Bohemistyka–
interdyscyplinarna
nauka humanistyczna, poświęcona studiom nad literaturą, językiem,
kulturą, sztuką, historią, cechami narodowymi, obyczajami i
tradycjami Czechów.
Zaczęła rozwijać się pod koniec XVIII wieku.
O kulturze i historii Czech wiem
niewiele. Z pisarzy znani mi są: Jaroslav
Hašek
i napisane po I Wojnie Światowej „Przygody dobrego wojaka
Szwejka”-powieść antywojenna,oparta na faktach i doświadczeniach
pisarza i jego przyjaciół. Zaletą tej książki jest prawdziwe tło
historyczne i geograficzne oraz realia ówczesnej Pragi.Karel
Čapek z „Inwazją jaszczurów”,
powieścią fantastyczno-naukową,którą krytyka uznała za
utopijną. Bohumil Hrabal i opowiadanie "Pociągi pod specjalnym nadzorem", przyswojone za sprawą filmu J.Menzla z roku 1967.
Z filmem jest nieco lepiej ale nie dzięki produkcji fabularnej a serialowej. Uwielbiałam oglądać "Szpital na peryferiach"z roku 1977, kiedy to wyświetlono 13 odcinków. W roku 1981 kontynuowano serial i nadano ich 7 . Wspomniany serial opowiada o personelu oddziału chirurgii pewnego szpitala. Mnie zapadł w pamięć dzięki doktorowi Sztosmajerowi, cynicznemu ale pozytywnie nastawionemu do życia i ludzi lekarzowi. Jedno zdanie wypowiedziane przez niego do przełożonej pielęgniarek pamiętam do dziś"Gdyby głupota umiała fruwać, byłaby pani najwspanialszą gołębicą". Bardzo mi się spodobało to powiedzonko i czasami, gdy chcę komuś dać do zrozumienia, że mądrością nie grzeszy, to je cytuję. Nie pamiętam natomiast żebym oglądała "Szpital na peryferiach dwadzieścia lat później".
Z mniejszą uwagą śledziłam
losy Anny Holubowej rozwiedzionej ekspedientki, pracującej w sklepie
spożywczym. Próbując sprostać wychowaniu dorastającej córki i
młodszego syna, odnajduje miłość. Serial "Kobieta za ladą" emitowany w latach
70-tych XX w i powtórzony w latach 80-tych(niestety nie widziałam
powtórek) opowiada o perypetiach kobiety i jej współpracowników. Pogodny, optymistyczny i życiowy.
Filmografia czeska może poszczycić się 4 Oskarami: 1965
zrealizowany po słowacku „Sklep przy głównej ulicy” Jana
Kadara i Elmara Klosa, Jir'iego Menzla „Pociągi pod specjalnym
nadzorem” z 1967 ,Miloša Formana "Lot nad kukułczym gniazdem"(5 Oskarów)z 1975 i z roku 1996 Jana Sveraka „Kola”. Z wymienionych widziałam "Pociągi pod specjalnym nadzorem" i Lot nad kukułczym gniazdem".
W latach 60-tych minionego stulecia popularne było czeskie kino, awangardowe i stawiające widzom wysokie wymagania, którym nie zawsze umieli sprostać. Nie widziałam filmu "Nikt nic nie wie", od którego wzięło się określenie czeski film-nikt nic nie wie, na scharakteryzowanie sytuacji trudnej do wytłumaczenia, w której nie wiadomo o co chodzi. Ale wiem, że swego czasu uważałam je za bardzo trafione, bo przy kilku filmach czeskich jakie poza wymienionymi próbowałam oglądać, nie wytrwałam do końca.
Niewiele wiem także o muzyce.
Właściwie znam tylko piosenkarzy :Karela Gotta uznanego za
najbardziej znanego czeskiego wokalistę w historii, Jirego Korna,
muzyka, piosenkarza, tancerza i prezentera oraz Helenę Vondrackową
nazywaną „królową czeskiej piosenki”. Z występów w Sopocie
powinnam znać : Vaclava Neckera (piosenka „Patrik"), Marikę
Gombitową (z utworem „Wyznanie”) oraz Hanę Zagorową.
Pomimo
skorzystania ze ściągi na YT, nie mogę się przyznać do
kojarzenia tych wykonawców. Każdy z mojego pokolenia potrafi jednak zanucić "Malowany dzbanku" czy "Lady Carneval".
Być może czytając początek
tego postu zadaliście sobie pytanie, dlaczego zachciało mi się wspomnieć o czeskiej kulturze. Wszak przyznałam się, że wiem o
niej niewiele. Tak się jednak składa, że poza Mariuszem Szczygłem,
którego znam z telewizji,a który bardzo ceni sobie kulturę czeską, poznałam dawno temu, bo w roku 1974 pewną
dziewczynę, która jeżeli nie kochała, to bardzo lubiła wszystko
co czeskie.
Nie pamiętam dokładnie
okoliczności poznania Darii, może był to wspólny pobyt w Ośrodku
Rehabilitacyjnym w Lądku-Zdroju, za czym się skłaniam, a może
Aleje Niepodległości, przy których pracował mój ojciec, a Ona
mieszkała. Jest natomiast pewne, że było lato, ja przed
rozpoczęciem studiów, a moja przyjaciółka po pierwszym roku.
