„Wczoraj
po długiej chorobie odeszła wielka polska pisarka, a dla nas Mama i
Teściowa Maria Nurowska.
Wielcy
ludzie jednak tak naprawdę nigdy nie odchodzą. Maria zmieniła
tylko postać swojej energii i ta energia na zawsze dla nas
pozostanie w sercach a dla wielu z Was w tysiącach stron jej
książek.
Prosimy o dobre myśli.”
- taką informację 4 marca na portalach społecznościowych zamieścił zięć
Ryszard Żelazny.
To zdjęcie Marii Nurowskiej bardzo mi się spodobało. Jest na nim piękna i kobieca |
Maria Nurowska(1944-2022), urodziła się we wsi Okółek w suwalskim. Ukończyła Filologię polską i słowiańską na Uniwersytecie Warszawskim w 1974 roku. Wtedy też debiutowała na łamach miesięcznika „Literatura”. W roku 1975 wydała tom opowiadań „Nie strzelać do organisty”. Od 1976 wydawała regularnie powieści, a jednymi z ostatnich były: w 2017 „Dziesięć godzin” i "Pamiętnik znaleziony w Katyniu" w roku 2018. Wikipedia podaje, że jej dorobek, to dwie sztuki teatralne „ Małżeństwo Marii Kowalskiej” i „Przerwa w podróży”, dwie książki dla młodzieży: „Wyspa na lądzie”(1979), „Reszta świata”( 1977, 1981) oraz ponad 30 książek dla kobiet i o kobietach. Największy sukces odnosiła w Europie, za zachodnią granicą(7 tytułów) ale przetłumaczono jej powieści także na francuski („Postscriptum”) i czeski („Listy miłosne”). Na całym świecie Jej książki były przetłumaczone na 20 języków. Brała czynny udział w życiu kulturalnym, zamieszczając swoje utwory(wiersz „Piosenka rannego w bandażach”), felietony(cykl „Swoją drogą"),artykuły i teksty paraliterackie w gazetach: „Kultura i Życie”, „Życie”, „Polityka”,, „Teatr”, „Wprost”. Była autorką 10 audycji radiowych, scenariuszy filmowych:
„Śnić we śnie” na podstawie książki „Po tamtej stronie śmierć”-reż.J.Nasfeter 1979.;
”Panny i wdowy”-książka powstawała w trakcie realizacji filmu-J.Zaorski 1991(poważne różnice artystyczne pomiędzy autorką scenariusza, a reżyserem, przysporzyły serialowi(5 odcinków) reklamy).
„Boczny tor”-reż. M.Popławski 1986
„Białe tango”-scenariusz napisany wraz z Januszem Andermanem, 8 odcinkowy serial współczesny-reż.J.Kidawa 1981.
Była członkinią Stowarzyszenia Pisarzy Polskich.
O Jej życiu prywatnym można przeczytać niewiele. Była wnuczką arystokraty, właściciela pałacyku w Homlu. Ojciec był legionistą, a matka żołnierką AK i późniejszą zagorzałą komunistką. Kilkakrotnie zamężna, ma córkę, jest babcią i prababcią.
„ Jej twórczość utrzymana jest w konwencji romansu, melodramatu, połączonego z elementami powieści obyczajowej i historycznej. Sięgając do konwencji melodramatu rysowała portret psychologiczny postaci, by ukazać konflikt bohatera ze światem zewnętrznym. Akcje powieści umieszczała w określonej rzeczywistości historycznej np. II Wojny Światowej lub we współczesności. Nie stroniła od kiczu i emocji, które on powoduje. Zderzała stereotyp z niepowtarzalnym, banalne z rzadkim; wywoływała łatwe wzruszenia i nieoczekiwanie głęboką refleksję;z dużą wprawą konstruowała postaci, lekko prowadziła opowieść, balansowała na granicy świadomie wybranej przesady i naiwności, dowodziła jak groteskowy może być los kobiety głęboko i uparcie zakochanej. Jej bohaterkami są kobiety nieprzeciętne i namiętne, wielkie miłośnice, którym nie są w stanie dotrzymać kroku ich partnerzy, uwiklani w politykę, w ideę, złamani ciśnieniem historii."(cytat zaczerpnięty ze strony Culture.pl).
