niedziela, 30 lipca 2017

INNI MAJĄ DOBRZE!

    Lipiec, to środek czasu urlopowego. Charakteryzuje się rozleniwieniem, wypoczynkiem i zwiększonymi wydatkami. Wczasy w Polsce, w innych krajach, czy też pod przysłowiową gruszą, kosztują.  Nie planowałam wyjazdu, bo „kto nie ma miedzi,ten w domu siedzi” jak powiada moja siostra, a po drugie nie bardzo mam gdzie. Moja fizyczna sprawność jest w zaniku, więc bez opieki i tak o podróżowaniu nie może być mowy. Za to wydatków tyle, że kieszeń ciągle pusta.  13 lipca, spaliła się karta graficzna laptopa i przez tydzień czułam się nieszczęśliwa, bo ani pisać nie mogłam, ani czytać blogów. Popełniłam szaleństwo i za pieniądze „ z życia” syn kupił mi używanego „Toshibę”. Przy pisaniu nie odbijają się znaki diakrytyczne i jest to bardzo denerwujące. Poza tym reszta wydaje się w porządku, oczywiście tylko w odniesieniu do laptopa, bo wszystko inne nie jest już takie piękne. Moja nieumiejętność posługiwania się komputerem dała znać o sobie, bo choć robiłam wszystko tak samo jak na starym sprzęcie, to nie umiałam przenieść zdjęć z aparatu. Syn między fuchami, które łapie gdzie tylko może, zgrał mi co trzeba i mogę wreszcie wkleić nową notkę.
    Moja blogowa znajoma „Azalia” nie daje znaku życia nie tylko na swoim blogu,  ale także prywatnie i to bardzo mnie smuci. Syn miał obiecaną stałą pracę na początku lipca i nic z tego nie wyszło. Nie mam więc powodów do radości, chociaż kilka epizodów sprawiło, że się cieszyłam.




Moja koleżanka Celinka przysłała mi kartkę z wczasów na Korsyce, a „Jotka” ze słowackich jaskiń.
   Na dodatek Iwona Kmita przysłała mi 3 książki, żebym rozpraszała swą samotność ciekawą lekturą. Jestem co prawda teraz skupiona na treści bloga pewnego „Zrzędy” ale kiedy nie miałam dostępu do sieci, to tradycyjna książka była wybawieniem. Mój wybór nie okazał się trafiony, ale o tym innym razem.
     Kiedy zastanawiam się nad minionymi miesiącami, to refleksje mam raczej ponure,bo nie był to dobry czas, a te nadchodzące też entuzjazmu nie wzbudzają,bo nic nie zapowiada żeby w moim położeniu nastąpiła jakaś radykalna zmiana na lepsze. Wakacje upływają mi na "zbijaniu bąków", graniu w kierki z komputerem, na układaniu pasjansów.
    Po napisaniu części notki przez 3 dni leżałam, bo ból rąk od łokcia po czubki palców, nie pozwalał utrzymać ani myszki, książki czy szydełka. Czytałam nowe wpisy na ulubionych blogach, nawet pod niektórymi zamieszczałam komentarz, ale wiele pozostawiłam bez śladu swojej obecności, bo głowa jakaś ciężka i brak umiejętności sklecenia kilku słów.  
    W Warszawie niedziela jest upalna, dobrze że nie przepadam za słońcem i opalaniem się, bo siedzenie w domu byłoby przykre. 
    Ostatnio dużo pisałam o innych blogach, ktoś mało mnie znający mógłby pomyśleć, że jest to blog o blogach. Z wielką przyjemnością poznaję nowych "sieciowych" znajomych i czytam ich opowieści. Jednak chcąc przywrócić "osobisty" charakter elektronicznego pamiętnika, postanowiłam, że w kolejnych postach przedstawię Wam moich przyjaciół z dawnych lat. Są to ludzie, którzy mieli wpływ na to kim teraz jestem. 
    Do zobaczenia już niebawem. Pozdrawiam urlopowiczów, tych którzy wypoczynek mają za sobą oraz tych czekających na niego. 

