czwartek, 22 grudnia 2022

POZIOMA KRZYŻÓWKA ŚWIĄTECZNA






Kochani Moi!

      Na dwa dni przed świętami daję Wam w prezencie pod choinkę krzyżówkę świąteczną. Jeżeli będziecie się chcieli zabawić, to zapraszam. Wadą tej krzyżówki(mam nadzieję, że jedyną) jest to, że wyrazy się nie krzyżują. Nie potrafiłam "wyrysować" diagramu w kształcie krzyża. Dlatego hasła wpisywać należy w rzędy z gwiazdkami, które sygnalizują koniec danego słowa. Pod diagramem głównym znajdziecie mniejszy, wpisane litery powiedzą jakich świąt Wam życzę. Niechaj ciepła atmosfera przystrojonego domu, zastawionego stołu i dobry humor, sprawią że Boże Narodzenie będzie piękne i niezapomniane.


  




2

***






***







***

***

***





























***

***



8




























6








***




15


***

***

***

***

***

***























1



***









***




9

10

























14


***








***

4





























12



***









5

























3






***








***

***

***

***

***

























7




***

11







***

***

***

***





























***








***

***

***

***


























***








***





13





















1         2        3         4        5        6         7         8         9       10                 11       12       13      14      15











***






Rząd 1: 1.jedna z najbardziej cennych ryb hodowlanych; rozróżnia się 3 rodzaje: m.in. lustrzeń.

             2.potrawa z gotowanej, kiszonej kapusty zmieszanej z ugotowanymi, tłuczonymi ziemniakami, podaje się ją bez okrasy.

             3. słodka zupa wigilijna, zrobiona z piernika i bakalii; została wpisana na ministerialna listę produktów tradycyjnych.

Rząd 2:  4. półkoliste pierogi podawane na słodko lub na ostro, wywodzące się z Rosji.

              5.pierogi z bryndzy i ziemniaków, faszerowane wędzonym oscypkiem; są pieczone w piecu.

Rząd 3:   6. „owsianka” z kaszy jaglanej gotowanej w mleku lub wodzie.

               7. kluski z ziemniaków, rodzaj kopytek.

Rząd 4:    8. ryba dwuśrodowiskowa(część życia spędza na pełnym morzu); z rodziny łososiowatych.

                 9.kluski z makiem.

                  10. warzywo w strąkach, dodaje się go do wigilijnej kapusty. 

Rząd 5:     11. ryba słodkowodna z rodziny łososiowatych; istnieją 3 rodzaje: potokowy, źródlany i tęczowy.

                 12 . pyszna masa makowa z orzechami, suszonymi owocami i miodem, którą się nabiera kruchymi ciasteczkami w nią wbitymi.

                 13. potrawa z gotowanej pszenicy(czasem kaszy lub ryżu) z dodatkiem maku, miodu, orzechów, rodzynków; tradycyjna zwłaszcza na Litwie i Ukrainie.

Rząd 6:      14. zawijaniec drożdżowy z kakao.

                   15. zupa z ziaren konopi podawana tradycyjnie na Śląsku w święta .

Rząd 7:       16. placki ziemniaczane pieczone na blasze, tradycyjna potrawa kuchni podhalańskiej.

                    17. mogą być z kapusta i grzybami, owocami lub innym farszem; posmarowanie brzegów wykrojonych krążków wodą, ułatwia ich  zlepianie.

Rząd 8 :        18. wigilijna kasza z owocami(suszone śliwki, morele, gruszki i jabłka),doprawiona cukrem, solą i cynamonem.

                      19. kluski z twarogu z dodatkiem jajka, mąki i cukru; z dobrze wyrobionego ciasta formujemy wałek i kroimy w romby.(ja nazywam je leniwymi pierogami).

Rząd 9:          20. najsłynniejsze ciasta toruńskie, lukrowane lub oblane czekoladą.

                       21. mogą być w occie, śmietanie, oleju; rolmopsy.

Rząd 10.         22. potrawa z kiszonej gotowanej kiszonej kapusty(lub mieszanej) z dodatkiem mięsa, kiełbasy, boczku i przypraw(majeranek, jałowiec). Myśliwski podobno najsmaczniejszy.

                        23. kluski w kształcie rombu, często łączone z kapustą lub dodawane do zupy. grzybowej.

                         24.ciasto na bazie zmielonego sera z dodatkiem bakalii; może być krakowski, wiedeński lub na zimno.


Diagram krzyżówki rozciągnął się samoczynnie, mam nadzieję, że to nie przeszkodzi Wam w zabawie.

  




sobota, 17 grudnia 2022

BOHATERZY MOICH SERIALI

    Każdy z nas ma swoje ulubione filmy lub seriale. Czasami oglądamy dany film ze względu na aktora lub reżysera. Nie mam ani szczególnie ulubionych aktorów, choć Marcina Dorocińskiego mogę oglądać w każdym filmie. Podobnie było ze Stanisławem Mikulskim. W kinie bywałam rzadko, bo sama chodzić nie lubiłam, a towarzystwa nie miałam. Większość filmów oglądałam dzięki telewizji. Nie lubię seriali tureckich, włoskich i brazylijskich. Natomiast chętnie oglądam francuskie, angielskie, niemieckie, skandynawskie i amerykańskie. Kiedy pierwszy raz emitowano „Doktora House” czy „Detektywa Monka”, to oglądałam z przyjemnością, bo obaj panowie odznaczali się nieprzeciętną inteligencją i byli doskonali w tym, czego się podejmowali. Teraz na FOX-ie powtarzane są odcinki Hous'a, ale już mnie bardziej drażni niż zachwyca. Podobnie jest z powtórkami Monka. Jeżeli chodzi o polskie seriale, to podobały mi się, te PRL-owskie, a co do „współczesnych”, to wszystkie są za długie jak na moje oczekiwania i stają się nudne. Za najgorszy serial przeze mnie oglądany uważam „Modę na sukces”, który znudził mnie już po kilkunastu odcinkach.

 W dzisiejszym poście opiszę 3 seriale, które choć liczą sobie po wiele sezonów, to zawsze chętnie je oglądam, nawet w formie powtórek.

