Dzisiaj chciałabym opowiedzieć o życiu dwojga ludzi. Jest to historia, w której pasja tworzenia łączy się z miłością, oddaniem i poświęceniem. Zawsze zachwycali mnie ludzie mądrzejsi i zdolniejsi ode mnie, którzy wykorzystując własne walory, potrafili stworzyć coś dla dobra wszystkich.
"Dziewczynki, nazrywajcie stokrotek, to zrobię wam wianki.[...]Gdy skończyła,zawołała córeczki i założyła im je na główki. Wyglądacie jak królewny. I jesteście najpiękniejsze na świecie"*
ZOFIA MACHOWSKA(1916-2009) , była pedagogiem., córką Legionisty odznaczonego Orderem Virtuti Militari. Dzieciństwo upłynęło Jej w „dużym drewnianym domu, ale na wysokiej podmurówce. Przed domem był duży ogród.”* Potem okupacyjna młodość i narodziny pierwszej córki. O dramatycznych losach Zofii i jej męża pasjonująco opowiada Jadwiga Śmigiera w „Zwariowałam” na s.11-12 i w „Nadal wariuję” s.11-12. Aż nadszedł koniec wojny, przyjazd do zniszczonej Warszawy, w której na świat przyszła młodsza córka. Uczyła młodych ludzi, w tym swoje córki, poprawnej polszczyzny, lekkości pisania, ciekawości świata i ludzi. Była matką, wyplatającą wianki, szyjącą sukienki dla tych, które były całym jej życiem i całym światem. „Była bardzo mądra. Ale taką mądrością wewnętrzną, nierzucającą się w oczy. Bardzo mało mówiła. Pozwalała mówić innym. Ona tylko słuchała, bo umiejętność słuchania, to wielka sztuka.”**. Była kobietą wesołą, kochającą, potrafiącą stworzyć rodzinie szczęśliwy, bezpieczny dom.„Zosieńka, nie ta uzdolniona, ani wyjątkowo piękna. Chociaż przez pewien czas była muzą w życiu zdolnego rzeźbiarza. A także modelką, bo jej twarz jest uwieńczona w kilku rzeźbach**. Najbardziej lubiła stokrotki i odczytywała pogodny dzień z gwiazd . „Stokrotko malutka, Mamusiu moja, którą gwiazdką teraz jesteś?”*. Bardzo trudno jest być żoną artysty, bo bez względu na to czy jest on rzeźbiarzem, aktorem czy literatem, większość z nich to, egocentrycy o niespokojnym duchu. Talent połączony z nadwrażliwością i trudnym charakterem sprawia, że nie są łatwymi partnerami życiowymi. Żeby móc sprostać wygórowanym oczekiwaniom artysty trzeba być nie tylko mądrym, ale i cierpliwym oraz zapobiegliwym „zawsze sobie coś zostawiała na potem. Było to związane z jej trudnym życiem i z tym, że nigdy nie dojadała. A jak już była wreszcie syta, szczęśliwa i spokojna, to ciągle jednak bała się, że tamte złe dni wrócą. I chciała mieć zachomikowaną czekoladę, albo kartonik z soczkiem, aby móc po nie sięgnąć, gdy zajdzie taka potrzeba”.* Dożyła pięknego wieku, miała możliwość nauczenia wnuka lepienia ruskich pierogów. Jej prawnuki Szczerbaty i Pytalski mogli wysłuchać bajki o „jednym takim królu, który lubił słowiki”.*
Zdaniem tych, którzy Go znali był utalentowanym i bardzo płodnym twórcą. Przedstawiam rzeźbiarza i malarza na podstawie informacji zaczerpniętych z „Wikipedii”, książek Jadwigi Śmigiery i innych źródeł, wykazanych przy danym cytacie. Materiał ilustracyjny zaczerpnęłam z Google-Grafika.
I nagle wrócił...Szedł śpiewając coś pod nosem. Na plecach niósł sztalugi, w rękach pędzle i farby..."*
I nagle wrócił...Szedł śpiewając coś pod nosem. Na plecach niósł sztalugi, w rękach pędzle i farby..."*
LEON MACHOWSKI (1916-1988)-artysta rzeźbiarz i malarz.Urodził się w Rzeszowie , o którym z wielkim sentymentem pisze J.Śmigiera w rozdziale „Paniaga” -„w tamtejszej gwarze oznacza nazwę dawnej ulicy Pańskiej. Po wojnie ulica ta otrzymała miano 3 Maja. Aktualnie jest deptakiem i najbardziej reprezentacyjną ulicą miasta”. ** W roku 1939 ukończył Akademię Sztuk Pięknych im Jana Matejki w Krakowie. Otrzymał stypendium na studia we Włoszech, ale planów tych nie zrealizował ze względu na wybuch wojny. Odbył służbę wojskową w Pułku Strzelców Podhalańskich, gdzie jako plastyk wykonywał prace specjalne(np.trójwymiarowe mapy wojskowe). Od 1945 uczestniczył w wielu wystawach ogólnopolskich i międzynarodowych(międzynarodowa wystawa rzeźby w Carrarze-1957). W latach 1945-52 był nauczycielem akademickim w Łodzi, Zakopanem i Warszawie. W latach 1955-1958 był sekretarzem sekcji rzeźby w okręgu ZPAP w Warszawie.
