czwartek, 23 maja 2019

JAKA JEST IWONA ? JAKA JESTEM JA!



   Zastanawialiście się kiedyś, dlaczego rodzice nadali wam takie a nie inne imię? Ja bez zastrzeżeń przyjęłam opowieść, że imię Maria dostałam zaraz po narodzinach, bo jako wcześniak byłam słabowita i nie wiedziano czy przeżyję. Dopiero gdy okazało się, że normalny chrzest będzie możliwy, to zostałam Iwoną, a Maria stała się drugim imieniem.     W mojej rodzinie z tego co mi wiadomo, nie było wcześniej kobiet o tym imieniu, o wyborze nie zadecydowała zatem tradycja. Być może w roku moich narodzin było to imię najpopularniejsze dla dziewczynek albo po prostu spodobało się mojej matce. Nigdy nie kwestionowałam swego imienia, nie czytałam o jego pochodzeniu czy cechach jakie mu się przypisuje.
   Dziś w dniu imienin postanowiłam zapoznać się z informacjami na ten temat i sprawdzić ile z tego, co napisano jest zgodne ( według mnie) z moją osobowością. Informacje zaczerpnęłam z Księgi Imion i z dwóch stron netu. Te źródła w pewnej części pokrywają się, ale zawierają także niewielkie różnice, szczególnie gdy chodzi o ulubiony kolor, szczęśliwy kamień czy liczbę.
   Imię Iwona jest żeńskim odpowiednikiem imienia Iwo. Pamiętam swoje zdziwienie, gdy jako nastolatka oglądając telewizję usłyszałam, że przy produkcji programu brał udział Iwo Dobiecki. Wtedy uświadomiłam sobie, że chyba każde imię ma męską i żeńską formę, na co wcześniej nie zwracałam uwagi. Iwona wywodzi się z języka germańskiego i oznacza „drzewo cisowe lub łuk z cisowego drzewa.
Jako nastolatka zazdrościłam siostrze jej sportowych zainteresowań:biegów przez płotki i skoków w dal, które to dyscypliny uprawiała we wrocławskim Klubie Sportowym „.Śląsk”. Wiedziałam, że z powodu kalectwa nie mogę skakać, biegać. Pływanie mnie nie pociągało, ale nie wiem dlaczego pragnęłam uprawiać łucznictwo. Oczywiście w tamtym okresie uprawianie sportu przez niepełnosprawnych nie było tak popularne jak dzisiaj, dlatego też rodzice wyśmiali moje pragnienia i matka nakierowała moje myśli na dziedziny, w których kalectwo nie przeszkadza aż tak bardzo. Może ten „łuk z cisowego drzewa” odcisnął jednak jakieś piętno na tych moich niespełnionych marzeniach. Jestem zodiakalnym Wodnikiem, a jednak pływanie uprawiałam tylko w małych rehabilitacyjnych basenach. Otwarte przestrzenie wodne, rzeki, jeziora czy morze zawsze wywoływały strach przed utonięciem i wchodziłam do nich tylko w towarzystwie drugiej osoby.

Oto jakie cechy wymieniane są w związku z imieniem Iwona.  Każdy czytający, a mający wśród rodziny czy znajomych jakąś Iwonę, będzie mógł sprawdzić czy poszczególne punkty znajdują odzwierciedlenie w osobowości danej kobiety.

1. KOBIETA O DWOISTYM CHARAKTERZE. ŻYWIOŁOWA I PRZEBOJOWA W DZIAŁANIU. CZUŁA NA PORAŻKI, KTÓRE TRAKTUJE JAK OSOBISTĄ ZNIEWAGĘ. GDY COŚ IDZIE NIE PO JEJ MYŚLI, ZWIJA SIĘ W KŁĘBEK I CHOWA PRZED PROBLEMEM.
W związku z uszkodzeniem centralnego układu nerwowego, całe życie byłam osobą nerwową, impulsywną, nadmiernie wrażliwą, wręcz przewrażliwioną. Chodząc bez kul, by utrzymać równowagę, gnałam na złamanie karku i mocno gestykulowałam rękoma. Szybko też mówię, choć staram się, by mnie rozumiano. Dlatego też gdy podejmowałam się wykonania jakiegoś zadania, byłam szybka, zgodnie z zasadą”co masz zrobić jutro, zrób dzisiaj, by potem mieć wolne”. Przebojowa nigdy nie byłam, raczej mocno zakompleksiona. Dobrowolnie głos zabierałam tylko gdy wiedziałam, że nie będę wyszydzona. Stąd zawsze miałam problemy z wywołaniem do odpowiedzi, bo traciłam język w gębie. Najczęściej odbierano to jako brak wiedzy, byłam postrzegana jako osoba mało inteligentna. Prawdą jest, że porażki znoszę bardzo ciężko i w takiej chwili chowam się zawstydzona. Nigdy jednak nie uciekałam przed problemami, gdyż uważam, że lepiej je rozwiązywać niż udawać iż nie istnieją. Z każdej przegranej potrafiłam też wyciągać wnioski i starałam się nie popełniać danego błędu. W większości przypadków udawało mi się. Przegrywałam tylko w kontaktach z płcią przeciwną,zawsze wybierałam niewłaściwych facetów.

