Tytuł notki zaczerpnęłam z mojego ulubionego filmu, mówiącego o miłości, afirmacji życia, szczęśliwej rodzinie. (pomimo wielokrotnych prób nie udało mi się wkleić z you tuba właściwego klipu, bo nie chciał się na blogu otworzyć).
Takie same wartości odnajdziecie w niewielkiej, bo liczącej 110 stron książeczce "Zwariowałam". Jej autorką jest blogerka Jadwiga Śmigiera. Wydawnictwo Literackie "Białe pióro" wydało ją w 2015. Do moich rąk trafiła za pośrednictwem "Jotki", która miała przyjemność poznać autorkę w czasie Jej wizyty w Inowrocławiu. Spotkanie zaowocowało książką z autografem. Wszystko o książce mówi sama autorka w dedykacji „nie dla sławy i nie dla pieniędzy...Nie po to by zaspokoić swoje ambicje i cokolwiek komukolwiek udowodnić...zdecydowałam się zebrać i wydać w formie niewielkiej książki swoje wspomnienia. O swoich korzeniach, dzieciństwie, młodości, podróżach, dzieciach, wnukach. I o teraźniejszości”.
Jest to przepiękna opowieść napisana stylem lekkim jak piórko, którą ledwie zaczyna się czytać, a już się kończy, bo lektura tak wciąga, że czas mija błyskawicznie. Nie ma co opowiadać o miejscach bliskich sercu autorki:Gródku Jagiellońskim, o ogrodach babć: Broni i Marysi. O dziewczynce szukającej stokrotek. To po prostu trzeba przeczytać, bo najpiękniejsze nawet słowa, nie oddają tych wzruszeń i emocji, które wyzwalają się w czasie czytania. Wraz z autorką możecie odbyć kilka wspaniałych podróży do miast i miejsc niezwykłych. Nie będę zdradzać ich nazw,by nie odbierać przyjemności odkrywania Ja pochłaniałam zawartą w tych opowieściach wiedzę z „otwartą gębą” i wybałuszonymi ślepiami. Aż mi dech zapierało z zachwytu. Jak być wartościowym człowiekiem, wychować wspaniałe dzieci i doczekać wnuków? Tego dowiecie się czytając dwie ostatnie części "Teraz" i "Szczerbaty i Pytalski...". Dodatkowym walorem tej publikacji są bardzo starannie dobrane ilustracje pochodzące z rodzinnych zbiorów.
Moja matka uważała się za kobietę inteligentną i oczytaną. Starannie dobierała lekturę. Gdyby żyła i mogłaby przeczytać „Zwariowałam”, potem zrobiłaby dwie rzeczy: pojechałaby zobaczyć miejsca, o których mowa w książce i poważnie podeszła do zamysłu napisania „Sagi”, którą zaczęła, ale nie dokończyła. Uwielbiała bowiem ludzi z pasją, spełniających marzenia, odważnych by żyć „na maksa”. A ja marzę o tym, by poznać osobiście „Stokrotkę”, nie tylko autorkę tej przecudnej książki, ale także bloga http://stokrotkastories.blog.pl/. Zamierzam również sięgnąć po "Nadal wariuję" czyli kontynuację tych wspomnień.
Ostatnio mało mam czasu - domu i przeprowadzka, ale już za kilka dni koniec i wtedy będę nadrabiać zaległości. Na bloga bardzo chętnie zajrzę :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że przeprowadzka przebiega bez większych zakłóceń. Ja zmagam się z grypą, stąd opóźnienia w odpowiedzi na komentarz. Życzę pomyślności na nowym miejscu i wielu pozytywnych wrażeń przy lekturze. Ukłony.
UsuńMam :-), czytałam :-) obydwie pozycje. Podpisuję się sto procent pod Twoją recenzją :-)
OdpowiedzUsuńFajnie jest, gdy znajomi podzielają nasze gusta i wybory. Pozdrawiam serdecznie.
UsuńI ja też i ja też ,bo też czytałam
OdpowiedzUsuńZe wszystkich zamieszczonych komentarzy wynika, że moja recenzja to przysłowiowa "musztarda po obiedzie", bo inni przeczytali książki wcześniej ode mnie. Mam jednak nadzieję, że wśród tych 200 wejść znajdą się tacy, którzy nie znają ani książki ani autorki i będą mieli przyjemność poznania obu. Ściskam serdecznie.
