niedziela, 26 lutego 2023

"PRAWO DO MIŁOŚCI"

 

    W miniony piątek na kanale „Romance tv” obejrzałam film biograficzny „Prawo do miłości”. Nakręcony w 2011 roku niemiecki film , opowiada o Beate Köstlin-Uhse,  która w 1962 otworzyła pierwszy sex-shop. Im dłużej oglądałam, tym mocniejsze było skojarzenie z filmem polskim „Sztuka kochania. Historia Michaliny Wisłockiej.” Oba opowiadają o kobietach silnych, które poświęcają się uświadamianiu kobiet w sferze życia seksualnego. 





 Film polski, dobrze oceniony przez córkę Michaliny Wisłockiej, mnie się nie podobał. Położono w nim nacisk na historię małżeństwa Wisłockiej i Jej późniejszy romans z Jurkiem. Marginalnie potraktowano Jej osiągnięcia jako lekarki i seksuolożki. W latach 70-tych założyła wraz z prof. Andrzejem Jaczewskim poradnię dla młodzieży, a później przychodnię ginekologiczną dla dojrzewających dziewcząt, gdzie panowała całkowita anonimowość. Wisłocka była zwolenniczką mało znanej metody zapobiegania ciąży, za pomocą kapturka nakładanego na szyjkę macicy. Każdą pacjentkę uczyła prawidłowego jego zakładania. Nie uznawała pigułek, uważając, że hormonalna ingerencja w biologię młodej kobiety, może nieść za sobą negatywne następstwa.

                                                                

Stała się też pionierką leczenia niepłodności w Polsce. Propagowała kulturę seksualną, a Jej książka „Sztuka kochania”, poradnik z dziedziny seksuologii, wydany w 1978 stał się bestsellerem i osiągnął łączny nakład 7 mln egzemplarzy. W roku 1988 została wydana „Sztuka kochania:w dwadzieścia lat później”, a w następnym roku „Sztuka kochania: witamina M”. Niewielu osobom znane są Jej inne książki: „Technika zapobiegania ciąży”(1959), „Metody zapobiegania ciąży”(1976), „Kultura miłości”(1980), „Kalejdoskop seksu”(1986), „Sukces w miłości”. Jak kochać i być kochanym.”(1993). 






Beate Uhse


   Film niemiecki o Beate Uhse, to opowieść o niemieckiej pilotce, która jako wdowa, ucieka samolotem z oblężonego Berlina do tej części Niemiec, która była pod protektoratem angielskim. Najpierw prowadziła sklep z guzikami. W roku 1946 wydała poradnik na temat stosowania kalendarzyka małżeńskiego, jako metody zapobiegania ciąży. Była to 8 stronicowa broszura formatu zeszytowego i miała tytuł „Pismo X”. Otworzyła punkt porad korespondencyjnych, w którym zatrudniała lekarza. Do końca lat 60-tych na liście sklepu wysyłkowego znajdowało się 1,7 mln osób, a dochody wyniosły 30 mln marek. Jej działalność, która w miarę upływu lat nie ograniczała się do wysyłania tylko poradnika, ale była rozszerzana o prezerwatywy, pisma erotyczne i kosmetyki zwiększające doznania seksualne, spotykała się ze sprzeciwem szczególnie męskiej części społeczeństwa. W ponad 2000 doniesień powoływano się na przepisy prawa z roku 1919 dotyczące erotyki i na prawo z 1941 dotyczące antykoncepcji. Żaden sąd nie zakwestionował treści zawartych w „Piśmie X”. Beata Uhse przegrała tylko jeden proces, gdy koszt broszury był za wysoki. Po roku 1968 Jej działalność stała się bardziej otwarta.

   

   Michalina (1921-2005) i Beate (1919-2001) za swoją działalność edukacyjną zostały odznaczone przez władze swoich krajów. Wisłocka została odznaczona w 1997 Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski,  Uhse Orderem Zasługi Republiki Federalnej Niemiec w roku 1989. 

    Obie kobiety pragnęły uświadamiać rodaczki i poszerzać ich wiedzę na temat życia seksualnego. Każda z nich robiła to, dostępnymi dla siebie środkami. Prawo do miłości dostały dopiero w związkach pozamałżeńskich.


środa, 1 lutego 2023

"NARZEKANIE JEST ..."

 

   Dwa dni temu na portalu „Kobieta 50 plus”  przeczytałam zabawną historyjkę o perypetiach Ewy Radomskiej w czasie pobytu na wywczasach. Polecam Wam tekst „Narzekanie jest modlitwą szatana”. Mnie w nim zaciekawił pewien fragment, który pozwalam sobie przytoczyć.


Mała półeczka z książkami w tym same z serii Harlequin. Zaraz, zaraz – ktoś się uśmiechnie –ale to romansidła bez sensu! Zależy kiedy i po co! Otóż ja, nie powiem, lubię filozofować z największymi w książkach i na jawie kiedy ktoś mi się taki trafi, ale też uważam, że nie należy lekceważyć żadnej literatury! Bo może właśnie w tej pogardzanej publicznie książeczce odnajdziemy zdanie, które rozjaśni nam nasze mroki?

” Rzadko kto, o literaturze spod znaku Harlequina, przyznaje się do jej czytania. A już pozytywna o niej opinia, to wręcz ewenement. Ja w pełni podzielam zdanie Ewy Radomskiej. Co więcej przeczytałam tych książek sporo, ku wielkiemu zgorszeniu mojej matki. Wiele lat temu, szła Ona na parking społeczny na dyżur. Nie było tam telewizora, a ze swojego domu zapomniała wziąć książkę. Sięgnęłam na jedną z moich półek i nie patrząc co podaję(myślałam o zupełnie innej), zdradziłam, że czytuję taką literaturę. Matka dąsała się przez tydzień, że marnuję czas na czytanie takich książek.

   Od wielu lat płacę abonament za 140 kanałów w UPC. Nie znajdując ciekawych pozycji do oglądania na dotychczas oglądanych, zaczęłam przelatywać wszystkie i tak trafiłam na „Epic drama” i „Romance TV”. Nerwowa atmosfera w domu i potrzeba „odmóżdżenia” sprawiły, że przez ponad miesiąc oglądałam jak leci filmy na nich naprzemiennie. Na „Romance TV” są sfilmowane Harlequiny w niemieckiej wersji językowej i polskim lektorem. Stąd nawiązanie do wczasowej lektury Ewy Radomskiej. Na „Epic drama” króluje sensacja.

   Tak na marginesie, pod koniec 2022 rok moja ulubiona pisarka wydała nową książkę „Myśli przemyślane”. Dostałam ją w prezencie. Jej recenzję przesłałam 4 grudnia Redaktor Naczelnej portalu „Kobieta 50 Plus”, która obiecała opublikować tekst. Niestety nie wiem kiedy i czy pod tytułem „Nie tylko na Nowy Rok”. Książeczka jest niewielka, ale bardzo starannie wydana. Każdemu polecam nie tylko do przeczytania, ale także na prezent. Życząc najpiękniejszego lutego, żegnam się z Wami aforyzmem  zaczerpniętym z „Myśli przemyślanych”

Szczęściu nie należy pomagać,

wystarczy go nie peszyć”