AGENCI NCIS- serial kryminalny opowiada historię fikcyjnego zespołu agentów naczelnego oddziału dochodzeniowego(MCRT). Zespół wchodzi w skład agencji „Naval Criminal Investigative Service”, która zajmuje się przestępstwami związanymi z Marynarką Wojenną i Piechotą Morską. Ściga także terrorystów. Siedzibą agencji jest „Navy Yard” w Waszyngtonie. Szefem zespołu jest Liroy Jethro Gibbs(gra go Mark Harmon), a pomagają mu:

-były policjant Anthony Di Nozzo (Michael Weatherly)

-specjalista od nowinek technicznych, agent Timothy McGee(Sean Murray)

-agentka Ziva David(Cote de Pablo)

-specjalistka kryminolog Abby Sciuto(PauleyPerrette)

-patolog dr Donald „Ducky” Mallard(David McCallum)

-dyrektor agencji Leon Vance (Rocky Carroll)

W roku 2020 serial przedłużono na 18 sezon. W Polsce wyświetlany w weekendy na AXN jest sezon 14, ale odcinki wcześniejsze też bywają powtarzane. W 2011 został uznany za ulubiony serial w Ameryce. 

   Bardzo lubię postać Liroya Jethro Gibbsa, graną przez Marka Thomasa Harmona. Ciekawie nakreślona osobowość żołnierza, agenta i człowieka mocno doświadczonego przez życie. Potrafi w pracy wykorzystać nabytą wiedzę, zdobyte doświadczenie i dobrze rozszyfrowuje ludzkie charaktery. Drugą ulubioną postacią była Cote de Pablo grająca Zivę David, bo aktorka zachwyciła mnie urodą. Zawsze ciekawiły mnie anegdotki wyciągane „jak z rękawa” przez patologa Ducky'ego Mallarda.

Marc T. Harmon

Mark Thomas Harmon(ur.1951) – amerykański aktor i reżyser telewizyjny i filmowy. Syn aktorki (Elyse Knox) i legendy footballu(Thomasa Dudleya „Toma” Harmona). Studiował komunikację na Uniwersytecie Kalifornijskim w Los Angeles. Pracował jako sprzedawca butów do tenisa i jako stolarz. Zadebiutował rolą telewizyjną w sitcomie „Dziewczyny Ozziego”(1973). Kilkukrotnie nominowany do nagrody Emmy oraz dwukrotnie do Złotego Globu. W swoim dorobku ma 26 filmów fabularnych(1978-2011),19 filmów telewizyjnych(1975-2001),24 seriale(1975-2014). "Eleanor i Franklin w Białym Domu"-przyniosła mu nagrodę Emmy, za rolę Roberta Dunlopa, weterana. Na kinowym ekranie debiutował w westernie Allana J. Pakuli „Przybywa jeździec”, jednak jego domeną było grywanie w telewizji. Najczęściej grywał policjantów ale bywały też inne postacie: "Rozważny nieznajomy"-psychopatyczny morderca Theodor Robert Bundy. Wdowca próbującego odzyskać dzieci zagrał w „Po obietnicy”. W „Słodki ptak młodości” wcielił się w marnego aktorzynę i żigolaka. Był też filmowym prywatnym detektywem(Charlie Grace), lekarzem (Szpital Dobrej Nadziei) i policyjnym badaczem w „Sensowne wątpliwości”, za kt

órą to kreację otrzymał nominacje do Złotego Globu. 25 lat po pierwszej nominacji, otrzymał nominację do nagrody Emmy z udział w 4 odcinkach „Prezydenckiego pokera”. Grał Agenta specjalnego. Jako agent specjalny NCIS pojawił się w odcinku „JAG-Wojskowe Biuro Śledcze” pierwszy raz. Potem zagrał L.J.Gibbsa w dramacie „Agenci NCIS”, który przyniósł mu 6 nominacji do „Peoples Choice Award”, w tym nagrodę dla najlepszego aktora kryminalnego TV(2017). Był na okładkach „GQ”,TV Guide”, „Inland Empire”, „People”. W 1996 zdobył tytuł „najseksowniejszego żywego człowieka”. Od 2008 został producentem i producentem wykonawczym. Reżyserował dwa seriale w roku 2000 „Boston Public” i „Szpital Dobrej Nadziei”, którego odcinki pokazywano także w Polsce. W Polsce emitowano seriale „Statek miłości” i „Na wariackich papierach”. Ożeniony z aktorką Pam Dawber, ma dwóch synów.

Waszyngtoński serial posiada swoje spin-offy:

AGENCI NCIS Los Angeles z głównymi bohaterami -agentami G. Callenem(Chris O'Donnell) i Samem Hanną(LLCool J). Moim zdaniem dużo słabszy od wersji waszyngtońskiej, chociaż lubiłam go oglądać ze względu na innych bohaterów: Henriettę „Hetty” Lange(Linda Hunt), która imponować może wiedzą, znajomością ludzkich charakterów i urokiem rozsiewanym wokół. Parę informatyków Erica Beal'a(Barrett Foa) i Nell Jones(Renee Felicia Smith), ujmujących ciepłym stosunkiem do siebie, młodością. Agentka specjalna Kensi Blye jest najpiękniejszą kobietą w serialu, a Eric Christian Olsen odtwarzający postać Marthy Deeksa, byłego policjanta, po prostu bawi widza, bo bardzo trudno jest grać trefnisia i fachowca jednocześnie, a jemu to się udaje.

 Agenci NCIS Nowy Orlean, to moim zdaniem najsłabszy z seriali o agentach NCIS,pomimo obsadzenia w roli Dwayne Pride'a znakomitego aktora Scotta Bakuli. Partneruje mu Lucas Bkack jako agent Christopher Lasalle. Jednym z producentów wykonawczych był Mark Harmon, serial liczy 7 sezonów, emitowanych w latach 2014-21.