UsuńMiło przeczytać miłą i pochlebną recenzję w dodatku potwierdzoną przez inne czytelniczki. Ja tkwię na razie w japońskim obozie jenieckim / Eric Lomax "Droga do zapomnienia"/ towarzysząc dzielnemu żołnierzowi w czasie II wojny. Chyba uda nam się wkrótce wydostać z tego koszmaru i chętnie odpocznę w otoczeniu stokrotek...
OdpowiedzUsuńPodziwiam odwagę sięgania po tak trudną lekturę. Ja kiedyś próbowałam oglądać jakiś film o Amerykankach w japońskim obozie i nie dałam rady. Zbyt emocjonalnie reagowałam. Od ponad 30 lat staram się czytać lekkie feministyczne pozycje, bo życie przy całej swej urodzie, wydaje mi się wystarczającym koszmarem. Ukłony.
UsuńW czasie mojego długiego, bo ponad 20 letniego, przebywania w sieci, poznałem aż 14 znanych pisarek i autorek (w tym dwóch panów) poczytnych książek. Niestety 3 osoby obraziły się na mnie, kilka wpada na moje blogi okazyjnie raz na kilka miesięcy, ale za to pozostałych mam zaszczyt gościć u siebie.
OdpowiedzUsuńOczywiście obie książki Stokrotki czytałem, a właściwie "podczytałem" żonie, i oboje potwierdzamy, że są to niezwykle fachowo i interesująco napisane pozycje. Dodatkowym atutem jest to, że można "On line" uczestniczyć w perypetiach Stokrotki, która opisuje to na swoim blogu.
Pierwszy raz spotykam się z wyznaniem mężczyzny, że dzieli pasję czytelniczą z żoną(specjalne ukłony dla Niej). Zanim książka do mnie trafiła także skupiałam się na blogu i cenię go równie mocno co książkę. Pozdrawiam.
UsuńCieszę się, że książka podobała Ci się, nie mogło być inaczej, przy twojej wrażliwości na piękne słowo...
OdpowiedzUsuńCzytałam obie książki, moimi ulubionymi są rozmowy ze Szczerbatym i Pytalskim.
Czekam na trzecią książkę...
Jak rozumiem, w prywatnej rozmowie dowiedziałaś się, że kolejna książka powstaje. Mam nadzieję, że nadrobię zaległości i przeczytam drugą, przed wydaniem trzeciej.Życząc udanego roku szkolnego, przesyłam buziaki.
UsuńA, czytałem, czytałem... i tez mi się spodobała...pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTo, że znasz książkę nie zaskoczyło mnie. Czasami, gdy czytam Twojego bloga, zastanawiam się jak znajdujesz czas na pracę zawodową(tak trudną), rozwijanie pasji i aktywność w sieci. Życząc dużo zdrowia i możliwości na łączenie tych wszystkich aktywności, pozdrawiam serdecznie.
UsuńU Stokrotki widać postęp. Pierwsza jej książka jest cieniuteńka (co to jest 110 stroniczek?), druga trochę grubsza... Miejmy nadzieję, że trzecia będzie jeszcze grubsza
OdpowiedzUsuńStokrotka jak szlachetne wino, nabywa mocy wraz z upływem czasu. Pozdrawiam.
UsuńJak na razie próbuję sił w czytaniu tak zwanej klasyki literatury światowej. Nie znaczy to, że nie zauważam recenzji innych książek, które przy bliższym kontakcie mogą się stać równie dla kogoś ważne. Zapiszę sobie tytuł na przyszłość.
OdpowiedzUsuńPewnie tak jest jak piszesz, że jednak większość z nas zyskuje jeszcze to ,,coś" po bliższym poznaniu.
Pozdrawiam!
Kiedy się jest tak młodym człowiekiem jak Ty,nie łatwo jest znaleźć czas na czytanie lektur nieobowiązkowych, bo jednak nacisk na uzyskanie wykształcenia jest silniejszy od czegokolwiek. Do miłego zobaczenia na Twoim blogu.
