Wstałam dzisiaj dość wcześnie bo przed ósmą i zaczęłam dzień jak zwykle od słowoku. Zazwyczaj zaraz potem przechodzę do gry w kierki. W niedzielny poranek złamałam rytuał i przeszłam do przeglądu ulubionych blogów.
Wiersz Leny Sadowskiej (https://kartkazbrulionu.wordpress.com) „...szeptem” zrobił mi dzień. Popłakałam się ze śmiechu. Dobry nastrój pogłębiła mi wymiana komentarzy Tetryka z autorką. Polecam tym, którzy jeszcze nie zdążyli przeczytać. Postanowiłam dorzucić swoje trzy grosze:
Ukochany mój imbryku
stoisz sobie na stoliku,
wokół ciebie filiżanki
na spodeczkach.
A co rzekniesz o łyżeczkach?
Cicho na obrusie leżą,
do zastawy też należą.
Bez nich żadna to zabawa,
gorzka herbata albo kawa.
Cukiernica swoją ma,
do napoju cukier da,
lecz zamieszać musi ktoś
po łyżeczkę sięga gość.
Choć najmniejsze są w rodzinie,
sztućców oraz porcelany
ich wkład jest niedoceniany,
gdy gorąca ciecz w imbryku,
nie chcąc poparzyć przełyku,
na łyżeczkę ją nabieramy
i z rozkoszą do ust wlewamy.
Mam nadzieję, że autorka wspomnianego wiersza i bliżej mi nieznany Tetryk wybaczą, że do ich dialogu się wtrąciłam i łyżeczką zakręciłam.
Świetne Iwonko!!! Ja nawet za 5 groszy nie mam talentu "do wierszowania".
OdpowiedzUsuń