środa, 17 czerwca 2020

ANNA WCIĄŻ MIESZKA TU




Jedno z moich ulubionych zdjęć

     To już 40 lat minęło od Jej śmierci, a jednak tak długo jak będą żyli Ci,którzy ją znali i Ci ,którzy słuchają piosenek Anny Szmeterling-Kukulskiej występującej pod pseudonimem Anna Jantar, tak długo Ona będzie tu mieszkała. W naszej pamięci, w naszych sercach.
Na swoim pierwszym blogu prowadzonym od 2009 do 2013 roku na „Blogomanii” poświęciłam tej piosenkarce notkę. Była i pozostała moją ulubioną wokalistką.
   Któregoś dnia weszłam na You Tuba i przez przypadek trafiłam na „Niedziela z Anną Jantar”.https://www.youtube.com/watch?v=cNyLaU10Uvs. Program wyemitowany 14 marca 2020 roku na TV Kultura bardzo mnie zainteresował. Piosenkarkę wspominali:Natalia Kukulska(córka), Halina Frąckowiak(przyjaciółka artystki), Maria Szabłowska(dziennikarka muzyczna), ks.prof. Andrzej Witko(autor książki „Anna Jantar”), Bogdan Zep(menadżer), Janusz Weiss(konferansjer), Agnieszka Szydłowska(prowadząca). Program bardzo ciekawy, zawierający wspomnienia zgromadzonych osób, był ilustrowany klipami piosenek. Po obejrzeniu programu zaczęłam poszukiwać dodatkowych materiałów i trafiłam na program wspomnieniowy, nakręcony przez Krzysztofa Szewczyka w Katowicach w roku 1981.https://www.youtube.com/watch?v=_-H-fwoX948
   
   Na początku swojej piosenkarskiej drogi występowała pod nazwiskiem rodowym. Najpierw śpiewała z zespołami „Szafiry i „Bardowie”, by w roku 1969 rozpocząć współpracę z „.Wagantami”. W roku 1972 otrzymała od Ministra Kultury i Sztuki uprawnienia do wykonywania zawodu piosenkarki i pod przyjętym pseudonimem „Anna Jantar”, rozpoczęła karierę solową.Uczestniczyła w wielu programach telewizyjnych, ale jak sama przyznała, nie za bardzo lubiła występy w telewizji, bo tam zazwyczaj śpiewa się z playbacku.

   W jednym z wywiadów przyznała, że uwielbia festiwale i miała ich w swym dorobku wiele, zarówno zagranicznych (Węgry, Irlandia-nagroda za interpretację piosenki jugosłowiańskiej,Niemcy, Finlandia-drugie miejsce za interpretację piosenki „Tylko mnie poproś do tańca”) jak i krajowych. Zagraniczne wyjazdy odbywała do : Austrii, Bułgarii, Kanady, NRD, USA, ZSRR, Szwecji, Włoch i na Węgry.
Na jednym z opolskich festiwali wykonywała piosenkę
"Tyle słońca w całym mieście"
   
   Z polskich należy wspomnieć o Festiwalu Piosenki i Piosenkarzy Studenckich w Krakowie. Wykonała tam dwie mniej znane piosenki: "A lipiec grał" i "W płaszczu z mżawki i zadumy"(kompozycja Anny i jej brata).Piosenkę "Łąka kwiatów"zaprezentowała na Festiwalu Artystycznym Młodzieży Akademickiej "FAMA" w Świnoujściu(1969).Wszystkie polskie festiwale gościły Ją na swych scenach. Festiwal Polskiej Piosenki w Opolu , to takie przeboje jak: „Szła noc”,”Najtrudniejszy pierwszy krok”,„Nocne myśli”. Otrzymała nagrodę publiczności w roku 1974 za piosenkę „Tyle słońca w całym mieście”. Inne piosenki: „Tak wiele jest radości”, „Staruszek świat”, „Dzień bez happy endu”, „Za każdy uśmiech twój”, „Nie chcę z tobą być” i „Może szukam tak jak ty” ,które były hitami w latach 1975-76. Potem jeszcze były utwory „Nie wierz mi , nie ufaj mi” i „Nic nie może wiecznie trwać”. Ten ostatni nagrany z „Budką Suflera” był zapowiedzią artystycznych poszukiwań i rozszerzenia repertuaru.
  
