Urodził się w 1947 roku,ukończył studia prawnicze i filozoficzne na Uniwersytecie Wrocławskim. W 1980 obronił pracę doktorską pod kierunkiem Mariana Orzechowskiego. Był komendantem w Ochotniczych Hufcach Pracy i pracownikiem etatowym w Instytucie Nauk Politycznych UWr. W latach 1977-1990 był członkiem PZPR i Pracownikiem Komitetu Centralnego PZPR jako asystent Mariana Orzechowskiego i Tadeusza Porębskiego. Od 1987 dyrektorował Wydawnictwu „Iskry”, którego został prezesem i większościowym udziałowcem w 1992 po sprywatyzowaniu w spółkę z.o.o. W roku 1999 został laureatem Nagrody Kisiela, a w 2005 otrzymał Srebrny Medal „Zasłużony Kulturze Gloria Artis” w dziedzinie „literatura. W 2018 został uhonorowany „Ikarem” przez jury Sezonu Wydawniczego-Księgarskiego.
Jest człowiekiem bardzo aktywnym, udzielił wywiadów w radio :1.”Poranek RDC”-opowiadał o książce Ludwika Strommy Polskie złudzenia narodowe” i Marka Hłaski „Wilk”.
2 W audycji „Wolna sobota” Jerzego Kisielewskiego, mówił o zmianach na rynku wydawniczym, o najważniejszych książkach, pasji kolekcjonerskiej, a przede wszystkim o ludziach i wieloletnich przyjaźniach z pisarzami.
3. „Zapiski ze współczesności”, to cykl audycji, w których pisarze, artyści, naukowcy, snują wspomnienia lub dzielą się przemyśleniami i refleksjami na temat różnych zjawisk współczesnego świata.
Bierze udział w Warszawskich Targach Książki i prowadzi wykłady dla młodzieży w ramach „Szkoły otwartej”. Organizuje spotkania autorskie, na których promował książki:
1.Edward Stachura „Dzienniki”,
2.Jacek Cygan "Pies w tunelu"-wiersze,
3.Wiktor Osiatyński "Rehabilitacja"-ostatnia część autobiograficznej i autoterapeutycznej opowieści z tomów "Rehab" i "Litacja",
4.Arkadiusz Szaraniec „Warszawa dzika”,
5.Henryk Waniek „Szalone życie Macieja Z”,
6.Antoni Kroh: „Za tamtą górą. Wspomnienia.”,
7.Justyna Sobolewska „ Książka o czytaniu”,
8. Eryk Lipiński „Pamiętniki”,
9.Krystyna Kolińska „ Preteksty do wspomnień”,
10.Bogumił Paszkiewicz „Cwana panienka z Juraty”,
11.Kazimierz Orłoś „Cudowna melina”,
12.Lechosław Herz „Podróże po Mazowszu”.
Współuczestniczył w organizowaniu spotkań z ciekawymi ludźmi, np. z Edwardem Pałłaszem- kompozytorem oraz w wieczorkach wspomnieniowych:
1. o Macieju Zembatym- polskim poecie, satyryku, scenarzyście, muzyku i tłumaczu głównie poezji Leonarda Cohena.
2. o Michale Jagielle -poecie, eseiście, publicyście, w twórczości którego często występują motywy górskie("Wołanie w górach")
3. o Zygmuncie Mycielskim- kompozytorze,publicyście, pisarzu( „Dziennik 1950-59”) i krytyku muzycznym.
4.o Stefanie Kisielewskim- prozaiku, publicyście, kompozytorze i krytyku muzycznym.
Uczestniczył w sympozjum "Przywrócić pamięć.Historyczne pasje Stanisława Milewskiego - pisarza("Życie uliczne niegdysiejszej Warszawy").
O sobie jako człowieku w jednym z wywiadów, mówił tak: "Byłem hippisem i w tym czasie zacząłem zbierać starocie.Myślałem nawet, że zostanę antykwariuszem. Ale przede wszystkim studiowałem filozofię i prawo, a doktorat uzyskałem z politologii".
Jako profesjonalista, o zawodzie wydawcy wypowiadał się następująco: "Mam wyraźny wizerunek wydawcy i wydawnictwa, w nieco przedwojennym stylu. Zależy mi na tym, żeby ten konserwatywny image, cała ta otoczka, mająca w sobie coś snobistycznego, czego się zresztą nie wypieram, towarzyszyła aktywizmowi,nowoczesności w sposobie działania, prowadzenia firmy."
