Wstałam dzisiaj dość wcześnie bo przed ósmą i zaczęłam dzień jak zwykle od słowoku. Zazwyczaj zaraz potem przechodzę do gry w kierki. W niedzielny poranek złamałam rytuał i przeszłam do przeglądu ulubionych blogów.
Wiersz Leny Sadowskiej (https://kartkazbrulionu.wordpress.com) „...szeptem” zrobił mi dzień. Popłakałam się ze śmiechu. Dobry nastrój pogłębiła mi wymiana komentarzy Tetryka z autorką. Polecam tym, którzy jeszcze nie zdążyli przeczytać. Postanowiłam dorzucić swoje trzy grosze:
Ukochany mój imbryku
stoisz sobie na stoliku,
wokół ciebie filiżanki
na spodeczkach.
A co rzekniesz o łyżeczkach?
Cicho na obrusie leżą,
do zastawy też należą.
Bez nich żadna to zabawa,
gorzka herbata albo kawa.
Cukiernica swoją ma,
do napoju cukier da,
lecz zamieszać musi ktoś
po łyżeczkę sięga gość.
Choć najmniejsze są w rodzinie,
sztućców oraz porcelany
ich wkład jest niedoceniany,
gdy gorąca ciecz w imbryku,
nie chcąc poparzyć przełyku,
na łyżeczkę ją nabieramy
i z rozkoszą do ust wlewamy.
Mam nadzieję, że autorka wspomnianego wiersza i bliżej mi nieznany Tetryk wybaczą, że do ich dialogu się wtrąciłam i łyżeczką zakręciłam.
Świetne Iwonko!!! Ja nawet za 5 groszy nie mam talentu "do wierszowania".
OdpowiedzUsuńTo powyżej to ja napisałam- anabell.
UsuńDobrze, że uzupełniłaś komentarz, bo zastanawiałam się, kto jest dla mnie tak życzliwy. Po wielu latach zajrzałam na Twój blog z prozą i zastanawiam się, dlaczego "Córeczki tatusia" nie wydasz jako książki? Twoje "polskie Harlequiny" jak je sama nazywasz, są naprawdę ciekawe. Mnie łatwo przychodzi rymowanie, znacznie gorzej prozą pisanie. Tobie odwrotnie i równowaga zostaje zachowana. Za miły komentarz dziękuję i zdrowia życzę.
UsuńŚwietne! I powdziwiam Cię nie tylko za umiejętność tworzenia wierszy, ale także za szybkość tworzenia. Ja jestem beztalencie w tej dziedzinie. Czyta się z taką przyjemnością, że jeszcze nie raz wrócę do Twojego wiersza i do dialogu Tetryka z Leną.
OdpowiedzUsuńJeżeli spodobał Ci się żart rymowany, to bardzo się cieszę. Czasami rymy same się składają, gdy wdzięczny temat mają. Twój powrót do blogosfery, to bardzo dobra wiadomość. Chętnie się przekonam, o czym szumi kamforowiec. Pozdrawiam serdecznie.
UsuńTeraz to ja się uśmiechnęłam i proszę o więcej!
OdpowiedzUsuńWięcej ma być żartobliwych czy poważnych utworów? Uściski.
UsuńWitaj, Iwono.
OdpowiedzUsuńFajnie że udało mi się sprawić Ci trochę radości:)
I masz rację - łyżeczki są niedoceniane, dobrze zatem że uhonorowałaś je w swoim wierszu:)
Tetryka natomiast można spotkać tu:
https://madagaskar08.pl/
Jest sympatycznym panem, więc myślę, że, podobnie jak ja, nie będzie miał nic przeciwko byciu inspiracją:)
Pozdrawiam:)
Stronę Madagaskar08.pl polecała mi już Renata K, niestety już nie żyjąca blogerka. Chyba nadszedł czas, żebym tam zajrzała. Dziękuję za przychylny komentarz i do zobaczenia.
UsuńTwój wpis to rozkosz dla ducha i uśmiech na twarzy. Poranna zmiana rytuału z gry w kierki na przegląd blogów wyszła znakomicie. Wiersz o imbryku i łyżeczkach jest przepiękny i pełen ciepła codziennych drobiazgów, które często pomijamy.
OdpowiedzUsuńFajnie, że dołączyłaś do tej poetyckiej rozmowy. Im bardziej mieszamy słowa, tym więcej magii powstaje
Twórczość Leny Sadowskiej mnie zachwyca, tam dopiero jest cała gama magicznych doznań. Jej interlokutora, zamierzam dopiero poznać bliżej. Czy mi się to uda zobaczymy. Dziękuję za przemiły komentarz i pozdrawiam.
UsuńŚliczny, cieplutki i pachnący herbatą, wierszyk:)
OdpowiedzUsuńŁyżeczki nie mają łatwo - są niedoceniane i najczęściej giną! Zazwyczaj de kompletacja serwisu zaczyna się od łyżeczek.
Myślałam, że "znikające łyżeczki", to efekt mojego bałaganiarstwa. Twój komentarz, trochę mnie pocieszył. Miło, że zechciałaś przeczytać tekst i podzielić się uwagami na jego temat. Serdecznie pozdrawiam.
UsuńW takim razie, jeśli jest wybór, poproszę kawę pół na pół z mlekiem 😀
OdpowiedzUsuńJakaś ulubiona kawa? Mleko krowie, kozie czy sojowe? A co z cukrem, ile łyżeczek wsypujesz? Uściski.
Usuń