UsuńTyle pozytywnych recenzji ,ze chyba przeczytam.Chociaż nie jest to mój ulubiony gatunek.
OdpowiedzUsuńNiedawno czytałam na jednym z blogów ,ze dyskryminuje czytelnika jako takiego podział literatury na męską i kobiecą.Ja tak nie uważam ;literatura tzw.kobieca wcale nie jest mniej wartościowa od tej innej,
.A często bardziej.A wspomnieniowa prawie zawsze.
Uśmiechu życzę ,bo dzień wstał ponury i kaloryfery zimne.
W chwili obecnej nie ma tak silnego podziału na literaturę według "płci". Autorzy łączą ze sobą gatunki, by zwiększyć atrakcyjność lektury, dzięki czemu rozszerza się grupa czytelnicza nie tylko o płeć ale także wiek. Uśmiech przydałby mi się równie mocno, co ciepłe kaloryfery, bo grypa która mnie dopadła nie odpuszcza. Pozdrawiam.
UsuńCzytałam obie części, obie są świetne i przyjazne, pełne uśmiechu. Moim zdaniem druga - lepiej napisana, bardziej zwarta i uporządkowana. Ja także miałam wielką przyjemność osobiście poznać Stokrotkę Iwonko, ponieważ mieszka w naszym mieście. Może kiedyś umówimy wspólne spotkanie? Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJak napisałam w notce, spotkanie z JŚ, to moje marzenie, ale ponieważ ostatnio nic nie idzie po mojej myśli, to przestałam planować. Odnoszę wrażenie, że "Najwyższy" naigrawa się z moich zamierzeń. Wiem, że Stokrotka jest Warszawianką, bo pisze o tym w książce, poza tym zaoferowała mi kupienie drugiej książki z dostawą do domu, co uznałam za przesympatyczny gest. Skontaktuję się z Tobą, gdy tylko pokonam lekką "załamkę" i "zasmarkanie". Całusy.
UsuńCzęsto bywam na blogu Stokrotki i czytam jej ciekawe posty.
OdpowiedzUsuńMiłego dnia.
Bardzo się cieszę, że mamy podobne gusta czytelnicze. Pozdrawiam.
UsuńA to miła niespodzianka.
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci serdecznie Iwono za życzliwość w ocenie moich książek.
Pozdrawiam serdecznie Ciebie i Twoich blogowych przyjaciół.
:-)
Pozdrowienia przyjmuję i życzę owocnej pracy nad kolejną książką. Moi blogowi znajomi i ja trzymamy kciuki za jej jak najszybsze powstanie. Ukłony.
UsuńStokrotka ?? Delikatne "płateczki" i serce jak Słońce gorące, ot i Stokrotka...
OdpowiedzUsuńKsiążki czytałam, Stokrotkę poznałam...
Kiedy "Zwariowała" było mi zbyt mało Stokrotki w Stokrotce...
Kiedy "Nadal wariowała" bukiecik był już pokaźniejszy i delikatny zapach "Stokrotek" miło zapadał w duszę...;o)
Po tak romantycznym komentarzu, nie pozostaje mi nic innego, jak tylko przyklasnąć i serdecznie Cię pozdrowić.
UsuńPo takiej recenzji grzechem byłoby jej nie przeczytać...
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że pochlebną opinię zachowasz, po lekturze. Pozdrawiam.
UsuńZnam blog Stokrotki, bardzo ciekawie się go czyta. Książkę Stokrotki czytałam(tą drugą) i zgadzam się z Twoją opinią w zupełności:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię serdecznie:)
Niestety ja drugą książkę mam dopiero w planach, ale po przeczytaniu pierwszej, mam pewność, że będzie to ciąg dalszy "uczty duchowej". Ukłony.
UsuńJak miło czytać miłe słowa na temat książki i autorki :) Ja też znam obie książki i Autorkę. Książki świetne, a Stokrotka na żywo - jeszcze lepsza :)
OdpowiedzUsuńZazdroszcząc osobistej znajomości Autorki, dziękuję za odwiedziny i komentarz. Do miłego zobaczenia.
UsuńWłaśnie zrobiłam listę książek do przeczytania w jesienne wieczory. Pod wpływem Twojej recenzji dopiszę do niej książki Stokrotki:) Pozdrawiam ciepło.