Zmarł nagle na atak serca, montując w Katedrze Jana Chrzciciela PŁASKORZEŹBĘ-EPITAFIUM nad grobem kardynała Stefana Wyszyńskiego. Został pochowany na Starych Powązkach. Jego twórczość rozwijała się w 3 kierunkach:rekonstrukcje, rzeźby oryginalne, malarstwo. Do najważniejszych prac rekonstrukcyjnych należy zaliczyć:
POMNIK CHOPINA - o którym Jadwiga Śmigiera tak pisała „kilka lat po wojnie grupa siedmiu rzeźbiarzy pod kierunkiem Władysława Wasiewicza wykonała w Pracowni Sztuk Plastycznych model odlewu pomnika, wykorzystując wzór autorski znaleziony w gruzach zniszczonego domu Wacława Szymanowskiego na Mokotowie. W grupie tych rzeźbiarzy, którzy zrekonstruowali pomnik, był mój ojciec. Monument został odsłonięty ponownie 11 maja 1958 roku.**
NAGROBEK OSTATNICH KSIĄŻĄT MAZOWIECKICH - w Katedrze św. Jana na Starym Mieście„zniszczeniu uległ (w czasie II wojny światowej)też najcenniejszy – oprócz tzw. Krucyfiksu Barczykowskiego-jej obiekt, znajdujący się w prezbiterium pomiędzy ołtarzem głównym a zakrystią-nagrobek ostatnich Książąt Mazowieckich. Zniszczony nagrobek został zrekonstruowany i umieszczony w prawej nawie katedry. Podstawą rekonstrukcji był odlew gipsowy nagrobka, dokonany w okresie międzywojennym. […] Według znawców rekonstrukcja została dokonana w sposób mistrzowski. Podjął się jej w 1966 roku mój ojciec-artysta rzeźbiarz Leon Machowski”.***
PŁYTA Z NAGROBKA BRACI MICHAŁA I STANISŁAWA WOLSKICH - ocalała ze zniszczeń wojennych, obecnie znajduje się w lewej nawie katedry warszawskiej. Nowy cokół z piaskowca wykonał w latach 60-tych XX w. Leon Machowski".
NAGROBEK OSTATNICH KSIĄŻĄT MAZOWIECKICH - w Katedrze św. Jana na Starym Mieście„zniszczeniu uległ (w czasie II wojny światowej)też najcenniejszy – oprócz tzw. Krucyfiksu Barczykowskiego-jej obiekt, znajdujący się w prezbiterium pomiędzy ołtarzem głównym a zakrystią-nagrobek ostatnich Książąt Mazowieckich. Zniszczony nagrobek został zrekonstruowany i umieszczony w prawej nawie katedry. Podstawą rekonstrukcji był odlew gipsowy nagrobka, dokonany w okresie międzywojennym. […] Według znawców rekonstrukcja została dokonana w sposób mistrzowski. Podjął się jej w 1966 roku mój ojciec-artysta rzeźbiarz Leon Machowski”.***
PŁYTA Z NAGROBKA BRACI MICHAŁA I STANISŁAWA WOLSKICH - ocalała ze zniszczeń wojennych, obecnie znajduje się w lewej nawie katedry warszawskiej. Nowy cokół z piaskowca wykonał w latach 60-tych XX w. Leon Machowski".
RZEŹBY NA UNIWERSYTECIE WARSZAWSKIM
Podobno pierwszą rzeźbę wykonał w wieku 16 lat w kamieniu, który służył do przyciskania wieka beczki z kiszoną kapustą. Jego matka próby rzeźbiarskie w drewnie nazywała „skaranie boskie", bo walały się po całym ogrodzie.*
W wieku lat 27 był już znanym artystą, którego talent doceniali nie tylko rodacy, ale także niemieccy okupanci i ukraińska ludność okolic Lwowa.*W wieku lat 27 był już znanym artystą, którego talent doceniali nie tylko rodacy, ale także niemieccy okupanci i ukraińska ludność okolic Lwowa.*
RZEŹBY w kościele w Gródku Jagiellońskim koło Lwowa.-”Wasz ojciec spędzał całe dnie w kościele po drugiej stronie rynku. Rzeźbił tam Św. Jacka i Św. Jakuba i anioły do ołtarza głównego”.*
Fotografie kilkunastu oryginalnych prac artysty zawarła Jadwiga Śmigiera w rozdziale IX książki „Nadal wariuję”, s.165-177. Wśród nich jest „portret żony artysty” oraz RZEŹBA św, JADWIGI która znajduje się w Kościele na Placu Grzybowskim, a została opisana takimi słowami „I żadna z nich nie ma tak wspaniale i delikatnie wyrzeźbionej twarzy jak św. Jadwiga. Widać, że twórca podchodził do tej postaci bardzo emocjonalnie” ***. Bardzo ważna w dorobku jest BIAŁA RZEŹBA MATKI BOSKIEJ umieszczona na fasadzie Katedry Polowej Wojska Polskiego(„Postać ma rozłożone ręce, co można różnie interpretować. Rzeźba ta została umieszczona na katedrze kilka lat przed rokiem 1989”)***.
Leon Machowski brał udział w wielu konkursach na pomnik(„Pomnik Partyzanta”, „Łuk Wyzwolenia” w Lublinie). „Rzeźba o nazwie „Teatr” była prezentem. Zofia otrzymała ją 15 maja 1952 roku”* Znajduje się ona na ul. Koszykowej 34/50 na MDM-ie.
W roku 2015 zorganizowano wystawę zatytułowaną „Figury retoryczne. Warszawska rzeźba architektoniczna 1918-1970” Oto cytat doskonale oddający warunki w jakich pracowali artyści :
„Józef Gosławski, Leon Machowski i Kazimierz Bieńkowski – twórcy grup przy ul.Koszykowej nie mogli się doprosić od organizatora prac ani rusztowań, ani materiału. Mimo bardzo napiętych terminów wykonali aż trzy robocze modele grup figuralnych. Pierwsze – konkursowe, a kolejne dwie aby zobaczyć, czy rzeźby tej wielkości w ogóle będą dobrze wyglądały na gzymsach i ze sobą korespondowały.” - Zupełnie inny charakter aktywności twórczej. Rozmowa z Alicją Gzowską http://magazynszum.pl/rozmowa-z-alicja-gzowska/.
