Przy okazji napisania postu „Czy warto”, złożyłam obietnicę, że w innym poście napiszę o obecnej liście lektur szkolnych. Zamysł napisania notki na ten temat był impulsem, po pobieżnym jej przejrzeniu i przeczytaniu na Onecie, kilku artykułów na ten temat. Próbowałam znaleźć „klucz” według którego autorzy dzisiejszego zestawu lektur, dokonywali ich wyboru dla poszczególnych poziomów klas szkoły podstawowej i średniej. Niestety nie znalazłam go, dlatego zamiast jednego postu będą trzy.
Lektury klas I-III, to zestaw 26 pozycji, do których nie mogę się przyczepić ponieważ znajdują się tu zarówno książki zaliczane do klasyki, które czytałam ja i pokolenie mojego syna, z książkami autorów współczesnych. Ponieważ współczesnych pisarzy literatury dziecięcej nie znam, to zapoznałam się dzięki Wikipedii z biogramami autorów.
Justyna BEDNAREK(1970) autorka książki „Niesamowite przygody dziesięciu skarpetek”, jest autorką ponad 50 książek, a cykl „skarpetkowy”(6 pozycji), wydała w latach:2015, 2017, 2019, 2020, 2022-2023.
Waldemar CICHOŃ(ur.1974) książkę „Cukierku ty łobuzie”, której bohaterem jest kot o „słodkim imieniu”, napisał z myślą o swoim synu Marcelu, który nie lubił czytać.
Agnieszka FRĄCZEK(1969) autorka opowiadań i wierszy dla dzieci, w których wykorzystuje gry słowne. Wprowadza homonimy, frazeologizmy i idiomy. Opowiada o kulturze języka i rozprawia się z błędami językowymi. W roku 2017 „Rany Julek! O tym jak Julian Tuwim został poetą" trafił na listę książek do wspólnego czytania. W 2019 została uhonorowana tytułem Ambasadora Polszczyzny Literatury Dziecięcej i młodzieżowej. Jest autorką 46 utworów.
Dorota GELLNER(1961) oprócz „Wścibskich” napisała 100 książek, 200tekstów piosenek dla dzieci. Jest autorką słuchowisk radiowych i bajek muzycznych. Współpracowała z czasopismami dziecięcymi m.in. „Świerszczykiem”. Jest córką poetki Danuty Gellner.
Julita GRODEK(brak roku ur.) pisarka i scenarzystka. Tłumaczka z języka angielskiego i rosyjskiego. W roku 2017 wydała „Mania, dziewczyna inna niż wszystkie”. Oprócz tego w 2000 zbiór opowiadań „Opowiadania ze starego domu”, w 2012 „Ram Dass i Król Zachodnich Smoków”, „Drzewo spełniające marzenia”(2013).
Tom JUSTYNIARSKI(brak roku ur.) pedagog, jeden z najpopularniejszych pisarzy literatury dziecięcej. Rzecznik prasowy, Towarzystwa Obrony Zwierząt. Bohaterami jego książek są dzieci i zwierzęta, którym udało się nawiązać wyjątkową więź. „Psie troski” jest też w formie audiobooka.
Tomasz KASDEPKE(1972) autor „Miasteczka Misiów”(1995-pierwsza książka). „Detektyw Pozytywka” to pierwsza książka z serii(2006-także audiobook), oprócz tego 3 inne(2007, 2012).Wieloletni redaktor naczelny „Świerszczyka”, odznaczony Brązowym Medalem „Zasłużony Kulturze Gloria Artis”. W 2019 został Kawalerem Orderu Uśmiechu.
Barbara KOSMOWSKA(1958) filolożka i pisarka, autorka słuchowisk. Debiutowała w czasopiśmie „Na przełaj” w latach 70-tych. „Dziewczynka z parku” zdobyła literacką nagrodę Książka Roku oraz została nagrodzona w Konkursie Literackim im. Astrid Lindgren „Cała Polska czyta dzieciom”.
Aleksandra i Daniel MIZIELIŃSCY(ur.1982) ilustratorzy i graficy, tworzący przede wszystkim dla dzieci. Wszystkie 17 książek wydało Wydawnictwo „Dwie siostry”. Ich prace cechuje pozornie naiwna, komiksowa poetyka, połączona z odważnymi kolorami i elementami komizmu. „Którędy do Yellowstone. Podróż po parkach narodowych” zostało wydane w 2019.
