poniedziałek, 7 sierpnia 2017

PRZYJACIÓŁKI I PRZYJACIELE część 1

   „Ach, dzieciństwo! Kiedy czas płynie jeszcze tak powoli,iż rzeczy na pozór niemal tkwią w miejscu i wydaje się nam, że pozostaną zawsze takie jak dziś”.
                                Artur Schopenhauer „Aforyzmy o mądrości życia”

Tak wyglądałam w I kl .Sz .P

W pierwszej klasie szkoły podstawowej bardzo silnym uczuciem darzyłam Zbyszka K. Pamiętam go jako szczupłego, wysokiego( jak na 7- latka) szatyna. Miałam to szczęście, że rodzice nie oddali mnie do szkoły specjalnej tylko uczyłam się ze zdrowymi dziećmi. W momencie rozpoczęcia przeze mnie nauki, moja matka pracowała jako nauczycielka ale w innej szkole. Dziwne ale z lat podstawówki nie pamiętam swojej siostry, a przecież do różnych szkół zaczęłyśmy chodzić chyba dopiero od liceum. Wychowawczynią naszą była pani Zofia Miklaszewska, młoda, wysoka kobieta o złoty sercu. To ona, gdy dowiedziała się, że w Jej klasie będzie niepełnosprawne dziecko, ogłosiła akcję bezpieczna przerwa. W ramach tych działań w czasie między lekcjami spacerowałam po korytarzu, a nie siedziałam samotnie w ławce. Zbyszek został moim „ochroniarzem”, miał za zadanie dbać o to, by rozbiegani uczniowie nie wpadli na mnie, powodując niechybny upadek. Ponieważ zawsze miałam problemy z utrzymaniem równowagi, a poruszałam się wolno i niepewnie, to trzymałam pod ręce dwie dziewczynki. Żałuję, że nie utkwiły w mej pamięci równie mocno jak ów chłopak. Po lekcjach, z nim i jego rodziną spędzałam czas aż do późnego popołudnia, kiedy to mnie odbierano.
    Mama Zbyszka zajmowała się jego młodszą siostrą, która była na tyle mała, że nie kwalifikowała się jeszcze do przedszkola. W pogodne dni najwięcej czasu spędzaliśmy na podwórku, głównie przy trzepaku. W domu państwa K. czułam się lepiej niż u siebie. Po zmianie miejsca zamieszkania z ul. Świerczewskiego, na ul. Grabiszyńską, nasze kontakty się urwały, ale nigdy o nim nie zapomniałam. 
   Spotkaliśmy się przez przypadek dziesięć lat później w sanatorium w Lądku Zdroju, gdzie rozpoznał mnie jego ojciec. Jako dziecko nigdy nie zastanawiałam się, kim jest i gdzie pracuje tata Zbyszka. Byłam wielce zaskoczona, gdy pewnego roku przechodząc przez taras, łączący dwie części(dziecięcą i dla dorosłych) Ośrodka Rehabilitacyjnego, usłyszałam swoje imię. Obróciwszy się w stronę wołającego, zobaczyłam mężczyznę w średnim wieku, siedzącego na leżaku. Nie wiem jak po tak długim czasie on mnie rozpoznał, ja jego nie. Zbyszek odwiedził ojca którejś niedzieli i wtedy okazało się, że tak długi okres niewidzenia się, spowodował że nie mieliśmy sobie zbyt wiele do powiedzenia. Rozmowa była drętwa, pełna komunałów. Oboje byliśmy spięci, on stał z głową zwieszoną jakby bał się spojrzeć w oczy. Nie obiecaliśmy sobie utrzymania kontaktów, nie wymieniliśmy się adresami.
    Nie pamiętam od kogo dowiedziałam się, że podobno zamieszkali vis a vis mojego ogólniaka. Osoba ta powiedziała mi także, że Zbyszek jest ciężko chory, bo ma raka żołądka. Nie zdobyłam się na sprawdzenie tych informacji, choć wystarczyło tylko po lekcjach, przejść na drugą stronę ulicy. Bałam się, że informacja o śmiertelnej chorobie może okazać się prawdziwa, a ja nie będę wiedziała jak się zachować , nie znajdę słów pocieszenia. Okazałam się tchórzem, który wolał zachować w pamięci obraz siedmiolatka. Do dziś w chwilach nostalgii za rodzinnym miastem i ludźmi, którzy tam pozostali, zastanawiam się jak potoczyły się losy, tych moich pierwszych przyjaciół, bo był nim nie tylko Zbyszek ale cała jego rodzina.
      Na poniższym zdjęciu jestem z pielęgniarką, pracującą wówczas w Ośrodku Rehabilitacyjnym w Lądku Zdroju.
Tak mniej więcej 10 lat później przy
kolejnym naszym spotkaniu.  












