poniedziałek, 27 marca 2023

ZNALEZIONE

 

   Kilka dni temu, robiłam porządki w starych dokumentach. Do walizki, w której były schowane, nie zaglądałam od lat. Gdybym zajęła się tym kilka dni wcześniej, to mój post „Listonosz jedzie”, mógłby być dłuższy, a może ciekawszy. Znalazłam wśród tych dawno nie przeglądanych szpargałach kartki świąteczne, widokówki z różnych miast oraz kartki bez szczególnego przeznaczenia, ale zostawione dla zabawnych treści, jakie na nich były.

Spośród nich wypadły 3 pożółkłe karteczki i mała koperta. O treści tych karteczek chciałabym dzisiaj opowiedzieć.

Mała koperta zawiera list napisany w roku 2008 przez moją licealną koleżankę Grażynę(wspomniałam o niej we wspomnianym poście, gdy pisałam o kartce wielkanocnej w kształcie jaja). Zacytuję go, bo on wyjaśni dlaczego postanowiłam o tym napisać.

„Przesyłam ci nietypowy liścik na papierze czerpanym ręcznie. W czasie tzw. „nocy otwartych muzeów”, byłam w naszym wrocławskim Muzeum Narodowym. Jedną z dodatkowych atrakcji były pokazy czerpania papieru przez pracowników Muzeum Papiernictwa w Dusznikach. Postanowiłam zrobić ci taki liścik, w którym są też wtopione kwiatki(list był przysłany 23 maja, z okazji moich imienin, stąd wzmianka o kwiatkach). Obejrzałam też wystawione na tę okazję dzieła złotnictwa i wystawę malarstwa Tadeusza Makowskiego. Ten ostatni mnie nie zachwycił, za to Muzeum Architektury bardzo. Obejrzałam tam m.in. model nowej szkoły V L.O ”(w roku 1974 kończyłyśmy w tym liceum naukę. Wraz ze świadectwem maturalnym otrzymałyśmy okolicznościową tarczę z napisem MATURA V Liceum Ogólnokształcące). Nie pamiętam jak zareagowałam na taki prezent 15 lat temu, ale teraz gdy ten liścik odnalazłam, mocno się wzruszyłam.





   Kiedy rozpoczynałam blogowania na platformie „Blogomania” blogiem „Moje hobby to życie”, jeden z postów opowiadał o mojej babci Helenie(ze strony matki). Na obecnym blogu zamieściłam podobny tekst, ale nie mogłam sobie przypomnieć jaką pensję kończyła babcia. Pamiętałam opowieść mojej matki i karteczkę, którą mi 40 lat temu pokazała, odczytując jej treść. Był to wiersz napisany przez moją babcię pt. „Nazaretanki”, który miał świadczyć o tym, że moje skłonności do „rymów częstochowskich” nie są przypadkowe.

Postanowiłam pokazać,  tak niespodziewanie odnalezione  zapiski sprzed ponad 100 lat. Zachowałam oryginalną pisownię. Nie wiem czy błędy zawarte w tekście są wynikiem niewiedzy czy pisania w „ukryciu”. W jednym wersie słowo pensja napisane jest przez „ę”, a 3 linijki później przez „n”. Może i czytającym wiersz ten wyda się zabawny.


NAZARETANKI *

Jest w naszym grodzie pęsji bardzo wiele

i bardzo dużo w każdej koleżanek

dużo ich także w pęsji przy kościele

i tak z naszej Pensji Sióstr Nazaretanek

Widać jak spieszą tych dziewczyn szwadrony

tam po naukę z niechęcią co ranek

jak mary idą przyszłe matki, żony.

Z książkami w ręku do Nazaretanek.

Jakiś tam zakład jest zaraz przy szkole

Załad ten nosi nazwę internatu.

Sroga reguła ma tam swoje pole

nie wolno wejść tam i do siostry bratu

Na internacie jest uczennic wiele

bo się nie zgorszę, są od świata z dala.

A często można widzieć je w kościele.

I jak pobożność młode serce pali.