Ludzie, którzy Go znają, twierdzą że: " na wieczorach autorskich i bankietach wydawniczych zadaje szyku elegancką, posrebrzaną laską, w drugiej ręce trzymając naczynie z trunkiem(możliwie szlachetnym,byle nie bardzo słodkim). Nosi się dystyngowanie i wyraźnie konserwatywnie, na co wskazuje fason kołnierzyków. Z lokalu, którym kieruje od ośmiu lat, uczynił istne muzeum: pamiątek po swoich ulubionych pisarzach - Tadeuszu Boyu-Żeleńskim i Stefanie Kisielewskim oraz przedziwnych, a pięknych przedmiotów - secesyjnych bibelotów, porcelanowych figurek, starych zegarów, barometrów, obrazów." "Jest kolekcjonerem staroci, miłośnikiem jazdy dorożkami i...rowerem,którym przyjeżdża do mieszczących się na Smolnej "Iskier", z Gocławia.Nie ma samochodu. Tyle, co by kosztowała jego eksploatacja - tłumaczy sobie i innym- wydaje w antykwariatach czy na bazarze na Kole. Mieszka podobnie jak pracuje, wśród różnych, całkowicie niepotrzebnych przedmiotów."
Kiedy został dyrektorem Wydawnictwa "Iskry", zaczął gromadzić w siedzibie na Smolnej 11, przedmioty związane z życiem i działalnością Tadeusza Boya-Żeleńskiego. Mieszkanie na Smolnej zajmowało całe pierwsze piętro w XIX-wiecznej kamienicy, którą w 1938 zastąpił inny budynek. Na jego elewacji znajduje się tabliczka upamiętniająca związek pisarza z tą kamienicą. By mocniej podkreślić związek Boya z budynkiem, Uchański zaczął gromadzić pamiątki po pisarzu i innych literatach. Ponieważ późniejsze mieszkanie Boya, przy Krakowskim Przedmieściu 58 spłonęło wraz z całą zawartością w czasie Powstania Warszawskiego, to pamiątek jest niewiele. Z chwilą przeniesienia Wydawnictwa "Iskry" do nowej siedziby, salon Boya zamknięto w roku 2014. Liczba gości, którzy w latach 1987-2014 odwiedzili salon, dowodzi, że popularność Boya, tak zasłużonego dla literatury i kultury polskiej, jest nadal ogromna.
Boy-Żeleński w swoim gabinecie na Smolnej |
W roku 1995 udało mi się kupić w kiosku „Ruchu” „Kalendarz Iskier 1995”. Był to chyba ostatni jaki został wydany. Nabywszy tę niewielką ale bardzo ciekawą „książeczkę”, napisałam do wydawcy pochwałę za tę publikację. Otrzymałam list od dr Wiesława Uchańskiego, napisany odręcznie na kremowym czerpanym papierze. Było to jednocześnie zaproszenie do złożenia wizyty w siedzibie wydawnictwa. Pamiętam, że od skrzyżowania Nowego Światu z ulicą Świętokrzyską, szłam na piechotę, bo moja znajomość Warszawy była i jest mizerna. Był gorący, słoneczny dzień i na miejsce dotarłam zmachana i spocona. W budynku nie ma windy, więc musiałam wejść po schodach. Prezentowałam sobą obraz nędzy i rozpaczy, ale przyjmujący mnie dyrektor udawał, że jestem pachnąca i świeża. Usiedliśmy po przeciwnych stronach wielkiego, ciemnego biurka i piliśmy kawę z filiżanek z cieniutkiej, delikatnej porcelany. Ponieważ każde z nas spędziło kilka lat we Wrocławiu, okazało się, że oboje znamy poetkę Salomeę Kapuścińską, choć Wiesław Uchański był jej przyjacielem, a ja tylko wielbicielką poezji. Nie pamiętam ile trwało spotkanie, bo byłam zestresowana i zgubiłam język w gębie. Na pożegnanie ofiarowano mi kilka książek dla młodzieży, które wzbogaciły księgozbiór tworzony przeze mnie dla mojego syna. Do dziś pozostaję pod wielkim urokiem, sympatycznego, bardzo inteligentnego, posiadającego ogromną wiedzę mężczyzny.
Wiesław Uchański |
Salon Boya w siedzibie wydawnictwa Iskry |
Iwonko, twoja historia jest bardzo ciekawa, o ciekawym człowieku, który poszukiwał swojej drogi życiowej.
