Kończy się bardzo trudny tydzień.
Najpierw przeczytanie notki u Róży(nie żałuję, że to zrobiłam, wręcz przeciwnie), potem moja reakcja,
wyrażona notką, pod którą ukazało się tyle komentarzy, że przecierałam oczy ze zdumienia . Tego dnia liczba wyświetleń
przekroczyła grubo setkę. Ci, którzy weszli na bloga, by
przeczytać notkę, utworzyli łańcuszek szczęścia specjalnie dla
mnie. Serdeczne dzięki.
Tak po prawdzie mijający tydzień
zamierzałam rozpocząć notką, która miała być moim głosem
w sprawie zaostrzenia ustawy antyaborcyjnej. Impulsem do jej
napisania była manifestacja, która odbyła się w niedzielę
17. kwietnia. Zastanawiając się nad formą notki, rozważałam dwie
koncepcje. Jedna zakładała opowieść sentymentalną o trudnych
narodzinach i niechcianych zgonach dzieci w mojej własnej rodzinie.
Chciałam w ten sposób pokazać, że bywają sytuacje, w
których człowiek dorosły jest bezradny jak dziecko, o które
spór się toczy.
Druga z nich, ta bliższa mnie samej, miała
być „uderzeniem bejsbolem między oczy”(czyli mocno i dosadnie, co o tym pomyśle sądzę). Rozterka moja się
skończyła, gdy przeczytałam na
http://leszek-mojerefleksje-blog-onet.blogspot.com
notki z 6 IV „Wyskrobać rozum” i 9 IV „Jebuny”. Zrozumiałam,
że czegokolwiek bym nie napisała, w jakąkolwiek formę bym tego nie ubrała, to będzie to erzac, plagiat, nieudolne naśladownictwo
w/wym postów. Gorąco polecam oba do przeczytania(Piotrze, a mnie się te Jebuny podobały i nie uważam tego za przekleństwo, przynajmniej widać, że nie jesteś hipokrytą).
Postanowiłam przenieść się od
spraw społecznych, w krainę wyobraźni i piątek spędziłam na
blogu „Szydełko Kiry”, poznając w ten sposób wspaniałą
młodą kobietę i jej rękodzielnicze cudeńka. Co prawda
refleksja, po zakończeniu poznawania bloga była dla mnie samej
niekorzystna, ale to nie wina Karoliny, autorki bloga, tylko moich
własnych ograniczeń i znikomych umiejętności. Bo czy jest sens
pisać, że jednym z moich hobby, są robótki ręczne, co
wypadałoby zilustrować pracami, kiedy dostrzega się różnicę
poziomów?. Powiadają, że co cię nie zabije, to cię
wzmocni”, w zgodzie z tym porzekadłem postanowiłam pracować nad
jakością moich szydełkowych i krawieckich prac. Wszak „nie o to
chodzi, by złapać króliczka, ale żeby go gonić”. "Szydełko Kiry", to strona ciekawa dla pań, chociaż gdyby któryś z panów chciał swojej lubej sprawić niecodzienny prezent(a lubimy je dostawać), to może tam zajrzeć. K.B. chętnie pomoże(adres na moim marginesie, wśród ulubionych blogów).
Zapytacie może samych siebie, co
posty Piotra czy prace Karoliny mają wspólnego z tym, że ja
miałam trudny tydzień. Otóż one sprawiły, że nie był jeszcze gorszy.
Jaki będzie ten następny, który
zakończy się pierwszego dnia maja(mojego ulubionego miesiąca) , tego nie
wiem. Może pogoda się poprawi, a co za tym idzie ból nóg,
głowy i rąk będzie znośny, a psychika „wejdzie” na poziom
optymistyczny i wtedy zacznę wywiązywać się ze złożonych
obietnic. Przecież w notce "Trudny miesiąc” obiecałam, że kiedyś
pokażę koszyk, który został serwetką i kwiaty robione dla
Azalii, dziergającej je piękniej ode mnie. To nic, że będą to
wpadki, a te zazwyczaj przygnębiają. Nadal będę
to ja, z moimi ułomnościami:fizyczną(od urodzenia), psychiczną(od
czasu do czasu) i manualną(pomimo której dziergam, gdy dwie poprzednie mi na to pozwalają).
Miłego przyszłego tygodnia życzę
moim dawniejszym i nowym znajomym.
Bardzo się cieszę, że tyle osób odwiedziło Twój blog. Mówiłam, że warto poczekać i pisać, pisać, pisać? ;-))))
OdpowiedzUsuńI Tobie, Ika, dobrego tygodnia.
Za życzenia dobrego tygodnia dziękuję, dziś świeci słońce, więc może taki będzie.Ilość :) po drugim zdaniu nasuwa mi myśl, że miałaś swój udział w tak wysokiej liczbie odwiedzin. Rozgrzałaś FB do czerwoności, by poprosić swoich fanów, o wejście "na karuzelę"? W podziękowaniu za życzliwość obiecuję pisać, pisać i jeszcze raz pisać. Ukłony.
Usuń