niedziela, 30 lipca 2017

INNI MAJĄ DOBRZE!

    Lipiec, to środek czasu urlopowego. Charakteryzuje się rozleniwieniem, wypoczynkiem i zwiększonymi wydatkami. Wczasy w Polsce, w innych krajach, czy też pod przysłowiową gruszą, kosztują.  Nie planowałam wyjazdu, bo „kto nie ma miedzi,ten w domu siedzi” jak powiada moja siostra, a po drugie nie bardzo mam gdzie. Moja fizyczna sprawność jest w zaniku, więc bez opieki i tak o podróżowaniu nie może być mowy. Za to wydatków tyle, że kieszeń ciągle pusta.  13 lipca, spaliła się karta graficzna laptopa i przez tydzień czułam się nieszczęśliwa, bo ani pisać nie mogłam, ani czytać blogów. Popełniłam szaleństwo i za pieniądze „ z życia” syn kupił mi używanego „Toshibę”. Przy pisaniu nie odbijają się znaki diakrytyczne i jest to bardzo denerwujące. Poza tym reszta wydaje się w porządku, oczywiście tylko w odniesieniu do laptopa, bo wszystko inne nie jest już takie piękne. Moja nieumiejętność posługiwania się komputerem dała znać o sobie, bo choć robiłam wszystko tak samo jak na starym sprzęcie, to nie umiałam przenieść zdjęć z aparatu. Syn między fuchami, które łapie gdzie tylko może, zgrał mi co trzeba i mogę wreszcie wkleić nową notkę.
    Moja blogowa znajoma „Azalia” nie daje znaku życia nie tylko na swoim blogu,  ale także prywatnie i to bardzo mnie smuci. Syn miał obiecaną stałą pracę na początku lipca i nic z tego nie wyszło. Nie mam więc powodów do radości, chociaż kilka epizodów sprawiło, że się cieszyłam.




Moja koleżanka Celinka przysłała mi kartkę z wczasów na Korsyce, a „Jotka” ze słowackich jaskiń.
   Na dodatek Iwona Kmita przysłała mi 3 książki, żebym rozpraszała swą samotność ciekawą lekturą. Jestem co prawda teraz skupiona na treści bloga pewnego „Zrzędy” ale kiedy nie miałam dostępu do sieci, to tradycyjna książka była wybawieniem. Mój wybór nie okazał się trafiony, ale o tym innym razem.
     Kiedy zastanawiam się nad minionymi miesiącami, to refleksje mam raczej ponure,bo nie był to dobry czas, a te nadchodzące też entuzjazmu nie wzbudzają,bo nic nie zapowiada żeby w moim położeniu nastąpiła jakaś radykalna zmiana na lepsze. Wakacje upływają mi na "zbijaniu bąków", graniu w kierki z komputerem, na układaniu pasjansów.
    Po napisaniu części notki przez 3 dni leżałam, bo ból rąk od łokcia po czubki palców, nie pozwalał utrzymać ani myszki, książki czy szydełka. Czytałam nowe wpisy na ulubionych blogach, nawet pod niektórymi zamieszczałam komentarz, ale wiele pozostawiłam bez śladu swojej obecności, bo głowa jakaś ciężka i brak umiejętności sklecenia kilku słów.  
    W Warszawie niedziela jest upalna, dobrze że nie przepadam za słońcem i opalaniem się, bo siedzenie w domu byłoby przykre. 
    Ostatnio dużo pisałam o innych blogach, ktoś mało mnie znający mógłby pomyśleć, że jest to blog o blogach. Z wielką przyjemnością poznaję nowych "sieciowych" znajomych i czytam ich opowieści. Jednak chcąc przywrócić "osobisty" charakter elektronicznego pamiętnika, postanowiłam, że w kolejnych postach przedstawię Wam moich przyjaciół z dawnych lat. Są to ludzie, którzy mieli wpływ na to kim teraz jestem. 
    Do zobaczenia już niebawem. Pozdrawiam urlopowiczów, tych którzy wypoczynek mają za sobą oraz tych czekających na niego. 