Danuta PARLAK(brak daty ur.) autorka 5 książek dla dzieci, słuchowisk radiowych i sztuk teatralnych. Jej książka „Obcy w lesie” zdobyła wyróżnienie w konkursie Książka Roku, a Pan Mruczek i Mysia Rodzinka” była nominowana w konkursie Przecinek i Kropka”. „Kapelusz Pani
Maria TERLIKOWSKA(1920-1990), pisarka dziecięca, poetka, scenarzystka filmów animowanych, autorka słuchowisk radiowych i audycji telewizyjnych. Od 1950 stałą współpracowniczka prasy dziecięcej:200 głównie wierszowanych utworów. W latach 1952-88 opublikowała ponad 30 ilustrowanych książeczek dla maluchów, a także utwory dla dzieci starszych. Pisała piosenki. Scenarzystka dobranocki „Różne przygody Gąski Balbinki”. „Drzewo do samego nieba” zostało wydane w 1975 roku. Była autorką dwóch książek kucharskich dla najmłodszych „Kuchnia pełna cudów” i „Kuchnia z niespodzianką”.
Łukasz WIERZBICKI(1974) autor książek dla dzieci, podróżnik, redaktor i biograf. Podczas spotkań autorskich łączy elementy wykładu, prezentacji multimedialnej, kabaretu i inscenizacji historycznej. Wszystkie 4 książki znalazły się na liście lektur rekomendowanych przez Literacką Fundację ABC XXI- „Cała Polska czyta dzieciom”. W 2017 „Afryka Kazika” oraz „Dziadek i niedźwiadek” zostały wpisane na listę lektur szkolnych klas I-III.
Barbara TYLICKA(1925-2013) pisarka, dziennikarka, publicystka i krytyk literacki. Oprócz książki „O krakowskich psach i kleparskich kotach. Polskie miasta w baśni i legendzie”, wydała: „Jeden dzień Ani”, „Kartki z zielonego zeszytu”, „Generał Ciupinek”(współautor Henryk Chmielewski). Była redaktorką tomów opowiadań konkursowych „Kartki z mojego pamiętnika”(antologia) oraz „Dzień dobry życie”. Wraz z Krystyną Kuliczkowską opracowała „Nowy słownik literatury dla dzieci i młodzieży”, z Grzegorzem Leszczyńskim „Słownik literatury dziecięcej i młodzieżowej”, który został wyróżniony Nagrodą Literacką Polskiej Sekcji IBBY „Książka Roku, 2002”, oraz Nagrodą „Edukacja XXI”. Jej „Bohaterowie naszych książek”, przewodnik po literaturze dla dzieci i młodzieży” został wyróżniony Nagrodą Literacką Polskiej Sekcji IBBY „Książka Roku 2000”. Pozostali autorzy :(ci bardzo dobrze znani nawet mnie):
Poza Marią Terlikowską i Barbarą Tylicką, które powinnam znać ze swej pracy bibliotekarskiej, reszta autorów tworzyła już w latach, gdy byłam poza rynkiem wydawniczym i pracą zawodową. Tym mogę tłumaczyć nieznajomość autorów, o których krótkie informacje zawiera niniejsza notka. Być może są wśród nich tacy, których i Wy nie znacie.
Stanowi ona część pierwszą tryptyku poświęconego tegorocznym lekturom szkolnym. W części drugiej ustosunkuję się do lektur klas IV-VIII, a w części trzeciej omówię lektury szkoły średniej.
Iwonko, iście bibliotekarska praca z zacięciem. Wymienione przez Ciebie lektury dla 1-3 prawie wszystkie znam, to fajne książeczki, lubiane przez dzieci.
OdpowiedzUsuńNiektóre pozycje Porazińskiej czy Kossak-Szczuckiej, to trochę archaizmy jak na dzisiejsze czasy...
Nie pamiętam czy wymienione przez Ciebie pisarki były w zestawie moich lektur w początkowych latach nauczania. Z sentymentem wspominam "Plastusiowy pamiętnik" Marii Kownackiej i Marii Konopnickiej "Co słonko widziało", bo te pozycje zapamiętałam. Dobrze, że wśród lektur uzupełniających znalazła się "Rota" Konopnickiej, bo przynależność do UE nie zwalnia nas z pamiętania o tym kim jesteśmy.