CYPRIAN KAMIL NORWID -„W katedrze, po prawej stronie tuż przy wejściu znajduje się przepiękne popiersie Cypriana Kamila Norwida. Zostało tam umieszczone w roku 1975”* .W książce znajduje się zdjęcie owej rzeźby, ale jest ono małe i niezbyt wyraźne chociaż kolorowe.
W bazylice znajduje się także POSĄG Św. MIKOŁAJA, być może jego przedstawia fotografia 11 zamieszczona w tomie „Nadal wariuję”.
POMNIK WIKTORA GOMULICKIEGO. - znajduje się w Pułtusku przy Domu Rzemiosła.
POMNIK JOACHIMA LELEWELA w Pułtusku. Autorem brązowego popiersia Joachima Lelewela w Pułtusku jest Leon Machowski (ur. 1916 w Rzeszowie), twórca rzeźby monumentalnej i rekonstrukcji rzeźby zabytkowej. W latach 1935-39 studiował w Warszawie i Krakowie. Po wojnie wykładał w Warszawie i Zakopanem. Brał udział w zespole rekonstruującym warszawski pomnik Chopina (1955), rzeźby w pałacu Branickich w Białymstoku i w warszawskiej katedrze https://forumakademickie.pl/fa-archiwum/archiwum/2000/09/34.html .
DWIE GRACJE – znajdują się na fasadzie na dachu od strony ogrodu w pałacu Branickich.
RADOMSKA KWIACIARKA- „jest to pierwsza rzeźba , która pojawiła się na terenie dzisiejszej biblioteki(a dawnego muzeum). Powstała na przełomie lat 60 i 70. Jej autorem jest nieżyjący już rzeźbiarz Leon Machowski” tekst zamieszczono w dniu 28.kwietnia2017 roku na blogu: http://przygodazradomiem.blogspot.com/
POMNIK AUGUSTYNA KORDECKIEGO -zakonnika, paulina, przeora klasztoru na Jasnej Górze, który zasłynął jako dowódca obrony w czasie potopu szwedzkiego(18.11.-27.12.1655). „Staraniem o.Konstancjusza Kunze OSPPE, przeora Jasnej Góry został zbudowany przy współpracy z proboszczem Iwanowic ks. Janem Kaliszewskim- wg projektu prof. Leona Machowskiego- nowy pomnik z okazji 600-lecia na miejscu dawnego. Poświęcił go uroczyście kardynał Józef Glemp 19.09.1982r.”https://pl.wikipedia.org/wiki/Augustyn_Kordecki .” "Wiele rzeźb o tematyce religijnej i historycznej/np. Postać słynnego obrońcy Klasztoru Jasnogórskiego, Księdza Kordeckiego/ przekazałam do Muzeum Rzeźby Polskiej w Orańsku”. https://stokrotkastories.blogspot.com/2018/07/to-muzeum-czesc-pierwsza.
NAGROBEK Wilama Horzycy(reżysera, dyrektora teatrów , krytyka teatralnego) http://sowa.website.pl/cpg/displayimage.php?album=465&pid=1615#top_display_media
POPIERSIE FRYDERYKA CHOPINA - wręczone zwyciężczyni Konkursu Chopinowskiego Marcie Aregich w roku 1965.
„LENINY” -rzeźby przedstawiające robotników, działaczy partyjnych i wodza Rewolucji Październikowej, znajdują się u krewnych artysty.
Leon Machowski był także wybitnym malarzem. Najbardziej znane prace to: ”Autoportret”, „Kobieta o białych włosach”, „W pracowni”. Te obrazy i inne można obejrzeć na stronie :http://wojtych.pl/leonmachowski/. Autoportret można obejrzeć także tutaj https://stokrotkastories.blogspot.com/2018/07/to-muzeum-czesc-druga.
Rzeźbiarz posiadał dwie pracownie, pierwsza mieściła się na Krakowskim Przedmieściu 45, o czym napisała Jadwiga Śmigiera w „Moje warszawskie zwariowanie”, s.27-28. Od roku 1960 była też pracownia przy Stawki 1 A.” A pod tą górką artysta wybudował sobie pracownię rzeźbiarsko-malarską. Dwie trzecie pracowni znajdowało się pod ziemią, a jedna, ta nad ziemią była całkowicie oszklona. Na dachu było jedno olbrzymie okno.[...] Okna w pracowni były tak skonstruowane, żeby bez problemu wynosić z niej duże rzeźby”*. Decyzją władz Warszawy Śródmieście zburzono ją wraz z rzeźbą oraz mozaikami. W roku 2013. Obszerny artykuł na bezmyślność ludzką znajdziemy na stronie https://tvnwarszawa.tvn24.pl/informacje,news,pamiatka-muranowskiej-historii-zaorana,106165.html
„Dawna pracownia rzeźbiarza Leona Machowskiego, którego dzieła zdobią Warszawę, legła w gruzach. Okoliczni mieszkańcy mówią o niszczeniu pamiątki muranowskiej historii. Urzędnicy odpowiadają, że budynek był w złym stanie technicznym, a ewentualny remont byłby zbyt kosztowny.
