Wieczerza
wigilijna była posiłkiem postnym. Wszystkie potrawy przyrządzano
na oleju, oliwie lub maśle. Nasi arcy katoliccy przodkowie,mimo iż
tak skrupulatnie przestrzegali postu, który ograniczał się
zasadniczo do wyłączenia mięsa i słoniny,potrafili uczynić z
tego ograniczenia, prawdziwie wyrafinowaną rozkosz dla podniebienia.
Wśród 12 dań(tylu ilu apostołów) dominowały dania rybne
przyrządzane na najprzeróżniejsze sposoby, wśród których nie
mogło zabraknąć karpia(szczupaka) w szarym sosie.
Wigilię
otwierała jedna z tradycyjnych zup:barszcz czerwony z uszkami,zupa
grzybowa lub rzadziej migdałowa. Podawano sławny staropolski groch
z kapustą, potrawy z grzybów suszonych,kompoty z suszonych owoców,
głównie śliwek, słynną kutię i ciasta..Słodkie ciasta były
mniej urozmaicone niż te wielkanocne. Przodowały pierniki i
makowce. Nie brakowało staropolskich bab i korzennych ciasteczek.”*
„ Potrawy
zawsze powinny składać się ze wszystkich płodów, jakie rodzi
hojna przyroda: pól(potrawy mączne), sadu(owoce suszone
orzechy),ogrodu(kapusta, groch, mak), lasu(grzyby) i oczywiście
wody(ryby).”**
O
Bożym Narodzeniu wszyscy myślimy serdecznie i ciepło. Przypisuje
się mu magiczną moc, bo łamiąc się opłatkiem przy wigilijnym
stole zapominamy o swarach, urazach i niepowodzeniach, jakie nas
spotkały w ciągu kończącego się roku. Na uroczycie nakrytym
stole pojawia się dodatkowe nakrycie dla niespodziewanego gościa,
zbłąkanego wędrowca czy samotnego sąsiada.
Większość
Świąt spędzałam z rodzicami i siostrą w mieście. Pewnego roku
byliśmy jednak u dziadków na wsi. Wtedy zetknęłam się z
kolędnikami, potocznie zwanymi Gwiazdorami. Zapukali do domu, a
kiedy dziadek otworzył drzwi, weszli do ciepłej, mocno oświetlonej
kuchni. Siedziałam na krześle przy stole i byłam bardzo
wystraszona.Nie miałam więcej niż 5 lat, bo jeszcze wtedy nie chodziłam. Moja siostra i o dwa lata od niej starsza,
najmłodsza córka dziadków-Grażyna, uciekły do pokoju i stamtąd
przez otwarte drzwi patrzyły co się dzieje. Nie rozumiałam
dlaczego dziwnie ubrani ludzie śpiewają i składają rymowane
życzenia, a dorośli domownicy śmieją się przy tym w najlepsze.
Kiedy występ dobiegł końca, dziadek każdemu kolędnikowi dał w
dłoń drobny pieniądz, a stojącemu na przedzie diabłu, dodatkowo butelkę gorzałki. Babcia w jednej ręce trzymała tacę z
jedzeniem, a w drugiej ścierkę do naczyń. Wywijała nią w
powietrzu, mówiąc żeby sobie ci przebierańcy poszli, bo straszą dzieci.
W następnych latach wyczekiwałam kolędników w naszym miejskim
mieszkaniu, ale zamiast nich do drzwi pukały dzieci, które
odśpiewywały kolędy. Nie było wielkiej gwiazdy na kiju i
przebrań. Rodzice dawali pieniądze i upieczone przez matkę
pierniki.
Zawsze
też pod obrus było włożone siano. Jako młode panienki nie
wróżyliśmy z niego wyciągając pojedyncze źdźbła. A podobno
kiedy młoda dziewczyna wyciągnęła "zielone źdźbło oznaczało
ono powodzenie w miłości i rychły ślub. Sczerniałe
-niepowodzenie,pokrzyżowanie planów małżeńskich, a nawet i
staropanieństwo".