UsuńAch, ile tu nowości ale też potężna dawka wspomnień. Kilka wymienionych tu pozycji pamiętam z dzieciństwa - miło, że wciąż są na liście lektur. Wszystkie prezentowane tu książki wyglądają obiecująco. Świetna robota, Iwono!
OdpowiedzUsuńGdyby nie fakt, że ciągle mam poczucie braków w znajomości literatury, to chętnie poczytałabym literaturę współczesnych autorów książek dla dzieci. Dziękuję za odwiedziny i komentarz. Uściski.
UsuńDawno temu przestałem śledzić ten rynek. Pamiętam, że poza lekturami obowiązkowymi namówiłem swoich Rodziców na zakup paru serii, w tym ,,Mateuszka", który był hiszpańskim odpowiednikiem ,,Mikołajka". Pamiętam też jak w tym okresie (szkoła podstawowa) chodziłem co tydzień ze Staruszkiem do zaprzyjaźnionej księgarni po wymarzoną książkę, a pani tam pracująca cały czas jej nie miała. :) Potem książka mnie rozczarowała (dotyczyła ujęcia 12 prac Herkulesa/Heraklesa w formie dla dzieci).
OdpowiedzUsuńOgólnie pamiętam, że lektury szkolne w podstawówce jakoś przerobiłem. Gorzej szło mi już w gimnazjum. A w liceum jak było m.in. ,,Nad Niemnem" to rzuciłem czytanie lektur właściwie. Za to zacząłem czytać książki, które mi się podobały, o tematach jakie mnie kręciły wtedy. A na studiach to już właściwie czytałem tylko to, na co miałem chęć. :) Nadrobiłem wtedy też trochę tzw. klasyki literatury, popróbowałem ,,Ulissesa" na przykład itp.
Wydaje mi się, że powinno się jakoś zmienić system czytania lektur, a może bardziej omawiania potem. Bo to, co pamiętam ze szkół było średnio ciekawe. Zazdrościłem jednemu koledze ze szkoły podstawowej, który w swoim gimnazjum na polskim omawiał m.in. ,,Władcę Pierścieni". Było to dla mnie coś zupełnie ożywczego. Wiem, że na początku lektury powinny uczyć dziecko pewnych zasad współżycia społecznego, zasad zachowania itd. Jednak niektóre propozycje do czytania dla klas wyższych można by było przemyśleć.
Pozdrawiam!
Mozaika Rzeczywistości.
Wszystko, co robi się pod przymusem , jest przyjmowane z oporami. Dlatego bardzo ważnym elementem edukacyjnym jest podejście nauczyciela. Ja miałam to szczęście, że w podstawówce i szkole średniej miałam wspaniałych polonistów, potrafiących rozbudzić miłość do czytania. Pozdrawiam.
UsuńU mnie z nauczycielami polskiego było różnie. Za to pan od WOS-u z liceum spowodował, że wybrałem studia jakie wybrałem. :)
UsuńTo u mnie dźwięk odbija się w taki sposób, że jednak trzeba wyjść i podejść do sceny, aby coś zrozumieć.
Pozdrawiam!
https://mozaikarzeczywistosci.blogspot.com/
Bardzo cenną rzeczą w życiu jest posiadanie kogoś, kto pomógł nam dokonać właściwego wyboru. Pozdrawiam.
UsuńJako dziecko uwielbiałam Brzechwę i "Dzieci z Bullerbyn" - zaczytałam trzy egzemplarze tej powieści na śmierć techniczną.
OdpowiedzUsuńPoza tym nie pamiętam, co było w podstawówce lekturą, a co nie, z wyjątkiem "dywizjonu 303" bo mnie zanudził na amen.
Iwonko, w tygodniu, który mija, byłam chora, stąd przerwa w wysyłaniu kolejnych odcinków. Ale już wskakuję na normalne tory.
Pozdrawiam i ściskam!
Podzielam Twój zachwyt Brzechwą i Astrid Lindgren. W odróżnieniu od Ciebie "Dywizjon 303" przeczytałam z zainteresowaniem, choć wszelka literatura wojenna czy obozowa wywoływała u mnie bardzo silne emocje. Cieszę się, że Twoje zdrowie jest już na "normalnych torach", o czym mogą świadczyć zamieszczane posty. Buziaki.
