piątek, 10 lutego 2017

DEDYKACJA




Post ten zainspirowany został przez autora bloga http://klubokawiarnia.blogspot.com  (jemu ten tekst dedykuję)


      



     30 stycznia na wyżej wspomnianym blogu ukazał się post zatytułowany „Wypożyczalnia(6) damy, nie rańcie poetów, zwłaszcza Norwida”. Przeczytałam go z wielkim zainteresowaniem i postanowiłam bliżej przyjrzeć się owym damom, które zraniły najwybitniejszego polskiego artystę. Cyprian Kamil Norwid był bowiem nie tylko poetą i prozaikiem ale także dramatopisarzem, eseistą, grafikiem, rzeźbiarzem, malarzem i filozofem. Jedynym człowiekiem, który przychodzi mi na myśl, mogącym konkurować z poetą w umiejętnościach tak wielu, był Leonardo da Vinci.
   Wielce uzdolniony Cyprian Kamil Norwid nie doceniany przez sobie współczesnych, odkryty został po śmierci przez Zenona Przesmyckiego „Miriama”. Za życia borykał się z niezrozumieniem swojej twórczości wśród krytyków. Posiadał niewielkie grono przyjaciół i wielbicieli jego talentu, ale ludzie ci nie mogli wspierać go finansowo na tyle, by mógł wydawać swoje dzieła. Były wokół niego również kobiety, które łamały mu serce, podnosiły na duchu korespondencją, lub raniły z bliżej nieznanych powodów.
Stanisław Krajski w artykule „Dwie miłości Norwida” zmieszczonym w „Nasz dziennik” rok 2009, twierdzi że były 4 kobiety obdarzone uczuciem przez poetę.
Pierwszą była kuzynka 
Brygida Aleksandra Dybowska-pierwsza "miłość czysta"córka Ksawerego Dybowskiego, który ponoć nie widział w poecie właściwego kandydata na zięcia i postanowił wydać ją w roku 1841 za innego. Określenie „Miłość czysta” pochodzi z wiersza „Pożegnanie”, ostatniego krajowego,napisanego najprawdopodobniej w kwietniu 1842, na krótko przed wyjazdem za granicę . Stanowił on swego rodzaju podsumowanie jego młodzieńczych doświadczeń. Poświęca jej także



Mój ostatni sonet”.
Bądź zdrowa!- tak ponury Byron żegnał żonę,
Tak i niejeden luby lubą swą niestałą,
Lecz mych pożegnań chwila będzie oniemiałą,
Chociaż zawsze wymowne oczy wspłomienione.
Teraz więc, póki jeszcze Niebo jest łaskawsze,
Póki jasność Twych spojrzeń jeszcze dla mnie świeci,
A zasłona przyszłości czarnych chmur nie wznieci,
Żegnam Ciebie, o luba, żegnam Cię na zawsze.
Na zawsze?... - może z żalem Twe usta powtórzą,
Może nawet Twe oko w rozstania godzinie
Uroni łezkę, kiedy wspomnienia się wzburzą.
Lecz żal ten, jak ślad łodzi płynącej, przeminie
I łza oschnie, gdy losy radość Ci wywróżą,
I w pierzchliwej pamięci pamięć o mnie zginie.