„Nurowska słynęła z tego, że aby zdobyć wiarygodny materiał do powieści, potrafiła się posunąć bardzo daleko. Przy okazji przygotowań do pisania „Drzwi do piekła” spędziła tydzień w kobiecym więzieniu" (kultura.gazeta.pl).)
Sama o swojej twórczości mówiła:
„Zawsze piszę , jakbym zjeżdżała ze stromej góry na jednej narcie”. „Zawsze chcę sprzedać to, co przeżywam, na tym polega mój zawód. Myślę, że nie powinno to być zarzutem. Przecież literatura jest sprzedawaniem siebie, swojego doświadczenia.”(cytat z Culture.pl)
" Najważniejsze jest dla mnie, aby moi bohaterowie nie byli papierowi. Jeśli uda mi się tchnąć w nich życie, uważam, że odniosłam sukces. I czytelnicy dokładnie o tym piszą w listach do mnie- mają wrażenie obcowania z żywymi postaciami. Nigdy nie myślę o tym, czy książka się sprzeda. Zawsze decyduje temat, który mnie zainspiruje. Wbrew pozorom moje książki nie są łatwe i przyjemne, a moi czytelnicy, to nie są ci, którzy oglądają tasiemcowe seriale w telewizji.Sa wsrod nich zarówno kobiety jak i mężczyźni"(cytat z https://weekend.gazeta.pl/weekend/).
Natomiast Eliza Szybowicz tak oceniła twórczość pisarki:”Jej twórczość można oceniać optymistycznie-jako dowód wielkiego zapotrzebowania na literaturę popularną, ale podejmującą trudne tematy;otwartą na inność, odważną obyczajowo. I pesymistycznie- jako dowód na zachowawczość rynku, który premiuje jedynie nieudolne imitacje”.(cyt. Culture.pl)
Z bogatego dorobku pisarskiego Marii Nurowskiej przeczytałam tylko 3 powieści: „Wybór Anny”, „Listy miłości” i „Księżyc nad Zakopanem”. Po lekturze dwóch pierwszych książek obiecywałam sobie, że przeczytam wszystkie inne, również te o Pułkowniku Kuklińskim- „Mój przyjaciel zdrajca”, o Generale Władysławie Andersie- „Anders”, o Czesławie Miłoszu i Sergiuszu Piaseckim „Sergiusz, Miłosz i Jadwiga”. Niestety stan zdrowia zamknął mi bezpośredni dostęp do biblioteki, a członkowie rodziny nie są zainteresowani by mi lekturę dostarczać. Książkę autobiograficzną „Księżyc nad Zakopanem” przeczytałam dzięki dziennikarce Iwonie Kmicie, która przesłała mi ją wraz z innymi tytułami. Nie zgadzam się ze zdaniem Elizy Szybowicz, że „twórczość Marii Nurowskiej można oceniać pesymistycznie jako dowód na zachowawczość rynku, który premiuje jedynie nieudolne imitacje”. Książki Nurowskiej na pewno nie są „nieudolnymi imitacjami”. Pisarka była taka jak jej bohaterki: odważna, niezależna, nie bała się wyzwań. Mężczyźni w Jej życiu nie dotrzymywali jej kroku, czego dowodem może być związek z prawnikiem Jackiem B, z którego wyszła okaleczona emocjonalnie i ograbiona finansowo „wtedy z pewnością byłam kimś dla niego ważnym i J wiele byłby w stanie dla mnie poświęcić. Chociaż... jego przeprowadzka z Monachium do Warszawy raczej poświęceniem nie była. Kończyły się rządy Aws-u, a wraz z nimi kariera dyplomatyczna J.
-Będę twoim sekretarzem-śmiał się, szukał jednak pracy, z marnym niestety skutkiem.
Wtedy podsunęłam mu pomysł, aby otworzył własną kancelarię, w moim mieszkaniu na Starym Mieście. Urządzałam ją pełna zapału, bo miał to być rodzaj zabawki dla ukochanego mężczyzny. Ta zabawka przemieniła się w molocha, który powoli pożerał nasz związek”.
Powyższy cytat pochodzi z „Księżyc nad Zakopanem”, książki która jest opowieścią o miejscach i ludziach. Cudownie barwna opowieść o Polakach,tych z pierwszych stron gazet i tych zwyczajnych mieszkańcach różnych miejscowości, które opisuje autorka.