Daria była niewysoką kobietą o
długich, bardzo gęstych kruczoczarnych włosach do pasa. Zawsze
nosiła je rozpuszczone, a ja się dziwiłam, że podczas chodzenia,
nie majtają się wokół twarzy. Urodę odziedziczyła chyba po
męskiej części swego rodu, bo trudno ją było uznać za ładną.
Rysy miała ostre, kanciaste, niektórzy określiliby ją
„baba-chłop”. Doskonale zdawała sobie sprawę z niedostatków
swojego wyglądu i potrafiła mieć do siebie niesamowity dystans. To
co sprawiało, że nie można było koło Niej przejść obojętnie,
to wielkie, ciągle śmiejące się piwne oczy, oraz szeroki uśmiech,
którym potrafiła rozbroić niejednego twardziela. Moja matka, która
trudno przekonywała się do ludzi, Darię uwielbiała od pierwszej
chwili. W moim domu ta niezwykła dziewczyna była tylko dwa razy, ale w obu przypadkach, matka nam towarzyszyła przy rozmowie i nawet gdy ja się
krzywiłam, to mój gość nie miał nic przeciwko temu. Nie wynikało
to z Jej próżności posiadania słuchaczy, ale z charakteru:otwarta
na ludzi, wszystkim życzliwa, pozytywnie nastawiona do życia,
optymista mimo wszystko.
Nigdy nie zapytałam na co
choruje, domyślałam się jedynie, że nie jest to Dziecięce
Porażenie Mózgowe, tak jak to było ze mną. Nosiła
długie spódnice, by ukryć krótkie, klocowate nogi. Chodziła
wolno,lekko kołysząc się na boki, co pomagało jej utrzymywać
równowagę. Z postury nazwano by ją korpulentną, bo miała duże
biodra i obfity biust.
Zawsze obawiałam się wysokich
krawężników i schodów bez poręczy. To Daria pomagała mi pokonać
lęk przed schodami, a na pytanie jak sobie radzisz z przechodzeniem
przez ulicę, uraczyła mnie taką opowiastką(nie wiem czy to miało
miejsce naprawdę, czy było wymyśloną na poczekaniu anegdotą)
-gdy mam przejść przez ulicę,
to czekam z boku, aż kilka osób stanie przy krawężniku; lustruję i wybieram
najprzystojniejszego faceta, po czym podchodzę, chwytam go za łokieć
i przywołując swój najpiękniejszy uśmiech, głosem niewiniątka
pytam „czy pomoże mi pan przejść przez jezdnię?”;
mężczyzna jest tak
zaskoczony, że mnie przeprowadza, nigdy jeszcze nie zdarzyło mi się
by mi któryś odmówił.
Nie zdobyłam się na odwagę, by
Jej sposób wypróbować. Wiele lat minęło zanim odważyłam się
próbować schodzić po schodach bez poręczy. Wielokrotnie kończyło
się to upadkiem już na samym szczycie i turlaniem się na dół. Za
każdym razem, gdy się podnosiłam przypominała mi się Daria i
słowa „dasz radę” .
Była uparta i zawzięta w dążeniu do
celu, a jednym z nich było studiowanie bohemistyki. W Jej przypadku,
to była sprawa oczywista, gdyż z ojcem dyplomatą i resztą rodziny
spędziła kilka lat na placówce w Czechosłowacji. Kiedy powrócili
do kraju, złożyła papiery na Uniwersytet Warszawski. Podczas
egzaminów wstępnych ponoć miała usłyszeć, że "nie zostanie
przyjęta, bo po czesku mówi lepiej niż po polsku". Kiedy mnie i
mojej matce to opowiedziała, to popłakałyśmy się ze śmiechu, z
absurdalności danej sytuacji. Daria nie wyobrażała sobie, że może
studiować na innym kierunku, dlatego Jej ojciec wykorzystując
zdobyte przez lata znajomości, umieścił córkę w Czechosłowacji.
Zamieszkała w akademiku, w dwuosobowym pokoju z Czeszką.
To co
opowiadała o sytuacji ludzi niepełnosprawnych jako studentów,
brzmiało dla mnie jak baśń 1001 nocy. Ludzi niepełnosprawnych do
jak najdłuższej nauki zachęcano wszelkimi sposobami. Umożliwiano
im nabycie samochodu, by łatwo mogli dojeżdżać i otrzymywali dodatek na benzynę. Poza tym każdemu przysługiwał akademik i
stypendium.
Daria bardzo lubiła Czechów,
którzy żyją dniem dzisiejszym, mają duże poczucie humoru,nie
rozpamiętują przeszłości. Są ludźmi życzliwymi, gościnnymi i
z dużym przymrużeniem oka spoglądają na siebie. Tak ich oceniała
i sama taka była.
Niestety rok po poznaniu dowiedziałam się,że nie żyje. Nigdy nie dowiedziałam się
co było powodem Jej śmierci. Wiem natomiast, że ta elokwentna,
bardzo inteligentna i oczytana dziewczyna, o ogromnym poczuciu
humoru, gdyby żyła byłaby moją przyjaciółką przez wiele lat.
Bardzo mi imponowała i była wzorem jak pokonywać własne
ograniczenia, liczne kompleksy i jak cieszyć się życiem, które
nigdy nie jest łatwe, ale zawsze warte zachodu.
W swoim życiu spotykałam różnych
ludzi, dla jednych byłam niewidoczna, inni się ze mnie wyśmiewali,
ale miałam też szczęście spotkać wartościowych, wspaniałych,
do których należała też Daria.