To było moje małe marzenie, poznać osobiście, znaną z sieci Iwonę Kmitę, dziennikarkę i autorkę bloga. Posiadaczkę profilu na Facebooku, miłośniczkę zwierząt, właścicielkę adoptowanej suczki. Od lat obiecywałam Jej, że kiedyś się zobaczymy. Pomysł, że będzie to właśnie teraz, zrodził się w mojej głowie nagle. Zadzwoniłam i zapytałam czy ma czas 25 maja. W tym dniu odbierałam w Urzędzie Dzielnicy nowy dowód osobisty, a czas oczekiwania na powrót do domu, postanowiłam spędzić właśnie z moją imienniczką.
Zamierzałam sprawdzić w internecie, czy w pobliżu urzędu jest jakaś kawiarenka czy bar kawowy, by porozmawiać przy filiżance kawy. Miała to być rozmowa o książkach i literaturze. Iwona od lat przysyłała mi przeczytane przez siebie książki, których różnorodna tematyka wskazywała, że interesuje się wieloma sprawami. Były wśród nich poradniki Katarzyny Miller: „Instrukcja toksycznych ludzi”, „Kup kochance męża kwiaty”(o tej pozycji napisałam post), autobiograficzna opowieść Marii Nurowskiej „Księżyc nad Zakopanem”, biograficzna powieść Anny Kamieńskiej „Simona. Opowieść o niezwyczajnym życiu Simony Kossak”, powieść Bernarda MacLaverty „Przed końcem zimy”.
Jak powiada przysłowie „człowiek planuje, a Pan Bóg kreśli”, w przeddzień spotkania przez własną głupotę zalałam telefon, który przestał działać. Nie spałam z nerwów całą noc, nad ranem ściągnęłam syna, by jechał do "Leclerc'a" kupić nowy telefon, bo nie chciałam być bez możliwości kontaktu z kimkolwiek. Przygoda z telefonem sprawiła, że nie ustaliłam lepszego miejsca spotkania. Iwonka odnalazła mnie w holu urzędu i po serdecznym uściskaniu się, siadłyśmy naprzeciw siebie. Na pierwszy rzut oka było widać, że bardzo się różnimy. Ona wysoka, szczupła, z nienaganną fryzurą. Emanowała spokojem, opanowaniem i życzliwością skrytą w spojrzeniu. Ja gruba, z rozwianym włosem, rozbieganym wzrokiem i zbyt głośno mówiąca. Już na wstępie poczułam się nieswojo, bo Iwona obdarowała mnie dwoma książkami i świecą zapachową. Zrobiło mi się głupio, że nie pomyślałam o jakimś drobiazgu dla Niej, by uczcić nie tylko spotkanie ale i imieniny, które obie obchodziłyśmy dwa dni wcześniej. Zagajając rozmowę, zapytała mnie o relacje z synem. No i zamiast o literaturze gadałam tylko o tym. Miała być miła konwersacja, był mój monolog. Opamiętałam się, gdy podszedł do nas mężczyzna z Transportu, by odwieźć mnie do domu. Niepostrzeżenie minęła najprzyjemniejsza od lat godzina, a ja kończyłam spotkanie z przeświadczeniem, że osiągnęłam cel, spotkałam się z przemiłą osobą, ale nie spełniłam marzenia. Wszystko było nie tak, jak to sobie wyobrażałam, układając w głowie przebieg tego wydarzenia. Wtedy nie było rozmowy o literaturze, to przynajmniej teraz powiem jakie książki trafiły w moje ręce.
Urodzony w 1974 roku francuski pisarz Guillaume Musso, to autor 15 bestsellerów. Przyglądając się wykazowi jego dzieł, można stwierdzić, że począwszy od roku 2001, kiedy to debiutował powieścią „Skidamarink”, co roku wydawał przynajmniej jedną książkę. Ja dostałam „Zjazd absolwentów” z 2019 roku. Kiedy zakończę czytanie tych książek, to pewnie coś jeszcze o nich napiszę. A może są wśród Was tacy, którzy już je znają(nie liczę oczywiście osoby obdarowującej mnie nimi)? Chętnie poznam Wasze zdanie na ich temat.