OdpowiedzUsuńBardzo mnie cieszy, że ją znalazł i nadal prezesuje "Iskrom", które choć w nowej siedzibie, nie mającej związku z Boyem, to salon stworzony przez dr Wiesława Uchańskiego zachowały. Dziękuję za komentarz i odwiedziny. Życzę dużo zdrowia.
UsuńTo prawda, książki wymagają odpowiedniego klimatu...a księgarnia nie powinna być jak supermarket.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa opowieść, bardzo intrygująca postać.
Gratuluję Ci tego spotkania:-)
Spotkanie było dla mnie ogromnym przeżyciem, dlatego tak często je wspominam i postanowiłam się z Wami podzielić tymi wiadomościami. Pozdrawiam serdecznie.
UsuńTakie spotkania na długo zapadają w pamięć :)
OdpowiedzUsuńOsobiście już nie zbieram książek. Jeśli zdecyduję się jakąś kupić, to po przeczytaniu oddaję miejskiej bibliotece.
Zdróweczka dużo Iwonko :)
Też już nie kupuję książek, bo powierzchnia mieszkania na to nie pozwala. Jak dotąd mam się nieźle, wierząc, że tak pozostanie, przesyłam pozdrowienia i Ty uważaj na siebie. Dziękuję za komentarz.
UsuńBardzo interesująco, jak zwykle zresztą, opowiedziałaś o dyrektorze "Iskier" i o swoim z nim spotkaniu. Widać, że to wydawnictwo ceni i szanuje swoich czytelników, skoro w taki sposób odpowiedziało na Twój list.
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na drugą część :)
Serdecznie pozdrawiam.
Mam nadzieję, że druga część będzie dla Ciebie równie ciekawa i zostanie przyjęta przychylnie. Trzymaj się zdrowo i do miłego zobaczenia na Twoim blogu. Uściski.
UsuńKlik dobry:)
OdpowiedzUsuńDziwna teoria. "Każdy przedmiot ma własną historię, człowiek jest epizodem w życiu przedmiotu"???
No, nie! Postaram się zapomnieć o jak najszybciej o tym, co powiedział Wiesław Uchański.
Przedmiot to przecież tylko przedmiot i stworzył go człowiek. Zaś historia przedmiotu jest historią człowieka.
Pozdrawiam serdecznie.
Jeden przedmiot może "zawierać" historię wielu ludzi, o czym możesz się przekonać, jeżeli zechcesz przeczytać część drugą. Również pozdrawiam.
UsuńCzekam na kolejne części...;o)
OdpowiedzUsuń"Salon Uchańskiego" ma je tylko dwie. Pierwsza mówi o człowieku, który go tworzył latami, a druga opowiada o kilku bardzo interesujących przedmiotach, które mają swoją własną historię. życzę udanej lektury i dużo zdrowia. Dziękuję za odwiedziny, pozdrawiam.
UsuńKażdy przedmiot ma swoją historię i swoją energię, przekonałam się o tym nie raz, dlatego musiałam wyrzucić kilka darowanych mi rzeczy, bo dosłownie czułam ich złe " promieniowanie" . Bardzo ciekawe spotkanie Iwonko, takich ludzi się nie zapomina.
OdpowiedzUsuńSą ludzie, którzy mają złą energię i mają ja także przedmioty. Pisałam pracę o twórcy i wydawcy tygodnika "Iskry", nie mogłam się z nim spotkać, bo zmarł długo przed moim dyplomem, ale miałam to szczęście, że przyjął mnie w swoim mieszkaniu jego syn i choć niewiele z tej wizyty pamiętam, to jednak jej wspomnienie tkwi we mnie jakby to było wczoraj. Pozdrawiam serdecznie i życzę zdrowia.
Usuńw końcu zrozumiałam, skąd taki pochwalny tekst.Poznać osobiście, porozmawiać, śledzić dokonania to fascynujące zajęcie. Gratuluję!
OdpowiedzUsuńMożliwość poznania w życiu chociaż jednego wybitnego człowieka, to wielki dar. Mnie się udało parę razy i cieszę się, że tak mi się trafiło. Pozdrawiam serdecznie, dziękując za komentarz.