oraz wiersz „Beatrix” napisany w roku 1860, świeżo poślubionej wtedy(II voto)Gabrielowi Wierzchowskiemu.
Druga to Kamila z L(zamężna B). Był z nią zaręczony w latach 1842-44. "Pamiątka" wiersz napisany w 1844 stanowiący jedno z ogniw "Czarnej suity" napisanej pod wpływem odebranego w Wenecji listu od Kamili L, zawiadamiającego go o zerwaniu oraz o rychłym ślubie z innym. "Przez wiele lat poeta nie mógł uwolnić się od gniewu, bólu, żalu, od tej miłości i dawał temu wyraz w swoich wierszach. Gdy w 1845 roku przyjął sakrament bierzmowania, dobrał sobie jako drugie imię Kamil, którym posługiwał się do końca życia"(S.Krajski "Dwie miłości Norwida" W : "Nasz dziennik" 2009). Norwid poświęcił jej poemat "Szczęsna".
Maria Kalergis autorstwa Norwida
       Najgorętszym i długotrwałym uczuciem darzył Marię Kalergis- Muchanową, słynącą z posągowej urody i żywej inteligencji.Utalentowana pianistka- amatorka, gwiazda europejskich salonów w latach 1844-52, protektorka ludzi literatury i sztuki(ułatwiła S. Moniuszce wystawienie "Halki"). Prowadziła salon literacki w Warszawie i w Paryżu, a jako żona S. Muchanowa, prezesa WTR od 1868, przyczyniła się do rozkwitu życia teatralnego Warszawy.Odegrała ogromną rolę w życiu Norwida, co znalazło odzwierciedlenie w jego twórczości. Norwid w roku 1863 na wieść,że jego dawny ideał owdowiawszy,poślubił  o 11 lat młodszego od siebie pułkownika żandarmerii rosyjskiej w Warszawie S.Muchanowa, napisał"kobieta,która była przyjaciółką wygnańca,zatraca mowę i ołtarze jego".  Stała się bohaterką wielu utworów: "Biały marmur", "Z pokładu Marguerity(wiersz pożegnalny do Jana Koźmiana przed wyjazdem do Ameryki, w którym były ukryte aluzje do M.K), "Trzy zwrotki"(wiersz do ukochanej, choć w rozmowach prywatnych informował, że to wiersz do ...Polski).

   Zdaniem S. Krajskiego czwartą miłością była Zofia Węgierska. Oto fragment z jego artykułu: „Zofia Węgierska była znakomitą felietonistką i paryską korespondentką wielu czasopism polskich. Poznali się w 1869 roku, gdy Norwid miał już 48 lat, a Węgierska 47. Ich miłość była wielka i romantyczna. Czytali razem poezje, rozmawiali o sztuce, odwiedzali galerie. Norwid stał się dla Węgierskiej "nauczycielem piękna". Wiele jego myśli zanotowała w swoich poczytnych felietonach. Tego samego roku zachorowała i po kilku dniach zmarła. Widzieli się trzy dni przed jej śmiercią. Norwid powiedział wtedy, wskazując na kominek: "Tak jak teraz blado oświetlona jesteś od tego ognia, zupełnie piękna jesteś...". Węgierska odpowiedziała: "Dlatego chcę, żebyś odszedł teraz". Jedne z ostatnich słów Norwida, które do nas dotarły wiele lat po jego śmierci, były następujące: "Niech się poza me piersi nie uroni/ Pamięć dnia, odkąd jej nie oglądałem,/ Tylko cyprysów ciemność - woń lewkonii - / I płaskość ziemi, gdzie samotny stałem (...) Niebo wołałbym rozhukane grzmotem/ niźli słoneczność dni idących potem".”Zofia była publicystką związaną z grupą „entuzjastek”. Została sportretowana przez Narcyzę Żmichowską w „Pogance” jako Augusta. Brała czynny udział w życiu literackim Warszawy i Krakowa, Paryża. W jej salonie spotykali się czołowi poeci i działacze Wielkiej Emigracji. Pisała do wielu pism warszawskich m.in. do „Biblioteki Warszawskiej”, w której ukazywała się od 1853 „Kronika paryska”, a także powiastki dla dzieci.
NA ZGON POEZJI
(Elegia)

Ona umarła!... są-ż smutniejsze zgony?
          I jak pogrzebać tę śliczną osobę?
          Umarła ona na ciężką chorobę,
           Która się zowie:p i e n i ą dz i b r u l i o n y.
            Pamiętasz dobrze oną straszną dobę,
           Gdy przed jej łożem stałem zamyślony,
           Łzę mając wielką w oku, co szukało,
            Czy to, co gaśnie, jest duch albo ciało?
Ona zaś (mówię Poezja), swe ramię
        Blade ku oknu niosąc, znak mi dała,
           B y m ś w i a t ł o p r z y ć m i ł, bo u ś m i e ch y
                                                                              [k ł a m i e,
          Jakby jej w oczy wiosna urągała.
             Nie wiem, czy ranę dostrzegłem, czy znamię,
              Pod lewej piersi cieniem, gdy zadrżała?...
              O, byłem smętny, jak odtąd nie bywam,
              Gdy mam już cmentarz i na nim kwiat zrywam.
     Umarła ona (Poezja), ta wielka
             Niepojednanych dwóch sfer pośrednica,
                Ocean chuci i rosy kropelka,
                Ta monarchini i ta wyrobnica -
                 Zarazem wielce wyłączna i wszelka,
                  Ta błyskawica i ta gołębica...
                 Gdy ci, co grzebać mają za rzemiosło,
                  Idą już piaskiem zasypywać wzniosłą!
        Odtąd w przestronnym milczenia kościele,
               Po brukowaniu się przechodząc płaskiem,
                   Nie jej ja depcę grób... lecz po tych dziele
                   Stąpam, co cmentarz wyrównali piaskiem.
                   Aż się z a m y ś l ą m y ś l i n i s z c z y c i e l e,
                    I grom zawołam, by uderzał z trzaskiem,
                     Wiedząc, iż ogień dla bez ognia ludzi,
                      Choćby w krzemieniach s p a ł, w niebie się z b u d z i.

