środa, 6 lipca 2016

KSIĄŻKA

   


   Jako bibliotekarka z wykształcenia i krótko uprawianego zawodu, powinnam w teorii i praktyce znać się na książkach. Nie wnikam w tym miejscu jak duża powinna być to znajomość. Przeczytałam ich zbyt mało w porównaniu z innymi bibliotekarzami i  wielu ludźmi innych zawodów, by twierdzić, że jestem ekspertem. Niemniej jednak jakieś blade pojęcie o tym mam, przynajmniej teoretycznie.
   Dziś chciałabym opowiedzieć o czymś, co książką z pewnością może być. Ja od soboty do dnia dzisiejszego zapoznawałam się z tekstami i bawiłam się przednio. Gdyby zrobiono z tego książkę z pewnością należałoby ją zaliczyć do prozy współczesnej, chociaż omawiane wydarzenia rozgrywają się na przestrzeni 60 lat. Można by więc powiedzieć, że jest to powieść współczesna z elementami historii najnowszej. Wszystko co zostało napisane, poznajemy dzięki autorowi, można także uznać to za autobiografię. Ponieważ autorka opowiada o Polsce, Holandii, Berlinie, Maderze i bliżej nie sprecyzowanych do końca krajach położonych na antypodach, to zaliczyć by można tę pozycję do powieści podróżniczo - przygodowych, bo przygód autorka miała sporo i to różnego kalibru. Jako kobieta osobiście najbardziej lubię powieści obyczajowe, romanse, kryminały. To co czytałam w ostatnich 5 dniach wątki takie zawiera; poznajemy ludzi z całego świata, ich obyczaje, religię, sposób myślenia. Opisano też kradzieże( np. telewizora) i porywy serca, chociaż dla bohaterki nie mające happy endu. Jak by powiedziała ona sama „tak bywa, a żyć trzeba dalej”.
   Mnie w tych tekstach podobały się trzy rzeczy: trzeźwe patrzenie na obecną rzeczywistość polską, europejską, światową;subiektywna ale jakże celna ocena naszej trudnej przeszłości; bez względu na opisywane zdarzenie, pozostanie wierną początkowemu założeniu, „że ma to być wesoły blog.”, a autoironii i poczucia humoru autorce nie brakuje. A znajdziecie go moi drodzy tutaj https://renatak484.blogspot.com/.   Tytuł bloga jest szalenie mylący, bo autorka choć ma lat 50+, to duchowo na pewno nie jest „w jesieni życia”, a jeżeli należy do długowiecznych, to jeszcze nie tylko jesień ale i niejedną zimę zaliczy. Jej co najmniej 40 jesieni i zim życząc, Was mili moi zachęcam do pójścia w moje ślady i głębsze poznanie autorki poprzez pryzmat snutych przez Nią wspomnień.

16 komentarzy:

  1. Jako siostra "przyboczna" - znam osobiście! A gorące czasem dyskusje rozgrywają się w kuluarach :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znasz nie tylko osobiście autorkę ale i jej historię, bo przez pokrewieństwo jesteś jej częścią. Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  2. Skoro polecasz, to wypada zajrzeć, teraz będzie mi trudno, ale jak wrócę, to na bank!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Droga Jotko wierzę, że się nie rozczarujesz i podasz dalej. Rozumiem, że przebywasz na urlopie, na który nie zabrałaś laptopa. I słusznie, od tego "kochasia" też trzeba kiedyś odpocząć.

      Usuń
  3. Iwonko - no nie wiem jak zareagować! Dziękuję bardzo za życzliwe słowa .
    Nikt mi chyba nie poświęcił tyle czasu .Czuję się "przeczytana". Z jednej strony dumna,że znalazł sie ktoś ,którego moje wspominki zainteresowały - z drugiej zaś strony ,wstydzę się niedociągnieć ,błędów itp .
    No nie wiem wręcz co powiedzeć.
    P.S - -są osoby ,które mi też mówią,że tytuł mojego bloga jest niedobry. Ja jestem jednak do niego przywiązana....Jeszcze razdziękuję za Twój czas..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Droga Renato, myślę że skrzywdziłaś swoich stałych komentatorów pisząc:"nikt mi chyba nie poświęcił tyle czasu". Oni zrobili dokładnie to samo co ja, tyle tylko, że swój czas rozłożyli w latach, a ja nie znając Twego bloga wcześniej, ograniczyłam się do 5 dni. Wiesz, że Jo, Bet, alElly, Joanna Rodowicz i inni też są zainteresowani Twoimi wspomnieniami, poglądami i ocenami naszej polskiej rzeczywistości. Mnie Twój blog urzekł, bo po raz pierwszy spotkałam kobietę, której poglądy są tak bardzo zbieżne z moimi. Czasami miałam wrażenie, że jestem "dziwolągiem" nie krytykując w czambuł komuny, nie uważając stanu wojennego tylko za samo zło, czy nie odnajdując się w rzeczywistości jaką mamy po' 89 roku. Co do niedociągnięć i błędów, to są one faktycznie i znacznie obniżają ogólne wrażenie. Dla mnie jednak ważna była Twoja droga życiowa, postawa na obczyźnie i ta niesamowita pogoda ducha, która się charakteryzujesz. Moja babka i matka mówiły "nie popełnia błędów tylko ten, kto nic nie robi". Językową stronę bloga może pomóc Ci poprawić dobry korektor, a wpadki zdarzają się nawet takim znakomitościom jak Andrzej Art Klater, bo wystarczy, że przy "e" zabraknie ogonka i już błąd ortograficzny gotowy, a jemu "połykanie" liter zdarza się nagminnie, do czego zresztą sam się przyznaje. Nie twierdzę, że tytuł Twego bloga jest zły. Ja tylko powiedziałam, że nie jest adekwatny, do stanu fizyczno -psychicznego autorki. To jest Twoje miejsce w sieci, to jest Twój pamiętnik i masz prawo zatytułować go tak jak Ci serce dyktuje. Ty czujesz się "przeczytana", a ja usatysfakcjonowana, że czytając Twego bloga, mogłam nieco bliżej Cię poznać. Wspomniałaś w jednym z ostatnich wpisów, że skończyły się Twoje związki z Polską i już raczej nie będziesz tu przyjeżdżać.Osobiście bardzo żałuję, bo gdybyś odwiedzała starą ojczyznę, to mogłabym próbować poznać Cię w realu. Do miłego zobaczenia przy kolejnych notkach, tym razem czytanych na bieżąco. Pozdrawiam.