- Pamiątka muranowskiej historii została zaorana. Zniszczono ją przy pomocy maszyn budowlanych na początku listopada - opowiada Ryszard Krzysztofowicz z Rady Osiedla Muranów. Spotkaliśmy się z nim przy adresie Stawki 1a, gdzie do niedawna stał niepozorny pawilon. Na ganku była rzeźba matki odprowadzającej dziecko, która dla niektórych symbolizowała taniec. Wokół były też kolumienki zdobione mozaikami. Ich autorem był Machowski i dzieci, które z nim współpracowały. Te mozaiki upamiętniały rozmaite daty z Muranowa”.
- Pamiątka muranowskiej historii została zaorana. Zniszczono ją przy pomocy maszyn budowlanych na początku listopada - opowiada Ryszard Krzysztofowicz z Rady Osiedla Muranów. Spotkaliśmy się z nim przy adresie Stawki 1a, gdzie do niedawna stał niepozorny pawilon. Na ganku była rzeźba matki odprowadzającej dziecko, która dla niektórych symbolizowała taniec. Wokół były też kolumienki zdobione mozaikami. Ich autorem był Machowski i dzieci, które z nim współpracowały. Te mozaiki upamiętniały rozmaite daty z Muranowa”.
Zburzona pracownia Leona Machowskiego
|
Jak poinformowała mnie córka rzeźbiarza, był on autorem około 400 prac rzeźbiarskich, które znajdują się w wielu miejscach Polski, a także poza nią. Jest rzeczą straszną, że władze miasta dopuściły się aktu wandalizmu, zamiast stworzyć w pracowni artysty muzeum.
„Mój pierwszy wnuk urodził się swojej mamie w prezencie, bo 25 maja. Jest dzieckiem niesamowicie wrażliwym. A wszystkich obdarowuje wyrzeźbionymi przez siebie figurkami zwierząt. Mnie ostatnio sprezentował skopiowaną z jednego z warszawskich kościołów figurkę Madonny, którą wyrzeźbił kiedyś jego pradziadek” („Nadal wariuję” s.158).-mowa o „Szczerbatym”. Kto wie, czy za naście lat nie będziemy podziwiali prac tego młodzieńca, który najwyraźniej odziedziczył talent po sławnym pradziadku.
Młodszej córce Zofii i Leona życzę, aby w szczęściu, spokoju dożyła 93 lat, tak jak Jej matka. Jestem także głęboko przekonana, że jest w stanie zaskoczyć nas jeszcze niejedną książką, która poruszy nasze serca i duszę.
Cytaty oznaczone gwiazdkami * „Zwariowałam”-s.11; 13; 15,17 ;19;21;23;83;86;88; **„Nadal wariuję” -s.12;55-56;161;*** „Moje warszawskie zwariowanie” - s.27,47,191
Iwonko, mimo że mam i czytałam książki Stokrotki, to z wielką przyjemnością przeczytałam Twoją notkę, takie kompendium wiedzy o artyście niemalże. Wszystko zebrane razem robi wielkie wrażenie.
OdpowiedzUsuńPrzyłączam się do życzeń dla Jadwigi, aby dożyła w zdrowiu czasów, gdy wnuk zostanie być może cenionym artystą:-)
Własnie odczytałam maila od J.Śmigiery z drobnymi uwagami i prośbą o korektę. Uczyniłam to niezwłocznie i mam nadzieję, że zarówno Jej jak i innym czytającym post przypadnie do gustu. Pisanie go sprawiło mi wielką frajdę, ale ujednolicanie tekstu po przeniesieniu na blog było koszmarem, bo na podglądzie każdy akapit był wykazany inną wielkością i krojem pisma. Od jakiegoś czasu mam właśnie problemy tego typu, które powodują, że zamieszczam znacznie mniej niż bym chciała. gdyby nie fakt, że jeżdżę na wózku, to chętnie sporządziłabym bibliografię artysty. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńIwonko, ja także z wielką przyjemnością przeczytałam Twój post. Zebrałas w jednym tekście tyle cennych informacji z książek Stokrotki, że obraz artysty i jego dzieł utrwalił mi się na dobre. Dziękuję:)
OdpowiedzUsuńPS. Wydaje mi się, że nie musisz pisać na brudno i wstawiać na blog, na pewno jest opcja dla napisania tekstu, dopieszczenia go i dopiero potem klikasz "opublikuj". Wtedy na pewno unikniesz różnej czcionki i innych kłopotów. Rozejrzyj się lub zapytaj syna. Uściski
Z synem na temat tekstów rozmawiałam. Twierdzi, że nie wie czemu po przejściu tekstu z edytuj na podgląd jego wygląd się zmienia. Kiedy piszę tekst bezpośrednio na blogu, to po zapisaniu i wejściu na pogląd sytuacja jest identyczna. Zastanawiam się czy nie jest to po prostu wina komputera. Bardzo się cieszę, że podobał Ci się post. Dziękuję za komentarz i pozdrawiam.