CSI- KRYMINALNE ZAGADKI, to seriale kryminalne, których akcja rozgrywa się w 4 miastach Ameryki: Las Vegas, Miami, Nowym Jorku i Qantico. Zespół techników kryminalnych zajmuje się tajemniczymi zbrodniami. Do odkrycia prawdy wykorzystują najnowsze zdobycze techniki, które trafiają do laboratoriów kryminalistyki i medycyny sądowej. Pierwszym z serii seriali było CSI Las Vegas, w jednym z jego odcinków pojawił się spin-off CSI- kryminalne zagadki Miami. Natomiast pilot serialu o kryminologach z Nowego Jorku pojawił się jako odcinek CSI-zagadki Miami. W Polsce (z tego co pamiętam) najpierw pojawili się kryminolodzy z Miami pod wodzą charyzmatycznego, bezkompromisowego Horatio Caina(David S.Caruso), a później było CSI Nowego Jorku, gdzie dowodził Marc Taylor(grał go Gary Sinise).Zagadki Las Vegas, chociaż były pierwszym serialem o CSI( Crime Scene Investigation) były u nas wyświetlane najpóźniej. Temu zespołowi szefował Gil Grissom(w tej roli William Petersen). W 2021 powstał sequel CSI:Vegas, a nieco wcześniej CSI Cyber, gdzie główną postacią jest Avery Rayan, grała ją Patricia Arquette.

Melinda Karakanedes-
najładniejsza aktorka
w serialu CSI-kryminalne zagadki NY

Postać Horatio Caina ujmuje serdecznym stosunkiem wobec ofiar przedstawianych zbrodni i jednocześnie bezwzględnością w znalezieniu i ukaraniu sprawców. Horatio Caine jako szef grupy dochodzeniowej podoba mi się bardziej niż jego nowojorski odpowiednik Marc Taylor, czy Gil Grissom z Las Vegas. Obejrzałam na Fox-ie kilka odcinków 1 sezonu CSI:Vegas, w którym to serialu, będącym kontynuacja kryminalnych zagadek Las Vegas, rolę szefowej laboratorium Maxine Roby gra Paula Newsome. Nowi aktorzy, niby większe możliwości techniczne, a serial już tak nie wciąga. 

David Stephan Caruso(ur. w1956 Nowy Jork)-aktor telewizyjny i filmowy. Pierwszą rolę dostał w 1980 w filmie „Without Warning”. Grał m.in. w: ”Crezy times”,”For Love and Honour”(serial), „NYPD Blue”, „Jade”, „Gold coast”. Miał też swój własny serial telewizyjny „ Michael Hayes”. Z bogatej kinematografii liczącej 34 fimy znane mi są : „Posterunek przy Hill Street”, „Oficer i dżentelmen”, „Rambo-pierwsza krew”, „Crime story”. 3-krotnie żonaty i tyle razy rozwiedziony.


VERA- brytyjski serial kryminalny na podstawie powieści kryminalnych Ann Cleeves. Emitowany od 2011, składa się z 46 odcinków, podzielonych na 11 serii. W roli tytułowej występuje Brenda Blethyn. W Polsce serial można oglądać na Ale Kino +. 

Brenda Blethyn


Główna bohaterka Vera Stanhope jest głównym inspektorem policji w anonimowym miasteczku, w hrabstwie Northumberland. Jest kobietą samotną w średnim wieku. Ma przenikliwy umysł, dzięki czemu sprawnie rozwiązuje zagadki kryminalne. Pomaga jej zespół z sierżantem Joe Ashwerthem(David Leon), a później Aldenem Healy(Kenny Doughty) na czele.


Brenda Ann Blethyn (ur. 1956)-brytyjska aktorka filmowa i telewizyjna. Dwukrotnie nominowana do Oskara za filmy „Sekrety i kłamstwa”(1996) oraz „O mały włos”(1998).Za „Sekrety i kłamstwa” otrzymała w 1996 nagrodę na MFF w Cannes dla najlepszej aktorki oraz Złoty Glob dla najlepszej aktorki dramatycznej. Jest także laureatką BAFTA dla najlepszej aktorki pierwszoplanowej.



 

Catherine Bell

  Oglądałam także JAG-Wojskowe Biuro Śledcze, w którym ulubionymi aktorami byli David James Elliott i Catherine Bell. W tym serialu pojawił się pierwszy raz M.T.Harmon jako agent specjalny, ale dopiero oglądając serial Agenci NCIS stał się jednym z serialowych ulubieńców.
David James Elliott



   Obecnie na AXN White i AXN Spin oglądam bardzo ciekawy serial "Leo Mattei. Wydział do spraw nieletnich". Na obu stacjach odcinki nie są nadawane w kolejności. AXN White pokazuje pracę głównego bohatera w Marsylii, a AXN Spin początki pracy w Paryżu. 

    
Jean-Luc Reichmann




















czwartek, 24 listopada 2022

JERZY POŁOMSKI- artysta estradowy




     1933-2022

   Muzyka była w moim życiu od najmłodszych lat. Najpierw uwielbiałam Mieczysława Fogga, drugim najukochańszym piosenkarzem był Jerzy Połomski.  Przed chwilą zupełnie przypadkiem przeczytałam, że zmarł 14 listopada, zostanie pochowany na starych Powązkach, a uroczystość będzie miała charakter państwowy. 

     Na polskiej scenie był od 1957, zszedł z niej w 2018 z powodu kłopotów ze słuchem. Swoje piękne ponoć mieszkanie, pełne gadżetów i wartościowych drobiazgów zamienił na pokój w Domu Artystów Weteranów Scen Polskich w Skolimowie. Przeczytałam Jego życiorys i informacje o karierze w Wikipedii. Przejrzałam bogatą dyskografię. Zajrzałam na YT, gdzie znalazłam dwa programy, które chciałabym polecić tym, którzy znali przeboje jakimi nas bawił przez 60 lat i tym, którzy Go nie znali.