(cztery wersy nieczytelne)

Choć tak pobożne lecz uczniaków oczy

Zaglądać umię, sama potwierdzić mogę

Bo to widziałam, gdy niewinnie kroczy

Nazaretankę i podstawia nogę

Będziesz miał kiedy czasu małą chwilę

Nazaretanek przysłuchaj się mowie

usłyszysz co, zrobi ci się nie mile

I włosy staną ze zgrozy na głowie.

Nie wszystkie ładne są Nazaretanki

Każdy to mówi i ja się ośmielę

Chociaż, które znam, Irki też Janki

Istne anioły ale w ludzkim ciele.

Sióstr uczennice boją się niewiele

Od nauczycielek broń je wielki Boże

Którą zobaczą w alei w niedzielę

Wieje przed nią każda jak tylko może

Postrachem dla nich jest jakaś Dyreżecka**

Osoba starsza wciąż na twarzy sina

Na głowie włosy zupełnie jak strzecha

Lecz gorsza od niej jest Janina

Dużo uczennic przez nią łezki leje

I wszędzie marnie w swej młodzież kwiecie

Lecz się nie frasujcie i miejcie nadzieję

Bo kiedyś lepiej musi być na świecie.

(Reszta tekstu nieczytelna)

* Na prośbę ks.bpa Stanisława Zdzitowieckiego założyły w Kaliszu, drugą po Częstochowie katolicką szkołę dla dziewcząt. Na III piętrze kamienicy przy ulicy Wiejskiej mieściła się szkoła, pensjonat i wspólnota sióstr. W roku 1918 miały 191 uczennic. W roku 1924 ze szkoły wyszły pierwsze maturzystki.

**trudno powiedzieć czy „Dyreżecka”, to rzeczywiste nazwisko jednej z nauczycielek, czy pod nim kryje się po prostu dyrektorka pensji.

*** znaki interpunkcyjne przy niektórych wersach były niemożliwe do odczytania.


Na stronie drugiej tej karteczki była zwrotka wiersza Adama Asnyka „Serenada”, ale bez podpisu. Że jest to właśnie utwór Asnyka ustaliłam dzięki przeglądarce.


Czy widzisz w blasku promieni

W grze świateł lekkich cieni

Wiecznej piękności cud?

Czy serca twego nie pali

Płonący w wianku korali

Jutrzenki wschód.


Kartka 2

Na niej opis epizodu z życia pensjonarek.

SMACZNA KOLACJA


Pewnego razu

Zamiast zrazu

Pensjonarką dano

Jakąś masę rozpapraną

Tłuste kawałki w niej się znajdowały

I pensjonarki jeść tego nie chciały

Jednej dziewczynce tylko smakowało

Aż dwie porcje biedactwo zpapało.

Smutne były skutki tej kolacji

Bo z tej racji

Już od drugiej rano

W całym klasztorze nie spano

Siostry wszystkie przestraszone

Każda patrzy w inną stronę

Siostra Ryta z butelkami

Poi wszystkich jodynami

Koło kącika oblężenie

Zanosi się na drzwi wyważenie

W kąciku słychać jęki

I różne inne dźwięki

Zbolałe, pokurczone

Zostałyśmy do łóżek wtłoczone

Herbatki nam tylko dano i kleiku obiecano

Wszystkie nauczycielki także chorowały

Ponieważ delikatne żołądeczki miały

Jedna tylko Dyreżecka mając zdrowie końskie

Mówiła, że to wszystko wymysły japońskie


   Na drugiej stronie,  fragment utworu „Piosenka” o wydźwięku patriotycznym, z czasów I Wojny światowej. Utwór wydany wraz z innymi w zbiorze „Żołnierskie piosenki obozowe”, którego redaktorem był Adam Zagórski(1883-1929), polski pisarz. Zbiór został wydany w 1916 roku w Piotrkowie.

PIOSENKA



Hej panienki posłuchajcie raz 2.3.

I gazetki poczytajcie 1.2.3.

Są tam wesołe nowinki ma być

pobór na dziewczynki 1.2.3.

Z najpiękniejszych krakowianek 1.2.3.

formujemy pułk ułanek 1.2.3.

A która nie ma ochoty 1.2.3.