UsuńIwonko - najlepiej pisać bezpośrednio na blogu,po zapisaniu kopii roboczej możesz sobie zmieniać i sto razy. Na podglądzie i potem, po opublikowaniu tekstu widzisz taki tekst, jaki przyjęłaś w ustawieniach, WSZYSTKO, CO BEZPOŚREDNIO WPISZESZ PRZYJMIE TAKĄ CZCIONKĘ, NATOMIAST TO, CO WKOPIUJESZ JUŻ NIE I WKOPIOWANE KOMPUTER JAKOŚ TAM KONWERTUJE I ZMIENIA (caps się włączył)by uniknąć "kaszany" radzę sobie w ten sposób, że to, co mam wkopiować najpierw umieszczam w komentarzu, komentarz publikuję i po opublikowaniu ponownie kopiuję treść, po skopiowaniu treści komentarza , komentarz usuwam a treść umieszczam w notce, wtedy ma już właściwości czcionki przyjętej dla bloga ... ustaw sobie czcionkę, jaką najbardziej lubisz i wielkość, potem można pogrubiać, podkreślać albo pochylać, no i kolory zmieniać ale krój czcionki pozostanie ten sam. Nie wiem dlaczego, ale nie musi to być ten sam krój, który widzisz pisząc post ... ja sobie ustawiłam ARIAL, tak widzę na podglądzie i po opublikowaniu ale kiedy piszę to chyba GEORGIA, albo coś podobnego, to już jakoś tam w szablonie zapisane. Żeby ustawić czcionkę
Usuń- wchodzisz w "projekt" (logujesz się)
- pod obrazkiem masz klawisz "dostosuj"
- po naciśnięciu rozwija się menu boczne , wybierasz ostatnie "zaawansowane"
- pokaże się menu, na górze jest "tekst strony" jak sobie tam ustawisz tak wszystko co wpiszesz bezpośredni, pokaże się na podglądzie i po opublikowaniu
:) jeśli za bardzo łopatologicznie - to przepraszam :)
Malwino-zabrzmi to kuriozalnie, ale ja jestem wzrokowcem i zaczynam sprawy komputerowe (techniczne) rozumieć dopiero gdy mi się pokaże. Bloga zakładał mi syn, i to on ustawiał krój, czcionkę, marginesy i wszystko inne. Twoje uwagi spisałam i gdy tylko będzie miał dla mnie chwilę czasu, to mu Twoje rady przekażę, bo dla mnie pomimo Twoich cierpliwych łopatologicznych wyjaśnień dalej to tylko teoria. Dlatego to ja przepraszam, że taki ze mnie słaby uczeń. Serdecznie dziękując za pomoc, przesyłam uściski.
UsuńIWONKO - jeśli jesteś wzrokowcem, to chętnie wyjaśnię "pismem obrazkowym", czyli zrzutami z ekranu. Mam taki blog na którym sobie eksperymentuję, tam zrobię dla Ciebie wpis z obrazkami, będziesz sobie tam mogła wchodzić i patrzeć. jak będę gotowa podam Ci link. Z przyjemnością to zrobię. Skopiujesz sobie z obrazkami i nie będziesz zależna od tego, kiedy syn ma czas :)
UsuńJestem wzruszona Twoją troską. Będę czekała na odsyłacz do właściwego miejsca. Póki co pozdrawiam.
UsuńIwonko - bardzo serdecznie dziękuję Ci za wspaniały tekst.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Stokrotka czyli Jadwiga Śmigiera
Jestem bardzo rada, że mogłam w ten sposób złożyć hołd Twoim Rodzicom, którzy byli wspaniałymi ludźmi. Moja wdzięczność dla Ciebie jest nie do wyrażenia słowami. W Twoich książkach, z których czerpałam informacje i cytaty, to kopalnia wiedzy o wielu wybitnych ludziach. Niby coś o nich słyszeliśmy, ale znamy ich pobieżnie. Dlatego nie wykluczam, że kiedyś jeszcze sięgnę po Twoje "wariacje" i pójdę tropem wspomnianej przez Ciebie osoby lub opisanego zdarzenia. Z niecierpliwością też będę oczekiwać na kolejną książkę. Ukłony.
UsuńPrzepięknie napisałaś. Przeczytałam z ogromną przyjemnością i chłonęłam wiedzę. Pewnie będę jeszcze wielokrotnie wracać, bo po jednokrotnym przeczytaniu trudno zapamiętać :)
OdpowiedzUsuńNie przejmowałabym się tak bardzo wielkością i krojem pisma. Ważna jest treść, a nie wygląd :)))
Witaj, bardzo jestem szczęśliwa z powodu Twojej oceny.Dla takich drobnych przyjemności, jakie możemy zrobić komuś drugiemu, wielu z nas prowadzi blogi. Zawsze jesteś mile widziana w tym miejscu. Treść danego tekstu jest najważniejsza, ale szata graficzna jest równie ważna, bo gdy wszystko jest przejrzyste, to nie tylko łatwiej się czyta ale i więcej zapamiętuje. Dziękuję za komentarz i zapraszam częściej. Pozdrawiam.
UsuńJa również mam "u siebie" książki Stokrotki, które chłonęłam po kolei, przez trzy wieczory. Twoja opowieść dopełniła i "wygładziła" jagby, "obraz-portret" artysty. Uwydatniłaś też znakomicie postać żony artysty, która była zawsze w cieniu, będąc sama wyjątkową osobowością.
OdpowiedzUsuńBrawo :-)
Taka pochwała od kogoś, kto łączy w sobie żonę i malarkę, taka ocena jest lepsza od "czerwonego paska na świadectwie(za naszych czasów ich nie przyznawano.Najlepsi uczniowie dostawali nagrody książkowe). Cała rodzina Machowskich, to niezwykłe postaci-brat Leona był aktorem, a siostra pięknie śpiewała jak "wieść rodzinna niesie". Cieszę się, że blogujesz i komentujesz. Uściski.
UsuńI znów czegoś nowego mnie nauczyłaś. Lubię tematy kulturowe.
OdpowiedzUsuńPodobno artyści to sami ekscentrycy, tak głosi pogłoska. Zastanowiłam się nad sobą, w gruncie rzeczy ze mnie artystyczna dusza.
Myślę, że ekscentryczność nie jest złą rzeczą, dopóki tak jak wszystko inne ma swoje granice. Z całą pewnością jesteś artystyczna dusza. Ostatni Twój post, był tak dalece refleksyjny, że mnie zatkało i nawet nie pamiętam czy napisałam komentarz, czy też uciekłam speszona jak panienka przy pierwszym komplemencie od mężczyzny. Tak czasami miewam, kiedy ktoś młodszy ode mnie zaskakuje mnie swoja dojrzałością. Ukłony dla uroczej ekscentryczki, która niechaj się nie zmienia.
