mój klaser |
Kiedy moja matka zrozumiała,
że żadna z córek nie będzie wirtuozem fortepianu, odpuściła
mojej siostrze, dając jej wolną rękę. Ta skwapliwie z tego
skorzystała i zapisała się do Klubu Sportowego „Śląsk”.
Stadion znajdował się niedaleko naszego miejsca zamieszkania,
siostra uprawiała skok wzwyż, w dal i bieg przez płotki, gdzie
najgroźniejszą rywalką była Grażyna Rabsztyn. Mój czas
wolny(choć miałam go niewiele, bo nauka zajmowała mi jego większość) trzeba było zagospodarować. Należało przy tym wybrać taką
dyscyplinę, która nie wymagałaby wożenia mnie gdziekolwiek.
Odpadało więc pływanie czy też łucznictwo, które było
moim marzeniem. Młodsza siostra mojej matki, ciotka Wanda, pracowała
na poczcie jako urzędniczka. Postanowiono więc, że będę zbierała
znaczki, bo do tych ciotka miała łatwy dostęp i mogła bez trudu
dbać o powiększanie mojej kolekcji. Na zachętę kupiono mi duży
klaser w granatowej plastikowej oprawie, pęsetę do chwytania
znaczków, by nie było na nich odcisków palców i
lupę powiększająca. Jakiś czas po rozpoczęciu zbieractwa, ojciec
zabrał mnie do swojego kolegi z czasów studiów(dziwnym
zbiegiem okoliczności, okazał się nim mój ojciec chrzestny,
którego do tej pory znałam tylko ze zdjęcia, na którym
pozowałam ukryta w beciku). W czasie nudnej wizyty poznałam pana w
średnim wieku, który na odchodne podarował mi stary katalog
z jakiejś wystawy filatelistycznej i wieczny kalendarz. Ów
kalendarz spodobał mi się bardzo i przez wiele lat, nawet po
przeprowadzce do Warszawy, był ozdobą mojego biurka.
Jakże rozmawiać z Tobą
przez mit sen czy znak
kiedy sens niewzruszony płonie w każdej rzeczy
i w
każdym słowie przestronnie jest tak
jak
w Róży gdy symbol zapala nie kwiat.
I
jakim językiem tę Różę Ci dać
by
nie ugasić lampy przeznaczenia
oddechem nieostrożnym-
/ Salomea Kapuścińska: „Zbroja błękitna”
1973/
ulubiony znaczek |
No rzeczywiście rodzice postarali się o znalezienie Ci odpowiedniego hobby ;-)))
OdpowiedzUsuńAle faktem jest, że w czasach mojego dzieciństwa mus było mieć hobby. Ja zresztą też miałam fazę na znaczki (tyle, że sama ja sobie wymyśliłam) i miałam podobnie jak Ty, groch z kapustą. Ale były tam dwie całkiem cenne serie. Niestety moja matka wydała komus ten klaser zaraz po tym, jak wyprowadziłam się z domu.
Witaj Zante- moja matka kierowała całym moim życiem ale na szczęście rzeczy bez pytania raczej nie oddawała ani nie wyrzucała, dlatego klaser się zachował. Jest dziś miłą chociaż chyba niezbyt wartościową pod względem materialnym pamiątką. Dziękując za odwiedziny, pozdrawiam serdecznie.
Usuń