    "Spotkania z gwiazdami", to program TVP z roku 1997  ,w którym wybitni ludzie kultury opowiadają o Jerzym Połomskim. Wypowiedzi Ireny Dziedzic, Hanki Bielickiej, Zbigniewa Korpolewskiego, Andrzeja "Ibisa" Wróblewskiego, Janusza Rzeszewskiego i wielu innych, przeplatane są bardziej lub mniej znanymi piosenkami. Obejrzałam ten program z dużym zainteresowaniem i łezka w oku się zakręciła https://www.youtube.com/watch?v=_HHPHCqPBYs  Bardzo ciekawie o życiu i karierze piosenkarza opowiada Paula Rodak w programie "Niczego w życiu nie żałował" https://www.youtube.com/watch?v=TCFafWJy0t0 

    Ten spontanicznie pisany post jest swego rodzaju epitafium dla ulubionego piosenkarz, ale przede wszystkim artysty, bo Jerzy Połomski nim był. Większość piosenek znałam z radia lub telewizyjnych programów. Nie było mnie stać na kupowanie płyt. Z bogatego repertuaru znałam większość piosenek, ale były takie, których nie słyszałam wcześniej. Miałam także te najbardziej ulubione:

"Daj"-zaśpiewał na festiwalu w Opolu w 1968. Podobno inspiracją do napisania tekstu stała się fraszka Jana Kochanowskiego "Do dziewki".  Przez niektórych uznana za najlepszy śpiewany erotyk, mnie kojarząca się z francuskim Je t'aime..." Serge'a Gainsbourga i Jane Birkin. /www.youtube.com/watch?v=85XrT7sMuUs 

"Nie zapomnisz nigdy" https://www.youtube.com/watch?v=3CUoeeY9E3Q


"Moja miła moja cicha, moja śliczna" https://www.youtube.com/watch?v=hC-6ZLZZSy4

"Tak daleko nam do siebie" https://www.youtube.com/watch?v=esHSjt3TtnU

"Każdemu wolno kochać" https://www.youtube.com/watch?v=UdXYrFSCe-0

"Szkoda twoich łez"  https://www.youtube.com/watch?v=Oa-pHAM7hmM

"Piosenka przypomni ci" https://www.youtube.com/watch?v=LGXJEzYi6yw

"Mała błękitna chusteczka" z muzyką Jerzego Petersburskiego(1940) z tekstem A. Tura z 1967, była uważana za utwór rosyjski. https://www.youtube.com/watch?v=oXdK1dCwUhQ

"Jak to dziewczyna"  https://www.youtube.com/watch?v=t62sQUZjoHY

   Nagrywał płyty, koncertował w kraju i za granicą. Otrzymał Złotego Fryderyka za całokształt twórczości. W 1978 w USA Róża Nowatorska wydała album "Świat Jerzego Połomskiego". W telewizyjnej wersji "Leksykon Polskiej Muzyki Rozrywkowej" Ryszard Wolański opracował hasło poświęcone karierze tego wybitnego piosenkarza, śpiewającego barytonem. Wyjechał w trasę koncertową, gdy rozpoczął się stan wojenny. W Ameryce otrzymał zieloną kartę, z której zrezygnował i wrócił do Polski, gdy stan wojenny się skończył.

    W wywiadach podkreślał, że miał kolorowe życie, a ja dziękuję Mu za to, że swoim śpiewaniem ubarwiał i rozjaśniał moją samotność.

piątek, 28 października 2022

Witajcie

 

   Prawie 4 miesięczna przerwa w blogowaniu nie była zamierzona. Jak mówi przysłowie „człowiek planuje, a Pan Bóg kreśli”, tak też się stało. Na początku lipca syn wraz z partnerką zamieszkali u mnie, a ich styl życia wywołał u mnie oburzenie, frustrację i zniechęcenie. Nie byłam w stanie napisać nic sensownego, nawet czytanie ulubionych blogów odkładałam z dnia na dzień. Wstając rano gapiłam się bezmyślnie w telewizor, nie zawsze wiedząc co oglądam. Po miesiącu nijakiej egzystencji zaproponowałam młodym, by wynajęli sobie mieszkanie, bo chciałam żyć spokojnie, tak jak przez ostatnich 10 lat. Odmówili, więc pomyślałam, że to ja się wyprowadzę, ale w sierpniu i we wrześniu przez własną nieuwagę upadłam i sama nie potrafiłam się wdrapać na kanapę. Musiał mnie podnieść syn. Zadałam sobie wtedy pytanie, co będzie, jeżeli taka sytuacja zdarzy się w wynajmowanym mieszkaniu, kto wtedy przyjdzie z pomocą. Odpowiedź mi się nie spodobała, więc zaczęłam przemyśliwać o wyniesieniu się do Domu Opieki. Jedną trzecią życia spędzałam w szpitalach bądź sanatoriach, kiedy to marzyłam o własnym kącie, by nie mieć wokół nieznanych pokoi i ludzi. Myśl, że teraz miałabym zamieszkać w obcym miejscu, przeraża mnie i dlatego każdego dnia próbuję dogadać się z rodziną, ale skutki są marne. Jakby tego było mało, w sierpniu musiałam kupić nowy wózek, bo w dotychczasowym koła nie trzymały powietrza. Dwa tygodnie później wysiadła klawiatura w laptopie. Jednego spokojnego dnia, syn wynalazł w lombardzie używany laptop, ale wygląda jak nowy. Kupiłam go i uczę się jego obsługi, ale ponieważ wiedza w tym zakresie jest żadna, idzie to opornie. By do reszty nie zwariować, postanowiłam powrócić do blogowania, które pomagało mi w najcięższych chwilach przez ostatnie lata. Zaczęłam od czytania Waszych blogów, ale na niektórych nie mogłam zamieścić komentarza, bo występuję tam nie jako Iwona Zmyślona, ale jako anonim. Przy próbie opublikowania komentarza, wyświetla mi się napis „wystąpił błąd”, a ja nie wiem co z tym zrobić. Podpytywałam syna, jako bardziej obytego z komputerem i Internetem, ale zawsze odpowiada tak samo „nie prowadzę bloga, to nie wiem”.

   Dlatego, jeżeli jeszcze mnie pamiętacie i zechcecie zaglądać do mnie jak przez wcześniejsze lata, proszę o cierpliwość i wyrozumiałość. Może doznam olśnienia i będę umiała zamieszczać u Was komentarze tak jak dotychczas. Liczę też na to, że powoli powrócę do dawnej formy i posty będą ciekawsze od tego dzisiejszego.