OdpowiedzUsuńW imieniu Autorki i swoim dziękuję za okazane zaufanie. Życzę aby jesienne wieczory były jak najmilsze, nie tylko dzięki ciekawej lekturze. Uściski.
UsuńJest w tym sporo racji co piszesz, jednak wydaje mi się, że każdy powinien w swoim większym czy mniejszym zabieganiu spróbować wydzielenia nawet 20-30 minut na czytanie. Bowiem czytanie obok muzyki uważam za najlepsze lekarstwa na nudę, złość, smutek i wiele innych emocji.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Jedni mają w sobie bakcyla sportu, majsterkowania czy włóczenia się po świecie, inni wolą spokojniejszy relaks właśnie z książką. Ja od najmłodszych lat uwielbiałam czytać, bo takie nawyki wpoili mi rodzice. Jednak kiedy próbowałam zaszczepić je mojemu synowi, poniosłam klęskę, bo nawet kilkunastominutowe czytanie, nie znalazło u niego akceptacji. Ty rozładowujesz emocje w sposób nieagresywny, a najlepszy(bo kształcący)z możliwych. Trzymaj się tego przez całe dalsze życie, warto. Ukłony.
OdpowiedzUsuńniestety film widziałem dawno i nie pamiętam, o czym był, tak więc na obecną chwilę stokrotka kojarzy mi się z sympatią Kaczora Donalda...
OdpowiedzUsuńpozdrawiać jzns :)...
Ja natomiast nie mogę skojarzyć stokrotek z Kaczorem D. Tak to już jest z naszą pamięcią. Ukłony, dziękuję za odwiedziny.
UsuńNie czytałam, ale chętnie nadrobiłabym zaległości.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! :)
Być może kiedyś nadarzy się okazja do przeczytania. Pozdrawiam.
UsuńWydaje mi się, że każdy powinien znaleźć taki sposób na stres, by pokonać go efektywnie i jeszcze coś skorzystać na tym.
OdpowiedzUsuńJa się na grzybach nie znam, mam też słabe wspomnienie związane z grzybami właśnie.
Dziękuję za pozdrowienia i również przesyłam swoje. :)
Grzyby uwielbiam duszone na maśle, a książka jest jak najbardziej doskonałym odstresowywaczem. Ukłony.
UsuńTeż zaglądam do Stokrotki! Wysoko cenię jej notatki na blogu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię bardzo serdecznie.
Książki jak mogłaś się zorientować po opiniach komentujących też sprawiłyby Ci radość. Może kiedyś będziesz miała okazję je przeczytać. Serdecznie zachęcam i pozdrawiam.
UsuńMnie literatura kobieca wybitnie odstresowuje, może i niewiele potrzeba posiadać edukacji, by taką książkę wydać, ale na pewno potrzeba do tego wiedzy "życiowej", inteligencji emocjonalnej. Nie znam książek i blogerki, ale to nadrobię.
OdpowiedzUsuńJadwiga Ś. w swoich książkach stwarza świat prawie tak magiczny jak Ty na swoim blogu. Życzę miłej lektury i przesyłam pozdrowienia.
UsuńZ grzybów mogę bez większych obaw jeść pieczarki, reszta jednak nie dla mnie jest.
OdpowiedzUsuńDla mnie książki i muzyka to jest dobre na różne humory czy stres.
Pozdrawiam!
Też lubię pieczarki i te smażone i z octu. Muzyka łagodzi obyczaje, a co za tym idzie także złe humory i stresy. Książka natomiast jest najlepszym przyjacielem, gdy na psy lub koty ma się uczulenie, a ludzie zawodzą. Ukłony.
UsuńDużo zdrówka życzę:) Oby grypa nie męczyła długo:)
OdpowiedzUsuńŻyczenia zdrowia się przydadzą, bo choć kaszel i katar osłabły, to jednak mocne osłabienie i ból w piersiach się utrzymuje. Pozdrawiam i dziękuję za odwiedziny.
UsuńDziękuję, że zajrzałaś na moje zielone stronki. Jak do mnie trafiłaś?
OdpowiedzUsuńTwoje strony są ciekawe, urocze. Będę tu zaglądać.