  Jak już wspomniałam, nie wiem co dzieje się z moim przyjacielem z dzieciństwa. To właśnie dzięki niemu przez długie latach byłam przeświadczona, że przyjaźń między kobietą a mężczyzną jest możliwa i długotrwała. Nie najlepsze doświadczenia z facetami, mocno zweryfikowały moje poglądy. Ponieważ jednak nadzieja umiera ostatnia, to wierzę że osoby czytające tekst, potwierdzą moje dziecięce wyobrażenia.


                         „Każdemu, kto ma choć jednego przyjaciela, Bóg dał dwa światy.”

                                                 (Oscar Wilde „Listy”)

32 komentarze:

  1. Chyba każdy małolat się zakochuje, choć nigdy się do tego nie przyzna. Gdy mój syn był w przedszkolu też się zakochał, a na pytanie, co najbardziej podoba mu się w dziewczynce, powiedział, że jej długie włosy.
    Dość dużo wiem o losach moich szkolnych przyjaciół, a to dzięki portalowi nasza-klasa.pl.
    Wszyscy zamieścili szkolne zdjęcia, których mi brakowało lub gdzieś je zagubiłam.
    Serdecznie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W czasie kiedy NK była modna ja nie miałam jeszcze laptopa. Poza tym z rezerwą podchodziłam do zamieszczania swoich czy rodzinnych zdjęć na tak wielkim forum. Blog ma jednak znacznie mniejszy zasięg. Poza tym po 8 latach obecności, nieco zmienił się mój punkt widzenia. Dziękuję, że zechciałaś przeczytać moje wspomnienia. Ukłony.

      Usuń
  2. Iwonko, z przyjemnością przeczytałam twój post, taki ciepły i prawdziwy. Rzeczywiście urywają się nasze kontakty choć wiele osób z wczesnego dzieciństwa mamy w sercu. Może jakimś cudem Zbyszek przeczyta twój wpis, może się odnajdzie? Wasza przyjaźń zatoczyłaby koło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyznam Ci, że bardzo chciałabym dowiedzieć się czegoś o losach rodziny K. To jednak wymagałoby ode mnie wyjazdu do Wrocławia, gdzie mogłabym sprawdzić czy tacy ludzie w latach 70-tych XX wieku mieszkali naprzeciwko mojego ogólniaka. Dla zdrowego nie taka trudna sprawa, dla mnie mało realna. W tej chwili utrzymuję kontakt z jedna koleżanką stamtąd, ale nie mieszka już w tej dzielnicy, więc głupio byłoby obarczać ją jakimiś mrzonkami. Pozdrawiam.

      Usuń
  3. Moje kontakty z przyjaciółmi z dzieciństwa również się pourywały, a kiedy nasze drogi się rozchodziły to byłam pewna, że kontakt zostanie i przyjaźń jest na zawsze, no ale życie zweryfikowało moje myślenie. Nie mniej jednak mam nadzieję, że wszyscy są zdrowi i mają świetne życie, no i że tak jak ja czasami wspominają ,,naszą paczkę ".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak mówi przysłowie "człowiek planuje, a Pan Bóg kreśli", dlatego też niewielu ludziom udaje się dotrzymywać obietnic. Z pewnością wspominają, bez względu na to, jakie to życie mają. Miło, że wpadłaś z wizytą. Ukłony.