Kto z nas nie uległ pokusie, by sprawdzić, czy w
wigilijny wieczór zwierzęta przemawiają ludzkim głosem? Mój syn,
który zwierzęta kocha bardziej niż ludzi, każdego roku pytał
żartobliwie swoje psy, czy się odezwą. „ Po wigilii tu i ówdzie
utrzymywał się zwyczaj dawania zwierzętom domowym po kawałeczku
opłatka dla zapewnienia im zdrowia i pięknego przychówku. Wierzono
iż o północy, zwierzęta rozmawiają ludzką mową, lecz
podsłuchiwanie takiej rozmowy nie przynosiło szczęścia. W
okolicach szczególnie nawiedzanych przez wilki, wynoszono przed
zagrodę resztki jadła wigilijnego. Tak ugoszczone nie wyrządzały
gospodarzowi szkód.”*
W miastach nie praktykuje się zwyczaju
stawiania snopów niewymłóconego zboża w czterech kątach izby(lub
tylko w jednym od wschodniej strony), w której spożywa się
wieczerzę wigilijną. Na wsiach ten zwyczaj jest jeszcze
kultywowany. W „Encyklopedii Staropolskiej” Zygmunta Glogera
znajdujemy taki opis:” Stawianie
snopów zboża po rogach izby, w której zasiadają do uczty
wigilijnej, dotąd napotykane u ludu, było zwyczajem niegdyś we
wszystkich warstwach powszechnym. U pani podwojewodzyny Dobrzyckiej w
Pęsach na Mazowszu, jeszcze w pierwszej połowie XIX w. nie siadano
do wilii bez snopów żyta po rogach komnaty stołowej ustawionych.
Lud wiejski, po uczcie wiglijnej, ze słomy tych snopów kręci małe
powrósła i wybiegłszy do sadu owiązuje niemi drzewa owocowe w
przekonaniu, że będą lepiej rodziły.
” **
Ilu
z nas pielęgnuje inne stare zwyczaje związane z Bożym Narodzeniem,
tak by najmłodsze pokolenia zdobywały o nich wiedzę i przekazywały
je swoim dzieciom i wnukom, gdy przyjdzie na to czas?
Dla
przypomnienia oto kilka z nich:**
- "Z duszami zmarłych dzielono się także symbolicznie opłatkiem, składając go na dodatkowym talerzu, stawianym na wigilijnym stole”. Niekiedy dla „nieobecnych” dokładano do tegoż opłatka odrobinę każdej potrawy."
- „Jeśli chciało się zapewnić powodzenie domowi, to przy wigilijnym stole winna zasiąść parzysta liczba biesiadników. Dobrze było położyć pod stół wigilijny coś żelaznego(sierp, siekierę a nawet pług) i oprzeć na nim na chwilę nogi by nogi twarde jak żelazo mieli i nie kaleczyli ich sobie na cierniach.”
- „Otóż dawniej należało zachować:pospolicie uroczysty spokój, tak, że oprócz gospodarza nikt głośno nie mówi, lub że tyko starsze osoby rozmawiają, a inni migami się porozumiewają, co komu trzeba. Czynią tak dlatego, aby w roku nie było kłótni w domu, lub żeby w przyszłym roku nie byli gadułami... Strzegą się jeść łakomie. Uważają, żeby nikomu nie upadła łyżka, ten bowiem umiera w ciągu roku.Dopiero po tak odbytej wieczerzy można było iść na pasterkę i rozpocząć bożonarodzeniowe biesiady przy śpiewie kolęd.”
*(
z książki M.Lemnis, H.Vitry „W staropolskiej kuchni").
**(
z „Boże Narodzenie w staropolskiej tradycji” Radosława Lolo).
Iwonko zawsze marzyłam aby widzieć takich normalnych kolędników. Niestety w mieście gdzie mieskałam 60 lat u nas nie chodzili, a tu na wsi gdzie mieszkam teraz tez nie ma. Zanika kultura ludowa, może w innych regionach jest ale ja sie nie spotkałam..... a szkoda.
OdpowiedzUsuńa odnośnie reklam, nikt nigdy sie na to nie skarzył, że mam na blogu reklamy, mam wszystkie wyłaczone, może ty u siebie zainstaluj Adblocka , zapytaj jakiegoś informatyka bo ja nie umiem pomóc
serdeczności
Zgadzam się z Tobą, wielka szkoda, że zwyczaj chodzenia po domach kolędników zanika. Szczególnie dla dzieci jest to atrakcja. Pozdrawiam.