Będzie mi miło, jak czasem również ponownie zajrzysz do mnie.
Nie mogę zaoferować Ci herbatki i czegoś słodkiego, ale zawsze znajdziesz ciepłe słowo.
Więc:
Więc chodź pomaluj mój świat
Na żółto i na zielono
Niech na niebie stanie tęcza
Malowana Twoją kredką
Więc chodź pomaluj mi życie
Niech świat mój się zarumieni
Niechaj mi zalśni w pełnym słońcu
Kolorami całej Ziemi
Tak, tak, wiem trochę zmieniłam słowa, ale niebieski nie jest moim ulubionym kolorem
Pozdrawiam
Dziękuję za poprawienie nastroju jedną z ulubionych moich piosenek. Ja lubię wszystkie kolory poza czarnym. Nie umiem powiedzieć jak do Ciebie trafiłam, najpewniej z czyjegoś bloga. Natomiast możesz być pewna, że w ramach "prasówki" raz na tydzień zajrzę do Ciebie. W takim razie do miłego...
UsuńPieczarki są w moim odczuciu bardzo dobrym dodatkiem ale i same w sobie smakują jak należy.
OdpowiedzUsuńZgadzam się w zupełności, muzyka i książka to jest właśnie to. A jak jeszcze pogoda się robi jesienna czy zimowa, wieczór wcześniej zapada to te dwa rozwiązana są jak najlepszym pomysłem.
Pozdrawiam!
Życzę aby te jesienne wieczory były jak najprzyjemniejsze, w dobrym towarzystwie rodziny, przyjaciół, lektury i muzyki. Ukłony.
UsuńBlog Stokrotki znam i czytam, ponieważ jest profesjonalny i wartościowy, czas na książki.
OdpowiedzUsuńZasyłam serdeczności
Za pozdrowienia serdecznie dziękuję i czekam na Twój kolejny ciekawy post, bo mnie dopadła jesienna niemoc. Głowa ciężka od tematów i pomysłów, jednak słowa przychodzą z trudem. Ukłony.
UsuńCóż mi bardzo pasują takie spacery z Rodzicami, jeszcze do niedawna jak Babcia lepiej chodziła to jak przywieźliśmy Ją do nas to szliśmy na spacer całą naszą małą rodziną. :) Bo w sumie najbliższej rodziny mam około 10-12 osób.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że jeszcze da się skorzystać z jesiennej pogody.
Pozdrawiam!
Moja najbliższa rodzina to 7 osób, niestety nie ma wśród nich już mojej mamy. Na to że sama zostanę babcią się nie zanosi. Pozdrawiam Ciebie i Twoich Najbliższych.
UsuńSą na pewno plusy i minusy małej rodziny, osobiście wolałbym chyba jakby jeszcze do grona moich najbliższych zaliczało się parę osób.
OdpowiedzUsuńCóż napisałbym, że wszystko jest możliwe, jednak jeśli oceniasz,że masz małe szanse na zostanie babcią to chyba tak jest w rzeczywistości. Jednak tak do końca nic nie wiadomo moim zdaniem.
Dziękuję za pozdrowienia. :)
Pozdrawiam!
Powiadają, że pewni możemy być tylko śmierci i podatków, więc sprawa posiadania wnuków faktycznie pozostaje otwarta. Uśmiech promienny przesyłam, miłego października i rozpoczęcia roku akademickiego.
UsuńKsiążek nie kupuję, bo nie ma ich już gdzie trzymać. Za to będę walczyć, żeby książka znalazła się w lokalnej bibliotece :)
OdpowiedzUsuńI wtedy przeczytam :)
Bardzo ładnie piszesz o blogowej koleżance :)
Również już nie kupuję książek. Wręcz przeciwnie chowam w kartony, te mniej istotne, do czasu aż znajdę na nie amatora, by je przekazać, bo wyrzucenie ich to dla mnie rzecz nie do pojęcia. Nie wiem, czy bibliotekarki uznają książkę J.Śmigiery, na tyle ważną, by włączać ją do księgozbioru placówki. Pozyskanie obydwu tytułów łatwiejsze chyba byłoby od indywidualnego posiadacza(samej autorki). dziękując za komentarz, serdecznie pozdrawiam.