Natomiast mogę stwierdzić jedno z całą pewnością, że albo Iwona Kmita śledzi uważnie rynek wydawniczy i wychwytuje bezbłędnie nowości, albo po prostu ma dar wynajdywania bardzo ciekawej literatury. Nie ukrywam, że nie zawsze jest to łatwa w odbiorze lektura. Pierwsze strony „Łowcy autografów” nie zachwyciły mnie. A gdy czytałam życiorys G.Musso, to skojarzył mi się serial bardzo popularny w polskiej tv „Castle” , w którym czołową postacią jest popularny pisarz. Nawet można dopatrzeć się pewnego podobieństwa aktora grającego Castlea do G. Musso.
Nathan Fillion odtwórca roli Castle'a |
Czy jeszcze kiedyś spotkam się z Iwoną, czas pokaże. Pomimo, że spotkanie nie przebiegło tak jak tego chciałam, to rozbudziło mój apetyt na poznanie osobiście innych ludzi znanych w sieci dzięki blogowaniu.Rozpocznę od tych mieszkajacych
Rozkręcasz się !! :o) Cudna jest to nowina...;o)
OdpowiedzUsuńPrzypuszczam, że nabrałabym tempa gdyby nie te schody. Ostatnio poprosiłam Panów z Transportu, by zademonstrowali mi działanie platformy. Położyli ją na schodach, ale nie wiedzieliśmy jak ją rozsunąć. Wszyscy, z którymi rozmawiałam na temat tego udogodnienia, zgodnie stwierdzą, że sama nie byłabym w stanie po niej zjechać, nawet gdybym umiała rozłożyć. Podobno pochylenie jest zbyt duże. Chyba będę musiała polegać na moich "tragarzach", chociaż za każdym razem czuję się nieswojo, gdy mnie znoszą.Dziękuję za komentasz i doping do dalszego działania. Uściski.
UsuńJa też mam skłonność do monologów, ale teraz lojalnie o tym uprzedzam
OdpowiedzUsuńUwielbiam Twoje teksty, często zabarwione humorem. Ale przede wszystkim ogromnie Cię szanuję za starania o Rodzinę. Też będe musiała uprzedzać swoich znajomych, żeby mi przerywali, gdy nie pozwolę im dojśc do głosu. Pozdrawiam serdecznie.
UsuńDwie Iwony
OdpowiedzUsuńW sieci poznane
Chociaż się różnią
Jednakowo są lubiane!
Bojo, Bojo gdybyś nie był żonaty,
Usuńto posłałabym do Ciebie swaty.
Lub mnie dalej odrobinę,
będę miała szczęśliwą minę.
Boję w sieci znam jednego
UsuńAle za to... niepowtarzalnego!
Myślę, że obie wiele wyniosłyście z tego spotkania, a dla Ciebie to była próba generalna przed kolejnymi:-)
OdpowiedzUsuńjotka
Mam nadzieję, że nie zraziłam Iwony do siebie tak bardzo, że bedzie mnie unikała. Oby te następne były. Pozdrawiam.
UsuńZraziłaś? Co za podejrzenia - cieszyłam się ze spotkania tak samo jak ty.
UsuńDziękuję za miłe słowa, mam nadzieję, że jeszcze będzie okazja na kolejne spotkanie i może wtedy dojdziesz do głosu, bo za tym pierwszym razem nie bardzo Ci na to pozwoliłam. Uściski
UsuńTeż miałam tę przyjemność osobistego kontaktu z Iwoną.
OdpowiedzUsuńDobrze, że się zdecydowałaś na to spotkanie.
Serdeczności;)
Ty wyjechałaś za daleko, do Berlina raczej mnie nie poniesie. gdybyś jednak kiedyś zawitała do stolicy, to chętnie Cię poznam. Ukłony i dziękuję za komentarz.
