Dwa dni temu na portalu „Kobieta 50 plus” przeczytałam zabawną historyjkę o perypetiach Ewy Radomskiej w czasie pobytu na wywczasach. Polecam Wam tekst „Narzekanie jest modlitwą szatana”. Mnie w nim zaciekawił pewien fragment, który pozwalam sobie przytoczyć.
„ Mała półeczka z książkami w tym same z serii Harlequin. Zaraz, zaraz – ktoś się uśmiechnie –ale to romansidła bez sensu! Zależy kiedy i po co! Otóż ja, nie powiem, lubię filozofować z największymi w książkach i na jawie kiedy ktoś mi się taki trafi, ale też uważam, że nie należy lekceważyć żadnej literatury! Bo może właśnie w tej pogardzanej publicznie książeczce odnajdziemy zdanie, które rozjaśni nam nasze mroki?
” Rzadko kto, o literaturze spod znaku Harlequina, przyznaje się do jej czytania. A już pozytywna o niej opinia, to wręcz ewenement. Ja w pełni podzielam zdanie Ewy Radomskiej. Co więcej przeczytałam tych książek sporo, ku wielkiemu zgorszeniu mojej matki. Wiele lat temu, szła Ona na parking społeczny na dyżur. Nie było tam telewizora, a ze swojego domu zapomniała wziąć książkę. Sięgnęłam na jedną z moich półek i nie patrząc co podaję(myślałam o zupełnie innej), zdradziłam, że czytuję taką literaturę. Matka dąsała się przez tydzień, że marnuję czas na czytanie takich książek.
Od wielu lat płacę abonament za 140 kanałów w UPC. Nie znajdując ciekawych pozycji do oglądania na dotychczas oglądanych, zaczęłam przelatywać wszystkie i tak trafiłam na „Epic drama” i „Romance TV”. Nerwowa atmosfera w domu i potrzeba „odmóżdżenia” sprawiły, że przez ponad miesiąc oglądałam jak leci filmy na nich naprzemiennie. Na „Romance TV” są sfilmowane Harlequiny w niemieckiej wersji językowej i polskim lektorem. Stąd nawiązanie do wczasowej lektury Ewy Radomskiej. Na „Epic drama” króluje sensacja.
Tak na marginesie, pod koniec 2022 rok moja ulubiona pisarka wydała nową książkę „Myśli przemyślane”. Dostałam ją w prezencie. Jej recenzję przesłałam 4 grudnia Redaktor Naczelnej portalu „Kobieta 50 Plus”, która obiecała opublikować tekst. Niestety nie wiem kiedy i czy pod tytułem „Nie tylko na Nowy Rok”. Książeczka jest niewielka, ale bardzo starannie wydana. Każdemu polecam nie tylko do przeczytania, ale także na prezent. Życząc najpiękniejszego lutego, żegnam się z Wami aforyzmem zaczerpniętym z „Myśli przemyślanych”
„Szczęściu nie należy
pomagać,
wystarczy go nie peszyć”
Tego typu romanse czytałam hurtowo na wczasach właśnie, bo tam była tylko biblioteczka z takim książkami, może też pozostawionymi przez wczasowiczów.
OdpowiedzUsuńktoś nie lubi komiksów, ktoś inny romansów, jeszcze inni nie czytują kryminałów, ale to nie znaczy, że takie książki powinny zniknąć. Prawo wyboru to podobno najważniejsze prawo...
jotka
Ja nie lubię literatury sf i nie czytałam żadnej książki tego rodzaju. Komiksy tylko dziecku, gdy samo jeszcze nie umiało. Harleguiny czytałam wiele lat temu, chociaż gdy syn pracował w hurtowni książek, przynosił romansidła, gdy przeznaczano je do zniszczenia. Uściski.
UsuńRomanse to nie moja działka, ale cieszę się, że Tobie się podobało. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńŻeby wiedzieć czy coś się podoba czy nie, trzeba to poznać, choćby pobieżnie. Dziękuję za komentarz i odwiedziny. Pozdrawiam.
UsuńPrzeczytałam kilka i żaden mnie nie zachwycił. Pozdrawiam
UsuńKsiążki tego typu nie mają zachwycać, tylko dać relaks. Uściski.