   Występowała także na Festiwalu w Sopocie, gdzie wręczono jej „Złota płytę” za longplay „Tyle słońca w całym mieście”.Po raz drugi tę nagrodę dostała za longplay „Za każdy uśmiech twój”.
   W latach 1977 i 1978 śpiewała na Festiwalu Piosenki Radzieckiej w Zielonej Górze, gdzie wykonała: „Rosyjskie pierniki”, „Radość najpiękniejszych lat” i „Zawsze gdzieś czeka ktoś”. Była też obecna na Festiwalu Piosenki Żołnierskiej w Kołobrzegu-z utworami „Nie żałujcie serca dziewczyny”, "Żołnierski los".
Dwukrotnie została uznana za najlepszą piosenkarkę roku, a jej piosenki "Mój tylko mój" i "Nic nie może wiecznie trwać" były piosenkami roku. Zapytana o swoje ulubione utwory, odparła że to zależy od chwili i nastroju, raz może to być "Biały wiersz od ciebie", a kiedy indziej "Kto powie nam, co to jest miłość"

   Ulubionymi wykonawcami byli: Roberta Flack "Jessy",Jose Feliciano "Przeznaczenie",Paul Anka "Diana" i Telly Savalas "Some Brocken Hearts Never Mend.Jej ukochanym kompozytorem był Burt Bacharach, na  dowód czego zanuciła fragment "Deszczowej piosenki".

   Wystąpiła w filmie „Milion za Laurę” w reżyserii Hieronima Przybyła, gdzie zaśpiewała piosenkę „Czujna straż”. W filmie „Brunet wieczorową porą” wykonała „Cygańską jesień” i „Zostałeś sam”. Grając i śpiewając w filmie, spełniła poniekąd swoje marzenie o aktorstwie, bowiem na studia nie została przyjęta z powodu braku punktów za pochodzenie.
   
   Muzycy tworzyli dla Niej i z myślą o Niej utwory: Halina Frąckowiak „Anna już tu nie mieszka”, Budka Suflera „Słońca jakby mniej”, Krzysztof Krawczyk „To co dał nam świat” i „Lot nr 205”, Papa Dance „Ocean wspomnień”, Natalia Kukulska „Dłoń” i „Po tamtej stronie”.
    Napisano Jej 3 biografie:
   Mariola Pryzwan „Słońca jakby mniej”(wydanie poszerzone z 2014 „Bursztynowa dziewczyna. Anna Jantar we wspomnieniach.” (1994, 2000,2014). Ks.prof.Andrzej Witko "Anna Jantar". 2008(wyd.2 2012).
Marcin Wilk „Tyle słońca. Anna Jantar. Biografia” 2015
   

   Jej córka Natalia Kukulska od 2012 organizuje koncert "Życia mała garść", w którym różni wykonawcy śpiewają przeboje Anny Jantar i Jej męża Jarosława Kukulskiego. Posiada swoją gwiazdę w opolskiej Alei Gwiazd. Debiutantom na Krajowym Festiwalu Polskiej Piosenki przyznaje się nagrodę im. Anny Jantar. Miłośnicy Jej talentu organizują Festiwale Piosenki(we Wrześni-2004-2006, w Bydgoszczy 2005-2007 "Pejzaż bez ciebie"). W roku 1983 założono w Warszawie Klub Muzyczny "Bursztyn". Jest patronką szkół i ulic.


  Kiedy uczyłam się i nie zarabiałam, nie było mnie stać na płyty ulubienicy. Z chwilą gdy rodzice kupili nam szpulowy magnetofon "Grundig", próbowałam nagrywać Jej piosenki nadawane w polskim radio. Czasami było to "Lato z radiem", ale najczęściej niedzielny "Koncert życzeń". Po rozpoczęciu pracy nabyłam 3 kasety z największymi przebojami i jedną, na której Jej piosenki śpiewali inni wykonawcy. Gdy zaczęłam korzystać z internetu, próbowałam spisać wszystkie piosenki Anny Jantar, wykorzystując filmiki z YT. Oglądając wspomniane na początku programy, przekonałam się, jak wielu utworów jest mi nieznanych. Wikipedia mówi o 160 utworach różnych kompozytorów i autorów tekstów,ale na tekstowo.pl wyszczególniono 148, w  tym 14 w języku angielskim lub niemieckim. Zrobiło mi się przykro, kiedy okazało się, że 70 tytułów nic mi nie mówi. Pomyślałam, że kiepska ze mnie fanka, jednak z drugiej strony będę mogła w najbliższym czasie wysłuchać tego, co jest mi nieznane. Za każdym razem gdy słucham piosenek Anny poprawia mi się nastrój. Te skoczne, wesołe wywołują uśmiech, a te liryczne nastrojowe potrafią sprawić, że łezka w oku się zakręci. Z tych ponad 70 znanych mi przebojów lubię wszystkie, chociaż oczywiście są te bardziej lubiane i te mniej. Bardzo podobają mi się teksty piosenek: "Ktoś między nami"-wykonywała ją ze Zbigniewem Hołdysem, "Pozwolił nam los", przy której partnerował Bogusław Mec oraz "Biały wiersz od Ciebie.  Są to przykłady tekstów lirycznych, poetyckich,wzruszających.


