środa, 13 stycznia 2016

PECHOWCY

                                                                 

   Są ludzie, którym w życiu się wszystko układa zgodnie z oczekiwaniami. Nazywamy ich szczęściarzami lub „w czepku urodzonymi”. Można też powiedzieć, że do nich odnosi się przysłowie „bogatemu, to i byk się ocieli”. Bywają też tacy, którzy nie będąc przesadnie przesądnymi, mają pecha. Tym bliskie jest przysłowie „biednemu zawsze wiatr w oczy”. Do tej grupy ludzi należę ja i mój syn.
   Bywałam gdzieś albo za wcześnie albo za późno. Po wielu latach szukania pracy, gdy ją wreszcie znalazłam, to postanowiłam wykupić na własność swoje mieszkanie. W dniu powrotu od notariusza, zjawił się kurier z pismem, że pracę straciłam. Cały finansowy ciężar wykupu musiała wziąć na siebie moja matka. Ostatnią ratę płaciłam już po jej śmierci.
    W młodości gdy zależało mi żeby wyglądać wyjątkowo, bo miałam randkę, to w drodze na spotkanie zaliczałam upadek, kąpiel w kałuży, poplamienie lub rozdarcie odzieży. Kiedy zdarzało mi się upaść na ulicy, to dziwnym trafem pierwszym do pomocy okazywał się podchmielony mężczyzna, dzięki czemu i mnie ludzie brali za pijaną, a nie ułomną. Chociaż z drugiej strony pijany facet nie ubliżył mi nigdy , natomiast trzeźwi wielokrotnie byli grubiańscy. Na stare lata mam pecha coraz rzadziej. Może dlatego, że mało wychodzę, a może przeszłam do grupy ludzi, którzy mają tyle samo pechowych co i szczęśliwych zdarzeń.
   Mój syn nie urodził się pod szczęśliwą gwiazdą. W szkole podstawowej i w liceum uprawiał szermierkę. Nie mam jednak jego zdjęcia w pełnym rynsztunku ponieważ w dniu, gdy robiono im zdjęcie on był na zwolnieniu lekarskim i jako jedyny występuje na nim w normalnym ubraniu. W ostatnich tygodniach pech dał o sobie znać dwukrotnie. Najpierw rozbił telefon, który kupił sobie zaledwie miesiąc wcześniej. Była o niego awantura i „ciche dni”, bo gdy go spytałam jaki chciałby mieć telefon komórkowy, bo może kupiłabym mu pod choinkę, odparł że nie tak drogi jak 4 poprzednie, gdyż nie ma do nich szczęścia. Taki do 500 zł odparł. Dałam mu te pieniądze, a on wtedy( po kilku dniach namysłu i szukania w internecie), powiedział że za taką kwotę, to takiego który „mógłby wszystko” nie kupi. Dołożył sobie z własnej pensji.
   Dwa dni po historii z telefonem, wrócił z pracy zły jak osa. Okazało się, że jego pragnienie, by z zakładem pracy związać swoją przyszłość się nie spełni, bo po 4 latach pracy  dostał wypowiedzenie. Czy znajdzie pracę w Warszawie lub gdziekolwiek, czas pokaże.
   Niestety nie ma też szczęścia do urządzeń elektrycznych, szczególnie telewizorów. Od chwili wyprowadzki z domu, zepsuły mu się 4 odbiorniki. Szóstego stycznia kupił kolejny, a ja ciekawa jestem jak długo ten będzie sprawny.
   Tradycją stało się to, że zęby zaczynają go boleć w weekend, kiedy nastawia się na odpoczynek albo w wigilię. Temu ostatniemu sam jest sobie winien, bo stomatologa omija szerokim łukiem. Też miałam problemy dentystyczne, bo wolałam wyrywać niż leczyć i dlatego teraz jestem bezzębna ale jak boli i gęba puchnie, to należałoby zacząć coś z tym robić. A on woli cierpieć i łykać przeciwbólowe. W tym roku na Boże Narodzenie zęby nie bolały ale od 10 stycznia narzeka na ból stopy. Jednak kiedy mówię:” do chirurga, a nie do mnie, te żale”, to słyszę zawsze to samo -boję się. Na upór podobnie jak na głupotę lekarstwa niestety jeszcze nie ma.
   Powiadają, że los się odmienia co 7 lat(takie przekonanie miał Paweł, ojciec mojego syna). W naszym jednak przypadku częściej jest 7 lat chudych, a rok tłusty niż odwrotnie.
    Dziś jest 13 stycznia, ja zwyczajowo nie wychodzę z domu, żeby nie kusić losu. Nie oznacza to jednak, że pech nas nie dosięgnie. A może zamieszczenie tej notki właśnie 13, choć to nie piątek, wpłynie na pomyślność. Przesądnym w różnym stopniu, polecam bloga Wiedźmy, gdzie znajdziecie wiele ciekawych informacji także na temat odwracania pecha -  http://zapiskiwiedźmy.pl