UsuńAle miła notka! Bardzo się cieszę, że wychodzisz do ludzi; lato i pogoda sprzyja kontaktom w kawiarenkach na wolnym powietrzu i w parkach. Ciekawa jestem, kto będzie następny do spotkania.
OdpowiedzUsuńCzytałam chyba dwie lub trzy książki Musso, pożyczyła mi je córka, oddałam po przeczytaniu i nie pamiętam tytułów.
Następną osobą do spotkania będzie ten, kto wyrazi taką chęć. Ja też rzadko pamiętam tytuły przeczytanych książek, chyba że nadal stoją na pólce i mogę po nie sięgnąć. Ciekawi mnie jednak, co sądzisz o pisarstwie Musso, tak ogólnie. Uściski. Dziś w Warszawie dośc pochmurnie, ale może się wypogodzi.
UsuńNie kumam fascynacji, ale spoko, cieszę się, że miałaś trochę radości. :) Najważniejsze, że odważnie wychodzisz i spełniasz swoje marzenia! To jest super!
OdpowiedzUsuńGdy byłam w Twoim wieku fascynowały mnie randki, a dziś po 5 latach siedzenia samotnie w domu cieszą mnie spotkania z ludźmi. Pozdrawiam.
UsuńRandki fascynowały mnie jak miałam naście lat. :) Spotkania z ludźmi owszem, ale nie są moimi idolami. :)
UsuńJa zaczęłam randkować w wieku lat 20-tu i dlatego zrobiłam odwołanie do Twojej młodości. Każdy ma takich idoli, jacy mu odpowiadają. Powodzenia.
UsuńJestem przed czterdziestką, kochana. ;)
UsuńZ tego co pamiętam z biografii, czytanej przy okazji recenzji Twojej książki jesteś trochę młodsza od mojego 38 letniego syna. Ukłony.
UsuńKiedy moja Przyjaciółka z antypodów odwiedza mnie w Polsce raz na kilka lat, też sobie przygotowuję taki scenariusz spotkania i to w najdrobniejszych szczegółach, a potem wszystko idzie nie tak. Aż strach się bać :)
OdpowiedzUsuńFajnie, że udało Wam się spotkać. Teraz już tylko trzeba iść za ciosem :)
Wyciągnęłam wnioski i mam nadzieję, że następne spotkania będą miłe, ale nie tak przeze mnie zdominowane. Ukłony.
UsuńRozkręcaj się, rozkręcaj! Podoba mi się to, co napisałaś. Autorzy, o których piszesz, to zacni pisarze.
OdpowiedzUsuńTwierdzisz, że wspomniani pisarze są zacni, czyli poznałaś ich tworczość. Ciekawa jestem kto bardziej przypadł Ci do gustu. Uściski.
UsuńJak miło. Najlepsze scenariusze pisze samo życie więc nie należy przywiązywać się do tych swoich wymyślonych. Powodzenia w następnych spotkaniach:)
OdpowiedzUsuń"Pierwsze koty za płoty", wierzę że przy następnych spotkaniach będzie lepiej. Być może kiedyś spotkamy się w Krakowie. Ukłony.
UsuńPiękne spotkanie , sama miałam przyjemność przy okazji pobytu w Warszawie , kilka razy spotkać się z Iwonką. Pozdrawiam Was obie.
OdpowiedzUsuńZa pozdrowienia dziękuję. Przekażę je Iwonie, gdy nadarzy się okazja. Udanego czerwca życzę.
UsuńI ja Cię pozdrawiam Gabrysiu i gratuluję sukcesów zawodowych. Zarówno w pisaniu, jak i szydełkowaniu :) Iwonko, wybacz, że pozdrawiam Gabrysię na Twoim blogu :(
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPóźno bo późno, ale i ja trafiłam na ten wpis. Szczerze mówiąc/pisząc, obawiałam się, że odwołasz spotkanie, bo tak się nam zdarzało. Ale nie! Szkoda, że pogoda była taka sobie, bo może poszukałybyśmy w okolicy kawiarenki. Wszystko przed nami, mam nadzieję.