UsuńCo kto lubi niech czyta. Czasem warto zejść z wybranych schematów. Nie lubię kryminałów ale gdy niechcący na nie trafię często całkiem dobrze mi się czyta. Z romansami też mi nie po drodze, nie znaczy jednak że nigdy nie przeczytałam.
OdpowiedzUsuńWitaj, bardzo mądry komentarz. Dziękuję za niego i odwiedziny.
UsuńNie przepadam za powieściami typu romanse. Dla mnie to czyste science fiction. Zdecydowanie wolę literaturę mającą/mogącą mieć oparcie w rzeczywistości. Ale oczywiście gusta są różne. Czytaj do woli to, co daje Ci radość i odpoczynek.
OdpowiedzUsuńW życiu przeżyłam kila romansów i były one jak najbardziej rzeczywiste, chociaż nie miały szczęśliwego zakończenia. Staram się czytać, to do czego mam dostęp przy utrudnionej możliwości korzystania z biblioteki. Pozdrawiam serdecznie.
UsuńRomanse są bardzo przyjemne o ile napisane ładnym językiem lub ładnie sfilmowanych.To trochę powrót do świata bajek tak lubianych w dzieciństwie. Ale dlaczego nie?
OdpowiedzUsuńUwaga o bajkach jest bardzo trafna. Jeżeli w dzieciństwie wierzyliśmy we wróżki i elfy, to dlaczego nie możemy jako dorośli wierzyć w miłość od pierwszego wejrzenia. Uściski i podziękowania za komentarz.
UsuńŻeby poznać temat zgorszenia i krytyki wszechobecnej dla tego typu literatury, a następnie wyrobić własne zdanie, pożyczyłam i przeczytałam dwie takie książki. Jedna była prostolinijna, przewidywalna i w ogóle bez polotu, nudziła mnie. Druga zaś, intrygująca, bo osadzona w zagadce rodzinnej, do tego w historycznych czasach miecza i zamczysk. Może być, najwyraźniej do dobrego romansu, potrzebuję jeszcze mrożącej krew w żyłach przygody. XD
OdpowiedzUsuńTwoje doświadczenia dowodzą, że zdolności autora decydują o książce, a nie to przez kogo została wydana i do jakiego typu literatury ją zaliczono. Ukłony.
UsuńKiedyś z początkiem lat 90-tych złapałem taka fuchę w hurtowni książek i zajmowałem się dystrybucją tych tomików. Do dzisiaj pamiętam, że była seria biała, różowa i o ile się nie mylę czarna. Jako nowość były rozchwytywane. Potem się przyjadło i spowszedniało jak wszystko. Dzisiaj nie każdy potrafi być uczciwy w opisie swoich gustów, nawet jeżeli ewoluowały.
OdpowiedzUsuńJa pamiętam okładki białe(seria medyczna), zielone i różowe bądź czerwone. Kiedyś kupując w kiosku jeden Harlequin spotkałam się z komentarzem sprzedawcy "ileż można tego czytać?". Dziękuję za odwiedziny i komentarz. Pozdrawiam serdecznie.
UsuńWitaj, Iwono.
OdpowiedzUsuńKażdy sposób na poprawę nastroju jest dobry, jeśli okazuje się skuteczny:)
A z serią Harlequin jest jak z całą Littérature de la gare:) Opiera się na schemacie i konwencjonalnym języku, co jednym odpowiada, a drugim - nie:)
Pozdrawiam:)
Twoje komentarze są zawsze tak trafne, że nie wiem, co mogłabym odpisać. Pozdrawiam tylko bardzo serdecznie.
UsuńU znajomej fryzjerki na stoliku leżą, więc czytam początek i koniec, to mi wystarczy. Natomiast zgadzam się, że czasem może książeczka niewielkich rozmiarów wywrócić życie, zmienić punkt widzenia, a nawet podpowiedzieć gotowe rozwiązanie.Tym sposobem znajoma wyrzuciła niewiernego z domu i nie ma wyrzutów sumienia. Także własne dzieci jej przyklasnęły.
OdpowiedzUsuńSerdeczności
Z Twojego komentarza jasno wynika, że każda lektura może człowieka czegoś nauczyć. Może dlatego moja matka twierdziła, że "cała mądrość w książkach", chociaż akurat literatury "stacyjnej" nie miała na myśli. Dziękuję za komentarz. Przesyłam uściski.