2.POSIADA DAR DYPLOMACJI I ŚWIETNIE RADZI SOBIE TAM, GDZIE POTRZEBA TAKTU ORAZ OSTROŻNOŚCI.BYWA DO TEGO NIEZWYKLE PRZEKORNA.
   Rzeczywiście zawsze staram się w kontaktach międzyludzkich być delikatna i ostrożna. Nigdy świadomie nie chcę sprawić komuś przykrości. Zawsze mówię prawdę, bo najgorsza prawda lepsza jest od najpiękniejszego kłamstwa. Nie jestem jednak zwolennikiem walenia jej prosto w oczy bez myślenia o tym jak to zostanie odebrane przez drugą stronę. Należy bowiem pamiętać, że „ludzie często gniewają się nie za to, że ale za to jak”. Nie zauważyłam u siebie przekorności, ale czy taka jestem, to mogliby powiedzieć ci, którzy trochę mnie znają.

3.NIKT NIE JEST W STANIE NAKŁONIĆ JEJ DO ZMIANY POGLĄDÓW LUB POSTĘPOWANIA.
   W młodości faktycznie lubiłam stawiać na swoim. Szybko jednak zrozumiałam, że tylko „krowa i kamień nie zmieniają zdania”. Jeżeli adwersarz swoimi argumentami udowodni mi mylne myślenie, potrafię przyznać się do błędów, ustąpić i nie upierać się przy swoim.

4.POSIADA LICZNYCH ZNAJOMYCH. NA CO DZIEŃ JEST BOWIEM PEŁNA OPTYMIZMU I CZARUJĄCO SIĘ UŚMIECHA.
   Jako małe dziecko zawsze byłam uśmiechnięta, czym zjednywałam sobie większość dorosłych, choć byli i tacy dla których niepełnosprawność była powodem do zachowywania dystansu. Uśmiech jest najskuteczniejszą i najmniej groźną bronią. Dlatego zawsze starałam się go mieć na twarzy, nawet w niezbyt sprzyjających okolicznościach. Po krótkim buncie, zawartym w słowach”dlaczego to ja jestem kaleką” i widzeniu świata tylko w czarnych barwach, przyszedł czas na pogodzenie się z zaistniałą sytuacją. Zrozumiałam, że ponieważ cudownie nie ozdrowieję, to muszę wypracować sobie takie zasady i reguły, by życie stało się znośne, a nawet momentami fajne. Zawsze pragnęłam być lubiana i mieć wokół siebie wielu życzliwych ludzi. W podstawówce tak było i przyzwyczaiłam się do tego. Idąc do liceum chciałam by tak pozostało, skupiłam się na zjednywaniu sobie przyjaciół, naukę spychając na drugi plan. Okazało się jednak, że to oceny decydują o tym, z kim warto trzymać sztamę. Ci wzorowi i piątkowi byli zawsze dobrze postrzegani zarówno przez nauczycieli jak i kolegów. Gdyby nie Maria K, która wraz z czterema koleżankami tworzyła zgraną paczkę, do której mnie przygarnęła, byłabym osamotniona. W późniejszym życiu miałam zawsze jedną koleżankę. Jak widać nie wszystkie Iwony posiadają licznych znajomych. Dopiero gdy zaczęłam prowadzić bloga, liczba poznawanych ludzi urosła. Niemniej jednak nigdy nie spotkałam kogokolwiek z nich w realu, więc nie wiedzą jaka jestem naprawdę. Z tych dawnych znajomych, którzy mogliby o mnie coś powiedzieć, kontakty utrzymuję z licealną koleżanką Grażyną N i Wandą,która opiekowała się mną w czasie studiów.