Pojedzie służyć do piechoty 1.2.3.

Która lepiej nóżką fika 1.2.3.

weźmie rangę pułkownika 1.2.3.

A która z dowcipu znana 1.2.3.

weźmie rangę kapitana 1.2.3.

A te grube i pękate 1.2.3.

posadzimy na armatę 1.2.3.

Tylko dwie pierwsze zapisane przez babcię brzmią identycznie jak oryginalny tekst, który liczy 6 zwrotek. Nie ma w nim mowy o fikaniu nóżką, a i o panienkach sadzanych na armatę autor wypowiadał się inaczej. Najwidoczniej źródło, z którego babcia ściągnęła tekst nie było wiarygodne.  

KARTKA 3




   Na tej kartce zapiane zostały fragmenty utworów, których autorów nie udało mi się ustalić. Z ich treści wnosić można, że babcia-pensjonarka traktowała je jak złote myśli, które można wykorzystać w korespondencji przesyłanej z okazji urodzin czy imienin. Są też teksty patriotyczne, co można uznać, że były spisywane w latach trwania I Wojny Światowej z prasy lub zasłyszenia.

Z drogi obranej nigdy nie zbaczaj

zawsze milcz, kochaj, cierp i przebaczaj

(Google podaje ten tekst jako życzenia urodzinowe)

                                       ***

Kochaj ach! Kochaj  tę Polskę biedną

W żelazne pęta przez katów wziętą

Broń Polskę zawsze duszą i ciałem

I myśl zawsze w zgonu godzinie

Że Polska nigdy nie zginie.

                          ***

Niech dusza Twoja będzie cicha

Jak ta noc letnia, spokojna, przejrzysta

(fragment wiersza Zygmunta Krasińskiego "Postanowienie", które zostało źle przepisane, bo w oryginale jest:

"Niech dusza moja będzie cicha- czysta

Jak ta noc letnia- spokojna- przejrzysta!"

                              ***

Czy ty wiesz Zuziu po co są kwiaty

srebrne gwiazdy błyszczą na niebie

Promienne słońce, piosnka ptasząt

Kochana Zuziu wszystko to dla Ciebie

                                ***

Nie znaj nigdy smutnej doli

Ani serce twe zawodu

Ach! Bo ciężko gdy za młodu

W młodej piersi serce boli

                                 ***

Nie kochaj chłopców choć lekkomyślnie

Wyznania miłości szepczą

Gdy tylko inna urodą błyśnie

Dawne przysięgi podepczą

                                     ***

Niebo ci róży podobieństwo dało,

Lecz było dla cię łaskawsze

Burza podoba się tylko dzień cały

Ty podobasz się zawsze

                                      ***

Nie trać czasu na zabawę

Poświęć go nauce

A zobaczysz, że twa praca

Da piękne owoce

I egzamin pójdzie łatwo

Na piątki i czwórki

A rodzice będą radzi

Ze swej dobrej córki

                      ***

     Odnalezione babcine zapiski nie pochodzą ze sztambucha, raczej z jakiegoś notesu, który łatwiej było ukryć przed ciekawskim wzrokiem opisanych nauczycielek. Wierszyki "Nazaretanki" i "Smaczna kolacja" są (zgodnie z tym, co twierdziła moja matka) raczej autorstwa babci, bo ich wartość "literacka" znacznie odbiega poziomem od innych utworów tu przytoczonych, a przez nią zapisanych. 

     Mam nadzieję, że pomimo tego uśmiechnęliście się czytając post. Życzę wszystkim pięknej wiosny.



    

25 komentarzy:

  1. Tekst z przeszłości, który odkryłam niedawno, po śmierci Mamy, to życzenia z okazji I-wszej Komunii złożone mi przez Babcię. Były i inne kartki komunijne, ale wiem, że ta Babcina była szczera. Ile bym dała, żeby ją jeszcze kiedyś spotkać :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie Babcia na swojej wsi także chciała posłać do I Komunii, ale ówczesny ksiądz się nie zgodził, bo jego zdaniem kalekie dziecko psułoby całą uroczystość. Ja też bardzo tęsknię za swoją, bo niestety Babcia ze strony ojca zmarła przy porodzie młodszego syna. Dziękuję za komentarz i pozdrawiam.

