W dniu wczorajszym pokazałam Wam
moje ostatnie(niestety nieudane) prace szydełkowe. Zanim jednak
zabrałam się za szydełko czy druty, umilałam sobie czas wolny
rozwiązywaniem krzyżówek i czytaniem książek.
Zamiłowanie do szarad oczywiście
mam po matce,która nie skupiała się tylko na doskonaleniu
jednej umiejętności. Poza tym jej pasja do czytania, objęła także
miłość do gromadzenia encyklopedii i słowników, bardzo
pomocnych przy szaradziarstwie. Na półkach stało naprawdę
kilka cennych tytułów.
Najpierw rozwiązywaliśmy
krzyżówki w czasopismach, szczególnie w „Panoramie”.
Był to tygodnik ilustrowany, wydawany w Katowicach.
Drugim źródłem
nie tylko krzyżówek ale i informacji o kraju i świecie, był
„Przekrój”. To w nim zamieszczona była gawęda Melchiora
Wańkowicza, jak zrobił strusie jajo. Matka postanowiła wypróbować
przepis i na swoje imieniny takie jajo podała gościom. Ja
szczególnie lubiłam rubryki zamieszczone na tylnej okładce:
komiks o "Profesorze Filutku”, którego perfekcyjnie rysował
Zbigniew Lengren i „ Humor ze szkolnych zeszytów”.(pisząc notkę byłam pewna, że zamiast "Humoru" znajdowała się tam "Satyra w krótkich majteczkach" ale ta podobno była w ""Kobiecie i Życiu"-wg. Google, z którego zaczerpnęłam materiał ilustracyjny).
Później gdy jedna krzyżówka
tygodniowo przestała matce wystarczać nabywała „Szaradzistę”
i „Kalendarz szaradzisty”. Dużym ułatwieniem przy
rozwiązywaniu zadań był słowniczek, który wydawano w
formie małych broszurek. Można było je kompletować, chowając
poszczególne egzemplarze w tekturową teczkę, dołączoną do
pierwszego numeru słowniczka.
ukazała się jako 2 po "Rozrywce" |
Najmłodsza z "Rozrywek". Jakiś czas potem dochodziły kolejne warianty(od A-Z, Sudoku, do podróży) tego wydawnictwa |
Do chwili obecnej lubię rozwiązywać
krzyżówki i chętnie buszowałabym po księgarniach lub
bibliotece, gdyby nie duży wysiłek fizyczny z tym związany.
Bardzo smuci mnie fakt, że syn nie przejawia od najmłodszych lat
zainteresowania książkami, a potrzebne informacje znajduje w
internecie i to mu wystarcza. Zupełnie też nie ma pociągu do
krzyżówek. A ja pamiętam, że kiedy razu pewnego matka
zabrała mnie na maraton szaradziarski organizowany przez Wrocławskie
Koło Szaradzistów, to ja byłam jedną z najmłodszych
uczestniczek. Młodszym okazał się pewien niepozorny chłopiec,
któremu przekazałyśmy na zakończenie spotkania, jeden z
talonów, które każda z nas wygrała w nagrodę. Moja
matka przekazując go chłopcu, powiedziała:” niechaj będzie to
zachętą, do rozwijania pasji”. Więcej nie brałyśmy udziały w
tego typu imprezach ale z perspektywy czasu nie umiem powiedzieć czy
z racji wyjazdu do Warszawy, czy z braku wiedzy o organizowanych tego
typu akcjach, czy może z lenistwa.
Moi rodzice czytali Przekrój regularnie i, oczywiście, na deser rozwiązywali, wcale nie prostą, krzyżówkę. Filutka też pamiętam;-))
OdpowiedzUsuńRodzice czytali jeszcze Perspektywy i Politykę, ojciec jeszcze Prawo i Życie. Niestety więcej nie pamiętam. Tata miał w pobliskim kiosku tzw teczkę i gazety przynosił hurtem. Dla mnie też, wraz z dorastaniem: najpierw Misia, potem Świerszczyk, a potem Świat Młodych.
Ojej! Ale wspomnienia obudziłaś! Dzięki ;-))))
Witaj Zante- zgadza się, "Przekrój" i "Panorama", to były bardzo popularne czasopisma i można je było kupić zazwyczaj "spod lady" dlatego kioskarze wybranym klientom zakładali teczki. Moja matka przez jakiś czas też taką miała. O czasopismach, które wymieniasz, wiem że były ale ojciec zadowalał się dziennikami. Natomiast prasę dla dzieci i młodzieży miałyśmy taką samą. Uściski.
UsuńCudownie piszesz. Aż chce się czytać! Moja mama też lubiła krzyżówki, zawsze jakieś leżały w domu na ławie. U teściowej to samo. Z mężem też bardzo lubimy tego typu rozrywkę :) Szczególnie kiedy wybieramy się do domu na wakacje czy święta. Jedziemy 10-12 godzin, więc krzyżówki są jednym z najlepszych sposobów na ubarwienie takiej drogi.
OdpowiedzUsuńBuziaki :)
Mam nadzieję, że ta jazda, to pociągiem, wtedy rozumiem taki typ spędzania czasu, bo nie wyobrażam sobie łączenia jazdy samochodem z wysiłkiem intelektualnym jaki trzeba włożyć w rozwiązywanie. Jeżeli chcesz czytać, to bardzo się cieszę, piszę dla siebie ale także dla moich gości.Chwalę się znajomością z Tobą gdzie tylko się da i przyznaję, że jestem bardzo Ciebie ciekawa w realu. W takim razie może do rychłego zobaczenia.
UsuńJeździmy samochodem. Na zmianę :) Podczas tak długiej jazdy trzeba zachować bystrość umysłu i stąd te krzyżówki i inne rozrywki. Mój mąż jest rewelacyjnym kierowcą. Niektórzy mówią, że jeździ jak wariat, ale szczerze powiedziawszy, to z nikim nie byłam tak bezpieczna w samochodzie, może poza moją mamą, bo ona też jest świetnym kierowcą. To ich łączy, uwielbiają jeździć, z resztą ja też ;)
UsuńPozdrawiam kochana i mam nadzieję, że nasze ścieżki kiedyś się przetną