za komentarz i pozdrawiam.

      Usuń
  2. Świetna recenzja :-) poczytałam sobie Jagę i będę tam zagladać :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak zawsze jesteś dla mnie zbyt łaskawa. Recenzja jest po prostu szczera, a że materiał był "wdzięczny", to wyszło tak jak widać. Namaluj jeżeli Ci zdrowie pozwoli, coś radosnego, bogatego kolorystycznie jak to zawsze u Ciebie, bo potrzebuję w nadchodzącym tygodniu pozytywnych bodźców. Całusy od stópek począwszy aż po same uszy przesyłam.

      Usuń
  3. Jagi co prawda nie znam długo, ale lubię do niej wpadać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To tak jak ja do Ciebie, chociaż nie zawsze zamieszczam komentarz. Za wizytę dziękuję i niezmiennie zapraszam.

      Usuń
    2. A ja się cieszę, że Ciebie poznałam.

      Miłej, udanej niedzieli :)

      Usuń
    3. Niedziela niestety nie była udana, bo mam problemy z układem moczowym, jutro jadę na badania. Nasze poznanie byłoby(tak mniemam)milsze w realu, a nie za pośrednictwem klawiatury i ekranu. Pozdrawiam.

      Usuń
  4. Wezmę to pod rozwagę
    i spróbuję poznać Jagę:))

    Pozdrowienia:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja lubiąc rozważnego podróżnika, wkrótce sprawdzę, co z tego wynika. Ukłony.

      Usuń
  5. Bardzo ładnie napisałaś o blogu Jagi, zajrzę i poczytam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa. Ciekawa jestem czy będziesz taka łaskawa, jak przyjdzie kolej na Ciebie? A zorientowałaś się po ilości moich komentarzy, że to już niedługo. Do radosnego zobaczenia Imienniczko.

      Usuń
  6. Iwono, gdy przed prawie jedenastu laty założyłam bloga na Onecie, też lubiłam go ozdabiać różnymi gifami. Teraz już mi to przeszło, na blogspocie umieszczam tylko własne zdjęcia, a na Onecie piszę bez niepotrzebnych ozdóbek. Po prostu uważam, że słowa wystarczą.
    Co do wszechstronności wielu kobiet, to je podziwiam, bo ja znam się na wielu rzeczach, ale na wielu się nie znam. Żadnego zwierzęcia w domu nie mam, bo syn jest alergikiem. Nigdy też nie piekłam chleba, bo uważam, że wykwalifikowani piekarze robią to lepiej.
    Poza tym nie lubię się chwalić.
    Dziękuję za życzenia i serdecznie pozdrawiam w kolejny brzydki dzień.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mogę jedynie pozazdrościć stażu blogerskiego. Chętnie poczytam Cię na Onecie jeżeli podasz mi adres.Jeżeli znasz się na wielu rzeczach przy jednoczesnym nie znaniu się na wielu innych, a podziwiasz takie kobiety, to można uznać, że podziwiasz w jakiś sposób samą siebie. Jaga nie stwierdziła w żadnym swoim poście, że zna się na wszystkim, ja też tego nie sugerowałam, że jest wszechstronna i to zdanie brzmi bardziej jak przygana niż wyraz podziwu.Ja też mam syna alergika, więc wiem co to znaczy. Odnoszę wrażenie Anno, że jesteś bardziej zakompleksiona ode mnie. Nie lubię przechwalania się ponad miarę i wszędzie. Niemniej jednak uważam, że w takim miejscu jak własny blog, ma się prawo do pochwalenia się sukcesami i dokonaniami. W każdym razie ja to robiłam od 2009 na pierwszym blogu, robię teraz i jeżeli Bóg pozwoli pożyć wystarczająco długo i da siły, zamierzam robić to dalej. Co się tyczy ozdabiania tekstów, to w pierwszym blogu nie stosowałam tego zabiegu, bo nie potrafiłam włączać do tekstu własnych zdjęć czy też zaczerpniętych ilustracji. Często pomimo stosowania akapitów i odstępów, mówiono mi że tekst się ciężko czyta. Dlatego też w kolejnym blogu stosuję wszelkie możliwe sposoby urozmaicenia tekstu, wyznając zasadę, że najlepiej napisana książka jest ciekawsza, gdy posiada ilustracje.Dawniej ludzie szanowali swój zawód i nie wypuszczali tylu gniotów jak w tej chwili, a mimo to nasze babki(a czasami i matki) wypiekały własny chleb. Moje tak robiły).W wielu przypadkach amator robiący coś z sercem, jest lepszy od najlepiej wykwalifikowanego speca. U mnie niedziela zapowiada się szara i deszczowa, dlatego życzę dużo słońca,pogody ducha i odwagi by od czasu do czasu się czymś pochwalić.