5.NIESTETY RZADKO UFA LUDZIOM NA TYLE, BY MIEĆ WIERNYCH I ODDANYCH PRZYJACIÓŁ. JEST ZABORCZA TAK W PRZYJAŹNI, JAK I W MIŁOŚCI. SAMA POZOSTAJE BEZWZGLĘDNIE WIERNA.
   Z tym punktem zgadzam się prawie bez sprzeciwu. Bardzo wysoko zawsze ceniłam sobie przyjaźń, dlatego też jeżeli nazwałam już kogoś swoim przyjacielem, to pragnęłam by tak pozostało po wsze czasy. Nie licząc dwóch chłopaków, których w podstawówce uważałam za przyjaciół, w życiu dorosłym tylko jednego mężczyznę traktowałam jak prawdziwego przyjaciela. Do tego stopnia obdarzyłam go zaufaniem, że został ojcem chrzestnym mojego syna. Niestety wraz z odejściem z pracy, nasze kontakty uległy rozluźnieniu, a po kolejnych dziesięciu latach, gdy poprosiłam o pomoc i mi odmówił, zrozumiałam, że moje traktowanie go jak przyjaciela było pomyłką i największym rozczarowaniem. Do dzisiejszego dnia bardzo mnie to boli. Niestety jestem zbyt ufna w stosunku do ludzi, co wielokrotnie wykorzystywano przeciwko mnie. Dotyczy to przede wszystkim moich relacji osobistych i intymnych z mężczyznami. Będąc w związku, zawsze pozostawałam bezwzględnie wierna. Żadnego grania na dwa fronty. Niestety mężczyźni nie wykazywali się taką samą uczciwością wobec mnie, o czym dowiadywałam się jako ostatnia.

6.JEST BARDZO LOJALNA ORAZ OPIEKUŃCZA I STARA SIĘ CHRONIĆ WSZYSTKO I WSZYSTKICH.
   Jeżeli cenię przyjaźń i wierność, to oczywistym jest, że wobec przyjaciół, ukochanego i najbliższych jestem lojalna i opiekuńcza.

7.MA SKŁONNOŚĆ DO INTRYG, A LUDZI ZJEDNUJE SOBIE PRZEZ SWÓJ CZARUJĄCY UŚMIECH. NIGDY NIE WIADOMO, KIEDY OBDARZA NIM SZCZERZE I BEZINTERESOWNIE, A KIEDY POZYSKUJE NIM INNYCH DLA SOBIE WIADOMYCH CELÓW.
   Ten punkt wcale mi się nie podoba, bo sugeruje fałsz i wyrachowanie, a są to pojęcia obce mojej naturze. Zawsze potrafiłam dochować cudzych sekretów, natomiast nigdy własnych. Gdy miałam jakiegoś „zaskórniaka”, to pomimo złożonej w duchu obietnicy, że przeznaczę go tylko na własne cele, nigdy nie udało mi się tego zrealizować. Nie umiem też mieć tajemnic, gdyż te kojarzą mi się z kłamstwem, a tym się brzydzę. O uśmiechu w życiu już pisałam, obdarzam nim często otoczenie, bo to wiele ułatwia. Jeżeli uśmiech wzmacniał moje argumenty w przekonaniu kogoś do działania, to owszem wykorzystywałam go.

8.BARDZO DOBRZE CZUJE SIĘ W KAŻDYM TOWARZYSTWIE I ZDECYDOWANIE NIE POTRAFI ŻYĆ W ODOSOBNIENIU.
   Bardzo lubię ludzi, łatwo im ufam, więc zawsze chciałam by było ich jak najwięcej przy mnie. Obecnie nie ma ich w realu wielu, dlatego czuję się osamotniona, a co za tym idzie nieszczęśliwa. Odczucie to nasiliło się w ostatnich trzech latach, kiedy siadłam na wózek, który skutecznie zatrzymuje mnie w domu.