Ja dodałabym do tej czwórki jeszcze:

Marię Ksawerę Bolewską herbu „Łodzia”, której dedykował mały traktacik „O miłości ksiąg dwie”, a wspomniał ją w „Mój psalm”(Marie rozliczne.).
   
Marię Trębicką – do której zbliżył się we Włoszech i w Berlinie w latach 1844-45. Po jej powrocie do kraju korespondowali z przerwami (powodem było odrzucenie oświadczyn) do roku 1858. Napisał poetycki list „Pierwszy list, co mnie doszedł z Europy”,stanowiący odpowiedź na jej list z 14listopada 1852, przesłany z Paryża do Nowego Yorku w marcu 1853. Wiersz „Do Marii Trębickiej”z początku 1852, będący odpowiedzią na list Marii, której poeta się wtedy oświadczył, wprowadzony w błąd jej dwuznacznymi wypowiedziami.
   Całkowicie nieudana była znajomość z Marią Sadowską,wybitną pisarką, z którą miał gwałtowny romans w 1876. Ponieważ była ona mężatką i matką 3 córek, poeta próbując zakończyć związek, opuścił Paryż i wyjechał do Włoch. Maria dla zarobku napisała powieść „Stryj Innocenty”. ”. Poeta ustosunkował się do tej twórczości w utworze„Przepis na powieść warszawską”.

PRZEPIS NA POWIEŚĆ WARSZAWSKĄ

Weź głupiej szlachty figur trzy – przepiłuj,
Będzie sześć - dodaj Żydów z ekonomem,
Zamięszaj piórem albo batem wyłój,
I dolej wody, aż stanie się tomem -
Zagrzej to albo, gdy masz czas, umiłuj!...
Nareszcie pannę, zrumienioną sromem
Jak rzodkiew, zanurz - dla intrygi krótszéj
Dodaj wór rubli - zamięszaj - i utrzyj.

Ze swoimi miłościami rozprawił się w dwóch wierszach .„Mój psalm”( dedykowany Sewerynie Duchińskiej). Bohaterkami utworu są inne bliskie mu kobiety.( Maria Trębicka, Maria Bolewska, Maria Kalergis,Maria de Roguet, Zofia Węgierska, Magdalena Łuszczewska).Drugim wierszem był "Trylog".
MÓJ PSALM”

Maryj rozlicznych (a tych nigdy dosyć!),
Jasnych Magdalen z bujnymi włosami,
Roztropnych Zofij — i genialnych Teres,
I dnie, i noce nie ustawam prosić,
Żeby raz skończył świat z i n t e r e s a m i!...
*
Ta jest modlitwa ma — i ten interes,Żeby raz ludzkość weszła do okresu,
Który jej z dawna należy logicznie,
Gdzie już żadnego nie ma interesu
I gdzie już nic nie robi się praktycznie.
*I o to święte proszę, które noszą
Grzebień z promieni, i łzę mają w oku,
I z Weroniką od łkań się zanoszą
Na purpurowym obłoku--


TRYLOG
[I]

1
Nadzmysłowa bo też była
Onegdajsza tamta pani
I nie taka jak ta miła,
Com zapomniał pierwszej dla ni1
1
Jak fontanna tak wstawała
Z tymi swymi warkoczami,
Z tymi swymi półsłówkami,
Co kropliła, odkraplała,
Co dzwoniła, co szeptała...
2
A ja miałem skrzydeł cztery,
Dla niej jednej cztery skrzydeł,
I latałem przez Etery,
Do tej mojej, do nieszczeréj,
Do tej Jasnej-pani sideł...
3
Od-kraplałem na nią słowa -
Te, dzwoniące najzabawniéj,
I szeptałem: "N a d z m y s ł o w a!.
Jak my bliscy, jak my dawni
Jak ta przyjaźń już nie nowa..."
4
Aż poznałem!...że tak nowa!