      Usuń
    2. Iwono, ależ bardzo dobrze znasz mój blog na Onecie, bo tam zaglądasz i nawet złożyłaś mi życzenia z okazji Dnia Nauczyciela.
      Wydaje mi się, że nie zasłużyłam na reprymendę, jakiej mi udzieliłaś w odpowiedzi na mój komentarz.
      Serdecznie pozdrawiam.

      Usuń
    3. Jeżeli poczułaś się urażona moim komentarzem, to najserdeczniej przepraszam. Nie wiem, co w nim uważasz za reprymendę, bo nie miałam takiego zamiaru. Faktycznie blog, który istnieje u mnie na marginesie jest z Onetu(myślałam, że z blogspota). W każdym razie chętnie poznałabym Twój drugi blog. Ukłony.

      Usuń
  7. Bardzo mi miło, że tak wysoko oceniasz moją pisaninę. To najmilsze co mogło mnie spotkać... Ale kilka rzeczy wyprostuję od razu..Więc zaczynamy :)
    " Materiał ilustracyjny" jak go pięknie, Iwonko, nazwałaś, to nic innego jak chęć podkreślenie ważności słów, ale jak widzę nie każdemu się to podoba - cóż - będę musiała z tym żyć. Ja wcale nie jestem zarozumiała ... pisząc "TYLKO MYŚLĘ,ŻE CIĘ TO PRZEROŚNIE.” to było zdanie w kierunku tych którzy nie znając mnie - od razy KRYTYKUJĄ. Właśnie do takich osób jak Anna był ten post.
    Pisząc o zwierzętach w bloku miałam na myśli psy które naprawdę nie nadają się do bloku. Owczarek niemiecki to pies któy jest wulkanem energii i sama siebie bym ukarała..są psy które są szczęśliwsze w bloku niż w ogródku..... na łańcuchu.
    Bieganie nauczyło mnie regularności i wysiłku. Pytałaś skąd mam endorfiny - właśnie stąd...
    Duży mi kupił tylko jednego Robota. A tego drugiego dostałam od Philipsa .... A poza tym Iwonko - BAAAARDZO CI DZIĘKUJĘ !!!!! Jest mi bardzo, bardzo miło :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zupełnie nie rozumiem tego "prostowania". Napisałam o odczuciach, jakie miałam po przeczytaniu Twojego bloga. To jest TWÓJ blog i możesz w tym miejscu wyrażać swoje poglądy, bez konieczności tłumaczenia się z nich. Gdyby to, co próbujesz prostować przeszkadzało mi, to po prostu przestałabym Cię czytać. Mój syn pierwszą sukę brał ze schroniska, gdy mieściła się w dłoni, nie mieliśmy pojęcia jaka to rasa, czy urośnie duża, czy będzie się nadawała do bloku. Druga przyplątała się do niego na ulicy, gdy wracając z majówki, zobaczył ją grzebiącą w śmieciach(robi to do dziś nawet w naszym domowym koszu. Widać trauma po porzuceniu i konieczności szukania sobie jedzenia pozostała w psychice). Wtedy sięgała mi do połowy łydki, a dziś do pasa(urosła nadspodziewanie). Ty jesteś miłośniczką zwierząt ale tę "miłość" popierasz wiedzą, ja takiej znajomości tematu nie mam. Wiem tylko tyle, że chciałam tym psinom stworzyć bezpieczne schronienie. Każda z nas może mieć własne zdanie w wielu sprawach(nie tylko odnośnie psów), co nie znaczy, że trzeba się tłumaczyć każdemu, kto napisze, że coś mu się w wypowiedzi(albo ona w całości) nie podoba. Uwaga na temat "elektrycznych pomocy" kuchennych w połączeniu z Twoim mężem była żartem, a nie przytykiem. Każda kobieta chciałaby, aby jej luby obdarowywał ją jak najczęściej. A co do Philipsa, to tylko pozazdrościć, że masz w firmie takie chody. Mnie też jest miło iż recenzję przyjęłaś tak życzliwie. Mnie nie masz za co dziękować, bo to Ty prowadzisz bloga, który przykuł moją uwagę. Serdecznie pozdrawiam. Do miłego zobaczenia na blogach.