UsuńPewnie masz rację, ale znów powstaje pytanie: gdzie trzymać te wszystkie książki? Dom pęka mi w szwach ;)
UsuńA może oddaj książki właśnie do biblioteki? Moja teściowa przekazała cały wielki worek książek. Też kiedyś kupowała....
Możesz kupioną i przeczytaną książkę potem wypożyczać znajomym do przeczytania. Krążąc po nich nie będzie zajmowała miejsca na półce, a Ty będziesz mogła uważać się za propagatorkę czytelnictwa. Dziękuję za komentarz i serdecznie pozdrawiam.
UsuńBardzo słusznie rozumujesz moim zdaniem. Jak sprawa jest otwarta to w sumie dobrze, może kiedyś będzie jej dobre zakończenie?
OdpowiedzUsuńNa razie czekam jeszcze na decyzję o utworzeniu kierunku, mam nadzieję, że lada dzień to nastąpi. Zajęcia z kolei mam zaplanowane od połowy października jakoś.
Dziękuję za pozdrowienia, mam nadzieję, że i u Ciebie w październiku będzie wszystko jak należy.
Pozdrawiam!
Trzymam kciuki za pozytywny rezultat w sprawie studiów. Ukłony
UsuńMam tę książkę z dedykacją autorki. Nie czytałam ze względu na problemy z oczami. Przeczytam jak tylko będę mogła. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńksiążka z dedykacją, to bardzo miła pamiątka. Moja matka uwielbiała chodzić na spotkania z pisarzami i zdobywać książki z autografem. Niestety po jej śmierci, siostra pozbyła się całego księgozbioru, więc prawnuki nie będą mogły poznać jak oczytaną była ich prababka. Życzę zdrowia i przyjemnej lektury, gdy nadejdzie właściwy czas. Ukłony.
UsuńAkurat sam się zagubiłem pisząc tamtą notkę. Problem jest i z tym i z tym. Na szczęście wszystko się jakoś powoli prostuje i wraca do normy w kwestii zdrowia u mnie.
OdpowiedzUsuńUważam jak tylko się da na przeziębienie właśnie. Na razie pogoda nie jest zła, choć pewnie za tydzień czy dwa będzie już chłodniej.
Pozdrawiam!
Życzę aby zdrowie dopisywało Ci bez względu na pogodę. Serdeczności.
UsuńDzięki wielkie. Jak na razie nie mogę jakoś narzekać na swoje zdrowie, może poza paroma dolegliwościami jakie mam, jednak w sumie nie jest to nic złego.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Czytam bloga Stokrotki i bardzo lubię jej teksty, o książkach słyszałam, nie miałam okazji przeczytać. Może kiedyś? Przepraszam za swoją nieobecność na Twoim blogu. Pozdrawiam serdecznie. ;)
OdpowiedzUsuńRozumiem,że miałaś bardzo ważne powody, by rzadziej bywać u innych na blogach. Lektura odłożona nie jest stracona, wierzę że kiedyś w wolnej chwili poczytasz nie tylko bloga Stokrotki.
UsuńMnie cieszą udane występy naszych sportowców, jak tylko mam możliwość to staram się pokazać swoje wsparcie, nawet jeśli jedyną możliwością jest oglądanie transmisji. :)
OdpowiedzUsuńTak to już jest, skoro nogi muszą nas ciągle niemal nosić to po jakimś czasie może zdarzyć się tak, że coś się z nimi robi.
Dzięki wielkie, mam nadzieję, że wszystko zdrowotnie się powoli ułoży u mnie.
Pozdrawiam!
Ty wspieraj sportowców, a ja pozytywnymi myślami będę dopingowała Ciebie. Pozdrawiam serdecznie.
UsuńDziękuję Iwono za odwiedziny i miłe słowa o moim kocinku:) Wiem, że wolisz psy. Ja wybieram koty. Ty nie przepadasz za podróżami, a ja nie wyobrażam sobie bez nich życia:) Różnimy się i to jest właśnie fajne:) Negrecito to z hiszpańskiego po prostu Czarnulek:) imię wymyślone na potrzeby bloga. Przybył do nas jako Prince, a to wydaje mi się zbyt pretensjonalne. W domu wołamy na niego Kić albo Tuptuś:) Gdybyś poznała go osobiście jak nic straciłabyś dla niego głowę i serce;) A Ciccino to nie kot;) To mój partner:D Pozdrawiam serdecznie. Miłego tygodnia!