59 komentarzy:

  1. Iwonko, dobrze się odezwałaś bo ja z kolei martwiłam się twoim blogowym milczeniem. A trochę nie mam śmiałości męczyć cię telefonami. Bardzo jestem ciekawa wpisów o twoich przyjaciołach, skoro mieli wpływ na to, jaka teraz jesteś. Uściski:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdy kontakt z ciekawą osobą(a więc i z Tobą, o tym że taka jesteś świadczą komentarze na Twoim blogu,zatem nie kadzę, nie podlizuję się), są dla mnie przyjemnością. Z tymi telefonami dziwna rzecz,od lat mam telefon na kartę i 50 zł wystarczało mi na sms i rozmowy w danym miesiącu. Od jakiegoś czasu ciągle doładowuję i gdy chcę do kogoś zadzwonić, to okazuje się, że znów brak środków na koncie. Syn sugeruje przejście do NJU ale to podobno oznacza zmianę numeru telefonu, a ja boję się, że za dużo trzeba byłoby odkręcać w miejscach, gdzie numer telefonu był podawany jako forma kontaktu. Czy opowieści o moich przyjaciołach będą ciekawe, to się okaże, ze swej strony zrobię wszystko, co w mojej mocy by Was nie zanudzić. Ukłony.

      Usuń
    2. Nie oznacza to wcale utraty dotychczasowego numeru. Też jestem w NJU i "opędzam" abonament za 9 zł miesięcznie-ja po prostu rozmawiam tylko wtedy gdy muszę, a tak żyję głównie na mailach, lub smsach.
      Wejdz na stronę NJU Mobile, poczytaj co oferują, wybierz odpowiadającą Ci opcję. Jeżeli chcesz zostawić dotychczasowy swój numer to sprawa trwa nieco dłużej, ale w przeciągu kilku dni oni Ci przyślą bez problemu nowy sim ,a gdy załatwią już przeniesienie Twego numeru to Cię o tym zawiadomią i z powrotem będziesz używać dotychczasowej karty sim.
      Tam jest kilka dobrych opcji i mozna spokojnie wybrac taka, która Ci najbardziej odpowiada. Ja wybrałam najtańszą, bo nie wysyłam mmsów, nie prowadzę długich rozmów, nie mam przymusu korzystania w telefonie z internetu, więc opcja za 9,00zł miesięcznie bardzo mi odpowiada.Oczywiście zdarza mi się, że czasem przekraczam ten limit, ale w ciągu ostatniego roku zdarzyło mi się to ze 3 razy.
      Miłego;)

      Usuń
    3. Miła Anabell- Twoje rady przeczytałam z uwagą i głęboko się nad nimi zastanowię. Ilekroć czytam Twoje posty, czy komentarze u innych blogowiczów, nie mogę wyjść z podziwu nad Twoją rozległą i wielotematyczną wiedzą. Ogromny szacunek. Pozdrawiam.

      Usuń
  2. Podobnie jak Iwona jestem ciekawa twoich opowieści, bo pięknie i zajmująco piszesz. To przykre, że nawet elektronika Cię zawodzi, muszę popytać, jak by na to zaradzić...
    Upał u nas też wielki, na razie siedzę w domu, bo z mężem robimy mały lifting mieszkania i ciągle jakiś pomysł realizujemy. Realizujemy jednak wypady jednodniowe tu i tam, o czym także pewnie napiszę.
    Pozdrawiam gorąco z lodami na patyku :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obawiam się, że jak ktoś mało pojętny, to żadne "zaradzanie" nie pomoże. Humanistyczny umysł mam i technicznych spraw nie pojmę. Syn co rusz się irytuje jak go pytam o różne sprawy związane z internetem, bo twierdzi że już kiedyś mi to tłumaczył, więc jak mogę nie pamiętać.Uwielbiam lody, nie tylko na patyku. Mnie nie tylko mały lifting by się przydał, ale wręcz generalny remont(nie tylko mieszkania ale także mnie samej). czytam każdy Twój wpis, choć nie zawsze to sygnalizuję. Pozdrawiam serdecznie, o Twoich sierpniowych Imieninach pamiętam, ale jeszcze nie sprawdziłam kiedy przypadają. Całusy.

      Usuń
  3. Klik dobry:)
    Też tak mówię, że inni mają dobrze. Mnie nigdzie nie chcą na wczasy w postaci singla. To znaczy mogą chcieć, ale za wysoką dopłatą. Już mi zaropiały oczy od szukania i wysyłania zapytań do różnych ośrodków i biur podróży. Szukam już czwarty miesiąc i w międzyczasie także "zbijam bąki".