Przytoczyłam jedną z 3 części utworu, licząc że zainteresowani całością, sięgną do „Pism...”.

   Nie tylko do kobiet i miłości nie miał Norwid szczęścia. Do opiekunów, protektorów i mecenasów oraz krytyków także. Powierzał swoje utwory i prace malarskie wielu osobom w nadziei na pomoc w ich wydaniu lub wystawieniu. Nieliczni dotrzymywali obietnic, niewielu udzielało wsparcia finansowego. „ Dalej w ciężkich warunkach materialnych i nawiedzany chorobami, a przy tym zniechęcony trudnościami, jakie napotyka,starając się opublikować swoje poezje. (Kraszewski uchyla się od konkretniejszej pomocy, Zaleski wycofuje się ze swoich obietnic i nawet nie publikuje, jak to sam obiecał,dedykowanej sobie” Bransoletki”, Siemieński nie odsyła posiadanych rękopisów Norwida. Inni nie odpowiadają na listy, prośby, zaklęcia).” Cytat pochodzi z „Małej kroniki” zamieszczonej w „Pisma wybrane” T.1 Wiersze, s. 70, a dotyczy roku 1859. Nic więc dziwnego, że kiedy znalazł życzliwych pomagających mu w wydaniu jego utworów, doceniał to i dziękował im dedykowanymi utworami, tak jak Joannie Kuczyńskiej, która była znajomą poety z czasów warszawskich. Od 1861 utrzymują częste i serdeczne stosunki. Korespondują, a w roku 1866 umieszcza u marszałkowej żonę brata swojego Ludwika jako damę do towarzystwa. Joannie poświęcił utwór „Pani na Korczewie”.

Eleonora Czapska(Laura) zorganizowała dla niego specjalny wieczór na którym poeta recytuje fragmentaryczny przekład z „Odysei”.(1870).

Maria de Roguet-jedna z bohaterek wiersza”Mój psalm”

   Seweryna Duchińska z Żochowskich primo voto Pruszakowa. Pisarka redaktorka „Rozrywek Młodocianego Wieku” (od 1856 Warszawa) Na emigracji od 1863. W jej dorobku są: „Powieści naszych czasów”(1853),wiersze „ Z tułactwa”(1893-97), „Kronika paryska”(od 1869w „Bibliotece Warszawskiej”), obrazki dramatyczne, szkice historyczne, przekłady poezji francuskiej,węgierskiej i hiszpańskiej. „Mój psalm” i „Spowiedź”, to wiersze jej dedykowane. Korespondowali ze sobą.

Konstancja Górska- bogata rentierka- emerytka. W roku 1855 nawiązuje przerwane osobiste kontakty z nią i Delfina Potocką. Nadal korespondują. Nakładem jej w roku 1859 ukazuje się „Garstka piasku”.

Michalina Zaleska - Dziekońska, była żoną Bronisława Zaleskiego, zaprzyjaźnionego z poetą w latach 1866-1880. Podczas częstych wizyt w Paryżu zapraszała poetę na wieczory literackie. Sfinansowała (300 franków)przeniesienie zwłok Norwida z cmentarza Ivry na cmentarz w Montmorency, gdzie Komisja Grobów Polskich wykupiła miejsce czasowe na lat 15, chociaż przekazana kwota wystarczyłaby na miejsce wieczyste, które kosztowało 200 fr.”Był taki: co Dziecięciem”[Do Michaliny Zaleskiej]- okolicznościowy wiersz salonowy zapraszający poetę „na herbatkę”. Napisany jako rekompensata za nieprzybycie na herbatę.

Jadwiga Zamoyska- zrobiła poecie afront z niewiadomego powodu. Poeta poświęcił jej utwór „Pieśń Wielkiej Damy”.

W pamięci większości z nas Norwid pozostanie znany z wierszy objętych nauczaniem w szkole. Jeden z najpiękniejszych liryków „W Weronie”, jest też najbardziej znanym wierszem o miłości. Właśnie ten utwór przesyłam WSZYSTKIM ZAKOCHANYM z okazji zbliżających się Walentynek.