      Usuń
    2. Niesamowite! Jak nic będzie się w piekle smażył.

      Usuń
    3. Piekła nikomu nie życzę, bo sama nie chciałabym się tam znaleźć, ale o większości księży, z którymi się zetknęłam w moim życiu, nie mogę mówić dobrze. Przed chwilą przeczytałam post Antoniego http://moje-ponad50.blogspot.com/, który poleca film na Netfrixie o ks. J. Kaczkowskim. Lubisz tam oglądać filmy, bo to za Twoją namową, w grudniu syn zamówił ten serwis i młodzi filmy oglądają tylko tam. Miłego tygodnia.

      Usuń
  2. Znalezisko wspaniałe, nie tylko z historycznego punktu widzenia, ale rodzinnego i obyczajowego także.
    Wierszyku bardzo dowcipne, a trzymać w rękach takie skarby, to wzruszające bardzo!
    Fajnie, że napisałaś o tym na blogu :-)
    jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja matka przechowywała drobiazgi i zdjęcia z dawnych lat. Ja porządkując rzeczy po niej "weszłam" w ich posiadanie, ale robiąc swoje porządki, zaczęłam się zastanawiać, co z nimi i moimi drobiazgami stanie się, gdy przyjdzie odejść z tego świata. Moja siostra otacza opieką to, co dotyczy jej najbliższej rodziny(córki, wnucząt), ale pamiątek po przodkach nie chce. Syn podobnie, więc moje rodowe nazwisko i pamiątki zginą, trochę żal. Uściski.

      Usuń
    2. A może jakieś muzeum zainteresuje się tym skarbem, warto spróbować!
      jotka

      Usuń
    3. Gdyby pamiątek z początku XX wieku po dziadkach było więcej, to może faktycznie warto byłoby spróbować to przechować dla następnych pokoleń, ale trzy małe karteczki, to ciekawostka obyczajowa. Tylko tyle i dla mnie aż tyle, by napisać o tym post. Pozdrawiam.

      Usuń
  3. Przeprowadzki nie są łaskawe dla przechowywania takich skarbów. Wiem to z własnego doświadczenia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te zapiski odnalazłam jedynie porządkując papiery. Na szczęście nie przeprowadzam się, ale faktycznie zmiana miejsca zamieszkania, to spory kłopot. Wiele lat temu mój szwagier wyrzucił do śmietnika album ze zdjęciami. Znalazł je pracownik administracji i rozpoznając nas na zdjęciach, zwrócił matce. Zawsze robiąc porządki, trzeba uważać czego się pozbywamy. Dziękuję za komentarz i pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  4. Kiedyś gromadziłam takie rodzinne pamiątki w formie listów czy kartek z pamiętnika. Dzisiaj nazywam to sentymentalizmem i wyrzucam. Zachowuję tylko stare fotografie i to bliskiej rodziny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam tylko zdjęcie ślubne moich dziadków ze strony ojca i jedno mojej babki z jej matką-to są najstarsze. Reszta zdjęć to te z lat 50-tych XX wieku i ja jeszcze wiem, kto jest na nich. Młodsze pokolenie mojej rodziny już nie ma tej wiedzy i po mojej śmierci pewnie trafią na śmietnik. Pozdrawiam.

      Usuń
  5. Zachować trzeba dla potomności. Być może ważne jest, by zainteresować kogoś interesującego się kulturą Twojego miasta.
    Zasyłam serdeczności

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja urodziłam się we Wrocławiu, w Warszawie zamieszkałam, bo ojciec był warszawiakiem. Pokazane w poście karteczki dotyczą szkoły w Kaliszu lub Ostrzeszowie, bo w obu miastach działały Nazaretanki. Babcia pochodziła ze wsi należącej do powiatu ostrzeszowskiego, a ja w tamtych rejonach nie byłam od 30 lat. Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  6. Coś mi się wydaje, że "pęsjonarki" były dowcipem, który zrozumieć mogły tylko One...;o) Każde Pokolenie ma swoje tajemnice językowe...;o) A pamiątka zacna...;o)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na taką myśl nie wpadłam, Ty jednak masz "głowę nie od parady". Babcię kochałam najbardziej na świecie, choć może trochę Ją idealizowałam, tak przynajmniej uważała moja matka. Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  7. Takie zapiski to niezwykła pamiątka. Ciekawe jest to jak łączą się czasem w jednym liście/na jednej kartce różne w wydźwięku zapiski.