    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdemu bez względu na to czy singiel czy para, należy się odpoczynek w godziwych warunkach, za rozsądną cenę i życzę Ci, aby Twoje poszukiwania zakończyły się sukcesem. Twoje "zbijanie bąków" jest owocne-bo robisz przetwory, moje lenistwo niestety bezproduktywne, aż wstyd. Niechaj pogoda sprzyja w czasie urlopu.

      Usuń
  4. Ha, a ja mam "foteldozbijaniabąków"! Ale dziś korzystam z niego intensywnie dopiero po tym jak przeszarżowałam z intensywnością aktywności....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytałam o Twoich wyczynach i nawet je skomentowałam. Dobrze, że masz taki fotel, mam nadzieję, że jest wygodniejszy niż mój wózek, który stał się nieodłącznym elementem mojej egzystencji, choć wierzyłam jeszcze nie tak dawno, że to chwilowe. Uściski i dziękuję za odwiedziny.

      Usuń
  5. Bardzo mi przykro, że poszła Ci karta w laptopie i trzeba było kupić inny sprzęt,a to nigdy nie jest mały wydatek dla większości z nas, ale spędzając dużo czasu w domu, bo tak wywnioskowałam z Twojej notki, laptop jest takim oknem na świat i łączem ze znajomymi.
    Nie wiem na co chorujesz co nie zmienia faktu, że bardzo mi przykro, że cierpisz i doskonale rozumiem rozterki, problemy i wszystkie sprawy związane z ciężkimi chorobami - mam bardzo chorego Męża...
    Bardzo chętnie poznam wirtualnie Twoich przyjaciół, to na pewno świetne osoby :)
    Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Choruję od urodzenia na Dziecięce Porażenie Mózgowe, więc miałam mnóstwo czasu, by się pogodzić z sytuacją. Zawsze napawa mnie smutkiem informacja, że ciężka choroba dopada ludzi młodych, w sile wieku. Mężowi życzę wytrwałości w walce z chorobą, a Tobie cierpliwości we wspieraniu go. Trudno mi powiedzieć jakimi osobami są dzisiaj Ci, o których zamierzam napisać. Mam nadzieję, że w dorosłym życiu są równie wspaniali jak wtedy, gdy byliśmy dziećmi. Pozdrawiam.

      Usuń
    2. Dziękuję Iwonko w imieniu Męża i własnym, Tobie również życzymy zdrowia i samych pogodnych dni.
      Odnośnie przyjaciół - na pewno są dobrymi, szlachetnymi ludźmi :) Pozdrowionka serdeczne :)

      Usuń
  6. No to faktycznie katastrofa totalna. Jak chyba zdążyłem się pochwalić od ponad 30 lat zajmuję się serwisem komputerów. I wydaje mi się, że dwie rady nadal są jak najbardziej aktualne:

    1/ Nie opłaca się kupować nowego "wypasionego" sprzętu, bo jego jakość po kilku miesiącach spada do poziomu ok. 10% łącznie z wartością. W Warszawie można kupić używany laptop za cenę 100-120 zł., którym można nieźle śmigać po internecie, o ile ktoś nie zamierza na nim grać.

    2/ Ponad 90% naprawianego sprzętu to efekt t.zw. "przegrzania". Najlepiej więc mieć dwa laptopy - i korzystać z nich na zmianę - bo wtedy ich czas pracy staje się 4-5 krotnie dłuższy.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdy dowiedziałam się o tym psuciu z przegrzewania, systematycznie rozkręcam laptopa i starannie czyszczę z "kotów", a także specjalne miejsca smaruję maścią chłodzącą, jeśli stwierdzę, że fabryczne czy moje poprzednie smarowanie stwardniało. Polecam nabyć taką umiejętność.

      Usuń
    2. AlEllu jesteś genialna! To stara prawda, trzeba dbać o "koty" i maść silikonową do smarowania pod radiatory. Ale równie ważne są wentylatory, którym wystarczy raz na kilka lat dać kropelkę oliwy do maszyn. Tak zadbany sprzęt działa na wieki wieków ...

      Usuń
    3. O! Dobrze wiedzieć. Dziękuję. Naliwię, jak kupię oliwy! Teraz mam tylko olej kujawski i do opalania.