OdpowiedzUsuńMiło mi, że choć na chwilę wróciłaś do blogosfery, by zamieścić komentarz i pozdrowienia dla innych blogerów. Poniżej w komentarzu pozdrawia Cię rownież Lena Sadowska, więc jak widzisz, jest to uznana praktyka i nie ma za co przepraszać. Następnym razem, bo rozumiem, że on będzie, nie tylko znajdziemy kawiarenkę, ale zarezerwujemy sobie więcej czasu. Tym razem miałyśmy godzinę i szukanie miejsca zabrałoby większość tego spotkania. Do miłego usłyszenia lub zobaczenia. Uściski.
UsuńWitaj, Iwono.
OdpowiedzUsuńNie wątpiłam ani przez chwilę, że to musiało być przemiłe spotkanie, bo Iwona Kmita dała się poznać w sieci jako wyjątkowo sympatyczna osoba:)
Cieszę się, że o tym napisałaś, ponieważ wielokrotnie zastanawiałam się, co u naszej blogowej "koleżanki" słychać. To fajnie, że ma się dobrze.
A równie miło czyta się, że Twoje życie towarzyskie rozkwita:)
Pozdrawiam Cię, i proszę, byś przy okazji pozdrowiła też ode mnie swoją imienniczkę:)
Pozdrowienia oczywiście przekażę, choć być może przeczyta je także sama, bo zareagowała na post i zamieściła komentarze. Pochwaliłam się Iwonie prezentem od Ciebie i pytała mnie, czy wiem, gdzie można zdobyć Twoje tomiki wierszy. Jak widzisz, Ona także ma Cię w swojej pamięci. Dziekuję za miłe słowa i pozdrawiam serdecznie.
UsuńDzień dobry.
OdpowiedzUsuńDobrze czytać takie informacje o spotkaniu z miłą osobą. :)
Co do planów to zwykle tak właśnie jest, coś sobie wymyślamy, a rzeczywistość pokazuje swoje drogi i ocenę naszych zamierzeń. Nie mniej najważniejsze jest samo spotkanie, że jednak doszło do skutku.
Jeśli tylko będziesz miała chęć i transport to ja mogę się spotkać z Tobą w okolicy koniec czerwca, początek lipca. Bo chyba nie dzieli nas wielka odległość? Poza tym też ja mogę podjechać we wskazane miejsce. :)
Pozdrawiam!
https://mozaikarzeczywistosci.blogspot.com
Szczerze mówiąc byłam ciekawa, czy zamieścisz komentarz, a w nim propozycję spotkania, bo po cichu na to liczyłam. Oczywiście, że jestem bardzo chętna. Jeżeli za pomocą maila ustalimy konkretny dzień, godzinę i miejsce, to ja zamówię transport i będziemy mogli się zobaczyć. Pozdrawiam.
UsuńMyślę, że w taki sposób się najlepiej umówimy na dzień i godzinę oraz miejsce. :) Bo mój telefon czasem lubi robić dziwne rzeczy i np. nie łączy połączeń przychodzących.
UsuńPozdrawiam!
Podaję swój mail: pietowskipiotr@gmail.com
UsuńZapisałam adres i dam znać. Pozdrawiam.
UsuńKsiążka na pewno daje pewne wyobrażenie o tym jak wygląda sztuka dezinformacji dziś. Jednak praktyka jest dużo bardziej zagmatwana. Wszystko zależy od nas, jeśli będziemy powielać fake newsy bez sprawdzania, to będziemy tańczyć jak nam zagrają wielcy politycy. Tylko co dla nas będzie z tego?
UsuńPozdrawiam!
https://mozaikarzeczywistosci.blogspot.com
Są sanatoria, które nadal mają dużo wspólnego z PRL. Ich stan woła o pomstę do nieba i wszędzie, gdzie się da. I na to NFZ pieniędzy nie ma. Eh.