Pozdrawiam jesiennie.

poniedziałek, 6 czerwca 2022

SPOTKANIE

 

   To było moje małe marzenie, poznać osobiście, znaną z sieci Iwonę Kmitę, dziennikarkę i autorkę bloga. Posiadaczkę profilu na Facebooku, miłośniczkę zwierząt, właścicielkę adoptowanej suczki. Od lat obiecywałam Jej, że kiedyś się zobaczymy. Pomysł, że będzie to właśnie teraz, zrodził się w mojej głowie nagle. Zadzwoniłam i zapytałam czy ma czas 25 maja. W tym dniu odbierałam w Urzędzie Dzielnicy nowy dowód osobisty, a czas oczekiwania na powrót do domu, postanowiłam spędzić właśnie z moją imienniczką.

   Zamierzałam sprawdzić w internecie, czy w pobliżu urzędu jest jakaś kawiarenka czy bar kawowy, by porozmawiać przy filiżance kawy. Miała to być rozmowa o książkach i literaturze. Iwona od lat przysyłała mi przeczytane przez siebie książki, których różnorodna tematyka wskazywała, że interesuje się wieloma sprawami. Były wśród nich poradniki Katarzyny Miller: „Instrukcja toksycznych ludzi”, „Kup kochance męża kwiaty”(o tej pozycji napisałam post), autobiograficzna opowieść Marii Nurowskiej „Księżyc nad Zakopanem”, biograficzna powieść Anny Kamieńskiej „Simona. Opowieść o niezwyczajnym życiu Simony Kossak”, powieść Bernarda MacLaverty „Przed końcem zimy”.

   Jak powiada przysłowie „człowiek planuje, a Pan Bóg kreśli”, w przeddzień spotkania przez własną głupotę zalałam telefon, który przestał działać. Nie spałam z nerwów całą noc, nad ranem ściągnęłam syna, by jechał do "Leclerc'a" kupić nowy telefon, bo nie chciałam być bez możliwości kontaktu z kimkolwiek. Przygoda z telefonem sprawiła, że nie ustaliłam lepszego miejsca spotkania. Iwonka odnalazła mnie w holu urzędu i po serdecznym uściskaniu się, siadłyśmy naprzeciw siebie. Na pierwszy rzut oka było widać, że bardzo się różnimy. Ona wysoka, szczupła,  z nienaganną fryzurą. Emanowała spokojem, opanowaniem i życzliwością skrytą w spojrzeniu. Ja gruba, z rozwianym włosem, rozbieganym wzrokiem i zbyt głośno mówiąca. Już na wstępie poczułam się nieswojo, bo Iwona obdarowała mnie dwoma książkami i świecą zapachową. Zrobiło mi się głupio, że nie pomyślałam o jakimś drobiazgu dla Niej, by uczcić nie tylko spotkanie ale i imieniny, które obie obchodziłyśmy dwa dni wcześniej. Zagajając rozmowę, zapytała mnie o relacje z synem. No i zamiast o literaturze gadałam tylko o tym. Miała być miła konwersacja,  był mój monolog. Opamiętałam się, gdy podszedł do nas mężczyzna z Transportu, by odwieźć mnie do domu. Niepostrzeżenie minęła najprzyjemniejsza od lat godzina, a ja kończyłam spotkanie z przeświadczeniem, że osiągnęłam cel, spotkałam się z przemiłą osobą, ale nie spełniłam marzenia. Wszystko było nie tak, jak to sobie wyobrażałam, układając w głowie przebieg tego wydarzenia. Wtedy nie było rozmowy o literaturze, to przynajmniej teraz powiem jakie książki trafiły w moje ręce.


 Pierwsza, to „Łowca autografów” Zadie Smith,brytyjskiej pisarki, która nie była mi wcześniej znana. Urodzona w 1975 autorka powieści i opowiadań,zadebiutowała powieścią „Białe zęby”w 2000 roku ( w 2002 zaadoptowana na mini serial). Nakład osiągnął ponad milion egzemplarzy. W 2006 wydała „O pięknie”, książkę dedykowaną mężowi(pólnocnoirlandzkiemu pisarzowi i poecie Nickowi Lairdowi),


 wielokrotnie nagrodzoną i nominowaną do Nagrody Bookera.Inne powieści to: „London NW”(2014) i „Swing Time”(2016) oraz "Przebłyski" z 2020 roku czyli zapiski z czasu lockdownu. Ponadto napisała eseje: „Jak zmieniałam zdanie”, „Widzi mi się”, „Grand Union”. Ilość przyznawanych nagród wszystkim książkom, dowodzi, że jest to pisarka ceniona nie tylko przez czytelników.

   Urodzony w 1974 roku francuski pisarz Guillaume Musso, to autor 15 bestsellerów. Przyglądając się wykazowi jego dzieł, można stwierdzić, że począwszy od roku 2001, kiedy to debiutował powieścią „Skidamarink”, co roku wydawał przynajmniej jedną książkę. Ja dostałam „Zjazd absolwentów”  z 2019 roku. Kiedy zakończę czytanie tych książek, to pewnie coś jeszcze o nich napiszę. A może są wśród Was tacy, którzy już je znają(nie liczę oczywiście osoby obdarowującej mnie nimi)? Chętnie poznam Wasze zdanie na ich temat.




    Natomiast mogę stwierdzić jedno z całą pewnością, że albo Iwona Kmita śledzi uważnie rynek wydawniczy i wychwytuje bezbłędnie nowości, albo po prostu ma dar wynajdywania bardzo ciekawej literatury. Nie ukrywam, że nie zawsze jest to łatwa w odbiorze lektura. Pierwsze strony „Łowcy autografów” nie zachwyciły mnie. A gdy czytałam życiorys G.Musso, to skojarzył mi się serial bardzo popularny w polskiej tv „Castle” , w którym czołową postacią jest popularny pisarz. Nawet można dopatrzeć się pewnego podobieństwa aktora grającego  Castlea do G. Musso.