      Usuń
  7. Też może być, ale to już nie "na wieki wieków...", tylko nieco krócej ... ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Drogi Andrzeju-niestety nie udało się nabyć laptopa, za cenę o której mówisz. Mój stary laptop służył mi wiernie od 2009 roku i chociaż nie należał do "wypasionych", to spełniał moje oczekiwania. Swego czasu faktycznie mocno się nagrzewał i potrafił wyłączyć się w najmniej odpowiednim momencie. Syn kupił mi podkładkę z wiatraczkiem i kłopoty się skończyły. Twoje i alElli uwagi przekażę synowi, bo sama nie mam pojęcia o otwieraniu, czyszczeniu i oliwieniu komputera. Znając siebie, próbując cokolwiek przy laptopem zrobić, bardziej zaszkodziłabym mu niż pomogła. Ukłony.

      Usuń
    2. Droga al Elly jesteś wszechstronną kobietą. Nie tylko znasz się na haftach, przetworach i innych babskich zajęciach, ale posiadasz też wiedzę techniczną, co nie jest częste u humanistów. Trochę zazdroszczę, bo ja w temacie obsługi urządzeń(nie tylko tych bardziej skomplikowanych) jestem "ciemna jak tabaka w rogu". Cieszę się, że wpadłaś z wizytą. Do miłego...

      Usuń
  8. Witaj Iwonko,czekałam już na Twoją nową notkę.
    Polecany przez Ciebie blog kulinarny Ani S. jest wspaniały i dzięki za pokazanie go.
    Cieszę się ,ze do mnie zaglądasz ,pomimo ,ze chyba nieco poróżniła nas "Klątwa"
    Przyjaciele , rzecz bezcenna ,ci dawni ,ale i ci na dzień dzisiejszy.Nie tylko wirtualni.
    Też czasami myślę ,ze inni maja lepiej ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Droga Podróżniczko do gwiazd - Nic nie wiem, żeby coś nas poróżniło. Odmienne zdanie, to punkt wyjścia do ciekawej dyskusji, a nie powód waśni. Ponieważ na margines bloga nie dają się wpisać inne blogi, to przy laptopie mam drugą, notki autorów z tej dodatkowej listy staram się czytać raz w tygodniu. Cieszę się, że kulinarne popisy Ani S. trafiły w Twój gust.Ci mający lepiej tylko CZASAMI wchodzą w paradę, niech tak zostanie. Do miłego.

      Usuń
    2. Twój komentarz pod moim postem z dnia 28 maja pt.Sami swoi ,polska szopa"

      Usuń
    3. Powróciłam do wskazanego komentarza i wierz lub nie ale nie miał on na celu obrażenie Ciebie. Ukłony.

      Usuń
  9. Ja jestem z tych, którzy dopiero czekają na urlop. W tym roku chyba nie doczekam się...
    Dobrze, Iwono, że poradziłaś sobie z kłopotami sprzętowymi. Jeszcze tylko niech Ci się zdrowie poprawi, życzę tego z całego serca!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pal diabli moje zdrowie, ja pytam co z Tobą?Na jaką okoliczność masz nie doczekać wypoczynku? O maila wyjaśniającego proszę, bo choleryczka ze mnie straszna! Nie chciałbyś widzieć mnie wkurzonej. Uściski.

      Usuń
    2. Och, nic takiego nie dzieje się. Mam strasznie wrednego pracodawcę. Powiedział, że urlop będę widział tak samo jak świnia niebo...
      Ten pracodawca to ja...

      Usuń
  10. Iwono, też zdrowie nie pozwala mi nigdzie wyjechać, ale nie narzekam. Na zachodzie Polski albo są burze z ulewami, albo upały. W takiej sytuacji lepiej siedzieć w domu.
    Serdecznie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdążyłam już zorientować się, że ugodowa z Ciebie kobieta. Kiedy za jakiś post atakują Cię w komentarzach, to spokojnie argumentujesz , a gdy to nie trafia odpuszczasz na zasadzie "mądry głupiemu ustępuje". Szanuję taką postawę, bo po sobie wiem jak trudno zrezygnować, ze świadomością iż ma się rację. Oby zdrowie nam, a pogoda wszystkim się poprawiła. Do miłego ...