    Jak porządkowaliśmy rzeczy w mieszkaniu Babci to znaleźliśmy listy z lat 80, które pisała do Babci siostra mojej Mamy. Co ciekawe wtedy była z mężem na placówce dyplomatycznej w Chinach. Rodzicielka chce oddać siostrze te listy na pamiątkę.

    Nic mi na ten temat nie wiadomo. Może w czerwcu/lipcu jak będę już tam mieszkał będę miał większą wiedzę co do ewentualnych mieszkań na wynajem.

    Jak się uda załatwić pewne sprawy szybciej to może nawet w czerwcu będziemy w nowym miejscu. Na razie jednak spokojnie jest u mnie.

    Pozdrawiam!
    https://mozaikarzeczywistosci.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze mówiąc, myślałam, że poznam okoliczne ulice, a wtedy sama sprawdzę czy są tam jakieś propozycje. Sytuacja jest tak napięta, że nie wiem czy dotrwam do połowy roku. To świetna myśl, by Mama przekazała siostrze tę korespondencję, która po tylu latach dla nadawcy może być sporą niespodzianką. Dziękuję za komentarz i ściskam.

      Usuń
    2. Jeśli chcesz to mogę podać nazwę ulicy, Dereniowa. W pobliżu (w sumie nie przyglądałem się bardzo uważnie) są głównie budynki z lat 70 i 80 na moje oko. Te wyższe mają niemal na pewno windy, jednak dostęp do nich bronią schodki prawdopodobnie. Ten budynek co ja mam się przenieść ma zaletę w postaci płaskiego dojazdu do wind.

      Czy ja wiem? Jakbyś miała chęć poznania muzyki z tego co zamieściłem u siebie to może zmniejszyłoby to poczucie pokoleniowej różnicy. Bo wydaje mi się, że część z tych muzycznych kanałów ma szeroką gamę dźwięków do zaproponowania.

      Pozdrawiam!
      https://mozaikarzeczywistosci.blogspot.com/

      Usuń
  8. Uwielbiam takie znaleziska, po prostu kocham.
    Chyba w poprzednim wcieleniu byłam skrybą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W obecnym wcieleniu pisanie wychodzi Ci znakomicie. Kiedyś przeglądała jedną ze swoich książek, niestety nie pamiętam którą, między kartkami był list od znajomej z połowy lat 70-tych XX wieku. Gdy na niego natrafię ponownie, to może wtedy on stanie się powodem kolejnych rozważań. Dziękuję za komentarz i pozdrawiam

      Usuń
  9. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  10. Takie zapiski, wiersze, listy to prawdziwe skarby rodzinne, znaleźć coś takiego to niesamowite uczucie. Sama mam listy moich rodziców i parę wierszyków i przepisów napisanych ręcznie przez mamę, które mi zostawiła, jak się przeprowadzili. Muszę się o nie troszczyć i w swoim czasie komuś przekazać :). Szkoda, że ze starszych dokumentów nic się nie zachowało. Czasem jestem ciekawa, czy ktoś kiedyś przeczyta moje pamiętniki, które od dawna prowadzę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój syn i rodzina siostry nie są zainteresowani prowadzonym przeze mnie blogiem. Służy mi on do zawierania internetowych znajomości, tak ważnych dla mnie i do ćwiczenia umysłu, by demencja spowolniła swój marsz. Mam po mamie książkę kucharską z 1959, a między jej kartkami znaleźć można odręczne zapiski Rodzicielki. Dziękuję za odwiedziny i miły komentarz. Pozdrawiam Pracownię Kotołaka.

      Usuń
  11. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń