Tytuł posta, to jedna z jej życiowych
dewiz. Po przeczytaniu tego zdania, w jednym z komentarzy,
zmieniłam sposób patrzenia na własnego syna.
Na bloga trafiłam przez przypadek
ale nie było go już , gdy następne cztery dni spędziłam na
czytaniu postów od deski do deski. Przyczyna była jedna:
spodobało mi się poczucie humoru autorki, jej samozaparcie w
realizacji postanowień. A przede wszystkim dostałam ataku
zazdrości, gdy widziałam materiał ilustracyjny doskonale dobrany
do każdego tematu. Składają się na niego zdjęcia posiadaczki
bloga jak i rysunki z Google. Aparat mam, dostęp do grafiki Google
też, a jednak tak dobrze ozdabiać swoich notek nie potrafię.
Bardzo spodobały mi się słowa : „ZANIM OSĄDZISZ MNIE I MOJE
ŻYCIE , WŁÓŻ MOJE BUTY, PRZEJDŹ DROGĘ MOJEGO ŻYCIA.
PRZEŻYJ MOJE PORAŻKI. WYTRWAJ TYLE CO JA WYTRWAŁAM. UPADNIJ TYLE
CO JA UPADAŁAM. JEŚLI TO PRZETRWASZ,TO BĘDZIESZ MIAŁ PRAWO MNIE
OCENIAĆ...TYLKO MYŚLĘ,ŻE CIĘ TO PRZEROŚNIE.” Co prawda
ostatnie zdanie tej myśli brzmi trochę zarozumiale, ale czy dlatego
że ja mam kompleksy, muszę krytykować ludzi z dużym poczuciem
własnej wartości?
Jest miłośniczką zwierząt, chociaż uważa , że mieszkanie w bloku, to nie miejsce dla psa.. I za to jej nie lubię, bo co ja zrobiłabym bez mojej Maszy i Vegi? Do kogo gadałabym, przecież nie do obrazu- nie posiadam. Też jestem zdania, że zwierzęta powinny mieć odpowiednie warunki do życia, dużo miejsca do wybiegania się. Nie każdy jednak może mieć przydomowy ogród, a własne posłanie w najmniejszym nawet mieszkaniu lepsze jest od klatki w schronisku czy budy z łańcuchem na podwórzu.
Podjęła walkę z nadwagą i bez względu na pogodę biega. Ja na biegi się nie piszę, ale przydałaby mi się jej wytrwałość i konsekwencja. Oprócz tego wypieka własny chleb, niektóre przepisy bardzo oryginalne(z octem balsamicznym). Te posty omijałam świadomie, bo chociaż jest wiele amatorek takich wypieków, to ja do nich nie należę.
Komponuje według własnych pomysłów koktajle i napoje. Te chętnie piłabym, gdyby ktoś je za mnie robił i podstawiał mi pod nos, bo nie lubię wystawać w kuchni, nawet gdybym miała „gadżety gotującej kobiety”.
Przy pracach kuchennych wspomagają ją różnego rodzaju roboty wielofunkcyjne, te jednak są nie na każdą kieszeń. Jej Duży czyli mąż, kieszenie też ma spore, więc nic dziwnego, że fundusze na takie prezenty znajduje.Tak moje panie, Jaga ma ślubnego, który na urodziny czy rocznicę ślubu, nie kupuje wałka do ciasta tylko takie urządzenie, które ciasto wyrobi i upiecze. Nic więc dziwnego, że żonusia swoim panom schlebia. Wraz z Dużym i „Babą Jagą” mieszka ich potomek. Dorównuje on rodzicielom w aktywności, przedsiębiorczości i poczuciu humoru.
Autorka bloga ma ogromną wiedzę teoretyczną na różne tematy, o których pisze. Omawia je prześwietlając problem dogłębnie ale nie ma tam moralizatorstwa, nudy czy przesady. Lubię Jej posty „popularnonaukowe”, bo uczą i bawią. Jakby tego było mało, ta kobieta powie Ci wszystko o konkretnej, paście do zębów, ulubionych ciasteczkach czy lekach, bo jest testerem. Gdy ona napisze, że coś jest dobre, to ja w to wierzę.
Przez inne blogowiczki była 3 krotnie wyróżniona nagrodą „Liebster Blog Award”. Osobiście uważam, że odpowiedź na 11 czy 33 pytania, nie da nam prawdziwej wiedzy o odpowiadającym, dlatego też nie lubię tego rodzaju quizów. Wolę czytać bloga danej osoby od pierwszego do najnowszego postu(chociaż akurat ja dziwnym trafem robię to w odwrotnej kolejności).
Teraz czytuję regularnie: https://jagatoja.blogspot.com/ i to nie dlatego, że Jaga wyznaje zasadę „Jestem dobra w tym co robię, albo nie robię tego w ogóle”. (bo z tym akurat nie zgadzam się). Odwiedzam jej bloga raz w tygodniu, bo lubię ludzi pozytywnie zakręconych. Nie mam szczęścia w życiu, ale do ciekawych blogów tak.. Jeżeli zechcesz sprawdzić czy napisałam prawdę, to będzie miło i mnie i mojej bohaterce. Zapraszam.