      Usuń
  11. Iwuśko, kochana, jestem,pamiętam, ale dość dawno padła mi komórka, coś się w niej pochrzaniło. Słyszę i widzę, że ktoś dzwoni, ale nie mogę odebrać, bo się od razu wyłącza.Dzwonić też się nie da.
    Na swoim blogu nie bywam, bo nie mam pomysłu na pisanie. Jakaś drętwota mentalna mnie naszła. jedynie bywam na swoim blogu z robótkami, bo ostatnio wzięło mnie na dzierganie serwetek. Nie wiem dlaczego wzięło mnie na serwetki, chociaż nie cierpię cienkich szydełek.
    Od wczoraj żyję w podziemiu, poważnie. Nie żebym coś po cichu majstrowała przeciwko dobrej zmianie, ale w domu jest tak duszno, że tylko piwnica mnie ratuje. Cudny chłodek, niemal zimno. Kupiłam całe kilo lodów, dwa arbuzy, zgrzewkę wody i jakoś przetrwam tę naszą "Afrykę".
    Marzy mi się wypad na morze, ale muszę się obyć marzeniami, bo wiadomo, kasa...
    Ściskam Cię i serdecznie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyjaciółko droga, moja własna komórka jest w "kupie", tylko dzięki plastrowi, którym ją owinęłam. A laptop też Ci padł, czy też z racji upałów zapomniałaś mojego adresu mailowego? No dobra, nie gniewaj się, że złośliwa jestem ale naprawdę byłam w strachu, żeś chora,aresztowana lub nie daj Boże przez Kostuchę zabrana. Tej piwniczki Ci zazdroszczę, bo ja nawet balkonu nie mam, choćby tak małego jak szerokość krzesła. Okna na oścież a ze mnie leje się jakby pod prysznicem była. A te Twoje serwetki to zaraz obejrzę, bo chociaż sama nic nie "dzióbię", to tęskno mi za tym. A wypad nad morze spróbujemy zorganizować na początku jesieni, bo po sezonie taniej w przyszłym roku. Całusy.:-))

      Usuń
  12. Ja wyjeżdżam 14-tego. Co nie znaczy - jak wiesz ,że nie mam kłopotów ze sprzętem digitalnym . Mam maszynek różnych multum i wiecnei mam z nimi problemy. Już nie mówiąc o ładowaniu. Wyobraż sobie, że codziennie coś ładuję - a to smartfona a to lapotopa, a to rowerek a to zwyczajny telefon mobilny polski a to tableta. Wyobraż sobie ,że te wszystkie przedmioty sprawiają mi okrutne problemy . Nie wszystkie chciałam mieć - mam niektore przez przypadek ,niektóre przez koniecznośc i mam tu niezły ambaras ,żeby one wszystkie chciały ze sobą wspólpracować,żeby chciały naraz... A ja jestem naprawdę mało techniczna. ech... życie. I nie mam syna pod ręką i jeszcze na dodatek operuję w 3 językach n tym sprzęcie - mówię ci - najzdrowszego człowieka to może wykończyć..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana Reniu wierzę, że można dostać nie tylko oczopląsu od takiej ilości urządzeń. Przyznam Ci się, że nie wiem jaka jest różnica między smartfonem, a zwykłą komórką, bo między laptopem, a tabletem - wielkość ekranu. Te,które pełnią identyczne funkcje - to jeden zostawiam i korzystam, drugiego chowam do szuflady. Najbardziej podoba mi się ten rowerek, bo swój rotor kupiony parę lat temu, oddałam sąsiadce, bo nie umiałam wykonać pełnego obrotu, kręcąc pedałami. Ten mój syn pod ręką jest tylko od czasu do czasu i dłużej muszę się prosić, by coś mi zrobił, niż Ty ładujesz swoje gadżety. Ile razy w tygodniu wytrzymałabyś "co ci będę tłumaczył i tak nie zrozumiesz"? Wiem, że mówisz po polsku, po niemiecku i holendersku, ale kto Ci kazał uczyć się tylu języków? Polski i ten co w gębie, by nie wystarczyły? :-)) Życząc abyś najzdrowszym człowiekiem była jak najdłużej, baw się przednio na urlopie. Pozdrawiam.