Byłaś mym pragnieniem 
Stałaś się cierpieniem 
Wszystko jest tak proste
Tak powinno zostać
Słowa niepotrzebne
Im też smutno pewnie
piosenki „Pozwolił nam los”
Tylko ciebie mam
To miło że tak jest
Ktoś nie mógł być już sam
Do swego celu biegł
Nie rozstaniemy się
To najpiękniejsza z prawd
Więc uwierz sercu gdy ci daje znak 


                 ***
Jeszcze raz pozwolił los
Dwojgu ludziom spotkać się
Łaskawy los to prawo dał
Znaleźć się zrozumieć się
Miał sto innych dla nas szans
Lecz dał największą ufał nam
Łaskawy los szczęśliwy los

                     ***
Piszesz list,krótki list
 Z tak wielu różnych miejsc.
Czytam go wiele dni
Jak najcudowniejszy wiersz
Od Ciebie.
Biały wiersz, lekki wiersz, 
Niewielki bukiet słów,
Kryształ białych serc-
Gdy przyciskam do mych ust-
Topnieje.
                     ***

Czy nosiła włosy długie czy krótkie, zawsze była olśniewająca






  Podobno jej ulubionym kolorem był zielony, ale ja uwielbiałam Ją w bieli. Oglądając na Google Grafika zdjęcia, można uznać, że lubiła także różne kapelusze. Dbała o swój sceniczny wizerunek, czy występowała w czarnym spodniumie, prążkowanym męskim garniturze czy w zwiewnych sukienkach, zawsze wyglądała pięknie. Zachwycała nie tylko urodą i silnym głosem, ale także wysoką kulturą osobistą i elegancją.


   Jedna z najpopularniejszych wykonawczyń lat 70 XX wieku, ale Jej piosenki wzruszają kolejne pokolenia. Była pełna życia, radości i obdarzała słuchaczy pięknym uśmiechem.  Zginęła w katastrofie lotniczej 14 marca 1980 roku, wracając z trasy koncertowej w Stanach Zjednoczonych. W moim życiu była obecna od pierwszej piosenki „Co ja w tobie widziałam”, którą śpiewałam często swojemu przyjacielowi z podstawówki Mirkowi O, gdy swoim sarkazmem mnie denerwował. Każdemu facetowi, ważnemu w jakimś stopniu dla mnie, wynajdywałam piosenkę z Jej repertuaru. Jednemu mówiłam będziesz „Mój, tylko mój”, a innemu „Tylko mnie poproś do tańca”. Dzięki tej dziecięcej zabawie, wymyślonej gdy miałam lat 14, za każdym razem gdy usłyszałam jakiś Jej przebój, przypominałam sobie ludzi, którzy sprawiali, że kochałam i nadal kocham życie. 

wtorek, 2 czerwca 2020

BOHEMISTYKA





Bohemistykainterdyscyplinarna nauka humanistyczna, poświęcona studiom nad literaturą, językiem, kulturą, sztuką, historią, cechami narodowymi, obyczajami i tradycjami Czechów. Zaczęła rozwijać się pod koniec XVIII wieku.