Usuń*"Dywizjonu" oczywiście dużą literą, a przed "bo" powinien być przecinek. Mea culpa, przepraszam.
OdpowiedzUsuńDrobne literówki zdarzają się najlepszym. Jak mawiała moja babcia, "nie popełnia błędów ten, kto nic nie robi".
UsuńNa mnie największe wrażenie zrobiły książki Małgorzaty Musierowicz. Szczególnie te dla młodszych dzieci. Niestety, kiedy, podobnie jak chłopcom, chciałam poczytać je małej wnuczce, nigdzie nie mogłam ich zdobyć. I nie wiem, czemu znalazła się w niełasce.
OdpowiedzUsuńI oczywiście, Kubuś Puchatek, ale czytając to chłopcom miałam wrażenie, że to ja bawiłam się najlepiej :)
Kubusia próbowałam czytać synowi, ale nie polubił, za to Harrego Pottera połknął w całości!
Usuńjotka
Nazwisko Małgorzaty Musierowicz jest mi znane, ale żadna z Jej książek nie zapadła mi w pamięć. "Kubusia Puchatka" zaliczyłam, ale nie dziwię się, że nie u wszystkich znalazł uznanie.
UsuńTo bardzo pożyteczny post dla Babć...;o) Szczególnie, że pora prezentów przed nami, a książka to najlepszy wybór...;o)
OdpowiedzUsuńBrawo Ty !! :o)
Dziękuję za pochwałę. Zgadzam się, że książka, to zawsze najlepszy prezent, bez względu na okazję. Twoim wnukom życzę przyjemnej lektury, bo wiem, że książki przez Ciebie wybrane będą trafione w punkt.
UsuńMogę Ci zdradzić...;o) "Niekończąca się historia", "Ania z Zielonego Wzgórza", "Kocurek i kocięta"...Klasyka...;o) Lektury przewożę do Misiowego Domku we wrześniu, po ogłoszeniu listy lektur...;o)
UsuńSwojej siostrzenicy(dzisiaj 45-latce) kupiłam cały cykl "Ani", ale nie miałam jakoś okazji, by zapytać czy wszystkie książki przeczytała. Moja matka też była tak zapobiegliwa jak Ty, kupowała lektury konieczne w danym roku szkolnym. Tym sposobem siostra nie mogła powiedzieć, że jakiejś książki nie przeczytała, bo nie było jej w bibliotece, a ja nie musiałam po lektury chodzić do wypożyczalni. Moimi pierwszymi dziewczęcymi książkami były: "Mała księżniczka" i "Mania czy Ania". Dzisiaj losy bohaterek można obejrzeć na filmie lub wysłuchać audiobooka. Pozdrawiam.
UsuńJestem pełna podziwu dla Twej dociekliwości - mnie to by raczej na myśl nie wpadło nawet gdybym była w Polsce, bo wszak już dawno wyrosłam z dzieci i wnuków. Ja tylko pamiętam, że gdy trafiłam do I klasy podstawówki to miałam już za sobą przeczytanych Krzyżaków, przy których się straszliwie spłakałam z powodu Zbyszka, który miał ponieść śmierć- nawet przestałam czytać z tego powodu, ale po kilku dniach przytomnie zajrzałam na koniec książki i wróciłam do czytania bo Zbyszko żył. A Kubusia Puchatka to czytałam jako nastolatka, bo czytałam go swoim braciom ciotecznym i bardzo mi się Kubuś Puchatek podobał a im to tak średnio. A tak naprawdę to często czytałam książki wcale nie dla dzieci , bo wtedy (lata 1948-49) to było mało książek dla dzieci, a ja jak na złość już umiałam czytać i podczytywałam książki, które mój dziadek wypożyczał dla siebie z biblioteki i się dziwiłam, że dziadek takie nudne książki czyta, np. "Na Zachodzie bez zmian". I czytałam zawzięcie libretta oper i operetek, bo one dziwnym trafem ocalały z pożogi wojennej.