      Usuń
    2. Nie bierz tego wszystkiego co tu piszę tak na serio... Wiesz już że mam specyficzne poczucie humoru....To prostowanie to też z przymrużeniem oka...

      Usuń
    3. Żałuję, że nie mam podobnego podejścia i poczucia humoru,a wszystko biorę bez przymrużenia. Pozdrawiam.

      Usuń
    4. Nieraz trzeba trochę odpuścić :) i wyluzować - wszystkim wtedy jest lepiej :) a Tobie Iwonko będzie też fajnie , słowo , uwierz na słowo....

      Usuń
  8. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  9. Sympatia miedzyblogowa, bez nadmiernego lukrowania jest rzeczą cudowną! Co do Jagi, to ciągle mam nadzieje na wspólną kawę , oby sie stalo;-) Mogę tylko przyklasnac całości!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za oklaski dziękuję, kawy z Jagą zazdroszczę, a o częste odwiedziny proszę. Ukłony

      Usuń
  10. Ja zwykle mówię tylko - nie chodzisz w moich butach. Wystarczy
    POzdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzisz Antoni.. Ja widocznie mam bardziej wykształcony aparat mowy. Lubię dużo mówić

      Usuń
    2. Za pozdrowienia dziękuję i również pozdrawiam.

      Usuń
  11. Jagę miałem zaszczyt po raz pierwszy gościć na swoim blogu
    http://foto-anzai.blogspot.com/2016/03/teraz-bedzie-o-gustach-czyli-modelki-od.html#comment-form
    Niestety moja rewizyta na blogu Jagi:
    https://jagatoja.blogspot.com/2016/05/nie-ma-mocnych-czyli-baba-za-kierownica.html#comment-form
    zakończyła naszą znajomość. Jako prawie 30 letni współpracownik, i funkcjonariusz resortu sprawiedliwości czytelnikom bloga Jagi chciałem przybliżyć aspekty jakimi kierują się biegli i sądy w orzekaniu winnych spowodowania wypadku drogowego. Pomimo, że wyraźnie pisałem o: "... błędach kierowców i policjantów opisujących zdarzenie ..." to zostało to odebrane jako indywidualny atak na Jagę. A dalej ... już nie było dalej. ;)

    Każdy z nas ma jakieś wady, ja także, aby więc nie było, że robię wyjątki to spróbuję skomentować to piękne i mądre powiedzenie jakie przytaczasz na początku posta. Prawdą jest to, że oceniać można dopiero jak się "włoży czyjeś buty". Ale jak to z prawdami bywa, jest też tak, że buty mają swoje rozmiary, przeznaczenie (np. szpilki i adidasy), a najważniejsze, że właściciel w nich chodzący zaznacza swój sposób bycia. To łatwo przełożyć na sposób w jakim poruszamy się na naszych drogach życia.
    Serdecznie pozdrawiam (także Jagę).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha ha ha...wcale nie zakończyłam znajomości :) nadal podczytuję twojego bloga - a co do komentarza po wypadku - nie dziw się, że nie godzę się na zwalanie winy na mnie skoro winny był ewidentnie kierowca TIR-a. Nikt nie miał wątpliwości. Kierowca mandat przyjął, ja już przebolałam zdemolowany samochód i 6 tygodni w kołnierzu.