UsuńSiatkówki nie śledzę ostatnio. Obejrzałem mecz Polska-Niemcy w koszykówce, przegrany. Stawka wysoka, bo gra w Mistrzostwach Świata. Nie wiem jak spisali się Polacy wcześniej i jakie miejsce mają. Nie mniej ciekawie się oglądało, niektórzy zawodnicy na poziomie ligi NBA prawie.
Czyli krótko mówiąc rodzinna lipa nieco. Meh.
Moje wakacje jakoś się specjalnie nie różnią od innych dni. Może jak w końcu znajdę pracę to będzie do odróżnienia (wolne od pracy i na odwrót). :)
Pozdrawiam!
https://mozaikarzeczywistosci.blogspot.com
Ligę Narodów obejrzałam. Moje typowania prawie się sprawdziły. W walce o III miejsce zamiast Polski dałam Iran, bo moim zdaniem świetnie grali. Rodzinnie rzeczywiście lipa,próbuję przeżyć i do końca nie zwariować. Od września zamierzam powrócić do planu spotykania się z warszawskimi blogerami. Dam znać kiedy mogłabym zaproponować spotkanie, a dziś ściskam serdecznie, dziękując za komentarz.
UsuńOstatnio skupiałem się na występach kolarzy, wcześniej na lekkiej atletyce. Teraz w sporcie dzieje się sporo, tylko problemem jest, że nie zawsze da się to wyśledzić np. w programie TV.
UsuńO kurczaki w takim razie, jeśli lipa rodzinnie jest.
Książka o działaniach nad Europą francuskich samolotów według mnie dość ciekawa. Nie mniej dla większych niż ja pasjonatów może być lekturą jeszcze ciekawszą niż dla mnie. Tak czy siak mogę polecić.
Trochę nowych osób się pojawiło u mnie, to fakt.
Pozdrawiam!
https://mozaikarzeczywistosci.blogspot.com
Witaj Iwonko
OdpowiedzUsuńA tych pozycji Guillaume Musso nie znam, a bardzo go lubię. Musze po nie sięgnąć.
Wykonałaś niezła pracę z tym kalendarzem. Nie wymieniłaś też wszystkich imion:))))
Ale kalendarz kalendarzowi nie jest równy. Zwłaszcza ten współczesny internetowy z tym sprzed kilkudziesięciu lat, a którym ja się posługuję. Dużo się nie zgadza, nawet z moim imieniem.
Pozdrawiam serdecznie
Od czasu gdy jeżdżę na wózku nie posługuję się kalendarzem papierowym. Na podstawie informacji z Google wymieniłam podane imiona żeńskie. Rozumiem, że nie odgadłam Twego prawdziwego imienia, trudno. Ismena też pięknie brzmi.Dziękuję za odwiedziny i komentarz. Uściski.
UsuńIwonko, cieszę się że imię Ismena Ci się podoba. Dziękuję, że jesteś, czasem dobre słowo na moich zielonych stronkach zostawisz. Wówczas wiem, co u Ciebie. Zawsze czekam na Ciebie tutaj i oczywiście u siebie. Pozdrawiam ciszą przed upałami. Nie daj się im
UsuńPuk puk..... Mam nadzieję, że wszystko u Ciebie w porządku. Tylko po prostu nie masz czasu na wirtualne wędrówki. Czekam na Ciebie Iwonko
UsuńCzas na spotkania z sieciowymi znajomymi jest, ale nastroju brakuje, od czasu gdy syn po 10 latach znów ze mną zamieszkał. Konflikt pokoleń dał znać o sobie i nie bardzo potrafię się w tym odnaleźć, tym bardziej, że druga strona nie wykazuje chęci do wspólpracy. Pamiętam o Tobie i innych znajomych i wkrótce dam tego dowód. Uściski.
