W
grudniu minionego roku postanowiłam odkurzyć półki z książkami.
Chciałam w ten sposób poprawić sobie humor. Są kobiety, które w
tym celu idą na zakupy. U mnie i z chodzeniem i z kasą(niezbędną
przy sprawunkach) kiepsko, stąd sprzątanie. Wpadła mi w ręce
książka „Uśmiech i poezja Jana Sztaudyngera", autorstwa Wojciecha
Natansona. Dla mnie Sztaudynger, to przede wszystkim autor fraszek.
Taką oto ich definicję znajdujemy w owej książce: „drobne,
króciutkie, złożone z dwóch wersów nazywa „ucinkami”.To nie
znaczy, że fraszki dłuższe miały się odznaczać mniejszą
zwartością i celnością. Fraszki „swawolne”
nazywał”szumowinami”(piana powstała przy gotowaniu konfitur).”
Postanowiłam ponownie ją przeczytać ,licząc że spełni
terapeutyczne zadanie. Jest to publikacja niezwykła z kilku powodów.
Na zaledwie 176 stronach opowiedziano o kulturze, sztuce i nauce
polskiej w latach 1916-70. Wspominając lata szkolne spędzone w III
Gimnazjum im. „Króla Jana III Sobieskiego” w Krakowie przy ulicy
o tej samej nazwie, autor nie tylko mówi o wieloletniej przyjaźni z
Janem Sztaudyngerem. Sypie jak z rękawa nazwiskami wykładowców i
kolegów szkolnych. Omawia imprezy, w których uczestniczyli jako
wielbiciele literatury, teatru i malarstwa. Przede wszystkim jednak
ukazuje nam Sztaudyngera jako liryka, satyryka, teoretyka i praktyka
lalkarstwa w Polsce i pedagoga. Wymienia i omawia najcenniejsze tomy
i poszczególne utwory, ilustrując cennymi cytatami. Zanim
przedstawię Wam Jana Izydora Sztaudyngera, to kilka słów o autorze
tej jakże ciekawej książki:
Wojciech Natanson(pseudonim Leszczyński)(1904-1996) polski pisarz, krytyk teatralny i tłumacz. Ukończył Gimnazjum Jana III Sobieskiego w Krakowie, studiował na Uniwersytecie Jagielońskim prawo, otrzymał tytuł doktora prawa międzynarodowego. Romanistykę kończył na Sorbonie. W okresie międzywojennym publikował w krakowskiej „Gazecie Literackiej”. Żołnierz AK, brał udział w powstaniu warszawskim. Pracował w najznakomitszych teatrach jako kierownik literacki(„Teatr Stary”, Teatr Śląski”, Teatr Ludowy”, Teatr Rozmaitości”). W latach 1946-50 redagował „Listy z Teatru”, pisywał recenzje do wielu czasopism (m.in. „Teatr, „Słowo Powszechne”,”Kierunki”, Życie Warszawy”).Był autorem recenzji i felietonów o twórczości Stefana Żeromskiego, Stanisława Wyspiańskiego, Karola Wojtyły. Przetłumaczył „Dramaty” Alberta Camusa, „Łowcy meteorów” Juliusza Verne. Napisał „Boy Żeleński, powieść biograficzna”(Warszawa 1983, LSW) i „Sekrety fredrowskie”(Warszawa 1984 LSW).
Pierwszą refleksją po skończonej lekturze było :jak to możliwe by w tak krótkim życiu(w chwili śmierci miał 66 lat) stworzyć i zdziałać tak wiele. Nie byłam odosobniona w tym odczuciu, bo oto co napisał sam Natanson:„GDYŚMY NAD GROBEM PRZYPOMINALI LICZNE JEGO ZASŁUGI,OGARNĘŁO NAS ZDZIWIENIE,ŻE TYLU RÓŻNYMI SPRAWAMI SIĘ ZAJMOWAŁ, TYLE GATUNKÓW SZTUKI UPRAWIAŁ”.
W książce znajdziemy nazwiska ludzi bardzo znanych(np. Ludwik Solski-aktor, Julian Przyboś, literat), jak i takich, o których dziś nikt już nie pamięta, a byli elitą lat międzywojennych(Leon Chwistek,Zenon Klemensiewicz, Franciszek Fuchs, Stanisława Wysocka). Wspomina ludzi o nieprzeciętnych umysłach i wielkiej charyzmie. Mówi o tych, którzy przeżyli okupację oraz o tych, którzy zginęli w zawierusze II Wojny Światowej. Opisuje życie kulturalne Krakowa, pokazując jak bardzo Polacy z chwilą odzyskania niepodległości byli spragnieni wolnej, pięknej literatury, wspaniałego malarstwa, porywających przedstawień teatralnych.