OdpowiedzUsuńPrzede wszystkim dziękuję za obszerny komentarz. Byłby równie aktualny i cenny pod postami dotyczącymi lektur dla klas IV-VI, VII-VIII czy licealnych, bo to one wzbudziły mój największy niepokój. Libretta oper i operetek poznawałam nie przez czytanie, a słuchanie, bo rodzice często zabierali mnie na spektakle, gdyż uwielbiali ten rodzaj widowiska. Uściski.
UsuńKlik dobry:)
OdpowiedzUsuńUcieszyło mnie, że na liście lektur są także te dawne - z moich lat.
Bardzo rzetelnie to przedstawiłaś, Iwonko. Wykonałaś ogromna pracę, o!
Pozdrawiam serdecznie.
Największe "łamanie głowy" miałam przy analizowaniu lektur, starszych klas szkoły podstawowej. Zamierzam o nich zamieścić osobny post za jakiś czas. Choć może niepotrzebnie będę "kruszyła kopię", bo czasy się zmieniają, więc może powinnam zaakceptować fakt, że bohaterowie także? Dziękuję za komentarz i odwiedziny. Pozdrawiam.
UsuńWitaj Iwonko
OdpowiedzUsuńPodobnie jak Frau Be uwielbiałam Brzechwę i "Dzieci z Bullerbyn". Tą ostatnią mama czytała mi kilka razy, obie płakałyśmy ze śmiechu. Potem już sama czytałam jeszcze raz
Pozdrawiam końcówką października
Moja matka czytała nam baśnie Andersena, braci Grimm. Lektury musiałyśmy czytać samodzielnie, a Rodzicielka tylko sprawdzała, jak dokładnie to zrobiłyśmy. Dziękuję za odwiedziny i komentarz. Pozdrawiam w pierwsze dni listopada.
UsuńTo mój komentarz
OdpowiedzUsuńWitaj, Iwono.
OdpowiedzUsuńWpis przeczytałam wcześniej, ale miałam mały deficyt czasowy:)
Rozpoczynając ten cykl, podjęłaś się tytanicznej pracy, więc jestem pełna podziwu dla Ciebie.
Większość z wymienionych lektur znam, zarówno z własnych szkolnych czasów, jak i z czasów mojego Smarkactwa:)
Klasykę obdarzam wielkim sentymentem, natomiast z nowszych autorów bardzo lubię twórczość D. Gellner.
Twój wpis wywołał wiele miłych wspomnień, więc dziękuję i pozdrawiam:)
Także mam wielki szacunek dla klasyki, co unaoczni się najmocniej w części drugiej. Niestety twórczości współczesnych pisarzy dziecięcych nie będę miała okazji poznać, bo nie mam wnuków. Miło mi, że moje wpisy komuś sprawiają radość. Serdeczności przesyłam.
UsuńMrowcza Twoja praca, a to dopiero początek. Podziwiam zaangażowanie i systematyczność. Moja wnuczka lat 10 w klasie czwartej ma do przeczytania CZTERY lektury w roku. I to chudzinki.
OdpowiedzUsuńTa pierwsza część, to był sam miód. Dużo gorzej było z lekturami klas starszych. Post wkrótce. Cieszę się, że dałaś znak życia. Przesyłam uściski.
UsuńMoje dziecko czytało książki, które jej się podobały i nie były to klasyczne lektury, moje wnuki czytały współczesnych autorów, więc może czas, by szkoła nie zabijała chęci do czytania samą klasyką, lecz także wzięła pod uwagę preferencje młodych.
OdpowiedzUsuńZasyłam serdeczności
Wśród lektur uzupełniających dla klas starszych jest 13 książek pisarzy obecnie tworzących i choć ja ich nie znam, bo teraz interesuje mnie literatura dla dorosłych, to poczytałam opisy internetowe. Literatura wygląda interesująco. Dziękuję za komentarz i przesyłam uściski.
UsuńJak to dobrze - po przeczytaniu dwóch Twoich postów o lekturach (bardzo ciekawych) - że jednak wybrałam szkolnictwo specjalne...
OdpowiedzUsuńPowiem tak: kochałam Dzieci z Bullerbyn i inne Lindgren, lubiłam Karolcię, baśnie wszelkie, mnóstwo książek przeczytałam w dzieciństwie. Czasy się zmieniają, jednak pewne lektury są uniwersalne i warto je znać.