OdpowiedzUsuńWierzę na słowo, że Tuptuś potrafi skraść serce.Mam nadzieję, że partner wybaczy mi pomyłkę, chociaż wierzę, że potrafi się łasić lub pokazywać "pazurki" jak kot, za którego Go wzięłam. Przesyłam ukłony dla całej trójki i do miłego zobaczenia na blogu.
UsuńZainteresowałaś mnie Iwono, dzięki:)
OdpowiedzUsuńWitam Cię na moim blogu, cieszę się, że książka przykuła Twoją uwagę. Zapraszam częściej i serdecznie pozdrawiam.
Usuń:) Taka propozycja jest nie do odrzucenia. Na razie sportowcy spisali się wzorowo, mam nadzieję, że w grudniu losowanie będzie dla Polaków dość pozytywne.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Nie znam się na piłce nożnej, więc nie mogę powiedzieć jakie losowanie byłoby dla reprezentacji najkorzystniejsze. Czuję się jednak patriotką dlatego życzę im jak najlepiej. Ukłony.
UsuńZ tego co wiem nie będą na pewno grali z Rosją i Niemcami, a to znaczy, że nie będzie tak źle z grupami. Są szanse na grupę z drużynami z Afryki i z Europy, które są w 5-6 dziesiątce rankingu, nie znaczy to, że grupa taka będzie prosta dla Polaków. Duży sukces to awans, nie ma co przed losowaniem gdybać tak naprawdę. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Każdego przeciwnika należy szanować. Współzawodnictwo nigdy nie jest rzeczą prostą, bo mogą zdarzyć się niespodzianki takie jak w ostatnim meczu, gdzie w ciągu 5 minut przewaga dwóch bramek zamieniła się w remis. Cieszmy się awansem i czekajmy co będzie dalej. Ukłony.
UsuńZwykle omijam wypowiedzi niektórych osób w Sieci, o których wiem jakie mają poglądy i co mogą z siebie wyrzucić. W przypadku tej księgarni znalazłem na Demotywatorach taki obrazek z tego ,,konkursu". Księgarnia popisała się złośliwością, złą wolą i narzucaniem innym kontrowersyjnych sądów. Powinni przez jakiś czas wstrzymać się od wpisów na Facebooku po tym co z siebie ,,wypluli".
OdpowiedzUsuńNa pewno ten kierunek na jaki się dostałem będzie swoistym przedłużeniem wcześniejszego kierunku (administracja) z rozszerzeniem wiedzy o zasady legislacji w Polsce i w UE.
Pozdrawiam!
Zanim przeczytałam, że jesteś już magistrem, byłam przekonana, że dopiero rozpoczynasz przygodę na wyższej uczelni. Jestem pełna podziwu, że chce Ci się kształcić dalej. Trzymam kciuki, bo uwielbiam ambitnych ludzi. Pozdrawiam.
UsuńW sumie można powiedzieć, że zaczynam, w końcu to w jakimś stopniu nowy kierunek studiów. :)
OdpowiedzUsuńDzięki wielkie za uznanie. Po prostu chcę jak jest jeszcze możliwość sprawić, by główka miała możliwość popracowania, potem będzie i trudniej zapamiętywać i czasu mniej będzie.
Pozdrawiam!
Bardzo podoba mi się Twój tok rozumowania. Każdy czas ma swoje prawa i ten kto potrafi dany okres należycie wykorzystać, może uważać się nie tylko za mądrego ale także szczęśliwego. Połamania pióra na wykładach.
UsuńA ja nie czytałam - nie znam tej autorki a le z większą ochotą sięgnę po te książki!
OdpowiedzUsuńAutorka pracuje nad kolejną książką, jeżeli tych dwóch pierwszych nie uda Ci się przeczytać w najbliższym czasie, bo lista wcześniejszych lektur długa, to kiedyś będziesz mogła poznać wszystkie trzy. Taka kumulacja też ma swoje plusy. Dziękuję za komentarz i kłaniam się.
Usuń