UsuńDziękuję
UsuńPozdrawiam końcówką sierpnia
Stokrotka już mnie zaprosiła do konkursu, ale nie skorzystam. Dziękuję jednak za docenienie mojego pisania.
Usuńa o Simonie pisałam
https://szimena.blogspot.com/2019/05/opowiesc-nie-tylko-o-puszczy.html
I ja znam osobiście Iwonkę Kmitę. Jest ona niesamowicie sympatyczną i miłą osobą. Spotkałyśmy się dwa razy na Starym Mieście. Obiecujemy sobie spotkać się kiedyś w Łazienkach..... ale czas okropnie szybko leci i jakoś nam nie wychodzi...
OdpowiedzUsuńA co powiesz na spotkanie ze mną w Łazienkach Królewskich - dałabyś radę załatwić tam sobie transport?
Chyba czytasz mi w myślach, bo odnośnie Ciebie, też rozważałam Łazienki. Nie wiem tylko jaki punkt orientacyjny mogłybyśmy wybrać by się odnaleźć. Na szczęście mam do Ciebie telefon i w każdej chwili możemy szczegóły ustalić tą drogą. Pozdrawiam serdecznie.
UsuńCieszę się, że udało Ci się spotkać z Iwoną (która tu i ówdzie w sieci już mignęła mi przed oczami). Na pocieszenie z własnego doświadczenia powiem Ci, że marzenia bardzo rzadko spełniają się DOKŁADNIE tak, jak tego oczekujemy - niektóre moje spełnione marzenia są tego najlepszym przykładem :D Niemniej marzenia spełniają się ZAWSZE! Dlatego warto marzyć!
OdpowiedzUsuńO polecanych przez Ciebie książkach/autorach do tej pory nie miałem pojęcia, więc dziękuję :)
Zapraszam Cię do siebie, gdyż mam dla Ciebie (między innymi) niespodziankę: https://zyciecelta.wordpress.com/2022/06/10/wyspiarskie-i-nie-tylko-perelki-czesc-1/
Witaj na blogu. Bez względu na to w jakim stopniu spełniają się komuś marzenia, warto je mieć, bo wzbogacają naszą codzienność. Za zaproszenie na bloga dziękuję, kiedyś wpadnę nawet gdybyś nie mial niespodzianki. Do miłego zobaczenia.
UsuńDroga Iwonko,
OdpowiedzUsuńto już Stachura chyba mówił, ale inni też, że spotkanie z drugim to najlepsze co może być...
Te Łazienki Stokrotki to świetny pomysł! Wy siedzicie na ławce i podziwiacie np. pomnik Chopina, a tu z tyłu wyskakuje jak królik z kapelusza, kto? he, he!
Ja!!!
Bardzo dziękuję za ciepłe słowa o moich aforyzmach!
Mocne uściski i buziaczki
Ewa z Bajkowa
Bardzo chciałabym żebyś się z nami spotkała. Od chwili przeczytania maila z życzeniami imieninowymi zbieram się, żeby do Ciebie napisać, ale chcieć i móc trochę się rozjeżdżaja. O Twojej twórczości, nie tylko aforystycznej moge pisać tylko w superlatywach. Buziaki.
UsuńTo musiało być niezwykłe spotkanie i z tego co czytam, jesteś z niego zadowolona, a to jest najważniejsze. Żałuję, że mieszkam tak daleko od Warszawy, bo chętnie bym się z Tobą spotkała. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNasze spotkanie nie jest takie niemożliwe. Obiecałam przyjaciółce z Chorzowa, że jak zdrowie pozwoli, to ją odwiedzę, może wtedy byłoby bliżej i do Ciebie. Dziekuję za wizyte i komentarz. Pozdrawiam.
UsuńBardzo się cieszę, że wyjeżdżasz z domu, szukasz znajomych, by rozmawiać z żywymi, a nie tylko na blogach. Pogodna i życzliwa z Ciebie dziewczyna, dlatego mam nadzieję, że wszędzie będziesz przyjmowana z radością. Zapraszam do siebie, gdy będziesz w Krakowie.
