Zastanawialiście
się kiedyś, dlaczego rodzice nadali wam takie a nie inne imię? Ja
bez zastrzeżeń przyjęłam opowieść, że imię Maria dostałam
zaraz po narodzinach, bo jako wcześniak byłam słabowita i nie
wiedziano czy przeżyję. Dopiero gdy okazało się, że normalny
chrzest będzie możliwy, to zostałam Iwoną, a Maria stała się
drugim imieniem. W mojej rodzinie z tego co mi wiadomo, nie było
wcześniej kobiet o tym imieniu, o wyborze nie zadecydowała zatem
tradycja. Być może w roku moich narodzin było to imię
najpopularniejsze dla dziewczynek albo po prostu spodobało się
mojej matce. Nigdy nie kwestionowałam swego imienia, nie czytałam o
jego pochodzeniu czy cechach jakie mu się przypisuje.
Dziś
w dniu imienin postanowiłam zapoznać się z informacjami na
ten temat i sprawdzić ile z tego, co napisano jest zgodne ( według
mnie) z moją osobowością. Informacje zaczerpnęłam z Księgi Imion
i z dwóch stron netu. Te źródła w pewnej części pokrywają się,
ale zawierają także niewielkie różnice, szczególnie gdy chodzi o
ulubiony kolor, szczęśliwy kamień czy liczbę.
Imię
Iwona jest żeńskim odpowiednikiem imienia Iwo. Pamiętam swoje
zdziwienie, gdy jako nastolatka oglądając telewizję usłyszałam,
że przy produkcji programu brał udział Iwo Dobiecki. Wtedy
uświadomiłam sobie, że chyba każde imię ma męską i żeńską
formę, na co wcześniej nie zwracałam uwagi. Iwona wywodzi się z
języka germańskiego i oznacza „drzewo cisowe lub łuk z cisowego
drzewa.
Jako
nastolatka zazdrościłam siostrze jej sportowych
zainteresowań:biegów przez płotki i skoków w dal, które to
dyscypliny uprawiała we wrocławskim Klubie Sportowym „.Śląsk”.
Wiedziałam, że z powodu kalectwa nie mogę skakać, biegać.
Pływanie mnie nie pociągało, ale nie wiem dlaczego pragnęłam
uprawiać łucznictwo. Oczywiście w tamtym okresie uprawianie sportu
przez niepełnosprawnych nie było tak popularne jak dzisiaj, dlatego
też rodzice wyśmiali moje pragnienia i matka nakierowała moje
myśli na dziedziny, w których kalectwo nie przeszkadza aż tak
bardzo. Może ten „łuk z cisowego drzewa” odcisnął jednak
jakieś piętno na tych moich niespełnionych marzeniach. Jestem
zodiakalnym Wodnikiem, a jednak pływanie uprawiałam tylko w małych
rehabilitacyjnych basenach. Otwarte przestrzenie wodne, rzeki,
jeziora czy morze zawsze wywoływały strach przed utonięciem i
wchodziłam do nich tylko w towarzystwie drugiej osoby.
Oto
jakie cechy wymieniane są w związku z imieniem Iwona. Każdy czytający,
a mający wśród rodziny czy znajomych jakąś Iwonę, będzie mógł
sprawdzić czy poszczególne punkty znajdują odzwierciedlenie w
osobowości danej kobiety.
1. KOBIETA O DWOISTYM CHARAKTERZE. ŻYWIOŁOWA I PRZEBOJOWA W DZIAŁANIU. CZUŁA NA PORAŻKI, KTÓRE TRAKTUJE JAK OSOBISTĄ ZNIEWAGĘ. GDY COŚ IDZIE NIE PO JEJ MYŚLI, ZWIJA SIĘ W KŁĘBEK I CHOWA PRZED PROBLEMEM.
W
związku z uszkodzeniem centralnego układu nerwowego, całe życie
byłam osobą nerwową, impulsywną, nadmiernie wrażliwą, wręcz
przewrażliwioną. Chodząc bez kul, by utrzymać równowagę,
gnałam na złamanie karku i mocno gestykulowałam rękoma. Szybko
też mówię, choć staram się, by mnie rozumiano. Dlatego też gdy
podejmowałam się wykonania jakiegoś zadania, byłam szybka,
zgodnie z zasadą”co masz zrobić jutro, zrób dzisiaj, by potem
mieć wolne”. Przebojowa nigdy nie byłam, raczej mocno
zakompleksiona. Dobrowolnie głos zabierałam tylko gdy wiedziałam,
że nie będę wyszydzona. Stąd zawsze miałam problemy z
wywołaniem do odpowiedzi, bo traciłam język w gębie. Najczęściej
odbierano to jako brak wiedzy, byłam postrzegana jako osoba mało
inteligentna. Prawdą jest, że porażki znoszę bardzo ciężko i w
takiej chwili chowam się zawstydzona. Nigdy jednak nie uciekałam
przed problemami, gdyż uważam, że lepiej je rozwiązywać niż
udawać iż nie istnieją. Z każdej przegranej potrafiłam też
wyciągać wnioski i starałam się nie popełniać danego błędu.