Snując opowieść o Janie Sztaudyngerze(nigdy nie używa drugiego imienia poety) rozpoczyna od genealogii. Przedstawia prapradziadka, oficera bawarskiego, który przybył do ówczesnego Księstwa Warszawskiego i za sprawą pięknej i młodej Katarzyny osiadł w Piotrkowie. Temu przodkowi Sztaudynger poświęcił poniższe strofy:
Mój prapradziad,
Oficer armii bawarskiej,
Znalazł się w Piotrkowie
Po kataklizmie dziejowym
Przez Napoleona
I tu pozostał.
Kiedy umierał jako człowiek 77-letni,
Miał tu już dom,
Nową żonę Katarzynę
I syna Józefa.
Prapradziad Józef
W dniu śmierci swego ojca liczył lat osiem.
(wiersz zamieszczony na wstępie tomu Łatki na szachownicy )**
Dziadkowi, inżynierowi budującemu mosty na terenie Rosji, ożenionemu z córką Franciszka Gautier, warszawskiego obywatela, zaprzyjaźnionego z Tadeuszem Kościuszką. (Rodzina ta wywodziła się z Francji) napisał inny wiersz:
...Paryż
jest mój !
Może
na tej ulicyMoja prababka
Zgubiła
Bukiet fiołków, podwiązkę, łzę?!
Może ten właśnie most
Łukiem nakreślił mój dziad,
Śmiałym jak łuki brwi
Zmarszczone w gniewie!
Legendę wymarłą rodu
Tropię
W uliczkach skamieniałych koralem
Na oceanu dnie...
(wiersz Kropla francuskiej krwi)
Jan Izydor Sztaudynger(1904-1970) był synem Izydora Jana Józefa Sztaudyngera i Anny z Kokowskich. Jak pisze Natanson poeta odnajdywał u swego ojca „cechy typowo francuskie”:dowcip,poczucie humoru , praktyczność, oszczędność i trzeźwość. Był przekonany, że własny temperament i zamiłowanie do dowcipów i fraszek, to cechy odziedziczone po przodkach. Ojciec fraszkopisa był jednym z pierwszych narciarzy w Polsce. Nic więc dziwnego, że to właśnie jemu zostały zadedykowane Kantyczki śnieżne, zbiór wierszy narciarskich powstały po jeździe na nartach w towarzystwie Gustawa Morcinka.
Matka
Boska na nartach
Zjechała
z gór Beskidu
(A dobrze jeździć umie,
Nie zrobi narciarzom wstydu!).
(
Matka Boska na nartach)
Wiersz
ten doczekał się dwóch diametralnie różnych ocen. „Zdaniem
Zofii Kossak „bardzo utalentowany skądinąd poeta” nie pisał
pod działaniem głębszej podniety religijnej, ale tak sobie, dla
mody, ze snobizmu i powierzchniowego rozrzewnienia”. Zofia Kossak
użyła przy tym określenia dość ostrego, „akatolicka parodia”.
Natomiast „Wasylewski z uznaniem wspominał, że autor " Kantyczek
śnieżnych" zdjął Matce Boskiej skrzydła z ramion i przypiął je
do nart.”
Anna z Kokowskich rodowita Krakowianka miała wielki wpływ na swego męża, który przez całe życie był pod jej urokiem. Odznaczała się pracowitością, niebywałą energią. Była bardzo muzykalna i wykazywała zdolności przy tworzeniu batików czyli rysunków woskiem na tkaninach. Wspomnienie o niej zawarł poeta w Szczęście z datą wczorajszą.
Rodzice Anny mieszkali w Myślenicach nad Rabą. Należał do nich kawałek pola, ogród i lasek. Dziadek poety był emerytem wykorzystującym należycie okres odpoczynku. Natomiast babka organizowała Janowi imieniny z przedstawieniami, co mogło mieć wpływ na późniejsze jego zainteresowania lalkarstwem. Był jej ukochanym wnuczkiem. Dziadkom poświęcił Dom na rzeczkach.