      Usuń
  4. Rozpoznał Cię po tych wielkich, mądrych oczach :-)
    czasami zostaje w nas wyobrażenie jakiejś osoby sprzed lat, a ponowne spotkanie trochę te wyobrażenia weryfikuje lub przerwa bywa zbyt długa.
    Właściwie chyba nie przyjaźniłam się nigdy z chłopakiem, miałam kolegów w szkole, ale przyjaźń to jednak nie była.
    Czekam na ciąg dalszy oczywiście :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy coś nazwiemy przyjaźnią, koleżeństwem czy tylko znajomością, zależy od definicji i własnego emocjonalnego zaangażowania. Ja w kontakty z ludźmi zawsze wkładałam całe serce. Czasami przyjmowano je z wdzięcznością, łamano wzgardą albo przechodzono obojętnie. Teraz gdy mam już swoje lata umiem sobie z tym radzić, ale wtedy przeżywałam takie rzeczy mocno, gwałtownie i boleśnie, o czym przekonasz się w kolejnych częściach. Uściski.

      Usuń
  5. Nigdy nie miałam "męskiego" przyjaciela. Zawsze były dziewczynki psiappsiółki. W szkole podstawowej od pierwszej klasy do końca siódmej były cztery "papużki-nierozłączki": Tereska, Marysia, Basia i...Dasia.
    Kiedy przeprowadziłam się z rodzicami do małej mieścinki koło Sosnowca - ósmą klasę "zrobiłam" tamże. Ze "starej szkoły" miałam jeszcze długo bliski kontakt z Tereską. Gdy obrosłyśmy już w dzieci i doświadczenia - też, choć coraz rzadszy. Urwał się całkowicie prawie 20 lat temu. Pamiętam ich całą rodzinę, bo lubiłam tam przebywać. Tereska miała czwórkę rodzeństwa i cudowną mamę, która była zawsze usmiechnięta i pogodna.
    Ale w pamiętnej ósmej klasie zyskałam przyjaciółkę "na śmierć i życie". Z Moją Gosią "trwamy" do dzisiaj. I była to przyjażń od pierwszego wejrzenia. Towarzyszymy sobie poprzez pierwsze rymowanki, pierwszych chłopców, narzeczonych, mężów; jestesmy chrzestnymi matkami naszych dzieci, dla których jest : ciocia Gosia i ciocia Dasia. Jesteśmy przy swoich wzlotach i upadkach. Bez względu na odległość. Jestem szczęściarą, ze los dał mi Gosię...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyjaciółka(przyjaciel) na całe życie, bywa cenniejszy od rodziny, bo z ta jak wiadomo najlepiej na zdjęciu. Chociaż akurat w Twoim i Renaty przypadku, to powiedzonko się nie sprawdza, niech tak zostanie do końca. Pozdrawiam.

      Usuń
  6. W podstawówce byłem tak nieśmiały i zakompleksiony, że choć niektóre dziewczyny pamiętam, nigdy z nimi nie zawarłem bardziej zażyłej znajomości. Ale od szkoły średniej... ;) Dziś mam przyjaciółkę z prawdziwego zdarzenia, więc będę się upierał, że przyjaźń damsko-męska jest możliwa i piękna.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zakompleksiona była długo, nieśmiała raczej nigdy, chociaż mogłam sprawiać takie wrażenia, kiedy ludzie podcinali mi skrzydła.Życzę Tobie i Przyjaciółce aby piękno Waszej komitywy nigdy nie wyblakło. Pozdrawiam.

      Usuń
  7. też tak sądzę, ja miałam w szkole średniej kolegę, który na siłę kazał się nazywac bratem, nigdy nie było między nami podtekstów, byłam ja jego weselu,
    a do wojska wysyłałam mu paczki jako siostra i musiał sie tłumaczyc że nie ma siostry tylko 2 braci...no to kim byłam ha ha, i pisałam jego dziewczynie listy do niego bo byłam bardzo poetycka :)
    Iwona jeżeli pamietasz jakies nazwiska to poszukaj może na Naszej Klasie albo FB'
    serdeczności

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze mówiąc, to nie wiedziałam, że NK jeszcze istnieje. Na FB nie mam profilu. Na odwrocie pamiątkowego zdjęcia z VIII klasy podpisało mi się "na pamiątkę" kilka osób, które postaram się "zidentyfikować" przy okazji pisania kolejnej części. Dziękuję, że wpadłaś.Zapraszam jak najczęściej. Pozdrawiam.

