Wreszcie nadszedł najlepszy dzień
roku. Dziś możemy zostawić za sobą wszystkie złe momenty, a
myśleć z wiarą i nadzieją o tym co nas czeka w 2016.
Wśród znajomych mam 3
mężczyzn, którzy dzisiaj obchodzą imieniny. O każdym myślę
z sympatia, bo wobec mnie zawsze byli mili, choć nie wiem czy mają
na mój temat jakieś zdanie. Jeden jest mężem mojej
koleżanki, mieszkają dwie bramy dalej. Przez krótki okres
życia łączyły nas przyjacielskie stosunki, bo mieliśmy dzieci w
tym samym wieku. Niestety ich synek zmarł i wtedy relacje ustały.
Teraz gdy mijamy się na ulicy, rozmowa ogranicza się do pytania: co
słychać. Drugi jest mężem mojej przyjaciółki z lat
studenckich. Mieszkamy w tym samym mieście ale ja widziałam go
bardzo dawno temu, gdy mój syn miał z 5 lat. Trzeciego
poznałam rok temu, to on wraz z przyjacielem zrobił mi stołeczek,
dzięki któremu łatwiej mi wchodzić do brodzika. Moja
wdzięczność za to jest tak wielka, że będę tego mężczyznę
pamiętała aż do śmierci.
Sama nie wiem dlaczego wolę
Sylwestra od Bożego Narodzenia. Może wynika to z tego, że mniej z
nim zachodu, a atmosfera jest lżejsza, weselsza. Właściwie nie mam
powodu, by ten dzień był szczególny. Nigdy nie zostałam
zaproszona na żadną zabawę sylwestrową. Raz poszłam z matką na
Sylwestra do jej przyjaciółki. Żadnych tańców,
muzyki, tylko siedzenie przy suto zastawionym stole i wymuszone
tematy rozmów o niczym. W pewnym momencie moja matka wstała i
powiedziała:”na nas już czas”. Zdziwiłam się bo było grubo
przed północą ale z moją rodzicielką się nie dyskutowało.
Wiele miesięcy później, gdy znów pojawił się
problem jak spędzić sylwestra, wyznała że usłyszała w tamten
wieczór jak gospodyni mówi do swojej córki „ja
mam już dość”. Nigdy więcej matka zaproszenia do kogoś na Sylwestra nie przyjęła. Do chwili jej śmierci spędzałam ten
wieczór z nią. Raz tylko zostawiłam synowi mieszkanie gdy
chciał urządzić zabawę dla swojej pierwszej dziewczyny. Spili się
wtedy oboje okropnie. Trzy razy mój syn zapraszał do swojego
pokoju na Sylwestra kolegów ale ponieważ nie było
dziewczyn, to tańców też nie. Za każdym razem panowie
upijali się na długo przed północą, więc syn zaprzestał
organizacji takich imprez. W roku 2011 gdy poznał J zrobił ponownie
domówkę ale ona była jedyną dziewczyną, więc też było
drętwo. W 2012 byli u jej koleżanki i ponoć było miło. W
następnym roku chcieli się zrewanżować i zaprosili do siebie ale
tamta para w ostatniej chwili zrezygnowała. Przez dwa kolejne lata
zapraszali różnych kolegów z partnerkami ale poza
poniesionymi kosztami, w których goście nie chcieli
partycypować, nie mają innych wspomnień. W tym roku może z powodu
utraty pracy(co oboje bardzo mocno przeżywają), a może z braku
chętnych do przyjęcia zaproszenia, będą siedzieli sami. Syn rano
przyniósł szampana i zapytał czy chcę, by przed północą
przyszli. Nie czuję się najlepiej, więc wyjątkowo będę
zadowolona z samotności.
Niemniej jednak w nadchodzącym roku,
życzyłabym sobie jej jak najmniej, podobnie jak kłopotów. Z
radością przyjmę grono nowych znajomych tych internetowych jak i w
realu. Niechaj ten nadchodzący rok będzie spokojny, gwarantujący
stabilną sytuację finansową, zdrowie i pogodę ducha.
Tego czego życzę sobie, życzę
wszystkim, którym przyjdzie ochota przeczytać te słowa.