8 komentarzy:

  1. Mój tata mawiał nieco inaczej (choć sens dokładnie taki sam): bogatemu to nawet byk się doi.;-)))
    Jak byłam nastolatką, to się wkręciłam w odczarowywanie pecha. Jak się czegoś bałam to mówiłam głośno, że to "coś" się nie stanie. ;-)))) Wtedy działało. Chyba muszę do tego wrócić;-)))
    Ty także "powiedziałaś" głośno, na blogu. Może i u Ciebie zadziała ;-)))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Zante- nie mam pojęcia czy mówienie czegoś głośno sprawia, że złe się nie dzieje. Może dlatego, że ja zawsze głośno mówię, często nie zdając sobie z tego sprawy. Przy okazji dziękuję za pochwałę mojej poprzedniej notki. Twojej oceny nie skomentowałam, bo mnie zatkało z wrażenia.Pech czy nie, to cieszę się, że mam szczęście znać takich ludzi jak Ty, którzy zawsze znajdą dobre słowo na pocieszenie. Nadchodzą ponoć znów mrozy, dlatego trzymaj się ciepło i nie szalej za bardzo w Dzień Babci. Pozdrawiam.

      Usuń
    2. O, ja Cię przepraszam! Dzień Babci to pierwsze MOJE święto, które będę celebrować jak szalona ;-)))))))) Urodzin, imienin, dnia kobiet, walentynek i czego tam jeszcze nie lubię i chętnie bym całkiem przeszła nad nimi do porządku dziennego. Ale Dzień Babci jest super!!! ;-))))

      Usuń
    3. Zgadzam się , że Dzień Babci jest super i nawet gdybyś go nie celebrowała po raz pierwszy, to i tak zawsze będzie najpiękniejszym świętem. Ja niestety chyba nigdy nie będę mogła świętować z tej okazji, bo mój syn twierdzi, że nie ma warunków ani mieszkaniowych ani finansowych, by powoływać dziecko na świat. Jego partnerka zdaje się podzielać tę opinię, więc marne mam szanse na zostanie babcią. Z okazji zbliżającego się święta składam życzenia całej Twojej rodzinie:dumnym rodzicom, ich pociesze no i oczywiście Dziadkom. Żyjcie sto lat, by doczekać się prawnuków.

      Usuń
  2. Mój dobry znajomy uparł się, każdy 27 dzień miesiąca jest dla niego pechowy, dlatego brał urlop i nigdzie z domu nie wychodził. Na niewiele się to zdało, bo w domu też go spotykały różne „nieszczęścia” o czym w zabawny sposób potrafił opowiadać przez kilka dni ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kolejny raz sprawdza się mądrość przysłów:"co komu pisane, to go nie minie."

      Usuń
  3. Współczuję, faktycznie za dużo tych niefortunnych "przypadków" Was spotyka.
    Serdeczności ślę i uśmiech- na szczęście:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Uśmiech i życzenia szczęścia mile widziane, dziękuję.

    OdpowiedzUsuń