   O kulturze i historii Czech wiem niewiele. Z pisarzy znani mi są: Jaroslav Hašek i napisane po I Wojnie Światowej „Przygody dobrego wojaka Szwejka”-powieść antywojenna,oparta na faktach i doświadczeniach pisarza i jego przyjaciół. Zaletą tej książki jest prawdziwe tło historyczne i geograficzne oraz realia ówczesnej Pragi.Karel Čapek z „Inwazją jaszczurów”, powieścią fantastyczno-naukową,którą krytyka uznała za utopijną. Bohumil Hrabal i opowiadanie "Pociągi pod specjalnym nadzorem", przyswojone za sprawą filmu J.Menzla z roku 1967. 
    Z filmem jest nieco lepiej ale nie dzięki produkcji fabularnej a serialowej. Uwielbiałam oglądać "Szpital na peryferiach"z roku 1977, kiedy to wyświetlono 13 odcinków. W roku 1981 kontynuowano serial i nadano ich 7 . Wspomniany serial opowiada o personelu oddziału chirurgii pewnego szpitala. Mnie zapadł w pamięć dzięki doktorowi Sztosmajerowi, cynicznemu ale pozytywnie nastawionemu do życia i ludzi lekarzowi. Jedno zdanie wypowiedziane przez niego do przełożonej pielęgniarek pamiętam do dziś"Gdyby głupota umiała fruwać, byłaby pani najwspanialszą gołębicą". Bardzo mi się spodobało to powiedzonko i czasami, gdy chcę komuś dać do zrozumienia, że mądrością nie grzeszy, to je cytuję. Nie pamiętam natomiast żebym oglądała "Szpital na peryferiach dwadzieścia lat później". 
   Z  mniejszą uwagą śledziłam losy Anny Holubowej rozwiedzionej ekspedientki, pracującej w sklepie spożywczym. Próbując sprostać wychowaniu dorastającej córki i młodszego syna, odnajduje miłość. Serial "Kobieta za ladą" emitowany w latach 70-tych XX w i powtórzony w latach 80-tych(niestety nie widziałam powtórek) opowiada o perypetiach kobiety i jej współpracowników. Pogodny, optymistyczny i życiowy. 
   Filmografia czeska może poszczycić się 4 Oskarami: 1965 zrealizowany po słowacku „Sklep przy głównej ulicy” Jana Kadara i Elmara Klosa, Jir'iego Menzla „Pociągi pod specjalnym nadzorem” z 1967 ,Miloša Formana "Lot nad kukułczym gniazdem"(5 Oskarów)z 1975 i z roku 1996 Jana Sveraka „Kola”. Z wymienionych widziałam "Pociągi pod specjalnym nadzorem" i Lot nad kukułczym gniazdem".  
   W latach 60-tych minionego stulecia popularne było czeskie kino, awangardowe i stawiające widzom wysokie wymagania, którym nie zawsze umieli sprostać. Nie widziałam filmu "Nikt nic nie wie", od którego wzięło się określenie czeski film-nikt nic nie wie, na scharakteryzowanie sytuacji trudnej do wytłumaczenia, w której nie wiadomo o co chodzi. Ale wiem, że swego czasu uważałam je za bardzo trafione, bo przy kilku filmach czeskich jakie poza wymienionymi próbowałam oglądać, nie wytrwałam do końca.
    Niewiele wiem także o muzyce. Właściwie znam tylko piosenkarzy :Karela Gotta uznanego za najbardziej znanego czeskiego wokalistę w historii, Jirego Korna, muzyka, piosenkarza, tancerza i prezentera oraz Helenę Vondrackową nazywaną „królową czeskiej piosenki”. Z występów w Sopocie powinnam znać : Vaclava Neckera (piosenka „Patrik"), Marikę Gombitową (z utworem „Wyznanie”) oraz Hanę Zagorową. 
Pomimo skorzystania ze ściągi na YT, nie mogę się przyznać do kojarzenia tych wykonawców. Każdy z mojego pokolenia potrafi jednak zanucić "Malowany dzbanku" czy "Lady Carneval".


