Jako bibliotekarka z wykształcenia
i krótko uprawianego zawodu, powinnam w teorii i praktyce znać
się na książkach. Nie wnikam w tym miejscu jak duża powinna być
to znajomość. Przeczytałam ich zbyt mało w porównaniu z
innymi bibliotekarzami i wielu ludźmi innych zawodów, by twierdzić, że jestem ekspertem. Niemniej jednak jakieś
blade pojęcie o tym mam, przynajmniej teoretycznie.
Dziś chciałabym opowiedzieć o
czymś, co książką z pewnością może być. Ja od soboty do dnia
dzisiejszego zapoznawałam się z tekstami i bawiłam się przednio.
Gdyby zrobiono z tego książkę z pewnością należałoby ją
zaliczyć do prozy współczesnej, chociaż omawiane wydarzenia
rozgrywają się na przestrzeni 60 lat. Można by więc powiedzieć,
że jest to powieść współczesna z elementami historii
najnowszej. Wszystko co zostało napisane, poznajemy dzięki
autorowi, można także uznać to za autobiografię.
Ponieważ autorka opowiada o Polsce, Holandii, Berlinie, Maderze i
bliżej nie sprecyzowanych do końca krajach położonych na
antypodach, to zaliczyć by można tę pozycję do powieści podróżniczo
- przygodowych, bo przygód autorka miała sporo i to różnego
kalibru. Jako kobieta osobiście najbardziej lubię powieści
obyczajowe, romanse, kryminały. To co czytałam w ostatnich 5 dniach wątki takie zawiera; poznajemy ludzi z całego
świata, ich obyczaje, religię, sposób myślenia. Opisano też
kradzieże( np. telewizora) i porywy serca, chociaż dla bohaterki
nie mające happy endu. Jak by powiedziała ona sama „tak bywa, a
żyć trzeba dalej”.
Mnie w tych tekstach podobały się
trzy rzeczy: trzeźwe patrzenie na obecną
rzeczywistość polską, europejską, światową;subiektywna ale jakże celna ocena
naszej trudnej przeszłości; bez względu na opisywane
zdarzenie, pozostanie wierną początkowemu założeniu, „że ma
to być wesoły blog.”, a autoironii i poczucia humoru autorce nie brakuje. A znajdziecie go moi drodzy tutaj
https://renatak484.blogspot.com/. Tytuł bloga jest szalenie
mylący, bo autorka choć ma lat 50+, to duchowo na pewno nie jest „w jesieni życia”, a jeżeli należy do
długowiecznych, to jeszcze nie tylko jesień ale i niejedną zimę
zaliczy. Jej co najmniej 40 jesieni i zim życząc, Was mili moi
zachęcam do pójścia w moje ślady i głębsze poznanie
autorki poprzez pryzmat snutych przez Nią wspomnień.
Jako siostra "przyboczna" - znam osobiście! A gorące czasem dyskusje rozgrywają się w kuluarach :-)
OdpowiedzUsuńZnasz nie tylko osobiście autorkę ale i jej historię, bo przez pokrewieństwo jesteś jej częścią. Pozdrawiam serdecznie.
UsuńSkoro polecasz, to wypada zajrzeć, teraz będzie mi trudno, ale jak wrócę, to na bank!
OdpowiedzUsuńDroga Jotko wierzę, że się nie rozczarujesz i podasz dalej. Rozumiem, że przebywasz na urlopie, na który nie zabrałaś laptopa. I słusznie, od tego "kochasia" też trzeba kiedyś odpocząć.
UsuńIwonko - no nie wiem jak zareagować! Dziękuję bardzo za życzliwe słowa .
OdpowiedzUsuńNikt mi chyba nie poświęcił tyle czasu .Czuję się "przeczytana". Z jednej strony dumna,że znalazł sie ktoś ,którego moje wspominki zainteresowały - z drugiej zaś strony ,wstydzę się niedociągnieć ,błędów itp .
No nie wiem wręcz co powiedzeć.
P.S - -są osoby ,które mi też mówią,że tytuł mojego bloga jest niedobry. Ja jestem jednak do niego przywiązana....Jeszcze razdziękuję za Twój czas..
Droga Renato, myślę że skrzywdziłaś swoich stałych komentatorów pisząc:"nikt mi chyba nie poświęcił tyle czasu". Oni zrobili dokładnie to samo co ja, tyle tylko, że swój czas rozłożyli w latach, a ja nie znając Twego bloga wcześniej, ograniczyłam się do 5 dni. Wiesz, że Jo, Bet, alElly, Joanna Rodowicz i inni też są zainteresowani Twoimi wspomnieniami, poglądami i ocenami naszej polskiej rzeczywistości. Mnie Twój blog urzekł, bo po raz pierwszy spotkałam kobietę, której poglądy są tak bardzo zbieżne z moimi. Czasami miałam wrażenie, że jestem "dziwolągiem" nie krytykując w czambuł komuny, nie uważając stanu wojennego tylko za samo zło, czy nie odnajdując się w rzeczywistości jaką mamy po' 89 roku. Co do niedociągnięć i błędów, to są one faktycznie i znacznie obniżają ogólne wrażenie. Dla mnie jednak ważna była Twoja droga życiowa, postawa na obczyźnie i ta niesamowita pogoda ducha, która się charakteryzujesz. Moja babka i matka mówiły "nie popełnia błędów tylko ten, kto nic nie robi". Językową stronę bloga może pomóc Ci poprawić dobry korektor, a wpadki zdarzają się nawet takim znakomitościom jak Andrzej Art Klater, bo wystarczy, że przy "e" zabraknie ogonka i już błąd ortograficzny gotowy, a jemu "połykanie" liter zdarza się nagminnie, do czego zresztą sam się przyznaje. Nie twierdzę, że tytuł Twego bloga jest zły. Ja tylko powiedziałam, że nie jest adekwatny, do stanu fizyczno -psychicznego autorki. To jest Twoje miejsce w sieci, to jest Twój pamiętnik i masz prawo zatytułować go tak jak Ci serce dyktuje. Ty czujesz się "przeczytana", a ja usatysfakcjonowana, że czytając Twego bloga, mogłam nieco bliżej Cię poznać. Wspomniałaś w jednym z ostatnich wpisów, że skończyły się Twoje związki z Polską i już raczej nie będziesz tu przyjeżdżać.Osobiście bardzo żałuję, bo gdybyś odwiedzała starą ojczyznę, to mogłabym próbować poznać Cię w realu. Do miłego zobaczenia przy kolejnych notkach, tym razem czytanych na bieżąco. Pozdrawiam.