W WERONIE

Nad Kapuletich i Montekich domem,
Spłukane deszczem, poruszone gromem,
Łagodne oko błękitu.
Patrzy na gruzy nieprzyjaznych grodów,
Na rozwalone bramy do ogrodów --
I gwiazdę zrzuca ze szczytu;
Pythia autorstwa Norwida
Cyprysy mówią, że to dla Julietty,

Że dla Romea -- ta łza znad planety                                           
Spada... i groby przecieka;
A ludzie mówią, i mówią uczenie,
Że to nie łzy są, ale że kamienie,
             
            I -- że nikt na nie... nie czeka!

31 komentarzy:

  1. Iwonko, jestem pełna podziwu dla tego wpisu, Kawiarnię Podróżnika oczywiście odwiedzam, wstępując na ucztę duchową.
    Poeci i inni artyści w owych czasach mieli burzliwe życie uczuciowe, chętnie widziani na salonach, ale nie jako kandydaci na głowy rodzin, zresztą większość faktycznie nie nadawała się. Artysta nie powinien się zakorzeniać, bo talent usypia...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Praca nad tekstem była wielką przyjemnością i strawą dla duszy. Niestety próby wklejenia tekstu na bloga, były cztery, bo za każdym razem poszczególne akapity "ukazywały się inną czcionką i krojem pisma, a wyróżnienia tekstu w niewłaściwych miejscach. Byłam już gotowa skapitulować i nie zamieszczać notki. Co do artystów jako kandydatów na mężów, to gdyby kiedykolwiek przemyślano sugestię Norwida, wyrażoną w "Promethidionie", "aby twórczość artystyczną uznać za formę pracy użytkowej" i płacono za nią takie pieniądze, by twórca mógł utrzymać nie tylko siebie ale i rodzinę, to życie uczuciowe i rodzinne byłoby szczęśliwsze, choć może zawodowo nie byliby tacy "płodni". Synowa dziękuje za kosmetyki, teraz już nie będzie narzekać, że "jest brzydka, do niczego się nie nadaje" itp. Poza tym Twoja ogromna życzliwość dla mnie, zrobiła spore wrażenie na moim synu, który stał się dla mnie nieco lepszy, chociaż pracować dla siebie czy na potrzeby domu, nadal nie chce. Uściski.

      Usuń
  2. cenię Norwida, a dzięki twojemu wpisowi rozszerzyłam swoje wiadomosci...dziękuję

    serdeczności :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja w każdej epoce literackiej mam swojego ulubieńca. Tak się składa, że w "Romantyzmie", pierwszym jest J.Słowacki, a drugim Norwid. Jeżeli ten post będzie miał wystarczająco dużo wyświetleń, to być może pokuszę się o notki na temat innych swoich wybranych artystów. Dziękuję za odwiedziny i zapraszam.

      Usuń
  3. Przeczytałam z zainteresowaniem. Faktycznie, burzliwe życie uczuciowe artystów w tamtych czasach owocowało jednocześnie wielkimi dziełami....które były doceniane i odkrywane po śmierci twórcy. Teraz można zaistnieć w każdej chwili - w sieci, w mediach, bez wzgledu na status społeczny... Ale czy to znaczy, ze powstają dzieła wiekopomne?....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj "Maradag" masz rację, że pojęcie "artysta, twórca" się zdewaluowało i teraz każdy może pisać, śpiewać lub uprawiać inną formę działalności kulturalnej bez względu na zdolności czy pochodzenie. Dzieła naprawdę wiekopomne, same się obronią przez swą wielkość. Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  4. Iwonko, serdeczne dzięki za ten tekst. Norwid jest moją miłością od czasów szkolnych. Pamiętam, że w liceum byłam jedyną uczennicą, która się nim zachwyciła i która go rozumiała. Jego twórczość jest trudna w odbiorze, naszpikowana dwuznacznościami, metaforami, itp. Dawno nie zagłębiałam się w Jego uczuciowe meandry, a Ty tak prosto i pięknie je nakreśliłaś. Zachęciłaś mnie ponownego czytania Norwida. już wiem z kim będę dzisiaj spała. Buziaczki, kochana Iwonko
    Ps.
    Nie czekaj na liczbę wejść, tylko pisz o naszych wielkich. Robisz to świetnie, aja uwielbiam Cię czytać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taki komentarz od kobiety, której jestem fanką, to bardzo budujące. Mówiąc o tym, że liczba wejść zadecyduje o tym, czy podejmę jeszcze kiedyś próbę napisania podobnego tekstu, miałam na myśli fakt iż będzie owa liczba miernikiem zainteresowania tematem. Komentarze do dzisiejszego tekstu zaskoczyły mnie pozytywnym odbiorem. Pozdrawiam "różanie".