9.MIEJSCE PRACY WYBIERA SPONTANICZNIE I NIE ULEGA ŻADNYM WPŁYWOM. NASTAWIONA JEST NA SUKCES, PIENIĄDZE I ZASZCZYTY, CO BEZ PROBLEMU OSIĄGA, PONIEWAŻ POSIADA NIESPOTYKANE ZDOLNOŚCI ADAPTACYJNE I INTELIGENCJĘ PRAKTYCZNĄ. ŁATWO DOSTOSOWUJE SIĘ DO NOWYCH WARUNKÓW PRACY, DLATEGO ŚWIETNIE DAJE SOBIE RADĘ W WIELU RÓŻNYCH ZAWODACH, SPRAWDZI SIĘ W BRANŻACH WYKORZYSTUJĄCYCH DETERMINACJĘ I UPÓR W DZIAŁANIU.
   Niestety w moim życiu tak się złożyło, że nie mogłam sobie wybrać pracy spontanicznie. Rodzice odwiedli mnie od pracy w Centrum Zdrowia Dziecka, bo uważali,że tragedie z jakimi się będę tam spotykać, przyjmować będę bardzo osobiście, przenosząc je na prywatne życie i nie zniosę tego psychicznie. Co prawda podjęłam pracę w bibliotece dla dzieci i uwielbiałam to, ale w bibliotekarstwie publicznym nie było mi dane długo pracować. Zaledwie po 7 miesiącach przeszłam do bibliotekarstwa wojskowego, gdzie spędziłam 10 lat. Jestem osobą, którą łatwo jest manipulować, tak więc nie uleganie wpływom nie ma racji bytu. Gdyby w moim życiu były jakieś wielkie sukcesy czy zaszczyty, chętnie pochwaliłabym się nimi. Ci, którzy pracują w bibliotekarstwie wiedzą, że nigdy nie zarabiało się w nim dużo. Ja zawsze wyznawałam zasadę, że jak będę bardzo dobrze pracować, to zwierzchnicy, to zauważą i docenią. Dlatego tez nie interesowałam się na jakim stanowisku jestem w danej chwili i nie upominałam się o podwyżki. Jeżeli ktoś chce pracować, to przyjmie oferowaną pracę i potrafi się dostosować do panujących warunków. Po przejściu na rentę próbowałam znaleźć prace na pół etatu, by dorobić do świadczenia i niewielkich alimentów. Było to dla mnie ważne, przede wszystkim ze względu na syna, a nie na moje aspiracje zawodowe. Próba znalezienia pracy na poczcie zakończyła się klapą, bo powiedziano mi, że zatrudniają tylko absolwentów Technikum Łączności. Rok pracowałam w szkole przyjmując opłaty za komitet rodzicielski i obiady. Nie nadaję się raczej do prac związanych z pieniędzmi, bo w każdym niemal miesiącu miewałam manko i praca ta miała bardziej wymiar psychologiczny-stwarzała złudzenie ,że jestem potrzebna, niż finansowy. Po stwierdzeniu jednego z potencjalnych pracodawców, że „nie opłaca mu się zatrudniać niepełnosprawnego, któremu trzeba stworzyć warunki chronione, kiedy na jego miejsce może mieć kilku zdrowych słabiej wykształconych”, zaprzestałam szukania pracy.

10.JAKO NUMEROLOGICZNA 8 JEST PRACOWITA, WALECZNA I UPARTA. TO RÓWNIEŻ RYZYKANTKA, KTÓRA POTRAFI W MGNIENIU OKA PODEJMOWAĆ WAŻNE DECYZJE, STAWIAJĄC WSZYSTKO NA JEDNĄ KARTĘ. POMAGAJĄ JEJ W TYM DUŻA ODPORNOŚĆ NA STRES ORAZ ODWAGA.
   Niemal jak sławna z „Czterdziestolatka”, kobieta pracująca, nie boję się żadnej pracy, bo właśnie jej brak przyczynił się do mojego szybszego zestarzenia się i zgorzknienia. Potrafię walczyć o sprawę w słuszność której wierzę. Bywam uparta nie tylko w sprawach zawodowych. Jednak nigdy nie byłam ryzykantką. Jestem asekurantką. Każdą sytuację, ewentualne przedsięwzięcie, rozkładam na czynniki pierwsze i analizuję. Czasami trwa to tak długo, że rzeczy, które przyniosłyby mi korzyść, przepadają. Nie nazwałabym siebie odważną. Nie jestem odporna na stres, wręcz przeciwnie nawet najbłahsza rzecz potrafi go wywołać i potrzebuję bardzo dużo czasu, by go zwalczyć.

