Czekając na poprawę pogody,
czytałam wspaniałego bloga. Właściwie powinnam napisać
oglądałam, bo tekstu jest w tym miejscu tylko tyle, by objaśnić
sytuację, w której obraz powstał. Im bardziej
zagłębiałam się w zawartość postów tym rósł mój
zachwyt i jednocześnie odzywały się wyrzuty sumienia. Ich powodem
był mój syn, który był ostatnim rocznikiem, kończącym
8-klasową podstawówkę. Kiedy rozmawialiśmy o wyborze
kolejnej szkoły, nie ukrywał że marzy o Liceum Plastycznym. Dla
mnie sprawa była o tyle skomplikowana, że w ostatnim roku nie
przykładał się do przedmiotu i na świadectwie była tylko 4.
Znam mojego syna jak mało kto, jest osobą słabą psychicznie i nie
umie sobie radzić z porażkami czy nawet drobnymi niepowodzeniami. Uznałam, że z oceną dobrą z plastyki w liceum kierunkowym nie ma
szans w zetknięciu z uczniami mającymi wyższe oceny. Nawet gdyby w
czasie egzaminu uznano jego zdolności plastyczne, to przysłowiową
kropką nad „i” byłoby świadectwo, mógłby się do
szkoły nie dostać z braku miejsc. Pozostał w szkole sportowej,
która do dziś nam obojgu odbija się czkawką.Gdybym wiele lat temu posłuchała syna i pozwoliła mu iść własną drogą, to być może byłby teraz tak wspaniałym człowiekiem, jak osoba, której poświęcam tę notkę.
Wracając do bloga, od
którego rozpoczęłam post. Jego autorka twierdzi, że jest
malarką amatorką, bo ukończyła tylko Liceum Plastyczne, a nie
ASP. Osobiście się z takim zdaniem nie zgadzam, bo dla mnie osoba,
która ukończyła szkołę kierunkową jest profesjonalistą,
spierać się można jedynie o stopień tego zawodowstwa.
Blog "Czary mary" http://witrazezcukru.blogspot.com/
jest pełen koloru, radości, światła, optymizmu i nadziei, pomimo
że jego autorka nie miała lekkiego życia. Z powodu traumatycznych
osobistych przeżyć jest zalękniona i niepewna czy jutro będzie
tak jasne, słoneczne jak są jej obrazy, ale w pracach pozostaje
wierna swoim zasadom by piękno tego świata górowało nad
jego brzydotą. Wielka szkoda, że autorka nie miała w Polsce
wystawy, sądzę że z braku wystarczającego rozeznania na rynku
sztuki, ma na nią niewielkie szanse w Holandii, gdzie obecnie
mieszka. Ja jednak wierzę, że może znajdzie się ktoś
przedsiębiorczy i mocno zdeterminowany, by namówić autorkę
na wydanie albumu ze wszystkimi Jej pracami. Byłby to dowód
na to, że w czasach, o których niektórzy mówią
„słusznie minione”, żyli i tworzyli wspaniali ludzie. Dla
naszych wnuków i ich potomków byłby to dowód na
to, że choć nie mamy wpływu na to w jakim czasie i ustroju
przyszło nam żyć, to swoją pracą i postawą życiową możemy
pokazać co oznacza WSPANIAŁY, WARTOŚCIOWY, UZDOLNIONY POLAK.
A teraz korzystając jedynie z
reprodukcji zamieszczonych w Google zapraszam was na spacer ... do galerii
Tak dziwnie się złożyło, że w Google nie znalazłam prac z serii pór roku, czy krajobrazów tworzonych metodą "szpachelkową", ale mój post miał być tylko zachętą, do głębszego poznania autorki, poprzez obejrzenie Jej bloga. Maradag(taki obrała sobie nick) zmaga się teraz z bolesną chorobą rąk. która nie pozwala jej malować tyle ile by chciała i mogła. Wierząc, że leczenie przyniesie należyty skutek, oczekuję na dalsze prace tej dzielnej, o wielkiej wyobraźni i talencie kobiety.
Tak dziwnie się złożyło, że w Google nie znalazłam prac z serii pór roku, czy krajobrazów tworzonych metodą "szpachelkową", ale mój post miał być tylko zachętą, do głębszego poznania autorki, poprzez obejrzenie Jej bloga. Maradag(taki obrała sobie nick) zmaga się teraz z bolesną chorobą rąk. która nie pozwala jej malować tyle ile by chciała i mogła. Wierząc, że leczenie przyniesie należyty skutek, oczekuję na dalsze prace tej dzielnej, o wielkiej wyobraźni i talencie kobiety.
Jej, Iwonko, brak mi słów, bo "zimne jabłko w gardle"....
OdpowiedzUsuńDziękuję....
To ja dziękuję, za wzruszenia, których dostarczyłaś i proszę o więcej. Ja niestety jestem beztalencie plastyczne, nawet wzoru do wyhaftowania, nie potrafię przenieść na płótno z właściwą dokładnością. Pozdrawiam.
