![]() |
Reprezentacja siatkarek |
Od czerwca do końca września oglądałam zmagania naszych siatkarzy. W Lidze Narodów mężczyźni zdobyli złoto, a kobiety brąz. Nie dziwiło, że apetyty wzrosły, gdy przyszło do rozgrywania Mistrzostw Świata. Dziewczynom druga impreza się nie udała, bo odpadły w ćwierćfinale, przegrywając z Włoszkami, które zdobyły w finale złoty medal. Wicemistrzyniami zostały Turczynki, a brąz dostał się Brazylijkom. Najbardziej szkoda było mi Japonek, które podobnie jak w Lidze Narodów zajęły 4 miejsce. Polscy siatkarze po wygraniu Ligi Narodów mieli chrapkę na złoto również w mistrzostwach. Poszło im nieco gorzej, bo zdobyli brązowy medal. Nie jestem znawcą siatkówki, po prostu lubię ją oglądać i pasjonuję się tym, tak jak inni tenisem. Moim zdaniem, czegoś Polakom zabrakło w tych mistrzostwach. Biorąc jednak pod uwagę fakt, że odpadli z rozgrywek, Argentyńczycy, Brazylijczycy i Francuzi, to można uznać, że nasi chłopcy wypadli nieźle. Niektórzy znawcy siatkówki, uznali występ za tak słaby, że pojawiły się głosy, by zwolnić trenera N. Grbića. Nie rozumiem, dlaczego przy najmniejszym potknięciu, cała złość spada na trenera. W innych reprezentacjach np. USA, Francja, trenerzy pozostają na swych stanowiskach latami, nikt na nich nie wiesza psów, nawet jeżeli nie zdobywają medali w Lidze czy mistrzostwach. Nasze reprezentacje w siatkówce zaczęłam oglądać, gdy trenerem mężczyzn był Vital Heynen, a kobiecej Jacek Nawrocki. Kobiety na tle swoich rywalek wydawały mi się tak słabe, że nie chciałam ich oglądać. Mężczyźni trzymali fason. Byłam mocno zdziwiona, gdy okazało się, że w obu reprezentacjach zmieniono trenerów. Jednak ruch ten okazał się bardzo korzystny, bo dziewczyny trzy lata pod rząd zdobyły brązowy medal w Lidze Narodów(trenuje je S.Lavarini). Ich gra mogła się podobać. W tegorocznej Lidze Narodów obie reprezentacje zagrały na miarę swoich możliwości.
W czasie, gdy ja pasjonowałam się
siatkówką, moje znajome z sieci, udawały się na urlop w różne
regiony kraju, a nawet dalej. Pamiętały o przysłaniu mi
pocztówek i zdjęć
z odwiedzanych miejsc .
Jotka autorka bloga Pani od biblioteki przysłała mi:
Przyjaciółka z Krakowa Liiviia(per aspera ad astra) miło wypoczywała w Bieszczadach. Gdy się dowiedziała, że ja od chwili usłyszenia piosenki „Zielone wzgórza nad Soliną", śpiewanej przez Piotra Szczepanika ( a także Wojciecha Gąsowskiego), marzyłam by samej pojechać w ten zakątek, przysłała mi kilka zdjęć.
![]() |

![]() |
Rymanów Zdrój |
Muzeum Ikon w Sanoku |
Pod koniec wakacji bardzo miło zaskoczyła mnie JoAnna, twórczyni bloga Kaprys JoAnny czyli Rozgardiasz po Wierszach , która przysłała mi aż trzy widokówki, ż miejsc dla siebie ważnych. Kolejny raz dzięki ludzkiej życzliwości poznałam nieznane mi dotąd miejscowości..
W tym mieście najbardziej lubi zwiedzać muzea
W dniu kiedy moja siostrzenica robiła zdjęcia nadesłanych pocztówek, nadszedł list od Frau Be (SZPROTKI WE WŁOSACH POTARGAŁ WIATR... ), która uhonorowała mnie kartą zrobioną przez siebie, specjalnie dla mnie.
![]() |
przysłana bez okazji |
Mając takich przyjaciół można nie bać się starości, samotności, głodu, zimna. Moim ulubionym Paniom dziękuję za pamięć, życzliwość i sympatię.
Oglądam z przyjemnością tak męską jak i kobiecą piłkę siatkową. Oprócz widocznego poświęcenia zawodników i zawodniczek pasuje mi sposób kibicowania widowni. To całkiem inna, wyższa kultura kibicowania niż w piłce nożnej.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Żyję "na marginesie" a odbiornik TV stoi u mnie w charakterze dekoracji, ani razu od 10 sierpnia 2019 roku go nie włączyłam. Wystarcza mi "kontakt" z komputerem. Poza tym ostatnio jakoś przestawiły mi się pory doby, chwilami całkiem zamienia mi się czasowo dzień z nocą. Zawsze byłam tzw. "nocnym Markiem" i tylko obowiązki trzymały mnie w ryzach. Teraz gdy jestem sama i nie mam żadnych obowiązków mogę spokojnie "zarywać" noce i spać w dzień. Np. dziś spałam od 5,30 rano do 11,30, teraz przeglądam internet i jem śniadanie. Czasem odnoszę wrażenie, że jacyś bardzo odlegli moi przodkowie żyli w innej strefie czasowej i na mnie spadły okruchy ich genów. Bo ja zawsze, jeszcze od dzieciństwa, miałam tendencje do zamieniania dnia z nocą. Oglądać siatkówkę to nawet lubiłam, natomiast gra w nią przyprawiła mnie kiedyś o kontuzję, pękła mi jedna kostka w lewej dłoni i bardzo długo to mi się ciągnęło. Serdeczności ślę Iwonko!!!
OdpowiedzUsuńKibicem u nas jest mój mąż, ja zerkam jednym okiem, choć miło, gdy nasi wygrywają.
OdpowiedzUsuńMiło dostawać kartki, ja także lubię:-)
Wkrótce zacznę robić kartki świąteczne, wiec na pewno i do Ciebie wyślę:-)