Jan Izydor Sztaudynger ożenił się z Zofią Jankowską- „bardzo miła, powabna i dowcipna sekretarka czasopisma „Tęcza”[...] przyczyniła się swą energią do umożliwienia Sztaudyngerowi debiutu. W jej domu , w atmosferze pogody, spokoju,optymizmu i życzliwości, znalazł poeta bodźce, które były mu tak bardzo potrzebne. Rozbity, rozgorączkowany, borykający się z trudnościami, skłonny do depresji – trafiał na pewniejszy grunt. Nastąpiły zaręczyny i ślub”- tak o Zofii pisał Wojciech Natanson. W 1933 urodziła mu się córka Anna. Współautorka tomu wspomnień Chwalipięta czyli rozmowy z Tatą. W 1946 urodził się syn Jacek.
Taki byłem ciekawy,
Jaka będziesz Ty moja córeczko,
Żem pochylał się dniami już naprzód,
Ponad pustym dla Ciebie łóżeczkiem.
I chodziłem i kwiatów pytałem,
Czy będziesz jak one, czymś białym?
I pytam się w nocy miesiąca,
Czy będziesz tak cicha i lśniąca.
( Prolog do cyklu wierszy O mojej córce)
***
Czy nie lepiej ci było,mój synu,
Gwiazdy się rodzić promykiem,
Listeczkiem dzikiego wina,
Stokrotką nad strumykiem?
(Czy nie lepiej-wiersz nieopublikowany)
Wnuczka Dorota była pomysłodawczynią do dwóch tomów „Śmiesznoty”(dziadek to pisze takie śmiesznoty) i „Chwalipięty”. Jej też poświęcił Zwrotki dla Dorotki jeden z tomików wierszy jakie napisał dla dzieci(„Muchomory”, „Kasztanki”, „Narodziny obłoczka”, „Dróżką przed siebie”).
Mijają lata. Nie wierzy mi,
Bo jej mijają dopiero dni.
(O wnuczce)
Jan Sztaudynger otrzymał staranne wykształcenie. Uczęszczał do Wzorcowej Szkoły Ćwiczeń przy Seminarium Nauczycielskim w Krakowie. Po wybuchu I Wojny Światowej kontynuował naukę na Prywatnych Polskich Kursach Gimnazjalnych w Brnie na Morawach. W 1915 podjął naukę w III Gimnazjum im. Króla Jana Sobieskiego w Krakowie. Po jego ukończeniu i zdaniu matury w roku 1922, rozpoczął jednocześnie studia polonistyczne i germanistyczne na Uniwersytecie Jagiellońskim. Sztaudynger tytuł doktora historii literatury(wikipedia podaje, że posiadał tytuł doktora filozofii) uzyskał u profesora Józefa Kallenbacha, pisząc pracę na temat wpływu Goethego na młodego romantyka Stefana Floriana Garczyńskiego. Dzięki ukończeniu rocznego Studium Pedagogicznego, mógł podjąć pracę nauczyciela szczebla średniego w Dębicy, Bydgoszczy i Poznaniu(w Studium Nauczycielskim im. Ewarysta Estkowskiego). Nauczał z przerwami w latach 1928-37.
Ucieszyłbym się na własnym pogrzebie.
Gdyby mówiono, żem był godny ciebie.
(Do gimnazjum Sobka)
„Wędrówka zdawała się być przeznaczeniem poety spragnionego cichej przystani”. W latach 1904-1929 mieszkał w Krakowie przy ul. Długiej. W latach 1930-39 gościł go Poznań. Tu dokonała się artystyczna przemiana, poezja wzbogaciła się o dramatyczne tony. Uzmysłowił sobie także , że posiada talent satyryczny. Okupację spędził w sandomierskiej wsi Malice, należącej do jego krewnych Mikułowskich - Pomorskich. W 1945 osiedlił się w Łodzi, do której wrócił w 1951, po krótkim pobycie w Szklarskiej Porębie(1947-51). Ostatnie lata życia spędził w domku rodziców w Zakopanem. Każdemu miastu, w którym mieszkał lub przebywał poświęcił cykle lub pojedyncze wiersze czy fraszki (Krakowskie piórka,Ballady poznańskie,Strofy wrocławskie, Puch ostu ).
W naporze dni bez znaczenia i wielkich, bo małych
nieszczęść,
Zbiegałem z miasta do Ciebie w przejrzyste, jasne
powietrze,
W opiekę drzew twych domowych, kur rozgadanych
i świątka,
Gdzie malowałeś bez przerwy wątłe anielskie
dziewczątka...