W większości przypadków udawało mi się. Przegrywałam tylko w
kontaktach z płcią przeciwną,zawsze wybierałam niewłaściwych
facetów.
2.POSIADA
DAR DYPLOMACJI I ŚWIETNIE RADZI SOBIE TAM, GDZIE POTRZEBA TAKTU
ORAZ OSTROŻNOŚCI.BYWA DO TEGO NIEZWYKLE PRZEKORNA.
Rzeczywiście
zawsze staram się w kontaktach międzyludzkich być delikatna i
ostrożna. Nigdy świadomie nie chcę sprawić komuś przykrości.
Zawsze mówię prawdę, bo najgorsza prawda lepsza jest od
najpiękniejszego kłamstwa. Nie jestem jednak zwolennikiem walenia
jej prosto w oczy bez myślenia o tym jak to zostanie odebrane przez
drugą stronę. Należy bowiem pamiętać, że „ludzie często
gniewają się nie za to, że ale za to jak”. Nie zauważyłam u
siebie przekorności, ale czy taka jestem, to mogliby powiedzieć
ci, którzy trochę mnie znają.
3.NIKT
NIE JEST W STANIE NAKŁONIĆ JEJ DO ZMIANY POGLĄDÓW LUB
POSTĘPOWANIA.
W
młodości faktycznie lubiłam stawiać na swoim. Szybko jednak
zrozumiałam, że tylko „krowa i kamień nie zmieniają zdania”.
Jeżeli adwersarz swoimi argumentami udowodni mi mylne myślenie,
potrafię przyznać się do błędów, ustąpić i nie upierać się
przy swoim.
4.POSIADA
LICZNYCH ZNAJOMYCH. NA CO DZIEŃ JEST BOWIEM PEŁNA OPTYMIZMU I
CZARUJĄCO SIĘ UŚMIECHA.
Jako
małe dziecko zawsze byłam uśmiechnięta, czym zjednywałam sobie
większość dorosłych, choć byli i tacy dla których
niepełnosprawność była powodem do zachowywania dystansu. Uśmiech
jest najskuteczniejszą i najmniej groźną bronią. Dlatego zawsze
starałam się go mieć na twarzy, nawet w niezbyt sprzyjających
okolicznościach. Po krótkim buncie, zawartym w słowach”dlaczego
to ja jestem kaleką” i widzeniu świata tylko w czarnych barwach,
przyszedł czas na pogodzenie się z zaistniałą sytuacją.
Zrozumiałam, że ponieważ cudownie nie ozdrowieję, to muszę
wypracować sobie takie zasady i reguły, by życie stało się
znośne, a nawet momentami fajne. Zawsze pragnęłam być lubiana i
mieć wokół siebie wielu życzliwych ludzi. W podstawówce tak
było i przyzwyczaiłam się do tego. Idąc do liceum chciałam by
tak pozostało, skupiłam się na zjednywaniu sobie przyjaciół,
naukę spychając na drugi plan. Okazało się jednak, że to oceny
decydują o tym, z kim warto trzymać sztamę. Ci wzorowi i piątkowi
byli zawsze dobrze postrzegani zarówno przez nauczycieli jak i
kolegów. Gdyby nie Maria K, która wraz z czterema koleżankami
tworzyła zgraną paczkę, do której mnie przygarnęła, byłabym
osamotniona. W późniejszym życiu miałam zawsze jedną koleżankę.
Jak widać nie wszystkie Iwony posiadają licznych znajomych.
Dopiero gdy zaczęłam prowadzić bloga, liczba poznawanych ludzi
urosła. Niemniej jednak nigdy nie spotkałam kogokolwiek z nich w
realu, więc nie wiedzą jaka jestem naprawdę. Z tych dawnych
znajomych, którzy mogliby o mnie coś powiedzieć, kontakty
utrzymuję z licealną koleżanką Grażyną N i Wandą,która
opiekowała się mną w czasie studiów.