      Usuń
  13. Fajnie Cię czytać po "niebytności"...;o) I czekać na kolejne posty...;o)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie miło jest, że wpadłaś w odwiedziny, chociaż tak zajęty z Ciebie człowiek. Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  14. A ja kursuję tylko na swoją podwarszawską działkę. Tam odpoczywam najlepiej i tam zbieram myśli.
    No i tam są moje wnuki.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że te "zebrane" myśli zaowocują kolejną wspaniałą książką. Dzięki uprzejmości Jotki przeczytałam "Zwariowałam" i ciekawość mnie zżera, co jest w "Nadal wariuję". Z jej kupnem muszę się jednak wstrzymać, bo proza życia i pilniejsze wydatki przywaliły mnie mocno. Na temat lektury z pewnością się wypowiem za jakiś czas. Życząc pięknego wypoczynku z wnukami, pozdrawiam najserdeczniej.

      Usuń
    2. To odłożę na wszelki wypadek dla Ciebie 1 egz. "Nadal wariuję".
      :-)

      Usuń
    3. Mam Twój adres e-mail, to skontaktuję się. Dziękuję za życzliwość i pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  15. I ja chętnie poczytam o dawnych znajomych. Bedzie to równiez Twoje spojrzenie na dawane czasy i to to jak to bywało w tamtych latach. Pozdrowienia zostawiam z usmiechem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Alis, gościsz u mnie chyba pierwszy raz. Ja u Ciebie zawsze, gdy widzę nowy tytuł notki. Masz jednak tak zwięzły sposób przekazywania myśli, że zazwyczaj mam problem z komentarzem. Myślę, że kurki, to nie jedyne grzyby, o zebranie których się pokusiłaś, dlatego życzę zdrowia i obfitego grzybobrania. Ukłony.

      Usuń
  16. Iwonko ,odpisałam u siebie na blogu ,aby była ciagłość myśli.

    OdpowiedzUsuń
  17. I jeszcze dla wyjaśnienia,odnośnie zdrowia.
    Moi wirtualni znajomi z którymi koresponduję od kilku lat wiedzą ,a o chorobie staram się nie pisać.
    W tamtym roku zachorowałam na raka piersi z przerzutami do węzłów chlonnych.Jestem po operacji wycięcia guza /pierś mam /i węzłów.Przeszłam agresywną chemioterapię i radioterapię.

    Pomiędzy jednym a drugim leczeniem ,chorą rękę zaatakował połpasiec.
    Ręka jest spuchnięta bo nie pracują węzły chłonne ,których nie ma.Dlatego nie mogę grać.
    W lutym tego roku zakończyłam leczenie ,teraz tylko tabletki hormonalne.Czuję się bardzo słabo jeszcze ciągle ,ingerencja w organizm chemii i radiologii była bardzo duża.
    Choroba wyrwała mnie z aktywnego zawodowego życia.Powinnam wrócić do pracy w pażdzierniku.
    Nie jest to operetka.Ona była dodatkowo ,jako odskocznia ,radosć no i też pieniądze.
    Mam dwie dorosłe córki ,nie jestem młoda ale ciągle głodna życia.
    To tyle w bardzo wielkim skrócie.

    OdpowiedzUsuń
  18. Dziękuję, że podzieliłaś się tak osobistymi przeżyciami. Nie ukrywam, że mnie zatkało. Jestem pełna podziwu. Ja ze swoim paraliżem walczę całe życie, ale w obliczu takiej choroby jak rak, to chyba poddałabym się.Dla Ciebie mogę być tylko pełna podziwu za hart ducha. Przyznaję, że wiadomość o dwóch dorosłych córkach mnie zaskoczyła, bo sądziłam(choć nie wiem na jakiej podstawie), że jesteś osobą w wieku którejś z córek. Niechaj głód życia ciągle w Tobie będzie. Ukłony.