(Kuźnia skrzydeł -Wlastimilowi Hofmanowi).
Szczególnym tomem jest Rzeź na Parnasie. Jak podkreśla Natanson "wbrew tytułowi i opinii, zbiór nie ma czysto pamfletowego charakteru. Kpiny sąsiadują z wyrazami uznania , a nawet zachwytu.
... księżyc pisze z nieba
Do pana błagalne listy:
Ach chciałbym być jak Pan
Niesamowicie srebrzysty
(Iwaszkiewicz )
„Po wojnie, a zwłaszcza w ostatnim dziesięcioleciu fraszkopisarstwo zaczynało przesłaniać twórczość liryczną. Krytycy a nawet czytelnicy widzieli w nim już jedynie autora niefrasobliwych, lekkomyślnych fraszek.” „Swawolne” wysunęły się na plan pierwszy wśród czytelników. Autor cyklowi fraszek "frywolnych" nadał nazwę „szumowiny”. Tom tak zatytułowany został wydany z posłowiem Anny Sztaudynger- Kaliszewicz w roku 1986. Przed wojną powstały 23 fraszki, które weszły w skład zbioru Piórka wydanego pierwszy raz po wojnie w 1954 przez „Czytelnika”. Potem piórek było więcej( „Krakowskie piórka”, „Stare i nowe piórka”, „Piórka z gór”). Piórko oznacza powiewność, lekkość i tym charakteryzują się utwory Sztaudyngera.
Ale na piórka które roni ptaszek.
(fraszka z tomiku Piórka)
***
Z góralem sprawa jest krótka,
On koniem jeździ, nim wódka.
(Furmani)
Oprócz „Piórek” w licznych „odsłonach” były też Wiórki(wymyślone przez córkę Annę), Supełki, Śmiesznoty. Różni artyści robili ilustracje do fraszek, ale Maja Berezowska była najwyżej ceniona przez samego poetę. Jak pisze Natanson "swawolna i dosadna ale nie wulgarna.
Szczególną rolę w twórczości poety odegrał Boy- Żeleński, którym był zafascynowany i dla którego napisał utwór Boyowo i bojowo. Również sławne "Słówka"nasunęły Sztaudyngerowi myśl opublikowania tomu fraszek zatytułowanych Półsłówka(K.A.W. 1986, seria Osobliwości). Matka Boya , Wanda Żeleńska ułożyła antologię ulubionych swoich utworów na wszystkie dni roku. Sztaudynger podchwytując jej pomysł, zebrał 366 fraszek i ułożył je w formie kalendarza, z fraszką pod datą każdego dnia. W ten sposób powstał Raptularz zakochanych. A pod datą 24 czerwca(imieniny Jana) znajdujemy takie oto słowa:
Źle wróżysz mi jaśminie,
Bo wróżysz mi Jaś minie...
(Zła wróżba)
W swoim dorobku ma Sztaudynger „Mikrodramaty”- sceniczne odpowiedniki fraszek czy też kropli lirycznych. Są to króciutkie sztuki. Dwie z nich zamieszczono w tomie Pięć grzechów głównych i zostały wydane jeszcze za życia autora("Wygnańcy Ewy" i "Jak zwykle wszystko winą jest Amora"). Ten drugi tytuł posłużył do nazwania tomu 6 mikro sztuk, które zostały wydane w 1973. Większy utwór dramatyczny "Apostołowie" nie został opublikowany, bo niektóre sceny są tylko naszkicowane.
W ostatnich latach życia pisze wiersze dla dzieci, wspomnienia o matce i ojcu oraz "bajki dla dorosłych", żartobliwe i antropomorficzne (wyobrażenie bogów na wzór ludzi).Według Natansona najzabawniejsza jest „Pani Zajączkowa”-pochwała mądrej małżonki, lekkomyślnego zajączka. Utwór odznacza się niespodziewaną i zaskakująca pointą. Jest aluzją do rozsądku żony poety. Bajki dla dorosłych znalazły się w zbiorze "Śmiesznoty".