5.NIESTETY
RZADKO UFA LUDZIOM NA TYLE, BY MIEĆ WIERNYCH I ODDANYCH PRZYJACIÓŁ.
JEST ZABORCZA TAK W PRZYJAŹNI, JAK I W MIŁOŚCI. SAMA POZOSTAJE
BEZWZGLĘDNIE WIERNA.
Z
tym punktem zgadzam się prawie bez sprzeciwu. Bardzo wysoko zawsze
ceniłam sobie przyjaźń, dlatego też jeżeli nazwałam już kogoś
swoim przyjacielem, to pragnęłam by tak pozostało po wsze czasy.
Nie licząc dwóch chłopaków, których w podstawówce uważałam
za przyjaciół, w życiu dorosłym tylko jednego mężczyznę
traktowałam jak prawdziwego przyjaciela. Do tego stopnia obdarzyłam
go zaufaniem, że został ojcem chrzestnym mojego syna. Niestety
wraz z odejściem z pracy, nasze kontakty uległy rozluźnieniu, a
po kolejnych dziesięciu latach, gdy poprosiłam o pomoc i mi
odmówił, zrozumiałam, że moje traktowanie go jak przyjaciela
było pomyłką i największym rozczarowaniem. Do dzisiejszego dnia
bardzo mnie to boli. Niestety jestem zbyt ufna w stosunku do ludzi,
co wielokrotnie wykorzystywano przeciwko mnie. Dotyczy to przede
wszystkim moich relacji osobistych i intymnych z mężczyznami.
Będąc w związku, zawsze pozostawałam bezwzględnie wierna.
Żadnego grania na dwa fronty. Niestety mężczyźni nie wykazywali
się taką samą uczciwością wobec mnie, o czym dowiadywałam się
jako ostatnia.
6.JEST
BARDZO LOJALNA ORAZ OPIEKUŃCZA I STARA SIĘ CHRONIĆ WSZYSTKO I
WSZYSTKICH.
Jeżeli
cenię przyjaźń i wierność, to oczywistym jest, że wobec
przyjaciół, ukochanego i najbliższych jestem lojalna i
opiekuńcza.
7.MA
SKŁONNOŚĆ DO INTRYG, A LUDZI ZJEDNUJE SOBIE PRZEZ SWÓJ CZARUJĄCY
UŚMIECH. NIGDY NIE WIADOMO, KIEDY OBDARZA NIM SZCZERZE I
BEZINTERESOWNIE, A KIEDY POZYSKUJE NIM INNYCH DLA SOBIE WIADOMYCH
CELÓW.
Ten
punkt wcale mi się nie podoba, bo sugeruje fałsz i wyrachowanie, a
są to pojęcia obce mojej naturze. Zawsze potrafiłam dochować
cudzych sekretów, natomiast nigdy własnych. Gdy miałam jakiegoś
„zaskórniaka”, to pomimo złożonej w duchu obietnicy, że
przeznaczę go tylko na własne cele, nigdy nie udało mi się tego
zrealizować. Nie umiem też mieć tajemnic, gdyż te kojarzą mi
się z kłamstwem, a tym się brzydzę. O uśmiechu w życiu już
pisałam, obdarzam nim często otoczenie, bo to wiele ułatwia.
Jeżeli uśmiech wzmacniał moje argumenty w przekonaniu kogoś do
działania, to owszem wykorzystywałam go.
8.BARDZO
DOBRZE CZUJE SIĘ W KAŻDYM TOWARZYSTWIE I ZDECYDOWANIE NIE POTRAFI
ŻYĆ W ODOSOBNIENIU.
Bardzo
lubię ludzi, łatwo im ufam, więc zawsze chciałam by było ich
jak najwięcej przy mnie. Obecnie nie ma ich w realu wielu, dlatego
czuję się osamotniona, a co za tym idzie nieszczęśliwa. Odczucie
to nasiliło się w ostatnich trzech latach, kiedy siadłam na
wózek, który skutecznie zatrzymuje mnie w domu.