UsuńStare przedmioty, nawet niepotrzebne, tworzą dobry klimat dla książek, moim zdaniem. Tak sobie myślę, że w pierwszym zdaniu jest sporo prawdy: wystarczy wspomnieć stareńkie rzeczy wygrzebane z ziemi, które oglądamy w muzeach: nikt już nie pamięta ich właścicieli, a one dalej są. Swoją drogą, to musiało być bardzo ciekawe spotkanie
OdpowiedzUsuńWitam na blogu, rzeczywiście było w tym spotkaniu coś magicznego. Jestem szczęśliwa, że mogłam poznać człowieka tak zasłużonego dla literatury i kultury polskiej. Do miłego zobaczenia.
UsuńPrzede wszystkim bardzo się cieszę Iwono że opublikowałaś nowy tekst.
OdpowiedzUsuńA samo spotkanie niezwykle interesujące, bo głowny jego bohater niezwykły.
Czekam na ciąg dalszy.
:-)
Witaj, ciąg dalszy właśnie zamieściłam, choć musiałam zrezygnować ze zdjęć, bo mi skakały po całym tekście. Najciekawsze jednak można zobaczyć na Fb, choć ja nie za bardzo umiem się tam poruszać. Dziękuję za komentarz. Swoją drogą ciekawe, czy Ewa Radomska, która przecież też mieszkała we Wrocławiu i studiowała prawo, zetknęła się z prezesem. Jak się do mnie odezwie, to muszę ją podpytać. Wszak "góra z górą się nie zejdzie ale człowiek z człowiekiem może". Uściski i życzenia zdrowia dla całej Rodzinki.
UsuńIwonko, na studiach najpierw zajęta byłam miłością, która nie miała szans się spełnić, potem latałam do Warszawy aby to odreagować, a potem wyszłam za mąż, urodziłam dziecko i w ogóle nie widziałam na oczy, kto na tym prawie studiuje tak byłam zakręcona... Ale, ale odbył się zjazd absolwentów w 1991 roku i kto mnie poprosił do tańca? Wiesiek Uchański tak zwane "Ucho" , którego dopiero wtedy zobaczyłam na własne oczy, że taki "gościu" tu na Wydziale był, a ja szukałam szczęścia gdzie indziej... Potem dostałam od Niego bukiet białych bzów.... A jeszcze potem kiedy przeprowadziłam się na stałe do Warszawy w 2013 roku, rok później uznałam, że może przypomnę się koledze, podziękuję za piękne wtedy bzy i wybrałam się na Smolną i okazało się, że ... parę dni wcześniej Wydawnictwo przeniosło się...I już jakoś nie miałam siły szukać Wydawnictwa w nowym miejscu, uznałam, że może lepiej, że spóźniłam się z tą wizytą, niech zostaną tylko tamte wspomnienia, czasami spotkania po latach to nie zawsze najlepszy pomysł...
UsuńSerdecznie Cię pozdrawiam
Ewa Radomska
A ja chętnie spotkałabym się z dr Uchańskim ponownie,bo oczarował mnie przy pierwszym spotkaniu.Moja koleżanka także zorganizowała spotkanie studenckie po latach, ale nie wspominam go zbyt miło.Bardzo się cieszę, że podzieliłaś się wspomnieniami o "Uchu", może jednak warto sprawdzić czy i dziś powitałby Cię bukietem? Uściski.
UsuńWitaj jeszcze w maju Iwonko
OdpowiedzUsuńJa także cieszę się, że nareszcie napisałaś coś nowego. Zabieram się zatem do czytania kolejnej ciekawej historii. Muszę się spieszyć, bo raczej powinnam pomyśleć o przygotowaniu czegoś dla jutrzejszych gości.
Pozdrawiam miodowym zapachem akacji
Nie rozumiem dlaczego pierwszy komentarz się nie wpisał. Bardzo się cieszę, że u Ciebie wszystko w porządku i możesz planować przyjmowanie gości, wiem z Twojego bloga, że byli. Pozdrawiam czerwcowo.
UsuńTrochę mnie przytłoczył nadmiar informacji na początku :) ale sama postać bardzo ciekawa ze swoją kolekcją, którą sam bym chętnie zobaczyła. To spotkanie musiało być naprawdę niezwykłym przeżyciem :)
OdpowiedzUsuńCzasami faktycznie przesadzam z ilością danych, bo wszystko wydaje mi się ważne. A kolekcja jak i jej twórca są warte zobaczenia. Dziękuję za komentarz i odwiedziny, pozdrawiam.
Usuń