" Przetańczyć całą noc. przetańczyć całą noc,
naprawdę mogłabym",
więc
" Tylko mnie poproś do tańca ja na nic więcej nie liczę",
bo
"do tanga trzeba dwojga, zgodnych ciał i chętnych serc",
gdy
"Cała sala śpiewa z nami na tym balu nad balami",
to
"Zatańczysz ze mną jeszcze raz,
ostatni raz nadzieja błyśnie i zgaśnie w nas
jak niepotrzebna łza".
W tanecznym rytmie, życzę Wam Do Siego Roku.
" Przetańczyć całą noc. przetańczyć całą noc,
naprawdę mogłabym",
więc
" Tylko mnie poproś do tańca ja na nic więcej nie liczę",
bo
"do tanga trzeba dwojga, zgodnych ciał i chętnych serc",
gdy
"Cała sala śpiewa z nami na tym balu nad balami",
to
"Zatańczysz ze mną jeszcze raz,
ostatni raz nadzieja błyśnie i zgaśnie w nas
jak niepotrzebna łza".
W tanecznym rytmie, życzę Wam Do Siego Roku.
Jak tak Cię czytam i czytam i dalej poznaję, to sobie uświadomiłam, że w Tobie jest zjawiskowa radość życia. Chyba już wiem dlaczego tak bardzo się różnimy: Ty dostrzegasz inną gamę szczegółów niż ja. Bezcenną Twoją zaletą jest umiejętność czerpania przyjemności z tych szczegółów. Do Siego Roku, Ika.
OdpowiedzUsuńCześć Zante-widzę,że w nowym roku postanowiłaś obdarować mnie(a zapewne także innych znajomych)porcją komplementów. Kocham życie i ludzi i chociaż brzmi to trywialnie, to jest to prawdą. Wczoraj, gdy wpisywałam notkę laptop wyłączał się samoczynnie 7 razy. Dzisiaj tylko dwa póki co ale nie jest to dobry prognostyk na najbliższą przyszłość. Nie mogę bowiem pozwolić sobie na kupno nowego, bo pieniędzy będę potrzebowała na inne ważniejsze rzeczy. K.J obiecał zanieść go do naprawy(twierdzi iż winna jest bateria. Chce też zwiększyć ilość ramów). Zobaczymy czy obietnice zamienią się w czyny. Pozdrawiam.
UsuńTo nie są, Ika, czcze komplementy, bo naprawdę tak myślę.
UsuńOjej! To by była tragedia, gdyby komputer odmówił posłuszeństwa. Skoro często się wyłącza to może się przegrzewać. W czasie, gdy jest włączony nie stoi przypadkiem na czymś miękkim? Może to być wentylator albo zanieczyszczone wloty powietrza. Czasem pomaga zwykły odkurzacz.
Droga Zante- nic nie mówiłam, że są to czcze komplementy, mogą być także prawdziwe(i dlatego takie miłe). Na dzień dzisiejszy mój syn jest jeszcze w ludycznym nastroju. Poczekam, aż wróci do rzeczywistości i wtedy sprawdzę, czy na pewno zajmie się naprawą laptopa. Jeżeli nie, to "zemsta" będzie straszna, bo wie jak mi zależy na możliwości kontaktu z ludźmi poprzez bloga. Do miłego.
UsuńWitam Ika. Ostatnio nie przegladalam kto się nowy pojawił. Miło Cię znowu poczytać. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńRozalia
Całe szczęście, że dałaś znak życia. W ostatnich dniach dwa razy próbowałam skontaktować się telefonicznie w sprawie Starszego(dane do przekazania 1% przez pomyłkę skasowałam w telefonie, a niedługo rozliczanie podatku) i odnośnie strony internetowej fundacji, która się nim opiekuje,( bo na obecnej stronie twojego bloga, tego nie ma), a ja zamierzam nakłonić znajomych, by się tą organizacją zainteresowały. Do następnego spotkania.
UsuńSylwester... kiedyś chodziliśmy na zabawy, na duże sale.
OdpowiedzUsuńDziś wolę te spędzone we dwoje, przy szampanie i płynącej muzyce z płyt:)
Ja od lat spędzam ostatni dzień roku samotnie.Na balu nigdy nie byłam, gdyż nie znalazł się taki odważny, który by zaprosił. Ukłony.
OdpowiedzUsuń