UsuńKlik dobry:)
OdpowiedzUsuńZ przyjemnością przeczytałam. Taki tekst buduje nastrój świąteczny.
Pozdrawiam serdecznie i życzę wesołych Świąt.
Za życzliwą ocenę tekstu i życzenia serdecznie dziękuję. Odwzajemniam się i dla Ciebie rymuję:
UsuńNiech uśmiech nie schodzi Ci z twarzy,
niech spełni się to, o czym marzysz.
Zdrowie niechaj dopisuje,
a Nowy Rok w pomyślność obfituje.
Bardzo zajmujący wpis, nie znałem sporej części z tych zwyczajów, szczególnie na końcu tych.
OdpowiedzUsuńJak na razie to na świeżo jestem po lekturze, więc jeszcze pewnych rzeczy sobie nie poukładałem w głowie. Ogólnie ta książka Kinga jest specyficzna, ile osób, tyle zdań na jej temat może być. Mi się podobała, bo lubię takie gawędziarstwo z lekka. Cóż jeśli chodzi o polityczne sprawy to coraz mniej staram się je śledzić. Szkoda mi nerwów już.
Pozdrawiam!
Również nie znałam części opisanych zwyczajów. Dlatego powstał post, bo uznałam, że informacje mogą być ciekawe dla moich znajomych, tych obecnych i przyszłych. Pozdrawiam.
UsuńNaprawdę - podzielam zdanie alElli. Moze dlatego też polskie święta długo zachowały swoją magie..
OdpowiedzUsuńŻeby święta zachowały swoją magiczną moc, niezbędna jest dobra wola ludzi. Życzmy sobie i innym, by jej nie zabrakło nie tylko w okolicach Bożego Narodzenia. Uściski.
UsuńNa Kujawach zwyczaj kolędowania jest pielęgnowany od kiedy pamiętam, chodzą nawet dwie trupy kolędników, kiedyś pisałam o tym na blogu.
OdpowiedzUsuńPrzy wielu szkolnych okazjach także przypominamy dzieciom tradycyjne obrzędy, a są bardzo ciekawe.
Pięknie przeplatasz informacje zaczerpnięte ze swoimi wspomnieniami :-)
Jako pedagog wykonujesz wspaniałą robotę. Gratuluję i przyklaskuję. Za pochwałę tekstu dziękuję i pozdrawiam.
UsuńUwielbiam te wszystkie zwyczaje,stwarzają taka wyjątkową atmosferę
OdpowiedzUsuńZ okazji zbliżających się Świąt, życzę by ta wyjątkowa atmosfera towarzyszyła Ci nie tylko przez grudniowe dni. Pomyślności.
UsuńPielęgnuję i szanuję wigilijne tradycje, a jakże! Z entuzjazmem witam jakiegokolwiek mężczyznę, który zapuka do drzwi rankiem w Wigilię - to zapewnia pomyślność na cały rok. Pamiętam też aby nie pokłócić się z nikim bo to wróży kłótnie cały rok:)) A opłatek na talerzu "dla duchów" także jest zawsze na stole.
OdpowiedzUsuńBez takich zaklęć tradycja byłaby uboższa.
Dobrych Świąt, Iwono:)
No cóż, ja wizytę mężczyzny w wigilijny poranek mam mam zapewnioną, syn przyjdzie wyprowadzić psa. Zdawać by się mogło, że zatem będę miała zapewnioną pomyślność. Też muszę pamiętać, by powściągnąć swój wybuchowy temperament, bo nie mam ochoty na kłótnie w 2018 roku. Wręcz przeciwnie, marzy mi się by był lepszy, niż kilka poprzednich lat. Ukłony.
UsuńU nas na Podkarpaciu była tradycja jedzenia z jednej miski w wieczór wigilijny. Są jeszcze rodziny,ale coraz mniej), gdzie się to praktykuje.
OdpowiedzUsuńUściski
Nie wiem czy to "dobry" zwyczaj, bo szybkie jedzenie wszak zdrowe nie jest, a trzeba w takim przypadku mieć refleks. Najgorzej chyba miały niejadki i obżartuchy, bo i jedni i drudzy od stołu wstawali głodni. Sam zwyczaj jednak pokazuje, jak pewne rzeczy są w nas zakorzenione. Pozdrawiam.