OdpowiedzUsuńZasyłam moc serdeczności
Czytam wszystkie Twoje posty, ale brak mi pomysłu na komentarz. W czerwcu przeglądałam ogłoszenia o wynajmie mieszkań. W lipcu próbowałam przeżyć powrót młodych do mojego mieszkania. Teraz planuję powrót do sieci, bo tylko ten rodzaj aktywności pozwala mi zachować psychiczny komfort. Dziękuję za zyczliwy komentarz i jeżeli będę w Krakowie, chętnie spotkam się z blogerami w tym pieknym mieście mieszkającymi. Udanego sierpnia życzę i serdecznie pozdrawiam.
UsuńKlik dobry:)
OdpowiedzUsuńŻyczę jeszcze wielu wspaniałych spotkań i serdecznie pozdrawiam.
Spotkania zeszły na dalszy plan, bo skupiłam się na szukaniu mieszkania i staram się przeżyć chaos jaki powstał wraz z pojawieniem się syna w moim mieszkaniu. Dziekuję za komentarz i serdecznie pozdrawiam.
UsuńTo musiało być bardzo udane spotkanie :)
OdpowiedzUsuńWitam na blogu. Spotkanie było udane i mam nadzieje, że zapoczątkowało następne, po wakacjach. Pozdrawiam i dziękuje za komentarz.
UsuńWitaj, Iwono.
OdpowiedzUsuńZajrzyj, proszę na maila:)
Pozdrawiam:)
Za rady zawarte w mailu bardzo dziękuję. Staram się przetrwać burzliwy okres, ponownego pojawienia się w moim domu syna. Mam nadzieję, że wakacje upływają Ci przyjemnie, czego życzę z całego serca. Uściski.
UsuńTakie spotkania zawsze są wyjątkowe <3. Sama też kiedy tylko mam okazję chcę poznawać na żywo osoby znane mi z sieci. Nie idzie zawsze wszystkiego zaplanować to prawda. Ostatnie moje takie spotkanie było z kolegą, któremu też dzień przed zalał się telefon. Na szczęście się odnaleźliśmy i spędziliśmy miło czas rozmawiając na początku o literaturze, a później i na inne tematy. Do Warszawy mam kawałek, ale jeśli tam zawitam i będziesz miała ochotę na małe spotkanie, to zawsze jestem chętna :)
OdpowiedzUsuńBlogowanie w sieci jest szansą na nawiążywanie nowych znajomości, ale spotkania twarzą w twarz są najlepsze. Propozycja spotkania w czasie Twojej wizyty w Warszawie jest przemiła i z chęcią ja przyjmuję, ale musiałąbym wiedzieć o Twoim przyjeźdźie nieco wcześniej, bo zamówienie transportu trochę trwa. Pozdrawiam serdecznie i życzę udanego letniego miesiąca.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJa swojego Czarodzieja poznałam na blogu jeszcze w mieście+ . I kiedyś on będąc w moich rejonach zaproponował kawę i tak się zacząć piękna przyjaźń
OdpowiedzUsuńAle czasem mam ochotę poznać kogoś w realu z bloga choćby porozmawiać przez telefon czy napisać smsa. Czy się uda nie wiem ale trzeba marzyć
Tobie tak wiele rzeczy się udaje, że pragnienie poznania kogoś znanego z sieci, też może się udać. Ja uwielbiam rozmawiać przez telefon z blogerami, których w realu jeszcze nie poznałam, ale nawiązaliśmy kontakt mailowy,smsowy czy telefoniczny. Dziękuję za komentarz i pozdrawiam serdecznie.
UsuńIwonko, czas na kolejną notkę, ja czekam i myślę, ze wielu komentatorów również.Nie zapominaj, że masz tu przyjaciół.
OdpowiedzUsuńWiem, że mam przyjaciół na blogu, ale muszę unormować sprawy rodzinne. Dziękuję za wsparcie moralne. Uściski.
Usuń