11.NIE ROZPAMIĘTUJE PRZESZŁOŚCI,UWAŻA BOWIEM, ŻE SZKODA CZASU I ENERGII NA COŚ, NA CO JUŻ NIE MA WPŁYWU.
   Prawdą jest, że nie płaczę nad rozlanym mlekiem. Gdy zdarzy się coś niedobrego, staram się stawić temu czoła. Lubię jednak wspominać przeszłość, czego notki na blogu są najlepszym dowodem. Z przeszłości możemy się nauczyć równie wiele jak z teraźniejszości, by budować lepszą przyszłość.

12.W MIŁOŚCI, TO UOSOBIENIE CZUŁOŚCI I WRAŻLIWOŚCI. MIMO, ŻE NA PIERWSZY RZUT OKA NIKT NIE POSĄDZIŁBY JEJ O ROMANTYZM, ZAKOCHANA STAJE SIĘ BARDZO UCZUCIOWA I TROSKLIWA. JEST PARTNERKĄ LOJALNA I SZCZERĄ, BRZYDZI SIĘ ZDRADĄ I JEST TO JEDNA Z NIEWIELU RZECZY,KTÓRYCH NIE JEST W STANIE WYBACZYĆ MĘŻCZYŹNIE. TO NIEZWYKLE ELEGANCKA, PIĘKNA I ZADBANA OSOBA. PODOBA SIĘ MĘŻCZYZNOM I CZĘSTO TO WYKORZYSTUJE.
   Co do tego jaka jestem w miłości, to coś mogliby powiedzieć moi byli partnerzy. Ja mogę tylko stwierdzić, że czuła i wrażliwa staram się być zawsze, bo życie stawia nas w różnych sytuacjach. Zawsze wobec partnera byłam lojalna i szczera, co prawie nigdy nie było docenione. Gdy zdarzało się, że trafiałam na mężczyznę, który fascynował mnie mocniej niż obecny partner, kończyłam pierwszy związek szczerą rozmową, choć nie miałam pewności, że nowa znajomość przerodzi się w coś trwałego, a nie zakończy już na początku. Sama  nigdy nie mogłam uważać się za elegancką, bo nawet jeżeli ubrałam się w najlepsze ciuchy, to i tak zanim dotarłam na miejsce, zaliczałam kałużę lub upadek na brudny chodnik, z którego ścierałam kurz. Szczerze powiedziawszy tylko kilka razy w życiu czułam się elegancka.
 IMIENINY IWONY MOGĄ OBCHODZIĆ: 18, 19 i 23 maja,27 października 1, i 23 grudnia. Co do ulubionego koloru, kamienia i szczęśliwej liczby podawane są różne warianty:kolorami mogą być błękit, czerwień lub zieleń. Ulubiony kamień to brylant, szafir lub magnetyt. Za szczęśliwą liczbę ponoć mogą Iwony uważać 5, a według innych źródeł 8.Nie znam się na numerologii, ale gdzieś słyszałam(bądź czytałam), że aby poznać swoją numerologiczną liczbę należy zliczyć cyfry daty urodzenia, a jeżeli tak, to moją liczbą powinna być 3. O brylancie nigdy nie marzyłam, bo nawet kryształ górski był poza moim zasięgiem. W posiadanych pierścionkach miałam rubin, szafir i akwamarynę. Od zawsze uwielbiałam złotą biżuterię, bo kolor kruszcu kojarzył mi się z ciepłem. Nie chciałam nosić srebra, które było dla mnie zimne. Niemniej jednak, kiedy utraciłam złotą biżuterię, to zadowoliłam się srebrnymi kolczykami z bursztynem i takim samym pierścionkiem. Kolejny raz sprawdziło się powiedzenie, że „jak się nie ma co się lubi, to się lubi, co się ma”. Uwielbiam reklamy z biżuterią np. Apartu i z tęsknotą wzdycham, że  mnie na nią nie stać.

13.CECHY NIE OPISANE W ŹRÓDŁACH, A KTÓRE POSIADAM.
   Gdy ktoś mnie zrani, to długo takie coś przeżywam. Jestem więc pamiętliwa i zawzięta. Potrafię być złośliwa, sarkastyczna. Dość szybko wybaczam ale nie zapominam. Wieczna marzycielka, której niewiele oczekiwań się spełniło. Zamieniłam optymizm na brak oczekiwań, bo wtedy nie doznaje się rozczarowań.