      Usuń
    2. Z Twojego komentarza zrozumiałam, że znasz Jagę dłużej niż ja, masz o niej swoje zdanie i moja ocena nie zachęci Cię do jej czytania. Mam jednak nadzieję, że będziesz wpadał na mojego bloga od czasu do czasu. Pozdrawiam.

      Usuń
    3. Czytam oba Wasze blogi, bo są interesujące. Komentarze jednak wolę zostawiać tutaj, bo wydaje mi się, że nie przenosisz niechęci osobistej (nawet jeżeli się pojawia) na komentowanie w stylu "ad personam".
      Tak się zastanawiam ... często mówi się, że "prawdziwego przyjaciela poznaje się w biedzie", ja bym jeszcze dodał, że "charaktery poznaje się podczas długo hodowanych nieporozumień".

      PS. Teraz znam już trzy Jagi, n.b. moja znajomość z "Jagą to ja" też zaczęła się od ustalenia, że to nie o tą Jagę chodziło.

      Usuń
    4. PS. Andrzej Rawicz i "Anzai" to to samo.

      Usuń
    5. Zdarzyło mi się raz poczuć niechęć do jednego komentatora. Przestałam bywać na jego blogu. Gdy los sprawił, że weszłam w posiadanie maila, to w liście wylałam swoje "żale". Przejście ze sfery blogowej na kontakty prywatne sprawiło, że teraz darzę tę osobę wielką sympatią i szacunkiem. Nigdy nie byłam zwolennikiem tajemnic i sekretów, a nieporozumienia uwierały mnie zawsze jak kamień w bucie, dlatego rozstrzygałam je najszybciej jak to było możliwe. Hodować lubię tylko kwiaty. Wiem, że oba nicki odnoszą się do tej samej persony, ale jest różnica między Andrzejem R-historykiem, a "Anzai"-zajmującym się współczesnymi tematami(przynajmniej dla mnie, ja "Was" rozgraniczam). Pozdrawiam.

      Usuń
    6. Podobne sytuacje miałem na blogu, gdy "wróg nr 1", po wyjaśnieniu nieporozumienia, stawał się "przyjacielem nr 1" - odwrotnie też bywało, jak to na prawie 20 lat blogowania. ;)
      Poza dwoma blogami, które już znasz, jest jeszcze foto-anzai, ale tam nie radzę zagądać, bo to podobno bardzo brzydki blog (niektórzy trawią tylko kategorię "Inne", gdzie opisuję swoje dzieciństwo).
      Pozdrawiam

      Usuń
    7. Zanim trafiłam na "Legiony", to pierwszym był chyba właśnie foto..., bo pamiętam zdjęcie 3 czy czterech młodych ludzi na jakiejś górze czy skraju przepaści. Pomyślałam wtedy, że młodzieżą już nie jestem, a fotografować nie umiem, więc to miejsce nie dla mnie. A o swoim dzieciństwie mówisz przy okazji historii swoich krewnych.

