Kilka dni temu, robiłam porządki w starych dokumentach. Do walizki, w której były schowane, nie zaglądałam od lat. Gdybym zajęła się tym kilka dni wcześniej, to mój post „Listonosz jedzie”, mógłby być dłuższy, a może ciekawszy. Znalazłam wśród tych dawno nie przeglądanych szpargałach kartki świąteczne, widokówki z różnych miast oraz kartki bez szczególnego przeznaczenia, ale zostawione dla zabawnych treści, jakie na nich były.
Spośród nich wypadły 3 pożółkłe karteczki i mała koperta. O treści tych karteczek chciałabym dzisiaj opowiedzieć.
Mała koperta zawiera list napisany w roku 2008 przez moją licealną koleżankę Grażynę(wspomniałam o niej we wspomnianym poście, gdy pisałam o kartce wielkanocnej w kształcie jaja). Zacytuję go, bo on wyjaśni dlaczego postanowiłam o tym napisać.
„Przesyłam ci nietypowy liścik na papierze czerpanym ręcznie. W czasie tzw. „nocy otwartych muzeów”, byłam w naszym wrocławskim Muzeum Narodowym. Jedną z dodatkowych atrakcji były pokazy czerpania papieru przez pracowników Muzeum Papiernictwa w Dusznikach. Postanowiłam zrobić ci taki liścik, w którym są też wtopione kwiatki(list był przysłany 23 maja, z okazji moich imienin, stąd wzmianka o kwiatkach). Obejrzałam też wystawione na tę okazję dzieła złotnictwa i wystawę malarstwa Tadeusza Makowskiego. Ten ostatni mnie nie zachwycił, za to Muzeum Architektury bardzo. Obejrzałam tam m.in. model nowej szkoły V L.O ”(w roku 1974 kończyłyśmy w tym liceum naukę. Wraz ze świadectwem maturalnym otrzymałyśmy okolicznościową tarczę z napisem MATURA V Liceum Ogólnokształcące). Nie pamiętam jak zareagowałam na taki prezent 15 lat temu, ale teraz gdy ten liścik odnalazłam, mocno się wzruszyłam.
Kiedy rozpoczynałam blogowania na platformie „Blogomania” blogiem „Moje hobby to życie”, jeden z postów opowiadał o mojej babci Helenie(ze strony matki). Na obecnym blogu zamieściłam podobny tekst, ale nie mogłam sobie przypomnieć jaką pensję kończyła babcia. Pamiętałam opowieść mojej matki i karteczkę, którą mi 40 lat temu pokazała, odczytując jej treść. Był to wiersz napisany przez moją babcię pt. „Nazaretanki”, który miał świadczyć o tym, że moje skłonności do „rymów częstochowskich” nie są przypadkowe.
Postanowiłam pokazać, tak niespodziewanie odnalezione zapiski sprzed ponad 100 lat. Zachowałam oryginalną pisownię. Nie wiem czy błędy zawarte w tekście są wynikiem niewiedzy czy pisania w „ukryciu”. W jednym wersie słowo pensja napisane jest przez „ę”, a 3 linijki później przez „n”. Może i czytającym wiersz ten wyda się zabawny.
NAZARETANKI *
Jest w naszym grodzie pęsji bardzo wiele
i bardzo dużo w każdej koleżanek
dużo ich także w pęsji przy kościele
i tak z naszej Pensji Sióstr Nazaretanek
Widać jak spieszą tych dziewczyn szwadrony
tam po naukę z niechęcią co ranek
jak mary idą przyszłe matki, żony.
Z książkami w ręku do Nazaretanek.
Jakiś tam zakład jest zaraz przy szkole
Załad ten nosi nazwę internatu.
Sroga reguła ma tam swoje pole
nie wolno wejść tam i do siostry bratu
Na internacie jest uczennic wiele
bo się nie zgorszę, są od świata z dala.
A często można widzieć je w kościele.
I jak pobożność młode serce pali.
(cztery wersy nieczytelne)
Choć tak pobożne lecz uczniaków oczy
Zaglądać umię, sama potwierdzić mogę
Bo to widziałam, gdy niewinnie kroczy
Nazaretankę i podstawia nogę
Będziesz miał kiedy czasu małą chwilę
Nazaretanek przysłuchaj się mowie
usłyszysz co, zrobi ci się nie mile
I włosy staną ze zgrozy na głowie.
Nie wszystkie ładne są Nazaretanki
Każdy to mówi i ja się ośmielę
Chociaż, które znam, Irki też Janki
Istne anioły ale w ludzkim ciele.
Sióstr uczennice boją się niewiele
Od nauczycielek broń je wielki Boże
Którą zobaczą w alei w niedzielę
Wieje przed nią każda jak tylko może
Postrachem dla nich jest jakaś Dyreżecka**
Osoba starsza wciąż na twarzy sina
Na głowie włosy zupełnie jak strzecha
Lecz gorsza od niej jest Janina
Dużo uczennic przez nią łezki leje
I wszędzie marnie w swej młodzież kwiecie
Lecz się nie frasujcie i miejcie nadzieję
Bo kiedyś lepiej musi być na świecie.
(Reszta tekstu nieczytelna)
* Na prośbę ks.bpa Stanisława Zdzitowieckiego założyły w Kaliszu, drugą po Częstochowie katolicką szkołę dla dziewcząt. Na III piętrze kamienicy przy ulicy Wiejskiej mieściła się szkoła, pensjonat i wspólnota sióstr. W roku 1918 miały 191 uczennic. W roku 1924 ze szkoły wyszły pierwsze maturzystki.
**trudno powiedzieć czy „Dyreżecka”, to rzeczywiste nazwisko jednej z nauczycielek, czy pod nim kryje się po prostu dyrektorka pensji.