      Usuń
  8. Smutna te buzia małej Iwonki-pierwszoklasistki.
    Mam zdjęcie swojej pierwszej klasy,ale za nic nie mogę sobie przypomnieć wszystkich imion i nazwisk.Szkoła średnia -bywało wesoło, chodziłam wpierw do żeńskiej szkoły, potem do "normalnej".
    Skończyła się szkoła i automatycznie kontakty.
    Przyjazń męsko-damska jest jak najbardziej możliwa. Więcej powiem- miłość, w której nie ma przyjazni i wzajemnego zrozumienia umiera- czasem śmiercią gwałtowną, czasem powolną.
    Mam kumpla, znamy się wieki całe(ponad 40 lat) i oboje wiemy, że możemy się całymi latami nie widzieć, ale każde z nas wie, że możemy, w razie potrzeby, na siebie liczyć.Wystarczy zatelefonować i pomoc zapewniona.
    I mój mąż o tym wie i nie protestuje.Bo to tylko przyjazń.
    Miłego;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z podstawówki mam tylko zdjęcie pamiątkowe, na koniec VIII klasy. Kiedy przed pisaniem posta je oglądałam, ze wstydem stwierdziłam, że na 16 chłopców, tylko w przypadku 8, jestem w stanie powiązać sylwetkę z nazwiskiem. U dziewczynek sprawa ma się gorzej, bo na 17 dziewcząt tylko 3 potrafię wskazać, podając nazwisko. Pamięć ludzka jest jednak mocno zawodna. Dziękuję za komentarz i pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  9. Ja zwyczajnie nie pamiętam podstawówki. tzn. wyrywkowo. Parę osób pamiętam oczywiście i chłopców i dziewczynki. Nigdy też o nikim poza jedna nie mogłam powiedzieć ,że to przyjaciółka. I z tą jedna przyjażń dość gwałtownie została zerwana. Tak troszke mam wiadomości od niej ,troszkę nie mam i ..jakoś nie jestem zainteresowana ..
    W Lo chodziłam do żenśkiej klasy i właściwie zaprzyjażniłam się tylko z dwiema dziewczynami, które zresztą do mojej klasy nie chodziły. Te znajomości , przyjażnie trwją do dzisiaj. Bywa z nimi różnie ale doszłąm do wniosku ,że na starość się przecież nie będziemy żreć o nieistotne sprawy. To co jest do wyjaśnienia się wyjaśni...Bo dobrze mieć koło siebie człowieka .Niby oddalonyy ale w dzisiejszej dobie...tej oddali się nie czuje a przecież nie musimy się widywać codziennie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z koleżankami z innej klasy, przyjaźnie były bezpieczniejsze, bo nie wchodziła w grę rywalizacja o stopnie, a co za tym idzie o pozycję w klasie. Ja o tym przekonałam się dotkliwie w liceum. Czasami można mieszkać w jednej miejscowości i mieć ze sobą rzadszy kontakt, niż z kimś mieszkającym na drugim końcu kraju lub nawet w innym państwie. Wszystko zależy od obopólnego zaangażowania. Ukłony.

      Usuń
  10. Szkolne przyjaźnie nieczęsto wytrzymują próbę czasu. U mnie nie wytrzymały. A przyjaźń międzypłciowa? Podobno istnieje, ale nie znam przykładów. Chociaż córka zawsze mówi: To tylko przyjaciel...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W wieku Twojej córki, też tak mówiłam. Okazywało się, że nawet gdybym ja chciała żeby było coś więcej, to oni nie mieli na to ochoty. Jak mówił Boy:"bo w tym cały jest ambaras aby dwoje chciało naraz". Pozdrawiam.

