piątek, 28 października 2022

Witajcie

 

   Prawie 4 miesięczna przerwa w blogowaniu nie była zamierzona. Jak mówi przysłowie „człowiek planuje, a Pan Bóg kreśli”, tak też się stało. Na początku lipca syn wraz z partnerką zamieszkali u mnie, a ich styl życia wywołał u mnie oburzenie, frustrację i zniechęcenie. Nie byłam w stanie napisać nic sensownego, nawet czytanie ulubionych blogów odkładałam z dnia na dzień. Wstając rano gapiłam się bezmyślnie w telewizor, nie zawsze wiedząc co oglądam. Po miesiącu nijakiej egzystencji zaproponowałam młodym, by wynajęli sobie mieszkanie, bo chciałam żyć spokojnie, tak jak przez ostatnich 10 lat. Odmówili, więc pomyślałam, że to ja się wyprowadzę, ale w sierpniu i we wrześniu przez własną nieuwagę upadłam i sama nie potrafiłam się wdrapać na kanapę. Musiał mnie podnieść syn. Zadałam sobie wtedy pytanie, co będzie, jeżeli taka sytuacja zdarzy się w wynajmowanym mieszkaniu, kto wtedy przyjdzie z pomocą. Odpowiedź mi się nie spodobała, więc zaczęłam przemyśliwać o wyniesieniu się do Domu Opieki. Jedną trzecią życia spędzałam w szpitalach bądź sanatoriach, kiedy to marzyłam o własnym kącie, by nie mieć wokół nieznanych pokoi i ludzi. Myśl, że teraz miałabym zamieszkać w obcym miejscu, przeraża mnie i dlatego każdego dnia próbuję dogadać się z rodziną, ale skutki są marne. Jakby tego było mało, w sierpniu musiałam kupić nowy wózek, bo w dotychczasowym koła nie trzymały powietrza. Dwa tygodnie później wysiadła klawiatura w laptopie. Jednego spokojnego dnia, syn wynalazł w lombardzie używany laptop, ale wygląda jak nowy. Kupiłam go i uczę się jego obsługi, ale ponieważ wiedza w tym zakresie jest żadna, idzie to opornie. By do reszty nie zwariować, postanowiłam powrócić do blogowania, które pomagało mi w najcięższych chwilach przez ostatnie lata. Zaczęłam od czytania Waszych blogów, ale na niektórych nie mogłam zamieścić komentarza, bo występuję tam nie jako Iwona Zmyślona, ale jako anonim. Przy próbie opublikowania komentarza, wyświetla mi się napis „wystąpił błąd”, a ja nie wiem co z tym zrobić. Podpytywałam syna, jako bardziej obytego z komputerem i Internetem, ale zawsze odpowiada tak samo „nie prowadzę bloga, to nie wiem”.

   Dlatego, jeżeli jeszcze mnie pamiętacie i zechcecie zaglądać do mnie jak przez wcześniejsze lata, proszę o cierpliwość i wyrozumiałość. Może doznam olśnienia i będę umiała zamieszczać u Was komentarze tak jak dotychczas. Liczę też na to, że powoli powrócę do dawnej formy i posty będą ciekawsze od tego dzisiejszego.

Pozdrawiam jesiennie.