Postępek męski
Uśmiechem witać klęski
(Postępek męski)
Tomu wspomnień o swym życiu i twórczości nie zdążył napisać. Rodzina spisywała opowieści i pomysły, a poeta zmieniał i poprawiał na gorąco maszynopis. W roku 1973 Wydawnictwo Łódzkie wydało książkę „Chwalipięta czyli rozmowy z Tatą”, a przedmowę napisał Tadeusz Chróścielewski. Obok „Piórek” jest to chyba najbardziej znana czytelnikom pozycja Sztaudyngera.
Rozprawa popularnonaukowa Marionetki dotyczy teatrów lalkowych w Polsce. Poeta odbył także podróż do Czechosłowacji i Francji, by poznać tamtejsze teatry lalkowe. Pisywał dla tych teatrów sztuki(„Chiński mur czyli 101 awantura Stracha na wróble”, „Przygody Kubusia”, „Królewicz Szafirek i ochmistrz okularnik”-baśń w 3 aktach), wydawał czasopismo „Bal u lal” oraz kwartalnik „Teatr lalek”.
Zajmował się Sztaudynger także tłumaczeniami. Już w szkole średniej przekładał wiersze Horacego i drobne utwory Goethego(„Goethe i pseudo-Goethe”, „Dywan Wschodu i Zachodu”). Szczytowym osiągnięciem było przełożenie dramatu w 5 aktach Książę Homburgu H. Kleista. Nie można pominąć milczeniem przekładu nowel oraz powieści Papież z ghetta. Legenda rodu Pier Leonich. Gertrudy von Le Fort, wybitnej, krytycznie nastawionej do hitleryzmu katolickiej pisarki niemieckiej.
Nie umrę wszystek,
Zostanie po mnie figowy listek
(Horacy krócej)
***
Rzeźbie moje wierszyki jak kozikiem w drzewie,
Jak je trudno wyrzeźbić, nikt prócz mnie nie wie...
(Rzeźba kozikiem)
Podsumowując twórczość Sztaudyngera autor „Uśmiechu” tak
napisał
„JEDNA
Z TAJEMNIC POEZJI SZTAUDYNGERA: GORYCZ I BÓL, ZAMIENIAŁY SIĘ W
RADOŚĆ, WZRUSZENIE – W ŻART. NAJISTOTNIEJSZYM NURTEM OWEJ
TWÓRCZOŚCI BYŁO ZAGADNIENIE SZCZĘŚCIA - SZCZĘŚCIE JEST GDY
SERCE UPAJA SIĘ CHWILĄ, GDY JEST PODDANE POD DYKTAT WSZECHŚWIATA.
TEN SPOSÓB POJMOWANIA SZCZĘŚCIA WYRAŻAŁ SIĘ ZACHWYTEM WOBEC
PRZYRODY, UNIESIENIAMI NAD PIĘKNEM MIAST, BŁYSKAMI HUMORU I
POCHWAŁĄ PIĘKNA ŻYWEGO.
PRZEMIENIAĆ POZORNE
DYSONANSE W POCZUCIE ISTOTNEJ HARMONII,BÓL W ŚMIECH,DROBNE LUDZKIE
SPRAWY W POEZJĘ, PRZESZŁOŚĆ W NADZIEJĘ,KONFLIKT W PRZYMIERZE,
PRZEMIJALNOŚĆ W TRWANIE – oto cel pisarstwa Jana Sztaudyngera.”Któż o kolorach może mówić lepiej
Niżeli właśnie my, poeci – ślepi
(Któż o kolorach)
Czy w twórczości Sztaudyngera można odnaleźć uśmiech? Z pewnością tak i to nie tylko we fraszkach.
Tworzę dzieła wiekopomne,
O których jutro sam zapomnę
(Dzieła wiekopomne)
***
A kiedy do mnie przyjdzie ta z kosą,
Niech będzie ładną , młodą, bosą,
Abym nie słyszał zawczasu
Stukania jej obcasów
(Zamówienie)
Ci, którzy czują niedosyt, mogą zajrzeć na najlepszy blog literacki 2015 roku(notka z 6.10.2015) http://okruchy.pl/spotkania/spotkanie-w-domu-jana-sztaudyngera/
*„schylony jak narcyz nad ruczajem” -określenie poetyckie użyte przez Witolda Zechentera w książce „Upływa szybko życie”, odnoszące się do Sztaudyngera.
**Dla przejrzystości tekstu pominięto cudzysłów w tytułach utworów, stosując pogrubienia i kolor niebieski, dla ważnych (zdaniem autorki notki) tytułów poszczególnych tomików lub utworów.