    OdpowiedzUsuń
  19. Pozwolę sobie zacytować fragment Twej notki: „Jestem co prawda teraz skupiona na treści bloga pewnego „Zrzędy” ale kiedy nie miałam dostępu do sieci, to tradycyjna książka była wybawieniem. Mój wybór nie okazał się trafiony, ale o tym innym razem”. Nie bez kozery, bo w pierwszej chwili pomyślałem, że ten nietrafiony wybór to – mój blog ;) A może faktycznie tak jest (się nie obrażam)?
    Ja naprawdę Cię podziwiam, że zdobyłaś się na tyle wysiłku.
    Wiesz, mnie też ten rok tak jakoś szczególnie nie pieści, niemniej łapię każdą chwilę szczęścia, jaka mi się przytrafia i jest dobrze, bo przecież jak daleko sięgam pamięcią, zawsze było coś, co psuło ogólne wrażenia. Nie chcę bazować na nieszczęściach innych, ale tych innych też pewnie przykrości spotykają, a ja nie jestem w tym względzie jakiś wyjątkowy. W końcu nikt mi nie obiecywał, że będzie łatwo. Pieszczę w sobie każdą nutkę optymizmu i... jest dobrze. Tego Tobie też życzę.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdanie o nietrafionym wyborze mogłoby się odnosić do Ciebie, bo tematyka Twoich blogów nie jest przeze mnie ulubiona ani bliska. Polityka mnie męczy i dlatego przerwałam czytanie "Zrzędy". Przerzuciłam się na "Świętoszka" sądząc, że tam znajdę więcej tematów, ale te aspekty życia społecznego, o których pisałeś nie porwały mnie. O tym świadczy niewielka ilość zmieszczonych komentarzy. Przytoczone zdanie odnosiło się do książki. W Twoim dzisiejszym komentarzu spodobało mi się stwierdzenie "łapię każdą chwilę szczęścia". Powaliłeś mnie jednak "pieszczę w sobie każdą nutkę optymizmu". Zastanawiam się czego mi życzysz szczęścia, optymizmu czy pieszczenia. Pozdrawiam serdecznie i uprzedzam, że co do Ciebie, to nie powiedziałam jeszcze ostatniego słowa.

      Usuń
    2. Mam pełną świadomość tego, że moje tematy nie wszystkim odpowiadają, że czasami jestem nużący, że dość monotematyczny itp. Zdradzę, że próbowałem różnych form, niestety na tych bardziej osobistych strasznie się „przejechałem” i zamiast satysfakcji z pisania spotkał mnie zawód. Czasami myślę o powrocie do publikowania recenzji książkowych, ale i tu szkopuł, tematyka książek też uległa silnemu zawężeniu. Z rzadka publikuję coś na portalu Seniorzy24.pl, tylko portal jakoś taki niemrawy.

      Tobie życzę wszystkich trzech elementów, które sprawiają, że chce się żyć, nawet gdy ciężko. Inaczej sobie nie wyobrażam.

      Mam się bać tego nieostatniego słowa? ;)

      Usuń
    3. Monotematyczność blogów, to nie zarzut z mojej strony, ale usprawiedliwienie, że nie doczytałam do końca, tak jak miało to zawsze miejsce w przypadku wcześniejszych blogów "wziętych na tapetę". Ponieważ też jestem seniorką, to dzięki za podpowiedź o takim portalu, chętnie tam zajrzę.Odnoszę wrażenie, że jesteś facetem, który dawno przestał bać się czegokolwiek(przywilej wieku albo wielka mądrość życiowa, której osobiście nie posiadłam). Co do niemrawości portalu, to myślę że wraz z Rademenesem rozruszałbyś nie tylko portal. Wasze polemiki bardzo mi się podobały, choć nie wszystko rozumiałam z racji o wiele mniejszej wiedzy na konkretny temat od Was. Pozdrawiam.

      Usuń
    4. Masz rację, właściwie boję się tylko choroby. Natomiast krytykę pod swoim adresem uważam za sprawę niezbędną gdyż łatwo popaść w samozachwyt i stagnację, a nawet wstecznictwo. Krytyka, we właściwym tego słowa znaczeniu, mobilizuje. Tak więc śmiało ;), ja się o takie sprawy nie obrażam i na pewno nie mam o nią do nikogo pretensji. Weźmy Radka. Czasami nie potrafię się z nim zgodzić, ale to on zmusza mnie do tego, by nie iść na żadną łatwiznę. Życzyłbym każdemu autorowi i każdej autorce blogów takiego oponenta w polemikach (mam nadzieję, że nie przeczyta tego schlebiania :D)
      Pozdrawiam.
      PS. Proszę bez skromności na temat swojej wiedzy. Na pewno są tematy, w których czułbym się przy Tobie bezradny ;)

      Usuń
    5. Nawet sobie nie wyobrażasz ile razy ja czuję się bezradna przy moich komentatorach. Każdy z Was ma jakąś swoją dziedzinę, w której czuje się jak "ryba w wodzie" i ja nie mogę konkurować. Jednak takie "wiem, że nic nie wiem" jest mobilizujące z jednej, a stresujące z drugiej. Życząc by choroby Cię nie dopadały, pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  20. Iwonko, jako człowiek bystrego umysłu i świetny obserwator, umiesz przedstawić swoich przyjaciół, komentatorów. Swoje problemy także, zmaganie z chorobą nie jest proste w obecnych czasach.
    Zasyłam serdeczności