*** znaki interpunkcyjne przy niektórych wersach były niemożliwe do odczytania.
Na stronie drugiej tej karteczki była zwrotka wiersza Adama Asnyka „Serenada”, ale bez podpisu. Że jest to właśnie utwór Asnyka ustaliłam dzięki przeglądarce.
Czy widzisz w blasku promieni
W grze świateł lekkich cieni
Wiecznej piękności cud?
Czy serca twego nie pali
Płonący w wianku korali
Jutrzenki wschód.
Kartka 2
Na niej opis epizodu z życia pensjonarek.
SMACZNA KOLACJA
Pewnego razu
Zamiast zrazu
Pensjonarką dano
Jakąś masę rozpapraną
Tłuste kawałki w niej się znajdowały
I pensjonarki jeść tego nie chciały
Jednej dziewczynce tylko smakowało
Aż dwie porcje biedactwo zpapało.
Smutne były skutki tej kolacji
Bo z tej racji
Już od drugiej rano
W całym klasztorze nie spano
Siostry wszystkie przestraszone
Każda patrzy w inną stronę
Siostra Ryta z butelkami
Poi wszystkich jodynami
Koło kącika oblężenie
Zanosi się na drzwi wyważenie
W kąciku słychać jęki
I różne inne dźwięki
Zbolałe, pokurczone
Zostałyśmy do łóżek wtłoczone
Herbatki nam tylko dano i kleiku obiecano
Wszystkie nauczycielki także chorowały
Ponieważ delikatne żołądeczki miały
Jedna tylko Dyreżecka mając zdrowie końskie
Mówiła, że to wszystko wymysły japońskie
Na drugiej stronie, fragment utworu „Piosenka” o wydźwięku patriotycznym, z czasów I Wojny światowej. Utwór wydany wraz z innymi w zbiorze „Żołnierskie piosenki obozowe”, którego redaktorem był Adam Zagórski(1883-1929), polski pisarz. Zbiór został wydany w 1916 roku w Piotrkowie.
PIOSENKA
Hej panienki posłuchajcie raz 2.3.
I gazetki poczytajcie 1.2.3.
Są tam wesołe nowinki ma być
pobór na dziewczynki 1.2.3.
Z najpiękniejszych krakowianek 1.2.3.
formujemy pułk ułanek 1.2.3.
A która nie ma ochoty 1.2.3.
Pojedzie służyć do piechoty 1.2.3.
Która lepiej nóżką fika 1.2.3.
weźmie rangę pułkownika 1.2.3.
A która z dowcipu znana 1.2.3.
weźmie rangę kapitana 1.2.3.
A te grube i pękate 1.2.3.
posadzimy na armatę 1.2.3.
Tylko dwie pierwsze zapisane przez babcię brzmią identycznie jak oryginalny tekst, który liczy 6 zwrotek. Nie ma w nim mowy o fikaniu nóżką, a i o panienkach sadzanych na armatę autor wypowiadał się inaczej. Najwidoczniej źródło, z którego babcia ściągnęła tekst nie było wiarygodne.
KARTKA 3
Na tej kartce zapiane zostały fragmenty utworów, których autorów nie udało mi się ustalić. Z ich treści wnosić można, że babcia-pensjonarka traktowała je jak złote myśli, które można wykorzystać w korespondencji przesyłanej z okazji urodzin czy imienin. Są też teksty patriotyczne, co można uznać, że były spisywane w latach trwania I Wojny Światowej z prasy lub zasłyszenia.
Z drogi obranej nigdy nie zbaczaj
zawsze milcz, kochaj, cierp i przebaczaj
(Google podaje ten tekst jako życzenia urodzinowe)
***
Kochaj ach! Kochaj tę Polskę biedną
W żelazne pęta przez katów wziętą
Broń Polskę zawsze duszą i ciałem
I myśl zawsze w zgonu godzinie
Że Polska nigdy nie zginie.
***
Niech dusza Twoja będzie cicha
Jak ta noc letnia, spokojna, przejrzysta
(fragment wiersza Zygmunta Krasińskiego "Postanowienie", które zostało źle przepisane, bo w oryginale jest:
"Niech dusza moja będzie cicha- czysta
Jak ta noc letnia- spokojna- przejrzysta!"
***
Czy ty wiesz Zuziu po co są kwiaty
srebrne gwiazdy błyszczą na niebie
Promienne słońce, piosnka ptasząt
Kochana Zuziu wszystko to dla Ciebie
***
Nie znaj nigdy smutnej doli
Ani serce twe zawodu
Ach! Bo ciężko gdy za młodu
W młodej piersi serce boli
***
Nie kochaj chłopców choć lekkomyślnie
Wyznania miłości szepczą
Gdy tylko inna urodą błyśnie
Dawne przysięgi podepczą
***
Niebo ci róży podobieństwo dało,
Lecz było dla cię łaskawsze
Burza podoba się tylko dzień cały
Ty podobasz się zawsze
***
Nie trać czasu na zabawę
Poświęć go nauce
A zobaczysz, że twa praca
Da piękne owoce
I egzamin pójdzie łatwo
Na piątki i czwórki
A rodzice będą radzi
Ze swej dobrej córki
***
Odnalezione babcine zapiski nie pochodzą ze sztambucha, raczej z jakiegoś notesu, który łatwiej było ukryć przed ciekawskim wzrokiem opisanych nauczycielek. Wierszyki "Nazaretanki" i "Smaczna kolacja" są (zgodnie z tym, co twierdziła moja matka) raczej autorstwa babci, bo ich wartość "literacka" znacznie odbiega poziomem od innych utworów tu przytoczonych, a przez nią zapisanych.
Mam nadzieję, że pomimo tego uśmiechnęliście się czytając post. Życzę wszystkim pięknej wiosny.