UsuńWpadłam na ten blog i miałaś rację, świetny klimat, będę zaglądać. Dzięki za polecenie:-)
OdpowiedzUsuńWiedziałam, że osoba tak wyrobiona estetycznie i wrażliwa, należycie doceni autorkę i jej dzieła. Przedstawiłaś swoim uczniom Panią Gabrysię. Może kiedyś, przy okazji omawiania strony ilustracyjnej jakiejś książki, wspomnisz o Dagmarze Soleckiej? Uważam, że ilustracje wykonane techniką, którą są wyżej pokazane obrazy, bardzo by podnosiły walory niejednego zbioru baśni polskich czy wielu narodów. Dzięki przyrzeczeniu, które Ci złożyłam ja i moja maszyna nie nudzimy się, ale nie wiem czy będziesz z tego co wyjdzie zadowolona, bo ja póki co jestem tak pół na pół. Jeżeli uznasz, że to nic nie warte, to powędruje do kosza, zamiast do czytelników. Pozdrawiam.
UsuńOch Iwonko. Ja jako ta, co to polecaną przez Ciebie osobę zna niejako od kołyski jak również jej zdolności jestem wręcz wzruszona Twoim jej odbiorem i znowu tak zbieźnym z moim. Jestem dumna,że mam taką zdolną siostrę. Dzięki za polecenie jej bloga. Pomysł z albumem jest godny rozwaźenia. Nawet zaległo się coś w mojej głowie. Najgorsze w tym wszystkim jest przekonanie do tematu jej samej..
OdpowiedzUsuńDroga Renato, zawsze mówię to co myślę i piszę o czymś, tak jak czuję. Nie ma więc za co dziękować, bo to nie kumoterstwo ani grzecznościowe uprzejmości. Autentycznie jestem zachwycona pracami Twojej siostry i w pełni rozumiem Twoją dumę, z pokrewieństwa z kim tak utalentowanym. Na dobrą sprawę to widzę to tak:Dagmara ogłasza sprzedaż wybranych prac, chętni je kupują(w ten sposób zdobywacie środki na wydanie albumu). W międzyczasie, to co "zalęgło" się w Twojej głowie przy pomocy ludzi prowadzących Centrum, w którym jesteś wolontariuszką, doprowadza do znalezienia wydawcy. Fotografika nie potrzebujecie, bo zarówno syn Dagmary jaki i Adrianna Świątek(z tego co zrozumiałam prywatnie synowa), to nagradzani za swoje prace fotograficy. Ty jako osoba o lekkim piórze do zdjęć dołączasz swój komentarz i właściwie album gotowy. Co do zgody Dagmary na jego wydanie zastosujemy prosty sposób: ograsz Ją w karty, na taką sumę, że tylko wydając album będzie w stanie go spłacić:). Jakby co, to jestem gotowa przyjechać do Holandii(Bóg mi świadkiem, że nie lubię podróżować), żeby pomóc i w przekonaniu Dag, że album to doskonały pomysł jak i w pracach nad nim samym. Póki co główkuj, bo "czerep" masz nie od parady. Uściski.
UsuńNie znam się zupełnie na sztuce. Po prostu coś mi się podoba lub nie. Te obrazy zwyczajnie uwodzą!
OdpowiedzUsuńCzuję się ..... uwodicielką :-)
UsuńDziękuję!
Droga Zante to zupełnie tak jak ja, nie jestem znawcą sztuki(żadnej z jej dziedzin) ale zachwycam się, gdy coś mi się podoba lub krytykuję, jeżeli nie. Gdyby wiszące truskawki na polskim gruncie Ci się nie przyjęły, to może za pochlebną ocenę Dagmara przyśle słoiczek wyhodowanych przez siebie, bo ogrodniczka też jest z Niej bardzo dobra. Buziaki.
UsuńPiękne prace.Życzę Tobie zdrowia.Pisz:)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo!
UsuńDroga Eh, bardzo za Tobą tęsknię, tak mało Ciebie na Twym własnym blogu. Co prawda "Validol" próbował mnie pocieszać ale nie wiem jak trafić na Jego bloga, by za słowa pokrzepienia podziękować. Ciągle zapominam, że mogę u Ciebie na blogu. Do tej pory traktowałam komentarze na zasadzie:komentator-autor. Zupełnie nie przyszło mi do głowy, że komentatorzy też mogą wymieniać uwagi między sobą. Chyba się starzeję i wysiadają mi nie tylko zwieracze ale i szare komórki.Pozdrowienia także dla "Validola".
UsuńOdwiedzam blog Dagmary, Iwonko, często i namiętnie!
OdpowiedzUsuńbuziule
Wiem o tym doskonale, bo przeczytałam go od pierwszego do ostatniego wpisu, z komentarzami włącznie. Ja do Ciebie też zaglądam, chociaż na zdjęciu Cię nie rozpoznałam.
Usuń