UsuńWiek nie ma znaczenia. Myślę nawet, że dojrzałość również nie ma znaczenia. Forma wypowiedzi, wiedza, też nie. To natchnienie. Każdy to przeżywa i ilekroć jest w jakimś kierunku natchniony, angażuje w to całe serce.
UsuńMnie z tym pisaniem to akurat różnie wychodzi, sama zresztą wiesz ;)
Jestem odmiennego zdania, myślę że wiek i wiedza mają jednak znaczenie, bo bagaż doświadczeń pozwala nam inaczej spoglądać na te samą rzecz(sprawę) wraz z upływem czasu. Myślisz, że bardziej dojrzałym twórcom wszystko wychodzi idealnie? Nie sadzę, nawet w dorobku najwybitniejszych znajdziemy słabsze utwory. Pozdrawiam.
UsuńBardzo piękna notka: solidnie opracowana, o ciekawej tematyce, a przy tym taka "kobieca", z dodatkiem nutki emocji do suchych faktów.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Miło mi gościć Cię u siebie na blogu, bo albo jesteś pierwszy raz, albo nie było Cię dość długo. Fakty są dla umysłu, a emocje dla serca. Gdy jest trochę jednego i trochę drugiego, to wtedy autor jest zadowolony i czytelnicy. Pozdrawiam i dziękuję za komentarz.
UsuńBardzo podoba mi się Twój wpis. Książek Stokrotki nie czytałam, jeszcze nie czytałam, ale na pewno nadrobię zaległości, a córce Zofii i Leona życzę wszystkiego co najlepsze 😊
OdpowiedzUsuńNie wiem czy "Stokrotka" bywa na Twoim blogu, bo trudno zapamiętać wszystkich komentujących, a Ty masz ich bardzo wielu, ale jestem pewna, że Ona Tobie i Sławkowi także życzy samych dobrych dni i lat. Co do książek, to zapewniam, czas im poświęcony nie będzie stracony. Trzymam za Was kciuki i serdecznie ściskam.
UsuńDziękuję za kolejną ciekawą historię. Jak widzę jeszcze wielu ciekawych rzeczy nie wiem..
OdpowiedzUsuńPozdrawiam stateczną dojrzałością sierpniowego lata i zapachem kiszonych ogórków
Nie ma chyba człowieka, który znałby wszystkie ciekawe rzeczy. Poza tym kawał życia przed Tobą, więc jest okazja do nadrabiania. Ukłony.
UsuńWitaj jeszcze sierpniowo
UsuńJak zawsze dziękuję, że znowu do mnie ciepłe słowo przesłałaś, chociaż przez reklamę niewiele widziałaś, Czasem zastanawiam się jak to można zlikwidować.
A dzisiaj tylko:
Ciesz się życiem i podążaj ze mną prostą drogą bez zakrętów.
Pozdrawiam końcówką sierpnia
W sprawie likwidacji reklamy nic nie doradzę, bo słabo znam się na internecie. Za pozdrowienia dziękuję i odwzajemniam. Ukłony.
UsuńWitaj
UsuńJak zawsze odpowiadam z opóźnieniem na Twoje miłe słowa. Odpowiadam tutaj, bo sama praktycznie po raz drugi nie zaglądam tam, gdzie zostawiam komentarz.
Ale jak widzę kolejnego wpisu brak. Czekam zatem na niego
Ogarnęło mnie dzisiaj uczucie wczesnojesiennego smutku.
Ale tobie życzę:
Mimo zbliżającej się jesieni rozejrzyj się dookoła. Zobacz świat na nowo i uśmiechnij się
Od dwóch tygodni leżę pokonana przez wirus. Niestety nie wiem kiedy odpuści, abym mogła wrócić do blogowania. U mnie rozglądanie, na niewiele się zda, bo ściany w domu od lat takie same. Zgadzam się, że uśmiechać się warto zawsze. Ukłony.
UsuńOch, jak cieszy taki wpis, podany w serdeczny i bardzo rzetelny sposób. Kilka faktów przez Ciebie spisanych było dla mnie nowością, chociaż wcześniej, bardzo uważnie wyszukiwałam informacji o rodzinie Stokrotki, tak bliskiej memu sercu.To niezwykła rodzina której poszczególne osoby tworzą wielobarwną mozaikę talentów. Pozdrawiam i życzę dobrej kondycji.
OdpowiedzUsuńza pozdrowienia i życzenia kondycji bardzo dziękuję. Nie ukrywam, że zamęczałam J.Śmigierę prośbami o autoryzację tekstów, i to wtedy dowiadywałam się tych nieznanych Tobie faktów. O Rodzinie autorki książek wiem niestety tylko tyle co z lektury. Chociaż mąż specjalista od historii starożytnej, kusi i nęci, więc może kiedyś jeszcze jeden kafelek z tej mozaiki stanie się przedmiotem moich dociekań. Dziękuję za komentarz i życzliwą ocenę postu. Pozdrawiam.
UsuńPiękny wpis o utalentowanych Rodzicach Stokrotki. Ona sama również utalentowana, o czym świadczą wydawane książki. Życzę Jej i Tobie dalszej weny twórczej oraz wiele zdrowia.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam
Nie mam pojęcia dlaczego pierwsza odpowiedź się nie zapisała, choć ją dałam. Zdrowie przyda się zarówno Jej jak i mnie. Od ponad dwóch tygodni walczę ze słabością(apatia, zmęczenie, kaszel, katar), więc Twoje życzenia jak najbardziej na czasie. Pozdrawiam.