9.MIEJSCE
PRACY WYBIERA SPONTANICZNIE I NIE ULEGA ŻADNYM WPŁYWOM. NASTAWIONA
JEST NA SUKCES, PIENIĄDZE I ZASZCZYTY, CO BEZ PROBLEMU OSIĄGA,
PONIEWAŻ POSIADA NIESPOTYKANE ZDOLNOŚCI ADAPTACYJNE I INTELIGENCJĘ
PRAKTYCZNĄ. ŁATWO DOSTOSOWUJE SIĘ DO NOWYCH WARUNKÓW PRACY,
DLATEGO ŚWIETNIE DAJE SOBIE RADĘ W WIELU RÓŻNYCH ZAWODACH,
SPRAWDZI SIĘ W BRANŻACH WYKORZYSTUJĄCYCH DETERMINACJĘ I UPÓR W
DZIAŁANIU.
Niestety
w moim życiu tak się złożyło, że nie mogłam sobie wybrać
pracy spontanicznie. Rodzice odwiedli mnie od pracy w Centrum
Zdrowia Dziecka, bo uważali,że tragedie z jakimi się będę tam
spotykać, przyjmować będę bardzo osobiście, przenosząc je na
prywatne życie i nie zniosę tego psychicznie. Co prawda podjęłam
pracę w bibliotece dla dzieci i uwielbiałam to, ale w
bibliotekarstwie publicznym nie było mi dane długo pracować.
Zaledwie po 7 miesiącach przeszłam do bibliotekarstwa wojskowego,
gdzie spędziłam 10 lat. Jestem osobą, którą łatwo jest
manipulować, tak więc nie uleganie wpływom nie ma racji bytu.
Gdyby w moim życiu były jakieś wielkie sukcesy czy zaszczyty,
chętnie pochwaliłabym się nimi. Ci, którzy pracują w
bibliotekarstwie wiedzą, że nigdy nie zarabiało się w nim dużo.
Ja zawsze wyznawałam zasadę, że jak będę bardzo dobrze
pracować, to zwierzchnicy, to zauważą i docenią. Dlatego tez nie
interesowałam się na jakim stanowisku jestem w danej chwili i nie
upominałam się o podwyżki. Jeżeli ktoś chce pracować, to
przyjmie oferowaną pracę i potrafi się dostosować do panujących
warunków. Po przejściu na rentę próbowałam znaleźć prace na
pół etatu, by dorobić do świadczenia i niewielkich alimentów.
Było to dla mnie ważne, przede wszystkim ze względu na syna, a
nie na moje aspiracje zawodowe. Próba znalezienia pracy na poczcie
zakończyła się klapą, bo powiedziano mi, że zatrudniają tylko
absolwentów Technikum Łączności. Rok pracowałam w szkole
przyjmując opłaty za komitet rodzicielski i obiady. Nie nadaję
się raczej do prac związanych z pieniędzmi, bo w każdym niemal
miesiącu miewałam manko i praca ta miała bardziej wymiar
psychologiczny-stwarzała złudzenie ,że jestem potrzebna, niż
finansowy. Po stwierdzeniu jednego z potencjalnych pracodawców, że
„nie opłaca mu się zatrudniać niepełnosprawnego, któremu
trzeba stworzyć warunki chronione, kiedy na jego miejsce może mieć
kilku zdrowych słabiej wykształconych”, zaprzestałam szukania
pracy.
10.JAKO
NUMEROLOGICZNA 8 JEST PRACOWITA, WALECZNA I UPARTA. TO RÓWNIEŻ
RYZYKANTKA, KTÓRA POTRAFI W MGNIENIU OKA PODEJMOWAĆ WAŻNE
DECYZJE, STAWIAJĄC WSZYSTKO NA JEDNĄ KARTĘ. POMAGAJĄ JEJ W TYM
DUŻA ODPORNOŚĆ NA STRES ORAZ ODWAGA.
Niemal
jak sławna z „Czterdziestolatka”, kobieta pracująca, nie boję
się żadnej pracy, bo właśnie jej brak przyczynił się do mojego
szybszego zestarzenia się i zgorzknienia. Potrafię walczyć o
sprawę w słuszność której wierzę. Bywam uparta nie tylko w
sprawach zawodowych. Jednak nigdy nie byłam ryzykantką. Jestem
asekurantką. Każdą sytuację, ewentualne przedsięwzięcie,
rozkładam na czynniki pierwsze i analizuję. Czasami trwa to tak
długo, że rzeczy, które przyniosłyby mi korzyść, przepadają.
Nie nazwałabym siebie odważną. Nie jestem odporna na stres, wręcz
przeciwnie nawet najbłahsza rzecz potrafi go wywołać i potrzebuję
bardzo dużo czasu, by go zwalczyć.