UsuńOj pamietam jak w dzieciństwie uciekałam przed kolędnikami..bałam się:):)A dziś?? A dziś się za tym tęskni...
OdpowiedzUsuńWszystkiego Dobrego
Wszystkiego Słodkiego
Wszystkiego Radosnego
nie tylko na te święta żyzcę:)
Kiedy dorastamy i przekonujemy się, jak ciężkie może być dorosłe życie, tęsknimy nie tylko za kolędnikami. Pozdrawiam.
UsuńPozdrawiam także:)
UsuńLubię Wigilię, bo można zasiąść z całą rodziną przy stole.
OdpowiedzUsuńGdy żyła moja najmłodsza siostra i mama, zawsze do nich jechałam z mężem i dziećmi. Teraz już ich nie ma, ale zawsze je sobie przypominam w ten dzień.
Życzę Ci rodzinnych świąt.
Dziękuję za życzenia. Tobie i Najbliższym przesyłam życzenia zdrowia i spokoju, nie tylko w świąteczny czas. Ukłony.
UsuńIwonko, z wielką przyjemnością poczytałam o zwyczajach bożonarodzeniowych w dodatku przeplatanych twoimi wspomnieniami. Ja też z dzieciństwa pamiętam, jak otworzyłam drzwi a tan jacyś dziwni przebierańcy. uciekłam z krzykiem i nie pamiętam, co było dalej. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńNie pamiętasz końca tego zdarzenia, ale ono samo w Tobie pozostało. Niechaj jak najwięcej miłych wspomnień pozostaje w nas i z nami. Uściski.
UsuńŚwięta Bożego Narodzenia są takie magiczne i piękne. I chyba zawsze wiążą się z czymś miłym, przyjemnym, chociaż wiem, że niektórzy mówią, że ich nie lubią. Ach, to całe jedzenie chyba zacznie mi się śnić ;D. Zastawione stoły. Mój tata opowiadał, że jak mieszkał we wschodniej Polsce to właśnie był Kolędnikiem. I czasem mówi, że szkoda, że u nas już tego zwyczaju nie ma. Nawet nie wiem, czy był.
OdpowiedzUsuńMój syn co roku powtarza, że nie czuje ducha świąt i nie rozumie, po co to całe zamieszanie. A przecież po całym roku, w którym były miłe chwile, ale nie brakowało i przykrych momentów, należy nam się odrobina magii. Cieszę się, że wpadłaś z komentarzem. Życzę Ci, abyś miała same pozytywne myśli i radosne doznania. Pozdrawiam.
UsuńJak widać Iwonko, miałyśmy ten sam pomysł na post;)
OdpowiedzUsuńNiektóre rzeczy już wiedziałam, a innych się dopiero dowiedziałam. Przez całe lata myślałam, że Wigilia to chrześcijański zwyczaj, a okazuje się, że prastaro- słowiański dlatego tylko trzy kraje oprócz nas obchodzą Wigilię.
Kolędników znam, sama nawet udzielałam się w przebieraniu innych, w moim regionie zazwyczaj kolęduje się w Trzech Króli;)
Dobre zwyczaje można kultywować stale, właśnie dlatego że niosą pozytywne treści. Wszystkiego najlepszego na te Święta.
UsuńZ reguły zakłada się, że do Wigilii siadają głównie osoby jednego wyznania, narodowości, czy strefy kulturowej. Ale co robić, gdy szeroko rozgałęziona rodzina stanowi prawie wszystkie możliwe opcje i warianty wyznaniowe? O tym, czyli o zwyczajach wigilijnych, pisałem kilkakrotnie na swoim blogu, chociażby tutaj:
OdpowiedzUsuńhttp://anzai.blog.onet.pl/2010/12/22/niestety-jestem-zapachowcem/#comments//
W tym co tak ciekawie opisałaś odnajduję wiele zwyczajów przestrzeganych w mojej najbliższej rodzinie. Nie miałem jednak okazji na zasadzie "face to face" spotkać kolędników.
Serdecznie pozdrawiam.