UsuńNIE CZYTAŁAM JESZCZE KSIĄŻEK STOKROTKI .... buuuuuu :-(((( ale przeczytam, a po przeczytaniu tej notki PRZECZYTAM NA MUR !!!!
OdpowiedzUsuńPierwszą książkę dostałam od autorki rok temu, dwie kolejne kupiłam miesiąc temu od niej. Można zapytać Wydawnictwo "Białe Pióro" czy posiadają jakieś egzemplarze. Ostatnio przeczytałam na blogu "Stokrotki", że "Nadal wariuję" nie ma nawet Ona. Oczywiście pozostają biblioteki i księgarnie internetowe.Piszę to wszystko, bo książki warte są przeczytania, a mur warto zachować. Pozdrawiam bardzo serdecznie.
Usuńposzukam najpierw w internetowych, może mi się uda :)
UsuńPiękną zrobiłaś stokrotkową "pigułę"...;o)
OdpowiedzUsuńDziękuję za pochwałę i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńGdyby ktoś był zainteresowany moją książką pt: "Moje warszawskie zwariowanie" to proszę o kontakt na mój adres:
OdpowiedzUsuńrusinowa@op.pl
Dwie pierwsze książki "Zwariowałam" i "Nadal wariuję już nie są osiągalne.
Pozdrawiam serdecznie autorkę blogu i wszystkich Jej gości.
W imieniu Gości i swoim dziękuję za pozdrowienia.Mam nadzieję, że kończące się lato i reszta roku będzie dla Ciebie bardzo szczęśliwa, czego niniejszym życzę.
UsuńTo muszą być bardzo wartościowe książki. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńZawierają w sobie ogrom interesujących informacji o wielkich ludziach, ciekawych miastach lub wydarzeniach. Naprawdę warto przeczytać każdą z osobna i wszystkie trzy. Ukłony.
UsuńBardzo ciekawa notka Iwono:) Pełna nowych dla mnie informacji tak rzetelnie przez Ciebie opracowanych i po raz kolejny udowadniających, że życie jest najbardziej zaskakującym i nieprzewidywalnym scenarzystą. Przeczytałam z przyjemnością:) I mam coraz większą ochotę zapoznać się z twórczością Pani Stokrotki:) Tytuły jej książek pasują do mnie...jak ulał;) Bo ja zwariowana jestem i z wiekiem to mi się nasila;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i serdeczności dla Cię zasyłam:)
Szanuję wszystkich ludzi, a tych którzy wchodzą na mój blok traktuję szczególnie życzliwie. W podzięce. Dlatego staram się, by teksty były na poziomie. Jeżeli sztuka ta mi się udaje, to tym większa satysfakcja. Dziękując za komentarz, pozdrawiam.
UsuńWitaj Iwonko. Z wielką ciekawością przeczytałam o tych dwojgu, głównie zaś o malarzu Leonie Machowskim, postarałaś się i pokazałaś tu właściwie najważniejsze dzieła jego życia. Jakoś wzruszyło mnie to zniszczenie jego pracowni na Muranowie pod adresem Stawki 1a. Bo tam teraz stoją takie wielkie nowoczesne budynki, w których między innymi jest notariusz, u której sprzedawałam moje nieruchomości. Pomyślałam, że zburzenie było w interesie dewelopera, który chciał w tym miejscu postawić te dochodowe budowle...
OdpowiedzUsuńTeż mi żal takich działań, może można było przenieść gdzieś ten budynek, a przede wszystkim rzeźby. Szkoda, że nie pomyślano o tym.
Witaj Iw, nie na darmo się mówi, że jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Jest bardzo prawdopodobne, że teren był potrzebny deweloperowi, a ponieważ sztuka go nie obchodziła, to o rzeźby nie dbał. Niestety rzadko kiedy myślimy o szanowaniu cudzej pracy. Dziękuję za odwiedziny i za komentarz pod kilkoma notkami wstecz. Uściski.
OdpowiedzUsuńTrzeba przyznać, że to był niezwykle płodny twórca.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam.
W tamtych powojennych latach praca była nie tylko obowiązkiem ale przede wszystkim punktem honoru. Każdy chciał dać od siebie małą cegiełkę, podnoszącą kraj z ruin. Praca miała o wiele większą wartość niż dzisiaj. Cieszę się, że powróciłaś do komentowania. Pozdrawiam serdecznie.
UsuńDo wandalizmu w mieście człowiek chcąc nie chcąc przywykł...Ale miejski wandalizm:(
OdpowiedzUsuńJa mam łzy w oczach gdy widzę starą rozpadającą się chatę...Ale zaoranie pracowni artysty...
Tekst intensywnie nauczający jak zawsze pięknie dopracowany:)
A życie z artystą...może i niełatwe ale i życie w ogóle łatwe nie jest;) A z takim artystą tęcza na dużo więcej kolorów;)
Czasami trudy życia przyćmiewają najpiękniejsze kolory, te z tęczy również. Dziękuję za komentarz i witam Cię wśród komentujących. Zapraszam częściej i pozdrawiam serdecznie.
UsuńIWONKO - napisałam to wyżej, ale nie wiem, czy tam przeczytasz, powtórzę tu:
OdpowiedzUsuńjeśli jesteś wzrokowcem, to chętnie wyjaśnię "pismem obrazkowym", czyli zrzutami z ekranu. Mam taki blog na którym sobie eksperymentuję, tam zrobię dla Ciebie wpis z obrazkami, będziesz sobie tam mogła wchodzić i patrzeć. jak będę gotowa podam Ci link. Z przyjemnością to zrobię. Skopiujesz sobie z obrazkami i nie będziesz zależna od tego, kiedy syn ma czas :)
Przeczytałam i czekam cierpliwie. Uściski.