UsuńWbrew pozorom wydanie blogowej książki to jest ciężka praca, bo cały tekst i tak przechodzi przez normalną korektę. I tu można rozwinąć temat baaardzooo szeroko, bo opcji jest kilka. Ja miałam robioną podwójną korektę, a i tak po wydaniu książki znalazłam cztery błędy.
UsuńNie twierdziłam, że wydanie książki czy to blogowej czy tradycyjnej jest łatwe i nie trzeba się napracować. Gdyby tak było, to może sama pokusiłabym się o napisanie książki, na co namawia mnie mój syn. Ja jednak wiem, że się do tego nie nadaję. Jednak twierdzę, że opowieści Renaty mają to "coś"(nie umiem tego nazwać), co sprawia, że czyta się lekko, z przyjemnością i dlatego byłaby z tego dobra powieść. Co do korekt, to są one robione przez ludzi, a Ci jak wszyscy mają prawo coś przeoczyć, stąd może w Twojej książce znalazły się błędy.Mam nadzieję, że od czasu do czasu znajdziesz na moim blogu temat, który zechcesz skomentować, bo po tym co czytałam u Renaty, Twoje komentarze są rzeczowe(gdy temat tego wymaga), dowcipne jeżeli posta można potraktować żartobliwie. Pozdrawiam.
UsuńAboslutnie nic nie ujmuję moim stałym komentatorom bo część z nich jak Bet namówiła mnie na prowadzenie tego bloga.Wspieraja mnie do dziś,za co jestem im niezmiernie wdzięczna.
OdpowiedzUsuńKorektor korektorem nie będę się tu rozwodzić nad różnymi kłopotami technicznymi - czasem go mam ,czasem nie mam - bywa różnie.
W sensie ,że tyle czasu - Iwonko - poraz pierwszy ktoś mnnie przeczytał w całości i jest mi niezmiernie miło i jednocześnie chodząc Twoimi śladami sama siebie poczytałam od początku i z tąd pewnie tez pewna doza zażenowania bo przy okazji odkryłam ,że właściwie wszystko jest do poprawki och...
Co do poglądów - wychowałyśmy się w mniej więcej takich samych warunkach i wież mi - ani Ty ani ja nie jesteśmy odosobnione...
Próbowałam poprzez Google ustalić czy Jo(wspominałaś, że napisała książkę) ma swojego bloga, podobnie Bet. Niestety nie dostałam odpowiedzi. Twoja lista blogów, nie zawiera ich, można więc przypuszczać, że są to osoby czytające blogi, zamieszczające komentarze ale ich nie prowadzące. Co do korektora, to się nie zrozumiałyśmy. Ja nie miałam na myśli tego,który zainstalowany jest w laptopie i czerwonym wężykiem podkreśla wyraz źle napisany. Chodziło mi o polonistę, osobę która gdyby teksty miały być wydane w formie książkowej, wyczyściłaby notki z błędów, zachowując wartość treściową. Z tym wszystkim do poprawki, to przesada. Uściski.
UsuńMa :) szkicewnecie.blogspot.com
UsuńKsiążka powstała z bloga pisanego w 2012 roku jako całościowy projekt. Ten obecny leci już jako spontaniczny żywioł.
Pozdrawiam
Jo.
Witaj, cieszę się, że przyszła "Góra do Mahometa", kiedy ten był za mało cwany, by znaleźć górę. Adres bloga spisałam ale chętnie poznam tytuł książki(chyba, że znajdę go na obecnym "spontanicznym i żywiołowym". Zapraszam częściej, życzę udanych wakacji.
UsuńKsiążka obecnie nie jest już dostępna w sprzedaży. Ale da się coś wymyślić...
UsuńIwonko - Bet i alElla maja swoje blogi .Bet to "Pogadajmy o PRL-u. Odwiedzasz "refleksje po 60-tce; - blog leszka i Piotra. Oni tam wszyscy po prawej stronie są.Jo u mnie nie ma z innych względów.Na wiele blogów wchodzę zwyczajnie od nich.Tak jak i do Ciebie trafiłam właśnie od nich..
OdpowiedzUsuńStraszna gapa ze mnie, bo "Pogadajmy o PRl-u" mam na swojej liście i zamieściłam nawet komentarz do wystawy o modzie, relację z której na blogu zamieściła Bet. Nie skojarzyłam nicka z blogiem, bo o ile pamiętam, Bet nie odpowiada na komentarze, co zaznaczyła na swoim blogu. alElle też mam na swojej liście, bo w dużej mierze kompletowałam ją w oparciu o blogi innych, do których wchodziłam. Cieszę, się, że Jo się odezwała, chociaż nie mam pojęcia, skąd wiedziała, że ja Ciebie o Nią pytam. Do miłego...czytania.
UsuńOj bo ja podglądam... to tu, to tam...
Usuń