poniedziałek, 3 lipca 2017

BABECZKA (bez jaj) ALE Z FANTAZJĄ

   W blogosferze jest wiele blogów kulinarnych. Autorzy piszący na różne tematy, umieszczają zakładki, w których możecie znaleźć przepisy na ich ulubione lub popisowe potrawy.
   Pod najnowszym moim postem komentarz zamieściła Anna S. z Gdańska. Postanowiłam złożyć rewizytę i zapoznać się z jej blogiem. http://wszystko-smaczne.pl/.
Anna S. blog założyła w 2016 roku na Bloggerze. Od 29 kwietnia tego roku przeszła na własny hosting i z własną domeną. Pomimo iż pod nowym adresem działa od niedawna, to znajdziecie u niej 279 przepisów na dania główne, przystawki i desery. Od samego patrzenia na zdjęcia jej autorstwa można poczuć się głodnym, a już po przeczytaniu przepisu ślinka sama napływa do ust. Żeby znaleźć pierwszy wpis musiałam się sporo naszukać, ponieważ autorka skąpa nie jest i pod jedną datą dzienną zamieszcza kilka różnych przepisów. Wchodząc na blog z określoną datą miesiąca i dnia możecie ułożyć menu na kilka dni. Kierując się wyszukiwarką, skomponowanie jadłospisu na tydzień czy miesiąc nie stanowi problemu. Jest to gotowa, blogowa książka kucharska. Kiedy masz rozeznanie jakie wino do danego dania, to możesz przygotować wykwintną kolację, lekkie ale pożywne śniadanie, trzydaniowy obiad, smaczny podwieczorek. Pod datą 28 czerwca 2017 znalazłam opis jak sporządzić własną książkę kucharską, z której można być dumnym jak paw. Anna takową zamówiła, dostała i jest bardzo szczęśliwa, bo otrzymała produkt nie tylko spełniający jej oczekiwania ale wychodzący im naprzeciw. Ponieważ autorka bloga zastrzegła prawem autorskim przepisy i zdjęcia, dla wyróżnienia akapitów, zdjęcia zaczerpnęłam z Google.*
Oto kilka potraw, które z chęcią bym zjadła, gdyby ktoś zechciał je dla mnie przyrządzić.

KWIECIEŃ: Smażona tołpyga w zalewie octowej, surówka z rzodkiewką i świeżym ogórkiem, ciasto Malakoff w wersji rumowej lub ciasto W-Z(wybrane z 30 kwietnia 2017 r).
MAJ : Gulasz wołowy z piekarnika, sałatka gyros,cytrynowiec na biszkopcie.
CZERWIEC : Wątróbka wieprzowa zapiekana w piekarniku,kapusta kiszona zasmażona, sorbet truskawkowy z bananami.
  Zupa porowa z czerwoną soczewicą,(zagryzana) chlebem pszennym razowym, migdałowy wieniec z truskawkami lub ciastka owsiane z żurawiną i słonecznikiem.

 LIPIEC (dopiero się zaczął, więc oferta z dzisiejszego dnia): Klopsiki z kapustą zapiekane w piekarniku. Babeczki kakaowe bez jajek.
Wczoraj tak mnie wciągnął tekst o Francu Fiszerze („Bez pukania"), że przypaliłam ziemniaki wraz z garnkiem.  Dzisiaj znów się zapomniałam i przegapiłam ulubiony serial „Szpital nadziei” nadawany na „Stop klatce”. W obu przypadkach warto było ponieść „ofiarę”. Mam nadzieję, że „Wszystko-smaczne” wam również przypadnie do smaku.
      Życząc smacznego zapraszam na blog Gdańszczanki.

* pomimo kilku godzin spędzonych na połączeniu ilustracji z tekstem, nie wiem z jakiego powodu, jego główna część  jest na białym tle. Nie było to moim zamysłem.