   Być może czytając początek tego postu zadaliście sobie pytanie, dlaczego zachciało mi się wspomnieć o czeskiej kulturze.  Wszak przyznałam się, że wiem o niej niewiele. Tak się jednak składa, że poza Mariuszem Szczygłem, którego znam z telewizji,a który bardzo ceni sobie kulturę czeską, poznałam dawno temu, bo w roku 1974 pewną dziewczynę, która jeżeli nie kochała, to bardzo lubiła wszystko co czeskie.
   Nie pamiętam dokładnie okoliczności poznania Darii, może był to wspólny pobyt w Ośrodku Rehabilitacyjnym w Lądku-Zdroju, za czym się skłaniam, a może Aleje Niepodległości, przy których pracował mój ojciec, a Ona mieszkała. Jest natomiast pewne, że było lato, ja przed rozpoczęciem studiów, a moja przyjaciółka po pierwszym roku.
   Daria była niewysoką kobietą o długich, bardzo gęstych kruczoczarnych włosach do pasa. Zawsze nosiła je rozpuszczone, a ja się dziwiłam, że podczas chodzenia, nie majtają się wokół twarzy. Urodę odziedziczyła chyba po męskiej części swego rodu, bo trudno ją było uznać za ładną. Rysy miała ostre, kanciaste, niektórzy określiliby ją „baba-chłop”. Doskonale zdawała sobie sprawę z niedostatków swojego wyglądu i potrafiła mieć do siebie niesamowity dystans. To co sprawiało, że nie można było koło Niej przejść obojętnie, to wielkie, ciągle śmiejące się piwne oczy, oraz szeroki uśmiech, którym potrafiła rozbroić niejednego twardziela. Moja matka, która trudno przekonywała się do ludzi, Darię uwielbiała od pierwszej chwili. W moim domu ta niezwykła dziewczyna była tylko dwa razy, ale w obu przypadkach,  matka nam towarzyszyła przy rozmowie i nawet gdy ja się krzywiłam, to mój gość nie miał nic przeciwko temu. Nie wynikało to z Jej próżności posiadania słuchaczy, ale z charakteru:otwarta na ludzi, wszystkim życzliwa, pozytywnie nastawiona do życia, optymista mimo wszystko.
   Nigdy nie zapytałam na co choruje, domyślałam się jedynie, że nie jest to Dziecięce Porażenie Mózgowe, tak jak to było ze mną. Nosiła długie spódnice, by ukryć krótkie, klocowate nogi. Chodziła wolno,lekko kołysząc się na boki, co pomagało jej utrzymywać równowagę. Z postury nazwano by ją korpulentną, bo miała duże biodra i obfity biust.
   Zawsze obawiałam się wysokich krawężników i schodów bez poręczy. To Daria pomagała mi pokonać lęk przed schodami, a na pytanie jak sobie radzisz z przechodzeniem przez ulicę, uraczyła mnie taką opowiastką(nie wiem czy to miało miejsce naprawdę, czy było wymyśloną na poczekaniu anegdotą)
-gdy mam przejść przez ulicę, to czekam z boku, aż kilka osób stanie przy krawężniku; lustruję i wybieram najprzystojniejszego faceta, po czym podchodzę, chwytam go za łokieć i przywołując swój najpiękniejszy uśmiech, głosem niewiniątka pytam „czy pomoże mi pan przejść przez jezdnię?”;
mężczyzna jest tak zaskoczony, że mnie przeprowadza, nigdy jeszcze nie zdarzyło mi się by mi któryś odmówił.
   Nie zdobyłam się na odwagę, by Jej sposób wypróbować. Wiele lat minęło zanim odważyłam się próbować schodzić po schodach bez poręczy. Wielokrotnie kończyło się to upadkiem już na samym szczycie i turlaniem się na dół. Za każdym razem, gdy się podnosiłam przypominała mi się Daria i słowa „dasz radę” .  
   Była uparta i zawzięta w dążeniu do celu, a jednym z nich było studiowanie bohemistyki. W Jej przypadku, to była sprawa oczywista, gdyż z ojcem dyplomatą i resztą rodziny spędziła kilka lat na placówce w Czechosłowacji. Kiedy powrócili do kraju, złożyła papiery na Uniwersytet Warszawski. Podczas egzaminów wstępnych ponoć miała usłyszeć, że "nie zostanie przyjęta, bo po czesku mówi lepiej niż po polsku". Kiedy mnie i mojej matce to opowiedziała, to popłakałyśmy się ze śmiechu, z absurdalności danej sytuacji. Daria nie wyobrażała sobie, że może studiować na innym kierunku, dlatego Jej ojciec wykorzystując zdobyte przez lata znajomości, umieścił córkę w Czechosłowacji. Zamieszkała w akademiku, w dwuosobowym pokoju z Czeszką. 
To co opowiadała o sytuacji ludzi niepełnosprawnych jako studentów, brzmiało dla mnie jak baśń 1001 nocy. Ludzi niepełnosprawnych do jak najdłuższej nauki zachęcano wszelkimi sposobami. Umożliwiano im nabycie samochodu, by łatwo mogli dojeżdżać i otrzymywali dodatek na benzynę. Poza tym każdemu przysługiwał akademik i stypendium.
Daria bardzo lubiła Czechów, którzy żyją dniem dzisiejszym, mają duże poczucie humoru,nie rozpamiętują przeszłości. Są ludźmi życzliwymi, gościnnymi i z dużym przymrużeniem oka spoglądają na siebie. Tak ich oceniała i sama taka była.
   Niestety rok po poznaniu dowiedziałam się,że nie żyje. Nigdy nie dowiedziałam się co było powodem Jej śmierci. Wiem natomiast, że ta elokwentna, bardzo inteligentna i oczytana dziewczyna, o ogromnym poczuciu humoru, gdyby żyła byłaby moją przyjaciółką przez wiele lat. Bardzo mi imponowała i była wzorem jak pokonywać własne ograniczenia, liczne kompleksy i jak cieszyć się życiem, które nigdy nie jest łatwe, ale zawsze warte zachodu.
   W swoim życiu spotykałam różnych ludzi, dla jednych byłam niewidoczna, inni się ze mnie wyśmiewali, ale miałam też szczęście spotkać wartościowych, wspaniałych, do których należała też Daria.