UsuńPrzy okazji dotarłem do całego artykułu, którego bohaterem jest też nienarzekający ksiądz. Ale jakże on ma narzekać, skoro np. co niedzielę sypią mu kasiorę na tacę, a państwo opłaca mu ZUS, zarabia na chrzcinach, pogrzebach i ślubach, dorabia zajęciami religii w szkole... dosłownie jak cysorz, który ma klawe życie... pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że zwróciłeś uwagę na cały artykuł. Post miał być zachętą do jego przeczytania. Przysłowie mówi "kto ma księdza w modzie, tego bieda nie ubodzie", więc i jego ona nie dotyka. Pozdrawiam serdecznie.
UsuńNie czytam harleqinow bo szkoda mi na nie czasu. Nie czytam też kryminałów bo potem śnią mi się koszmary. A aforyzmy i opowieści Ewy Radomskiej które mam na półce.... bardzo sobie cenię
OdpowiedzUsuńObie cenimy i Autorkę i Jej twórczość. Różnica jest tylko taka, że Ty Ją znasz osobiście, a ja Ci tego zazdroszczę. Mam jednak nadzieję, że dostąpię kiedyś tego zaszczytu. Ukłony.
UsuńWitaj Iwonko
OdpowiedzUsuńJa też nie czytam tych książek, Zdecydowanie wolę sensację. Ale o gustach się przecież nie dyskutuje. Każdy czyta co lubi.
Pozdrawiam ciepło
Harlequiny, na które większość zwróciła uwagę, były tylko pretekstem do zachęcenia przeczytania artykułu w całości, bo był zabawny i pouczający. Pozdrawiam.
UsuńWiem
UsuńKochana Iwonko,
OdpowiedzUsuńTy tak zawsze ciepło o mnie piszesz, Kochana jesteś!
Co do tych Harleqinów to rzeczywiście nadrobiłam ile się dało - weszłam w świat bogatych, młodych, pięknych, a po perypetiach zawsze z dobrym zakończeniem! Czy to nie budujące? Co do tego szatana to nie wyobrażam go sobie jako diabła z rogami i ogonem tylko jako złe słowa, które nieraz nagromadzą się w człowieku bo różne sytuacje go wyprowadzają z równowagi, a potem wcisną się w nasz umysł i powtarzamy je jak mantrę szkodząc sobie i innym. Nie mówiąc, że narzekanie stało się teraz jedynym sposobem na rozmowę. Jeden mówi, że mu źle to inny mówi, że jemu też źle bo jakoś nie wypada powiedzieć, że mu dobrze jak tamtemu źle. I tak się taśma w mózgu nagrywa czyli ten szatan wije tam sobie swoje gniazdko i nas truje.
Co do mojego tomiku to Twoja recenzja natychmiast może być w Werandzie Literackiej niezależnie od tego
co sama o sobie napisałam. Daj tylko znać, że się zgadzasz.
Wielkie serdeczności i uściski
Ewa Radomska z Bajkowa
Pani Ewo, czy Pani Mama pracowała może w SGH?
UsuńNie, bo ja w ogóle nie jestem z Warszawy tylko z Dolnego Śląska, a w Warszawie mieszkam dopiero od 10 lat. Ale wiem, ze była tam na SGH chyba pani profesor o takim nazwisku.
UsuńPozdrawiam
Tak, była i moja mama bardzo ją lubiła. Ale dziękuję za odpowiedź :-)
UsuńPrzesłałam do Redaktor Naczelnej recenzję, pytając czy zechce ją opublikować. Dla mnie było to jednocześnie wyrażeniem zgody. Jej pozytywna odpowiedź utwierdziła mnie w przekonaniu, że jest to tylko kwestią czasu, kiedy to się stanie. Twoja definicja "diabła" jest fantastycznie prosta i możliwa do akceptacji zarówno przez wierzących i ateistów. Całusy.
UsuńJeśli coś sprawia nam przyjemność to nie ma co się wstydzić według mnie. Nie zawsze i nie ciągle trzeba czytać klasykę literatury czy mądre księgi.
OdpowiedzUsuńO kurczaki. Współczuję sytuacji jak nie wiem co.
Jeśli chodzi o szpitale to ja mam dziwnie tak, że zwykle dużo wtedy śpię. Teraz było podobnie. Czas inaczej płynie, chociaż cały czas się wlecze nieco.