      Usuń
  5. O właśnie - podpisuję się pod słowami Azalii. Robisz to świetnie , dużo sobie przypomniałam ,posegregowałam dzięki Tobie rozproszone wiadomości.
    Życie uczuciowe dla artysty w/g mnie jest niezwykle istotne , bo to daje mu podstawę do twórczości. Nie jestem co prawda artystką ale tak sobie myślę - bez uczuć ,bez tego co w duszy gra nie m może być żadne dzieło - małe czy duże prawdziwe.
    Dzieki za wpis

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ty wiesz, co znaczy życie wśród artystów, bo Twoja siostra Dagmara jest jedną z nich. Jej przepiękne obrazy, odkąd je poznałam rozświetlają każdy mój ponury dzień.Dla każdego z nas życie uczuciowe jest ważne(a przynajmniej powinno być), ale artyści przez swoją wrodzoną wysoką wrażliwość i twórczość sprawiają,że my też możemy się wznosić. Ukłony.

      Usuń
  6. Iluż dzieł by nie było gdyby nie kobieta, mężczyzna i uczucie, często nieodwzajemnione. Nie przepadam za poezją, ale doceniam jej siłę i piękno. Dziękuję więc za ten wpis Iwono. Mnóstwo pracy w niego włożyłaś. Warto było.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzeba być bardzo inteligentną osobą, żeby doceniać coś, czego się nie jest sympatykiem, bo to dowodzi otwartego umysłu i serca. Praca była przyjemnością, więc jakby powiedzieli niektórzy, to nie praca. Masz rację, warto było, gdyż sprawiłam przyjemność czytającym. Uwielbiam uszczęśliwiać, rozpieszczać, sprawiać radość. Chociaż jestem rencistką, to nie umiem żyć bez uruchamiania szarych komórek czy rąk, tak aby zawsze były zajęte, a to mogę osiągnąć dzięki pracy. Dziękuję za komentarz i przesyłam pozdrowienia.

      Usuń
  7. I dzięki tym miłościom,mamy tyle pięknych utworów...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj, miło że mnie odwiedziłaś. Jak tam realizacja celu? Miłość, to uczucie, które burząc jedno potrafi zbudować coś wspaniałego. Ukłony.

      Usuń
  8. Lubię czytywać Norwida, chociaż wymaga On specyficznego nastroju...
    Przewrotnie zauważę, że jak na Romantyka, był wyjątkowo kochliwy...Ledwie "tracił" jedną miłość, odkrywał kolejną...;o)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda, że te "odkryte" nie dawały mu zbyt wielu możliwości, by mógł je także przykryć(pod kołdrą, we dwoje znacznie przyjemniej niż w pojedynkę). Zgadzam się, że do czytania Norwida potrzebny jest właściwy klimat. Pozdrawiam.

      Usuń
  9. Iwonko,
    zachęcam serdecznie do pisania o poetach i pisarzach, bo robisz to profesjonalnie, czyta się świetnie, a przy okazji poszerzamy swą wiedzę. Gratulacje, było super.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Twoja wysoka ocena, bardzo dla mnie cenna, jednocześnie onieśmiela. Zdaję sobie bowiem sprawę, że do profesjonalizmu mi daleko. Jednak zgodnie z zasadą, że "ćwiczenie czyni mistrzem", będę próbowała, chociaż nie mam własnego stylu ani w modzie ani w pisaniu. Pozdrawiam.

      Usuń
  10. Chciałbym napisać, że uwielbiam Norwida, ale nie będę łgał. Z tamtej epoki najbardziej podchodzi mi Karol May...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. O gustach się nie dyskutuje. Dziękuję, że nie jesteś łgarzem.