      Usuń
  11. W takim wczesnym dzieciństwie może jeszcze przyjaźnie damsko-męskie są bezinteresowne i możliwe. Później niestety życie weryfikuje te przyjaźnie. U mnie nie przetrwała żadna. Po pewnym czasie nawet to ja się wycofywałam, żeby nie zagrażać relacji chłopaka z jego partnerką. Bo tego według mnie nie da się pogodzić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie uznasz, że jestem naiwna, ale wydaje mi się, że wiele zależy od indywidualności i silnego charakteru zainteresowanych. Czasami wycofanie się z jakiejś znajomości dla dobra innych jest tak samo trudne, co szlachetne. Nie każdego na to stać. Pozdrawiam.

      Usuń
  12. W szkole było tak jak w życiu, tam gdzie szukało się tylko przyjaźni tam druga strona szukała miłości i związku. Gdy oczekiwano partnera życiowego, to druga strona szukała tylko przyjaźni. Najczęściej zresztą chodziło tylko jednorazowe kontakty. Dopiero przed "40-tką" trafiłem na "drugą połówkę jabłka".
    Rekrutacją do szkół podstawowych kierowała rejonizacja, więc praktycznie znajomi z podwórka i z sąsiedztwa trafiali do tej samej szkoły. Miałem sporo przyjaciół w podstawówce i w liceum, ale dopiero na studiach podyplomowych poznałem przyszłą żonę i jej serdeczną przyjaciółkę z mężem. Ta przyjaźń trwa już prawie 30 lat.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety nie miałam tyle szczęścia co Ty. Nie znalazłam "drugiej połówki jabłka". Choć mam dwie przyjaciółki, z którymi znajomość trwa ponad 30 lat, to jednak z mężczyzną ta sztuka mi się nie udała. Pozdrawiam obydwie pary i życzę, aby zażyłość przetrwała niezmącona do końca.

      Usuń
  13. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  14. Piękny tekst. Ja swoich przyjaciół, a właściwie przyjaciółki, mam ze szkoły podstawowej, średniej i ze studiów mam przyjaciółkę, a nie byłam jakaś towarzyska nigdy. Z wieloma osobami, z którymi się lubiliśmy też kontakt się urwał, albo ogranicza się do wymiany kilku zdań podczas przypadkowego spotkania. Choć wiele nas łączyło, dziś jesteśmy innymi ludźmi. W przyjaźń damsko-męską niekoniecznie wierzę. Zwykle któraś ze stron zaczyna oczekiwać czegoś więcej. Ale przyjaźń w związku jest potrzebna i właśnie takiego związku bym dla siebie chciała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie pozostaje mi nic innego, jak życzyć by pragnienia się spełniły. Dziękuję za odwiedziny. Rewizytę złożę. Pozdrawiam

      Usuń
  15. Przyjażń damsko -męska istnieje.Jestem na to najlepszym dowodem.
    A leciutki podtekst erotyczny jest jej solą.
    Nie przypadkowy też jest wybór przyjaciela ,jego sposób widzenia świata ,zasady .I wzajemna sympatia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lejesz miód na mą duszę. Zawsze chciałam wierzyć, że przyjaźń "nie ma płci", bo ważne jest zespolenie dusz. Pozdrawiam Ciebie i tego szczęściarza, który ma podobne widzenie świata.

      Usuń
  16. Przyjaźń, zwłaszcza ta, która przetrwała przez lata, jest na wagę złota (vide - mój ostatni wpis na blogu). A moja przyjaźń z Izą z I b zaowocowała po latach ślubem.

    Serdeczne pozdrowienia

    Twoje zdjęcie, jak wykadrowanie z obrazu średniowiecznego mistrza...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coraz mocniej żałuję, że ja na swej drodze nie spotkałam takiego Wojtka. Zdjęcie pochodzi z legitymacji szkolnej i na potrzeby notki robiła zdjęcie ze zdjęcia. Ręce mi się trzęsły, więc fotografia krzywo wyszła. Dziękuję za komentarz, wpadnę do Ciebie wkrótce. Pozdrawiam.

      Usuń