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Droga Ultro przy każdym czytanym u Ciebie poście żałuję, że nie poznałyśmy się wcześniej, że nie miało to miejsca w realu. Wtedy moja bystrość umysłu byłaby większa, narzekanie na zdrowie mniejsze, a ja przez to ciekawsza. Dziękuję za wysoką ocenę mojej osoby. Pozdrawiam i kłaniam się. Do miłego...

      Usuń
  21. Wiesz, co...pocieszę Cię, ja przy tych upałach zmieniam tylko kanapy i przerzucam się z czytania na granie w Farm Heroes Saga :-) i czekam na chłody jesienne!
    Życzę żeby wszystko sie wyprostowało. I zdrowia, zdrowia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za życzenia zdrowia, tych nigdy dosyć. Moją ulubioną pora roku jest wiosna, bo nie za zimno, ani zbyt deszczowa, słońce grzeje umiarkowanie. W szczęściu i radości doczekaj chłodów jesiennych, by móc zamienić kanapy na spacery po parku. Do zobaczenia przy następnym poście. Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  22. ja chociaż mieszkam na wsi, w te upały siedzę w domu, bo stary, kamienny dom to jest to... no i leczę oko....
    tobie życzę zdrowia, bo to najważniejsze, no i czekam na te wspominki..... bi ja też sie przymierzam, ale jeszcze mam kłopoty / pisze w starych okularach/ bo na nowe muszę poczekać
    serdeczności Iwonko

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze, że wracasz do formy, bo brakowało mi Twoich optymistycznych tekstów. Dziękuję za wizytę i jak zawsze serdecznie zapraszam.

      Usuń
  23. O widzisz, każdy swego mola ma, a przynajmniej coś w tym sensie mówił poeta ;-) Zastanawiałam się, czy opowiadać o swoich lipcowych bólach duszy, ale w końcu - w kupie raźniej - więc Ci opowiem. Koleżanka z pracy zaszła w ciążę, piękna sprawa, tyle, że dzisiaj kobiety praktycznie całą ciążę spędzają na zwolnieniach lekarskich, czy jest zagrożenie, czy nie. Tak więc od połowy czerwca ciągnę na dwóch stanowiskach i końca nie widać, bo nie chcą nikogo zatrudnić na zastępstwo. Wolą dać mi 10% premii więcej. A żeby kogoś zatrudnić, musieliby więcej wyłożyć. Tak więc lato piękne, a ja zestresowana, dobrze, że urlop za 2 tygodnie. Wątpię czy po moich wyznaniach poczułaś się raźniej, mam nadzieję, że chociaż odrobinę, haha ;-) Trzymaj się wytrwale, pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zupełnie nie rozumiem tego aspołecznego zachowania. Ja bardzo obawiałam się czy donoszę, ale gdyby nie upadek w 6 miesiącu, to pracowałabym tak długo jakby się dało.Wydaje mi się, że co pokolenie, to jesteśmy bardziej egoistyczni.Mam nadzieję, że te dwa tygodnie szybko zlecą, a pogoda będzie na tyle ładna, że zdołasz wypocząć. A tak na marginesie, to jeżeli koleżanka poszła na zwolnienie na długo przed rozwiązaniem, to pewnie urlop wychowawczy też weźmie. Czy Twoje szefostwo zamierza Cię obarczać pracą na dwóch etatach przez 3 lata? Chyba nie dasz się tak wykorzystywać? Do miłego zobaczenia po Twoim wypoczynku.

      Usuń
  24. Bardzo serdecznie dziękuję za wizytę na moim blogu.
    Bardzo mi przykro, że bywa iż nawet pisanie na komputerze sprawia Ci ból. A tak logicznie, obrazowo wyrażasz swoje myśli. Lubię czytać twoje zapiski.
    Ze sprzętem komputerowym też miałaś kłopot, ale dobrze,że już po. Dobrze też, że syn potrafi Ci pomóc!
    Życzę Ci wiele radości z blogowania.
    Pozdrawiam bardzo serdecznie. B.

    OdpowiedzUsuń