Nic straconego, możesz sam zostać kolędnikiem, wszak fantazji Ci nie brakuje. A jaką radość sprawiłbyś dzieciakom ze swojego otoczenia, wprost bezcenne. Samych radosnych chwil nie tylko przy wigilijnym stole życzę.
UsuńIwonko i zatopiłam się w myślach przez ten Twój super post. Tu nie czuję się świąt jest nijako. Polskie święta i nasze tradycję to jest to o czym marzę, jeszcze trochę, bo większość czasu minęła jakieś 4 lata... Przy okazji, moja prababka była taka zwariowana , że na Wigilię gotowała postne potrawy w specjalnych garnkach, które czekały rok i tylko w nich na Wigilię gotowała:)uściski.
OdpowiedzUsuńTrochę smutno, że nie masz z kim spędzić prawdziwie polskich świąt. A Twoja baka wiedziała co robi, wszak garnki przeznaczone tylko na jeden cel, nie "przechodziły" zapachami potraw gotowanych przez trzysta innych dni. "W tym szaleństwie" jest metoda" jak mówi przysłowie. Niejedna gospodyni ma specjalny garnek do bigosu, brytfankę do pasztetu czy mięs. Pozdrawiam szczególnie serdecznie, tak po polsku.
UsuńFaktem jest, dawniej mocniej celebrowano wigilię i okres świąt. Teraz liczą się pełne żołądki, a w niewielu rodzinach śpiewa się kolędy. Czasy się zmieniły. Jednak miło było poczytać o zwyczajach, które kultywowano w przeszłości.
OdpowiedzUsuńZdrowych wesołych Świąt, Iwonko :)
Zanik śpiewania kolęd jest przykry, alem to wszystko wina cywilizacji. Kiedy nie było druku, śpiewano by przekazywać pieśni(kolędy) młodszym. Teraz możemy zapisać wszystko na różnego typu nośnikach, więc po co się wysilać. A szkoda, że nawet przy tak wyjątkowych okazjach idziemy na łatwiznę.
UsuńTak...a po świąteczno-noworoczno-karnawałowym obżarstwie wielki post też miał swoje uzasadnienie nie tylko w religii
OdpowiedzUsuńA któż każe nam się obżerać? Zachowując umiar, zachowamy zdrowie i dobre samopoczucie. Tylko jak tu nie pokosztować tych specjałów, nad przygotowaniem których spędziło się tyle czasu?
UsuńRaz w dzieciństwie przydarzyło mi się być u cioci na wsi - tam praktykuje się wiele zwyczajów, które w miastach są mniej znane i...zaskoczyli mnie przebierańcy :) na mnie, dziecku wtedy, zrobiło to piorunujące wrażenie :) Dzisiaj miło to wspominam :)
OdpowiedzUsuńWielka szkoda, że ograniczamy się do "zafundowania" dzieciom w okresie świąt tylko wizytę Mikołaja. Myślę, że tacy kolędnicy i dzisiaj wywołaliby sensację u najmłodszych, a w przyszłości latorośl miałaby co wspominać. Wszystkiego najlepszego, najsmaczniejszego mojej ulubionej kucharce życzę.
UsuńZawsze dwanaście, zawsze postnych...Chociaż "cywilizacja" spowodowała kilka "korekt" w wigilijnym świętowaniu...W tym roku wyjątkowo we dwoje, bo szykujemy się na ważne, świąteczne wydarzenie...;o)
OdpowiedzUsuńCzyżby tym wyjątkowym wydarzeniem były Chrzciny Księżniczki? Jeśli tak, to dla Niej szczególne, i bardzo serdeczne życzenia, szczęśliwego, zdrowego, beztroskiego dzieciństwa. Dla całej Rodzinki spełnienia najskrytszych marzeń i realizacji planów.
UsuńOj pewnie o snopki zboża teraz na wsi trudno, WSZYSCY w moich stronach koszą kombajnem. Kolędników też jak na lekarstwo. Moja wieś, mimo, że niewielka, porzuciła większość tradycji, ale pewnie nie na każdej wsi tak się dzieje...