Nathan Fillion odtwórca roli Castle'a

   Czy jeszcze kiedyś spotkam się z Iwoną, czas pokaże. Pomimo, że spotkanie nie przebiegło tak jak tego chciałam, to rozbudziło mój apetyt na  poznanie osobiście innych ludzi znanych w sieci dzięki blogowaniu.Rozpocznę od tych mieszkajacych
w stolicy. Kto z warszawiaków przyjmie zaproszenie?

czwartek, 26 maja 2022

BERENIKA

 

   Zachęcona pierwszą wycieczką, 10 maja wybrałam się ponownie na „podbój Warszawy”. Moim celem było wyrobienie nowych okularów.

   Firmę Vision Express wybrałam dzięki telewizyjnej reklamie. Konkretny salon w Galerii Handlowej, na ul. Powstańców Śląskich 127, dlatego że znajdował się blisko miejsca zamieszkania.W placówce, uroczym uśmiechem powitała mnie wysoka, szczupła rudowłosa niewiasta, prosząc żebym zaczekała, bo trwa badanie. Po chwili, zajął się mną optykometrysta, niesłusznie wzięty przeze mnie za okulistę. Moja niepełnosprawność i wózek przysporzyły trochę kłopotu w trakcie badania, ale dawno nie poświęcono mi tyle czasu. Pan, który dobierał soczewki bardzo się starał, by rozwikłać „zagadkę” mojego słabego widzenia, szczególnie w oku prawym. Zalecił wizytę u okulisty i zasugerował dwie pary okularów(do czytania i do oglądania tv). Doborem oprawek zajęła się wcześniej poznana kobieta. Dwoiła się i troiła, żeby dobrać mi te właściwe. Jak się przekonałam nie jest to taka prosta sprawa, bo jedne były niedobre, gdyż opierały się na policzkach, inne się wznosiły. Moja „opiekunka” wykazała się nie tylko fachową wiedzą, ale i dużą cierpliwością, gdy wybrzydzałam przy kolejnych pokazywanych oprawkach. Kiedy już zdecydowałam się na te konkretne, dokończyłyśmy formalności papierkowo-finansowe. W przerwach między tymi czynnościami, właścicielka pięknego imienia i Jej dwie sympatyczne koleżanki zabawiały mnie inteligentną i pełną humoru rozmową. Nawet się nie spostrzegłam jak minęło 45 minut. Wyjeżdżałam z salonu bardzo zadowolona i gdyby jeszcze kiedyś zaszła potrzeba zmiany soczewek lub oprawek, to z radością odwiedzę przemiłe Panie, którym dziękując za profesjonalną obsługę, z przyjemnością przyznaję gwiazdki, by świeciły Im na szczęście przez dalsze, długie lata. Używam okularów odebranych z salonu przez moją siostrzenicę, ale przekonałam się, że wizyta u okulisty będzie nieunikniona. Okulary „do bliży” założone by pracować na komputerze, powodują łzawienie oczu i silny ból głowy. Te drugie do oglądania tv, nie pozwalają odczytać drobnych napisów umieszczonych na dole ekranu np. tytułu oglądanej audycji. Najwyraźniej trzeba coś poprawić, a czym jest to „coś” może stwierdzić okulista. Mam zadanie na czerwiec. Czekam na rentę, bo zdecydowałam się na wizytę prywatną, a to trochę kosztuje.

   W realizacji wizyty w Vision Express pomógł mi i tym razem Transport Osób Niepełnosprawnych. Nie udało mi się dostać Piotra i Rafała, ale nowa ekipa - Marcin kierowca i Jego pomocnik(imienia niestety nie zapamiętałam) też okazali się bardzo fajnymi mężczyznami. Z Galerii Bemowo,odebrali mnie jeszcze inni, w ten sposób poznałam 3 duety „chłopców transportowców”. Zastanawiam się, czy w innych dużych miastach, też działa taka pomoc dla osób niepełnosprawnych. Te myśli przyszły mi do głowy, z chwilą, gdy zapragnęłam wpaść do Krakowa, by poznać osobiście Liiviię, do Inowrocławia by uściskać Jotkę czy rodzinnego Wrocławia żeby powspominać licealne czasy z przyjaciółką Grażyną. 

    Kiedy jeszcze chodziłam, wyjeżdżałam do miejsc sanatoryjnych czy wczasowych dzięki rodzicom. Od ponad 30 lat nie ruszałam się z Warszawy i choć wstyd się do tego przyznać, nie znam swojego pięknego kraju.

   W dniu wczorajszym odebrałam gotowy dowód osobisty. Sprawę załatwiłam w kilka minut, a oczekiwanie na powrót do domu, uprzyjemniło mi spotkanie z kobietą, którą dawno pragnęłam poznać. O tym jednak opowiem w następnym poście.   WSZYSTKIM MATKOM W DNIU ICH ŚWIETA - ŻYCZĘ BY BYŁ ON NAJPIĘKNIEJSZY. O 9 rano w stolicy świeciło słońce, ale teraz trochę się zachmurzyło.

środa, 27 kwietnia 2022

WYCIECZKA

 

   Był rok 2020 gdy zorientowałam się, że mój dowód osobisty stracił ważność. Rozpoczęła się pandemia. Na kilka miesięcy odpuściłam sobie starania o wyrobienie nowego. Kiedy powróciłam do próby złożenia wniosku, dowiedziałam się, że urzędnik z Urzędu Dzielnicy może przyjechać do domu. Muszę mieć tylko aktualne zdjęcie i pani z którą rozmawiałam podsunęła mi myśl, żebym fotografa ściągnęła do mieszkania. Sprawa wydała się łatwa, ale żaden z fotografów, do których dzwoniłam, po domach nie jeździł. Myślałam żeby syn zrobił mi zdjęcie swoim telefonem, a później poszedł do zakładu fotograficznego, by tam je wydrukowali.

   Niestety syn zwlekał z jakimikolwiek działaniami, a ja żyłam pod coraz większą presją. Bank upominał się o uaktualnienie danych, żadnej pożyczki online wziąć nie mogłam. Bezproduktywne były także starania o załatwienie innych pilnych spraw. Moje stosunki z synem i innymi członkami rodziny są oględnie mówiąc trudne. Za dwa miesiące kończy się umowa najmu mieszkania, które wynajmuje syn z partnerką i on straszy mnie, że zwali mi się do chałupy, bo jest tu zameldowany. Szczerze mówiąc nie wyobrażam sobie mieszkania razem z nimi, bo 8 miesięcy od września 2011 do kwietnia 2012, były wystarczającą katorgą(dla obu stron, jestem nerwowa, łatwo się irytuję).