      Usuń
  11. Iwonko, tekst b. ciekawy. Zainteresował mnie mimo, że nigdy nie byłem fanem poezji Norwida (szkoła mnie zniechęciła). Chyba spróbuję sobie co nieco odświeżyć.
    Masz rację, że kilka dni temu były kłopoty z administrowaniem blogiem. Jeżeli się nie obrazisz to spróbuj te kolorowe teksty skopiować do zwykłego "Notatnika", albo jeszcze lepiej do jakiegoś starszego edytora *.rtf, a potem wkleić je jeszcze raz w miejsce tych kolorowych. Po aktualizacji powinny ukazać się w czarnym kolorze, i dopiero wtedy będziesz mogła zastosować kolory z edytora HTML zainstalowanego na blogspocie. Gdybyś miała jakies kłopoty to napisz: azet27@vp.pl
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miły Andrzeju, ja czytuję "Bez komentarza", choć nie każdy tekst w pełni rozumiem, jak np. ten "Czy się stoi czy się leży"(chyba dobrze cytuję tytuł)i wtedy nie zamieszczam swojego zdania. Jednak za każdym razem podziwiam Twoją rozległą wiedzę. Swoje teksty piszę w "wordzie" i dopiero po kilku korektach, kopiuję by wkleić na blogu. "Wytłuszczenia", kursywę i kolor wprowadzam tuż przed publikacją.Dziękuję za chęć pomocy, z przyjemnością z niej skorzystam w sytuacjach kryzysowych. Ukłony.

      Usuń
  12. Jako niedoszła "pani od polskiego" przeczytałam z zapartym tchem. Takie informacje powinny być na lekcjach podawane, a wiersze powinni wybierać nauczyciele, bo pózniej nikt nie chce zaglądać do twego, bo klepane na polskim było. Ja osobiście Norwida lubię :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kolejny raz myślę, że istnieje między nami telepatyczna więź, bo w niedzielę myślałam o napisaniu maila. Martwiło mnie Twoje milczenie na blogu. Nawet jeżeli nie lubi się danego poety, pisarza, aktora itd., to przeczytanie o nim nie zaszkodzi, gdyż poznawanie zdania innych i natrafienie na być może nieznane informacje, jest frapujące i wzbogacające. To jeden z powodów, dla których zamieszczam takie teksty, choć wiem, że są ludzie którzy wolą "pikantne" epizody z osobistego życia autora. Cieszę się, że jesteście zdrowi, a Ty dałaś znak o sobie. Buziaki.

      Usuń
  13. Piękny, wartościowy tekst.
    Gratuluję Ci.
    Jestem wielbicielką Norwida, więc z przyjemnością przeczytałam.
    Dziękuję Ci

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj "Kwiatuszku drobny ale wdzięczny", jeżeli mnie pamięć nie myli jesteś u mnie pierwszy raz. Dziękuję za wysoka ocenę tekstu, bo wielbicielkę(-)cieli twórczości Norwida, nie łatwo jest jest zadowolić. Do miłego zobaczenia następnym razem. Pozdrawiam.

      Usuń
  14. Mam lekką awersję do poezji. Z wierszami Norwida miałem pewne zabawne przeżycie, ale to zbyt długa anegdotka na komentarz. Może kiedyś... Podziwiam za mrówczą pracę na tym tekstem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To była sama przyjemność, po pierwsze dlatego, że w odróżnieniu od Ciebie lubię poezję. Po drugie była to dedykacja dla faceta, którego blog wydaje mi się bardzo interesujący i przy każdym nowym wpisie do Niego zaglądam. Myślę, że Ty jako osoba lubiąca czytać znalazłbyś tam ciekawe posty. Ponieważ mężczyzna ów pisze bardzo ciekawe opowiadania, to warto i je poczytać. Ja parokrotnie miałam wątpliwości czy opisuje rzeczywistość czy jest to fikcja literacka.

      Usuń
    2. Nawet chciałem zobaczyć, ale pod linkiem jest wprawdzie blog, tyle że zupełnie pusty. Może ja coś robię nie tak?

      Usuń
    3. Kilka dni temu autor zapowiadał zamknięcie bloga, a potem zamieścił tekst, więc myślałam, że zrezygnował z pomysłu. Widzisz więc robisz wszystko jak należy, to ja byłam nieprecyzyjna, za co przepraszam. Ukłony

      Usuń