Pozdrawiam!
https://mozaikarzeczywistosci.blogspot.com/
Kiedy musiałam leżeć w szpitalu, też zazwyczaj uciekałam w sen, bo wydawało mi się, że wtedy dni mijały szybciej. Pozdrawiam serdecznie.
UsuńZwłaszcza jak przeczyta się książki wszystkie jakie się wzięło do szpitala. :) Ja tak miałem teraz. Ale dałem radę.
UsuńDziś obejrzeliśmy dwa mieszkania, jedno ciekawe było, jednak miało minusy (otoczenie, mało sklepów). Propozycje wysyła nam też agent drugiej strony (od sąsiadów), jednak jego propozycje są na zasadzie ,,wszystko z danej dzielnicy czy okolicy".
Pozdrawiam!
https://mozaikarzeczywistosci.blogspot.com/
Ja wiele lat temu myślałam o zamianie mieszkania, ale nie miałam w tym rozeznania, a do agentów przekonania. Mam nadzieję, że uda wam się znaleźć takie miejsce, które pokochacie od pierwszego wejrzenia. Trzymam za Ciebie i Mamę bardzo mocno kciuki. Uściski.
UsuńKażdy czyta to, co lubi :) Akurat nie przepadam za taką literaturą, ale z drugiej strony opowieści o miłości to samo życie. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Czytanie Harlequinów było tylko pretekstem do zwrócenia uwagi na twórczość Ewy Radomskiej i Jej artykułów zamieszczanych na portalu "Kobieta 50 Plus". Zachęcam do lektury innych także bardzo ciekawych artykułów.
UsuńRomanse to nie moja bajka, ale twórczość Pani Ewy to sama bajka...;o)
OdpowiedzUsuńNie można było lepiej tego ująć. Ukłony.
UsuńU nas w Małopolsce gdzie oprócz urodzin obchodzi się też dość powszechnie imieniny jest takie powiedzenie, że życzenia są ważne jeżeli są złożone do tygodnia przed lub po . Korzystając z tej zasady przyjmij proszę najserdeczniejsze życzenia urodzinowe. Przede wszystkim zdrowia i cierpliwości do tego całego otaczającego Cię świata. Wkleiłbym całą wiąchę czerwonych baloników, ale do tego komentarza nie da się niestety nic wkleić. Zawsze jednak możesz to sobie wyobrazić.
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że tak późno odpowiadam na komentarz. Nie umiem powiedzieć, czemu tak się stało, że nie zrobiłam tego wcześniej, ale zauważyłam, że w kilku przypadkach wpisywałam komentarze, które się nie wyświetlały. Za życzenia dziękuję. Baloniki sobie wyobraziłam, ale ciągle marzę o przyjeździe do Krakowa, kiedy to może udałoby się zorganizować spotkanie z krakowskimi blogerami, którzy czytują mojego bloga, bo są to bardzo ciekawi ludzie. Pozdrawiam serdecznie.
UsuńIwonko, widzisz, a ja nie znałam portalu "Kobieta 50 plus" i twórczości pani Ewy Radomskiej, więc chętnie zajrzę - dziękuję za podzielenie się.
OdpowiedzUsuńA co do harlequinów, nikomu krzywdy nie robią.
Jeśli ktoś potrzebuje lekkiej, otulającej lektury, bo taki właśnie ma nastrój - niech przeczyta.
Na szczęście mamy takie bogactwo różnych gatunków literackich, że każdy znajdzie coś dla siebie, najlepszego na dany moment. Ja lubię czytać różne rodzaje książek np. ambitniejszą lekturę lubię "przełamać" czymś mało wymagającym, mieszam gatunki, choć - podobnie jak Ty - po SF raczej nie sięgam, chyba że mąż mi coś poleci, a on z kolei czyta tylko SF. ;)
Literatura sf była ulubioną mojego syna , gdy był nastolatkiem. Całe życie miałam przeświadczenie, że za mało przeczytałam ambitnej literatury jako człowiek i bibliotekarka. Pewien filozof powiedział mi, że jestem tak jak inni przede wszystkim człowiekiem, a ten czyta to, co mu sprawia przyjemność. Dziękuję za komentarz i przepraszam, że odpowiadam na niego tak późno. Serdecznie pozdrawiam.
Usuńpodpisuję listę obecności - jestem !!
OdpowiedzUsuńBardzo mnie cieszy, Twój powrót do grona komentujących. Dziękuję za obecność i pozdrawiam.
Usuń