OdpowiedzUsuńNo cóż wieś się cywilizuje i upodabnia się ze zwyczajami do "miastowych", dlatego coraz rzadziej można spotkać snopy zboża(prędzej podłaźniczki lub pająki, które zastąpiły owe snopy). Kolędników szkoda, ale może zamiast wyśpiewywać kolędy po domach wolą występować w programach telewizyjnych. Ukłony i najserdeczniejsze życzenia świąteczne. Mam nadzieję, że przygotowania wigilijne, nie zmęczą Cie aż tak bardzo i zajrzysz na inne blogi, chociaż na swoim pisać chcesz dopiero po Gwiazdce.
UsuńCzas kolędników chyba już minął na dobre. Kto teraz wpuści czeredę przebierańców w zabłoconych butach do wypieszczonego salonu?
OdpowiedzUsuńRaczej należałoby zapytać, który kolędnik zechciały włożyć sukna, aby parkietów nie zabrudzić. Wszystkiego najlepszego dla Ciebie, Rodziny i kompanów Mikołaja M.
UsuńPamiętam kolędników jak przychodzili do mojego domu rodzinnego na Mokotowie.
OdpowiedzUsuńTeraz już ich nie ma niestety.
Dziękuję Ci i pozdrawiam.
Dziękuję za odwiedziny i komentarz. Mam nadzieję, że nadchodzące dni będą zdrowe, piękne i pełne optymizmu na progu nowego roku. Uściski.
UsuńZanim Ci życzenia wyślę,
OdpowiedzUsuńJeszcze coś o Tobie zmyślę,
Przy pachnącej mocnej kawie,
Zanim się w kominie zjawię!
Po kolei każdy Święty,
Niechaj złoży Ci prezenty,
A świąteczne, blade słonko
Niech rozjaśni Ci, Iwonko,
To, co w sercu Twym i w głowie
I w Twym każdym dobrym słowie!
Wesołych Świąt!
Za rymowane życzenia z całego serca dziękuję i Twoją buźkę serdecznie całuję. Tobie i Najbliższym również życzę Pogodnych Świąt.
UsuńNadchodzi najkrótsza w roku noc, a tuż za nią święta. Dlatego chciałabym przesłać Ci życzenia:
OdpowiedzUsuńŚwieci gwiazda na niebie,
srebrna i staroświecka.
Świeci wigilijnie,
każdy ją zna od dziecka.
Chwyć w garść jej promienie,
trzymaj je z całej siły.
I teraz w tym rzecz cała,
by się życzenia spełniły.
Z okazji Świąt Bożego Narodzenia samych wspaniałych dni, w otoczeniu najbliższych, zdrowia, pogody ducha.
Wszystkiego co najlepsze :)
Dziękuję za życzenia złożone za pośrednictwem Leopolda Staffa. Odwzajemniam się
Usuń"O już pora na wigilię, to już czas,
A tu jeszcze kogoś nie ma pośród nas,
A tu jeszcze, a tu jeszcze ktoś ma przyjść,
Bo przy stole wolne miejsce czeka dziś.
Gwiazdo betlejemska, prowadź go przez świat,
Żeby razem z nami przy tym stole siadł.
Prowadź go tu do nas z tych dalekich dróg,
Żeby razem z nami kolędować mógł.
Daj mu światło, bo tak łatwo zmylić ślad,
Daj nadzieję, kiedy w oczy wieje wiatr,
Strudzonemu, zmęczonemu pomóż iść,
Bo samotny nikt nie może zostać dziś...
[Wanda Chotomska, "To już pora na wigilię"]
Do miłego zobaczenia na blogach. Uściski
i siana nie pamiętam z dzieciństwa... a że nie miałam go też u siebie w pierwszych latach samodzielności, to ten zwyczaj się u nas nie zachował. Przez jakiś czas młodzież sama organizowała sianko, (od sąsiada, który miał królika) - ale potem im przeszło. Kupować siano? nie to nie było możliwe... :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za przypomnienie zwyczajów, z przyjemnością przeczytałam. Przydała mi się taka odskocznia :)
z kolei Gwiazdki- kolędnicy- bardzo miło mi się kojarzą i do dziś mam do nich sentyment
UsuńWielką radość mi uczyniłaś stwierdzeniem, że moje pisanie było odskocznią. Mam nadzieję, że te Święta będą równie czarowne i miłe, jak wspomnienie o kolędnikach. Ukłony.
Usuń