UsuńWedług mnie warto przypominać innym o mniej znanych, a jednocześnie utalentowanych osobach. Aż sobie będąc jeszcze w domu poszukałem więcej informacji, zwłaszcza o panu Leonie i jestem pod wrażeniem.
OdpowiedzUsuńJestem w domu już. Wszystko związane z pobytem nad morzem mogę uznać za bardzo dobre. Ogólnie wypoczęty jestem jak nie wiem. :)
Pozdrawiam!
Bardzo się cieszę, że wyjazd się udał. Także Twoje zainteresowanie bohaterem mojego postu jest wzruszające. Jak tylko dojdę do siebie, po ataku wirusa, który mnie dopadł, to powrócę do blogowania. Póki co, pozdrawiam.
UsuńTo mam nadzieję Iwono, że szybko wrócisz do zdrowia. Piszesz o rzeczach ciekawych, to i zainteresowanie jest.
UsuńPozdrawiam!
Postaram się w miarę elegancko zapisać relację z Hiszpanii. Na razie będą to pewnie takie wprowadzające notki, związane nieco z miejscem, w którym byłem.
UsuńPozdrawiam!
Niestety nie było mi dane odwiedzać inne kraje, dlatego też zawsze z przyjemnością czytam o pobytach w nich moich znajomych. Dziękuję za życzenia powrotu do zdrowia-powoli się spełniają. Przesyłam uściski.
UsuńDziękuję Iwono za słowa uznania dla mojej notki. Staram się:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i żegnam się na jakiś czas. Mam nadzieję, że po powrocie zastanę u Ciebie coś nowego do przeczytania:)
Trudno mi powiedzieć,kiedy wrócę do pisania, bo choroba zmogła mnie mocno. Pozdrawiam.
UsuńPuk puk jesteś tutaj?
OdpowiedzUsuńAle pewnie zachwycasz się jeszcze latem, które powoli się kończy. Za chwilę pojawi się kolejna z sióstr – Jesień. Trochę mi żal odchodzącego lata, ale przecież zbliża się jedna z najbardziej kolorowych pór roku.
Pozdrawiam nadchodzącą jesienną melancholią snujacą się na moich zielonych szumiących stronkach
Nie wiem jak mogłam przegapić ten komentarz, wybacz. Na Twoich stronkach chętnie bywam w każdej porze roku. Ukłony.
UsuńWspaniały tekst ❤
OdpowiedzUsuńDziękuję za pochwałę i pozdrawiam serdecznie.
UsuńIwono, hej, Iwono odezwij się.
OdpowiedzUsuńJak tylko poczuję się lepiej, to odpiszę na maila. Buziaki.
UsuńMiłej niedzieli :)
OdpowiedzUsuńUdanego całego tygodnia życzę. Ukłony
UsuńWitaj już październikowo
OdpowiedzUsuńWpadłam dzisiaj do Ciebie na chwilkę z krótką wizytą. Widzę jednak, że znowu milczysz. Może zachwycasz się jesienią?
A przecież wczoraj było lato. Pamiętasz? Tak, było lato... upalne i słoneczne, czasem chłodne i gwałtowne. Teraz można już poczuć powiew prawdziwej jesieni. Ten czas zazwyczaj zachęca nas do coraz częstszych chwil spędzanych w domu. Ja jednak zdecydowałam się na podróż.
Życz mi tylko proszę, aby pogoda dopisała.
Pozdrawiam ostatnimi przygotowaniami do wyjazdu
Życzę aby nie tylko pogoda dopisała, ale żebyś także wróciła z ogromnym bagażem pozytywnych wrażeń. Dziękuję za odwiedziny i pozdrawiam.
UsuńMnóstwo bardzo ciekawych wiadomości.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam jesiennie:)
UsuńWitaj, cieszę się, że mnie odwiedziłeś, bo to oznacza dobre zdrowie i taki sam nastrój. U mnie niestety z tymi rzeczami kiepsko, więc nie wiem kiedy zdobędę się na coś ciekawego. Serdecznie pozdrawiam.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńWnioskuję, że choroba dała Ci się we znaki, skoro nowego postu nie widać. Życzę więc najserdeczniej pokonania skutecznego tego, co Cię męczy i pisania pięknych postów dla edukacji i przyjemności czytających...zdrowia, zdrowia, zdrowia!
OdpowiedzUsuńNie wiem czym sobie zasłużyłam na taki komplement. Kiedy posty nie dotyczą mnie, tylko ludzi,którzy mnie zaciekawili, to pragnę przedstawić ich innym osobom. Stąd cykl "Bardzie lub mnie znani". Tak szczęśliwie się złożyło, że dzięki książkom Stokrotki poznałam Jej rodziców, ludzi żyjących w trudnych czasach, które mnie są bardzo bliskie, choć przez wielu ostro krytykowane. Dziękuję za odwiedziny i zapraszam częściej. Ukłony.
UsuńUwielbiam rzeźby. Chwała rzeżbiarzom. Bardzo ciekawy post.
OdpowiedzUsuńWitam na blogu i dziękuję za pochwałę postu. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńIwonko
OdpowiedzUsuńPięknie opisałaś losy dwojga bardzo ciekawych osobowościowo postaci:)
Książki Jadzi-Stokrotki mam wszystkie, przeczytałam z przyjemnością:)
Najnowszą kupiłam ale jeszcze nie przeczytałam. Bardzo lubię J. Śmigierę i Jej bloga.
OdpowiedzUsuń