11.NIE
ROZPAMIĘTUJE PRZESZŁOŚCI,UWAŻA BOWIEM, ŻE SZKODA CZASU I
ENERGII NA COŚ, NA CO JUŻ NIE MA WPŁYWU.
Prawdą
jest, że nie płaczę nad rozlanym mlekiem. Gdy zdarzy się coś
niedobrego, staram się stawić temu czoła. Lubię jednak wspominać
przeszłość, czego notki na blogu są najlepszym dowodem. Z
przeszłości możemy się nauczyć równie wiele jak z
teraźniejszości, by budować lepszą przyszłość.
12.W
MIŁOŚCI, TO UOSOBIENIE CZUŁOŚCI I WRAŻLIWOŚCI. MIMO, ŻE NA
PIERWSZY RZUT OKA NIKT NIE POSĄDZIŁBY JEJ O ROMANTYZM, ZAKOCHANA
STAJE SIĘ BARDZO UCZUCIOWA I TROSKLIWA. JEST PARTNERKĄ LOJALNA I
SZCZERĄ, BRZYDZI SIĘ ZDRADĄ I JEST TO JEDNA Z NIEWIELU
RZECZY,KTÓRYCH NIE JEST W STANIE WYBACZYĆ MĘŻCZYŹNIE. TO
NIEZWYKLE ELEGANCKA, PIĘKNA I ZADBANA OSOBA. PODOBA SIĘ MĘŻCZYZNOM
I CZĘSTO TO WYKORZYSTUJE.
Co
do tego jaka jestem w miłości, to coś mogliby powiedzieć moi
byli partnerzy. Ja mogę tylko stwierdzić, że czuła i wrażliwa
staram się być zawsze, bo życie stawia nas w różnych
sytuacjach. Zawsze wobec partnera byłam lojalna i szczera, co
prawie nigdy nie było docenione. Gdy zdarzało się, że trafiałam
na mężczyznę, który fascynował mnie mocniej niż obecny
partner, kończyłam pierwszy związek szczerą rozmową, choć nie
miałam pewności, że nowa znajomość przerodzi się w coś
trwałego, a nie zakończy już na początku. Sama nigdy nie mogłam uważać
się za elegancką, bo nawet jeżeli ubrałam się w najlepsze
ciuchy, to i tak zanim dotarłam na miejsce, zaliczałam kałużę
lub upadek na brudny chodnik, z którego ścierałam kurz. Szczerze
powiedziawszy tylko kilka razy w życiu czułam się elegancka.
IMIENINY IWONY MOGĄ OBCHODZIĆ: 18, 19 i 23 maja,27 października
1, i 23 grudnia. Co do ulubionego koloru, kamienia i szczęśliwej
liczby podawane są różne warianty:kolorami mogą być błękit,
czerwień lub zieleń. Ulubiony
kamień to brylant, szafir lub magnetyt. Za szczęśliwą liczbę
ponoć mogą Iwony uważać 5, a według innych źródeł 8.Nie
znam się na numerologii, ale gdzieś słyszałam(bądź czytałam),
że aby poznać swoją numerologiczną liczbę należy zliczyć
cyfry daty urodzenia, a jeżeli tak, to moją liczbą powinna być
3. O brylancie nigdy nie marzyłam, bo nawet kryształ górski był
poza moim zasięgiem. W posiadanych pierścionkach miałam rubin,
szafir i akwamarynę. Od zawsze uwielbiałam złotą biżuterię, bo
kolor kruszcu kojarzył mi się z ciepłem. Nie chciałam nosić
srebra, które było dla mnie zimne. Niemniej jednak, kiedy
utraciłam złotą biżuterię, to zadowoliłam się srebrnymi
kolczykami z bursztynem i takim samym pierścionkiem. Kolejny raz
sprawdziło się powiedzenie, że „jak się nie ma co się lubi,
to się lubi, co się ma”. Uwielbiam reklamy z biżuterią np.
Apartu i z tęsknotą wzdycham, że mnie na nią nie stać.
13.CECHY
NIE OPISANE W ŹRÓDŁACH, A KTÓRE POSIADAM.
Gdy
ktoś mnie zrani, to długo takie coś przeżywam. Jestem więc
pamiętliwa i zawzięta. Potrafię być złośliwa, sarkastyczna.
Dość szybko wybaczam ale nie zapominam. Wieczna marzycielka,
której niewiele oczekiwań się spełniło. Zamieniłam optymizm na
brak oczekiwań, bo wtedy nie doznaje się rozczarowań.