   Impulsem do wzięcia spraw w swoje ręce, był artykuł, który przeczytałam na jakimś portalu. Otóż wznowione zostały w tym roku Wiktory. Jednym z laureatów został Marcin Dorociński, mój ulubiony aktor średniego pokolenia. Nie odebrał nagrody osobiście. W jego imieniu zrobiła to Bogumiła Siedlecka-Goślicka z Fundacji Integracja. Zobaczywszy tę drobna kobietkę, zagotowałam się w środku i powiedziałam do siebie "Ona dała radę, a ty nie wyrobisz dowodu”? W środę 20 kwietnia zadzwoniłam do Urzędu Dzielnicy i umówiłam termin złożenia wniosku. Teraz nie trzeba już umawiać terminów przez telefon, wystarczy wejść do urzędu i pobrać numerek. Ja jednak chciałam mieć pewność, że załatwię sprawę w danym dniu, więc po oświadczeniu, że jestem niepełnosprawna i stawię się w urzędzie, bo przed tym muszę zrobić aktualne zdjęcie, bardzo sympatyczny Pan zapisał mnie na 25 kwietnia, godzina 14. W niedzielę otrzymałam sms przypominający. Kiedy miałam już termin wyznaczony zadzwoniłam do fotografa znajdującego się vis a vis ratusza, by dopytać o interesujące mnie szczegóły. Wyjaśniłam, że chodzi o zdjęcie do dowodu, że jestem niepełnosprawną na wózku, więc chcę wiedzieć czy będę mogła u nich zrobić sobie zdjęcie i ile się czeka. Pan odparł „przecież to jest foto express, więc zdjęcie będzie natychmiast”. Dwie ważne sprawy wydawały się uzgodnione, więc należało teraz zadbać o transport. Syn sam sobie by nie poradził ze sprowadzeniem mnie po schodach, które znajdują się między parterem a wyjściem z budynku, więc należało znaleźć firmę, która nie tylko przewiezie.

   Niestety dwie firmy, do których dzwoniłam, gdy dowiadywały się o schodach i konieczności znoszenia/wnoszenia, odmówiły. W tym momencie lekko się podłamałam. Następnego dnia jednak zasiadłam do laptopa i postanowiłam szukać dalej, wychodząc z założenia, że w tak dużym mieście musi być więcej firm zajmujących się przewozem osób niepełnosprawnych. Trafiłam na „ Miejski transport osób niepełnosprawnych”. Na stronie https://wcpr.pl/aktualnosci/-taksowki-dla-osob-z-niepelnosprawnosciami znalazłam telefon do Centrum Pomocy Rodzinie. Po krótkiej rozmowie bardzo sympatyczna pani przyjęła moje zapotrzebowanie i odpowiedź czy będzie mogło być ono zrealizowane dostałam następnego dnia. Kiedy dzwoniłam do wcześniejszych firm, zapytałam w jednej z nich o koszt takiego przewozu, podano mi kwotę około 200 zł. Byłam więc w szoku kiedy okazało się, że w Centrum przejazd w jedną stronę, to 20 zł. Byłam tak szczęśliwa jakbym wygrała milion w Totka. Nie tyle ze względu na niewielkie koszty usługi, co na fakt, że mi nie odmówiono.