      Usuń
  12. Jestem! Melduje się w końcu. Nadrobiłam ostatnie 4 miesiące w dzisiejszy wieczór, choć komentarza przed północą nie dam rady dodać. Tak się złożyło, że nie mam czasu. A wstyd mi szczególnie, bo tak wiele od Ciebie dostałam i wcale nie chodzi mi o paczkę. Czuje się winna, że tak niewiele oddałam. A z paczki przyda mi się wszystko, bo mąż mi kupił maszynę do szycia w poniedziałek :). Kochana mam nadzieję, że moja nieobecność nie sprawiła Ci przykrości. A jeżeli tak, to błagam o wybaczenie. Miło było znów Cię poczytać. Ściskam gorąco ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze chwila a jechałabym do Twojej mamy, by się czegoś o Tobie dowiedzieć, bo to milczenie na blogu i w korespondencji mnie dobijało. Martwiłam się, czy któreś z Was się nie rozchorowało. Uwielbiam tego Twojego męża, że taki mądry i spełnia wszelkie pragnienia żony.Patrząc na Was, chciałabym znowu być młoda i żeby on kochał mnie tak jak Wy to robicie. Pozdrawiam całą ferajnę.

      Usuń
    2. To prawda, skarb mi się trafił. Pssss… tylko mu tego nie mów ;). Nie martw się, już jestem i postaram się nie robić już takich przerw. Nadwyrężyłam lewą dłoń, bo zbyt intensywnie dziargałam. Ściskam Cię gorąco.

      Ps. Dbaj o siebie, bo jak nie, to do Ciebie pojadę i zobaczysz!

      Usuń
    3. Cudze skarby mnie nie interesują, wolałabym mieć własnego. Strachy na lachy moja panno. Ty leczysz rękę z nadwyrężenia, a ja dbam o siebie i przyzwyczajam się do nowej "siedzącej" sytuacji. Umowa stoi. Będę zaglądać do Ciebie,żeby sprawdzić czy warta nadwyrężenia była to Twoje "pracowitość. Buziaki.

      Usuń
  13. Warto czytać cudze blogi,można z nich uczyć się życia. Pozdrawiam serdecznie. 🌞

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najlepiej życia uczymy się na własnych błędach, bo najmocniej zapadają w pamięć i okrutnie bolą. Lubię czytać cudze blogi, bo w ten sposób poznaję ludzi, na co nie mam okazji w realu, bo kalectwo uczyniło ze mnie domatora mimo woli. Do miłego spotkania. Dziękuję za odwiedziny.

      Usuń
  14. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  15. Jak nie dajesz znaku życia przez 10 dni to się proszę ja ciebie niepokoję....

    OdpowiedzUsuń
  16. Czy to moja wina, że ciągle leje i w dzień i w nocy. Tak jak mogę zapanować nad pieczeniem nóg w dzień, zajmując się robótkami, tak w nocy jestem bezradna i przewracam się tylko z boku na bok. Dlatego trudno mi jest wkładać posty tak często jakbym chciała, a mogę to robić tylko, gdy ból odpuści, a mózg jest w stanie pozbierać myśli na tyle, b y formułować zdania względnie sensowne. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  17. Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że stosowałaś się do przysłowia "spiesz się powoli". Nie chciałabym mieć Cię na sumieniu, gdybyś "pędząc" upadła i się poturbowała. Dziękuję za odwiedziny i serdecznie pozdrawiam.

      Usuń
  18. Mnie też chyba nie polubisz, bo ja podobnie jak Twoja „bohaterka” uważam, że blok to nie miejsce dla psa. No, może w drodze wyjątku, taki jak Twój... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem, że "taki jak mój" odnosi się do mojego kalectwa, a nie psa i to ono stanowi ów wyjątek.

      Usuń
    2. Dokładnie tak, choć z drugiej strony nie chciałbym Cie traktować jak kalekę.

      Usuń
    3. Zawsze pragnęłam być traktowana jak człowiek, a jednak niepełnosprawność dominuje w moim życiu. Nie chciałam jednak nigdy, by była powodem traktowania mnie wyjątkowo. Pozdrawiam.

      Usuń
    4. To dobrze ;) Tak mam Cię zamiar traktować - bez taryfy ulgowej. To był jeden jedyny wyjątek ;)

      Usuń
    5. Też nie będę stosowała taryfy ulgowej wobec Ciebie, chociaż z każdym przeczytanym postem i odpowiedzią pod moimi notkami, lubię Cię coraz bardziej. Pozdrawiam.

      Usuń