      Usuń
    2. Wbrew pozorom wydanie blogowej książki to jest ciężka praca, bo cały tekst i tak przechodzi przez normalną korektę. I tu można rozwinąć temat baaardzooo szeroko, bo opcji jest kilka. Ja miałam robioną podwójną korektę, a i tak po wydaniu książki znalazłam cztery błędy.

      Usuń
    3. Nie twierdziłam, że wydanie książki czy to blogowej czy tradycyjnej jest łatwe i nie trzeba się napracować. Gdyby tak było, to może sama pokusiłabym się o napisanie książki, na co namawia mnie mój syn. Ja jednak wiem, że się do tego nie nadaję. Jednak twierdzę, że opowieści Renaty mają to "coś"(nie umiem tego nazwać), co sprawia, że czyta się lekko, z przyjemnością i dlatego byłaby z tego dobra powieść. Co do korekt, to są one robione przez ludzi, a Ci jak wszyscy mają prawo coś przeoczyć, stąd może w Twojej książce znalazły się błędy.Mam nadzieję, że od czasu do czasu znajdziesz na moim blogu temat, który zechcesz skomentować, bo po tym co czytałam u Renaty, Twoje komentarze są rzeczowe(gdy temat tego wymaga), dowcipne jeżeli posta można potraktować żartobliwie. Pozdrawiam.

      Usuń
  4. Aboslutnie nic nie ujmuję moim stałym komentatorom bo część z nich jak Bet namówiła mnie na prowadzenie tego bloga.Wspieraja mnie do dziś,za co jestem im niezmiernie wdzięczna.
    Korektor korektorem nie będę się tu rozwodzić nad różnymi kłopotami technicznymi - czasem go mam ,czasem nie mam - bywa różnie.
    W sensie ,że tyle czasu - Iwonko - poraz pierwszy ktoś mnnie przeczytał w całości i jest mi niezmiernie miło i jednocześnie chodząc Twoimi śladami sama siebie poczytałam od początku i z tąd pewnie tez pewna doza zażenowania bo przy okazji odkryłam ,że właściwie wszystko jest do poprawki och...
    Co do poglądów - wychowałyśmy się w mniej więcej takich samych warunkach i wież mi - ani Ty ani ja nie jesteśmy odosobnione...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Próbowałam poprzez Google ustalić czy Jo(wspominałaś, że napisała książkę) ma swojego bloga, podobnie Bet. Niestety nie dostałam odpowiedzi. Twoja lista blogów, nie zawiera ich, można więc przypuszczać, że są to osoby czytające blogi, zamieszczające komentarze ale ich nie prowadzące. Co do korektora, to się nie zrozumiałyśmy. Ja nie miałam na myśli tego,który zainstalowany jest w laptopie i czerwonym wężykiem podkreśla wyraz źle napisany. Chodziło mi o polonistę, osobę która gdyby teksty miały być wydane w formie książkowej, wyczyściłaby notki z błędów, zachowując wartość treściową. Z tym wszystkim do poprawki, to przesada. Uściski.

      Usuń
    2. Ma :) szkicewnecie.blogspot.com
      Książka powstała z bloga pisanego w 2012 roku jako całościowy projekt. Ten obecny leci już jako spontaniczny żywioł.
      Pozdrawiam
      Jo.

      Usuń
    3. Witaj, cieszę się, że przyszła "Góra do Mahometa", kiedy ten był za mało cwany, by znaleźć górę. Adres bloga spisałam ale chętnie poznam tytuł książki(chyba, że znajdę go na obecnym "spontanicznym i żywiołowym". Zapraszam częściej, życzę udanych wakacji.

      Usuń
    4. Książka obecnie nie jest już dostępna w sprzedaży. Ale da się coś wymyślić...

      Usuń
  5. Iwonko - Bet i alElla maja swoje blogi .Bet to "Pogadajmy o PRL-u. Odwiedzasz "refleksje po 60-tce; - blog leszka i Piotra. Oni tam wszyscy po prawej stronie są.Jo u mnie nie ma z innych względów.Na wiele blogów wchodzę zwyczajnie od nich.Tak jak i do Ciebie trafiłam właśnie od nich..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Straszna gapa ze mnie, bo "Pogadajmy o PRl-u" mam na swojej liście i zamieściłam nawet komentarz do wystawy o modzie, relację z której na blogu zamieściła Bet. Nie skojarzyłam nicka z blogiem, bo o ile pamiętam, Bet nie odpowiada na komentarze, co zaznaczyła na swoim blogu. alElle też mam na swojej liście, bo w dużej mierze kompletowałam ją w oparciu o blogi innych, do których wchodziłam. Cieszę, się, że Jo się odezwała, chociaż nie mam pojęcia, skąd wiedziała, że ja Ciebie o Nią pytam. Do miłego...czytania.

      Usuń
    2. Oj bo ja podglądam... to tu, to tam...

      Usuń