    Do poniedziałku żyłam w stresie, bo nie wiedziałam czy jak dowiozą mnie na miejsce i zostawią na chodniku, to sobie poradzę z dotarciem do fotografa, a potem z dojazdem do urzędu. Wszak 5 lat nie wychodziłam z domu, pierwszy raz miałam poruszać się na wózku samodzielnie. Pierwszą przeszkodę napotkałam już we własnym domu, bo nie mogłam włożyć samodzielnie butów. Na szczęście z pomocą przyszła mi siostrzenica, która tego dnia szła do pracy na popołudnie. Panowie z transportu stawili się o czasie, sprawnie znieśli wózek wraz z obciążeniem czyli mną ze schodów i wwieźli mnie do samochodu. Po zabezpieczeniu pasami, ruszyliśmy w pierwszą od wielu lat wycieczkę po mieście. Gdy dotarliśmy na miejsce, kierowca poszedł do fotografa, by sprawdzić, czy dam radę sama wjechać. Okazało się bowiem, że przed wejściem do zakładu jest stopień, a pracownik powiedział kierowcy, że wózkiem do środka nie wjadę. Panowie z przewozu byli gotowi wziąć mnie pod pachy i zaciągnąć na miejsce. Okazało się jednak, że wózek zmieścił się w wejściu, więc wjechaliśmy bez problemu. Fotograf uparł się, żeby mnie z wózka przenieśli na taboret ustawiony w konkretnym miejscu. Nie bez wysiłku udało się mężczyznom posadzić mnie na stołek. Pracownik Foto Expressu wyjął aparat i siedząc naprzeciwko mnie zrobił zdjęcie. Rozmowa z nim wyprowadziła mnie z równowagi. Miałam pretensje, że w rozmowie telefonicznej nie uprzedził o ewentualnych utrudnieniach. Oświadczył, że „owszem przychodzą do niego niepełnosprawni, ale inaczej. Wózki on każe zostawiać na zewnątrz nawet gdy przychodzą matki z dziećmi". Widząc moje poirytowanie, próbował chwycić mnie na lep komplementu, twierdząc, że "zrobi mi ładne zdjęcie i będę zadowolona”. Ja denerwowałam się, bo „chłopaki” z transportu stali na dworze, a zimno było z powodu wiatru. Poza tym wiedziałam, że już powinni być w trasie po następnego klienta. Wydrukowanie zdjęcia nie trwało pewnie długo, choć dla mnie to była wieczność. Kiedy spytałam fotografa czy długo to jeszcze potrwa, odpowiedział pytaniem „wie pani co znaczy express?. To jest taki punkt.” Potem weszli moi „transportowcy” i rozpoczęła się akcja umieszczania mnie w wózku. Na szczęście nie padłam na podłogę jak długa, bo wtedy z nerwów i stresu pewnie posikałabym się. Panowie przewieźli mnie pod urząd, zadbawszy wcześniej by w kołach wózka było więcej powietrza. W urzędzie najpierw zajęła się mną Pani z punktu informacyjnego, numerek okazał się niezbędny. W hali głównej odczekałam 40 minut zanim wyświetlił się mój numer. Trafiłam na bardzo uprzejmą i sympatyczną urzędniczkę. Musiałam wypełnić nowy wniosek, bo ten przyniesiony przeze mnie był na dwóch jednostronnie zadrukowanych kartach, a obowiązywał dwustronnie zadrukowany na jednej kartce. Po sprawdzeniu wniosku pobrano mi odciski, palce wskazujące nie chciały się odcisnąć prawidłowo. Zatwierdzono dopiero odciski palców środkowych. Wyrabianie dowodu nie było takie straszne jak widziałam to oczami wyobraźni. Pani Basia, przyjmująca dokumenty, była bardzo życzliwa i udzieliła mi kilku wskazówek: gdzie mogę kupić wodę do picia, jak postępować w dniu odbioru gotowego dowodu. Wam może wydać się to śmieszne, ale ja po tylu latach siedzenia w czterech ścianach, uczyłam się na nowo zachowań wśród ludzi. Naprawdę czułam się jak jaskiniowiec, który pierwszy raz trafił do cywilizowanego miejsca. Co mnie zaskoczyło? Kiedy wyjeżdżałam z hali głównej by udać się do sklepiku znajdującego się przy wejściu, kilka osób pytało mnie czy nie pomóc. Zastanawiałam się czy ja wyglądam na tym wózku tak nieporadnie jak „siódme dziecko stróża” czy też jest to odruch mijanych przeze mnie ludzi. Moje myśli przerwała wspomniana już Pani z punktu informacyjnego, która osobiście podwiozła mnie do sklepiku. Przyznaję, że pytania panów od przewozu ile ważę, były dla mnie trochę krępujące, bo jasno dawały do zrozumienia, że jestem za ciężka. Kiedy po dwóch godzinach napięcia fizycznego i psychicznego znalazłam się w sklepie, to oprócz wody kupiłam sobie suche wafle i tabliczkę czekolady Nussbeiser. Siedząc w przedsionku urzędu i czekając na przewóz powrotny, posilałam się słodyczami, ku wielkiemu zgorszeniu petentów. Wiem, że nieelegancko jest jeść w urzędach i innych miejscach publicznych, ale stres zaczął odpuszczać, a ja musiałam czymś zająć ręce, by się nie rozryczeć z radości, że dałam radę. Wiem, że załatwienie tak ważnej sprawy nie byłoby możliwe bez pomocy siostrzenicy, Piotra i Rafała z transportu i życzliwych urzędniczek z ratusza, ale najważniejsza dla mnie była świadomość, że muszę odnaleźć odwagę, którą zawsze w sobie miałam gdy chodziłam samodzielnie lub przy chodziku. Pięć lat zamknięcia sprawiło, że bałam się poruszania na wózku na zewnątrz. Syna nie wzięłam ze sobą,bo stał się osobą bardzo, bardzo nerwową. Gdyby był świadkiem zachowania fotografa, mogłoby dojść do konfliktu, a nie chciałam dodatkowego stresu i wstydu. Miałam szczęście, trafiłam na wspaniałych chłopaków, spodobali mi się do tego stopnia, że zamawiając transport do Vision Express by wyrobić nowe okulary(z tym zwlekałam przez lata), zamierzam prosić o tę samą ekipę, choć jest ich podobno 10. Ja wiem czego mogę się po nich spodziewać, a i oni znają już mnie. Będę miała duże poczucie bezpieczeństwa, a to jest dla mnie najważniejsze.

   Zdjęcia obejrzałam dopiero, gdy oczekiwałam w urzędzie. Na fotografii mam minę „kota srającego na puszczy” i nadaje się ona  na list gończy, a nie do dowodu. Nie mogłam już nic na to poradzić. Tłumaczę sobie, że już nikomu nie muszę się podobać, a ponieważ urzędniczka nie zakwestionowała zdjęcia, tylko wkleiła je do wniosku, to znaczy, że jakieś podobieństwo pozostało.

    Długo mnie nie było na blogu, bo nie ukrywam, że wojna na Ukrainie przygnębiła mnie straszliwie i strach, że może być początkiem większego konfliktu, nie opuszcza mnie. Jednocześnie wiem, że co ma być to i tak będzie, a ja mam na to niewielki wpływ. Czas więc wrócić do dotychczasowego życia. Gdy mnie przywieziono z powrotem i znalazłam się w swoim mieszkaniu, obiecałam sobie, że po dniu odpoczynku, odbędę rozmowę z przedstawicielem Wspólnoty Mieszkaniowej, dlaczego „ustrojstwo” jakie zamontowali przy schodach na parterze pozwala po rozłożeniu wjeżdżać wózkami dziecięcymi, a nie także inwalidzkimi. Następnego dnia złapałam się na myśli, że może nie warto o to walczyć, jeżeli przyjdzie mi w najbliższych miesiącach zmienić miejsce zamieszkania. Niestety nie wyobrażam sobie mieszkania z młodymi. Jeżeli i tak mielibyśmy wynajmować mieszkanie, to tym razem oni zamieszkaliby u mnie, a ja wynajęłabym lokal w budynku, gdzie nie byłoby schodów utrudniających wyjazd wózkiem z budynku. Taką mam myśl, co o tym sądzicie? Najchętniej uciekłabym z Warszawy, by syn nie mówił, że opiekuje się mną i nie może ułożyć  sobie życia osobistego. 

     Pozdrawiam wszystkich tych, którzy zastanawiali się co się dzieje, czemu nie ma mnie na blogu. Jestem , żyję i dzięki poniedziałkowej wycieczce, wiem, że jeszcze mogę coś przeżyć i nie jestem skazana na kolejne lata siedzenia w mieszkaniu.