Życie Marii Nurowskiej ponoć toczyło się w dwóch miejscowościach: Warszawie i Bukowinie Tatrzańskiej, ale poznała ona nie tylko Polskę, szukając w niej swego miejsca na ziemi, ale także Stany Zjednoczone, gdzie pojechała na spotkanie z Ryszardem Kuklińskim i Niemcy, do których była zapraszana na spotkania autorskie.
Relacje Marii Nurowskiej z jedyną córką, były trudne, o czym możemy przekonać się w wywiadzie rzece: „Matka i córka. Maria Nurowska i Tatiana Raczyńska w rozmowach z Martą Mizuro”, to poruszający wywiad z pisarką i jej córką opracowany przez Martę Mizuro. Kobiety opowiadają o swoich relacjach, które nie zawsze są łatwe. Wspominają dzieciństwo, wejście w dorosłość, ludzi i wydarzenia, które ukształtowały ich charakter. Poruszają tematy drażliwe, wstydliwe i bolesne. Mówią o tym ze szczerością i otwartością. Piękną recenzję znalazłam tutaj:ksiazki.wp.pl/urlop-od-bycia-corka-614878962985945/xzehcdl7a.
Sama pisarka jednak tak napisała: „Tania po latach studiów , w tym dwuletnich podyplomowych, jest pedagogiem i logopedką w podwarszawskiej szkole. Uwielbia pracę z dziećmi. Troszczy się bez opamiętania o swoich podopiecznych, głównie z rodzin patologicznych, kupując im za własne pieniądze jedzenie i lekarstwa. Swoją pracę traktuje jak swego rodzaju misję”. Co powie Tania na mój kolejny nieudany związek? Znając jej dobre serce, wiem, ze będzie mnie pocieszała,Jeszcze kogoś spotkasz mamo. Zobaczysz...”.
Równie ciepło wypowiadała się o swoich wnukach: „Maciek wybrał studia artystyczne, czyli bliżej nieokreślone, co do Julci, jest jeszcze za mała, aby się na temat jej przyszłości wypowiadać. Na pewno nie wybierze prawa, bo jej rodzice uważają, że prawnicy to ludzie co najmniej podejrzani, bronią różnego rodzaju przestępców. A że ten zawód przynosi prestiż i pieniądze? Co z tego, według nich pieniądze szczęścia nie dają”.
Nie wiem czy Maria Nurowska spotkała jeszcze kogoś, po związku z J, bo nie natrafiłam na informacje na ten temat. Może słowa „Nawet w tłumie jestem samotna”, to nie tylko tytuł wywiadu Damiana Gajdy z pisarką, przeprowadzonego 18 marca 2016 ,(treść znalazłam na kultura.onet.pl) , ale jej opinia o własnym życiu.
„Lubię mężczyzn. I jeśli z kimś się przyjaźniłam, to właśnie z mężczyznami.” Najważniejszym mężczyzną Jej życia był Leon Niemczyk, z którym się przyjaźniła. To jemu poświęciła książkę „Bohaterowie są zmęczeni”, wydaną przez „Zwierciadło” w 2016r.
W marcu 2021 roku zamieściła na Facebooku:
"0d roku jestem tzw. niepełnosprawna.Udar głowy, ze wszystkim można sobie poradzić.ale nie z udarem głowy w godzinach nocnych. Budzsisz się i nie bardzo wiesz, co cię obudziło.Po chwili czujesz b:ól rozsadzający połowę czaszki!Ból nie do wytrzymania.Budzisz opiekunkę. ona mierzy ci ciśnienie; pani Mario wysokie. chronimy wątrobę! No jasne... znosić te igły na połowie głowy, które są jakieś jak nie z tego świata...Może uda się
zasnąć....wiem,że nie, że będę jakimś strzępem ludzkim,który musi doczekać godziny, gdy Można Wziąć lek."
3 marca skończyłaby 78 lat, jako człowiek opłakuję Jej śmierć, jako uwielbiająca Jej twórczość, żałuję że nic już nie stworzy. Nie składałam noworocznych postanowień, gdy w Sylwestra zegar wybijał 12-tą. Niczego bowiem nie planowałam. Dziś chcąc złożyć osobisty hołd moim zdaniem jednej z najlepszych wspólczesnych pisarek, zamieszczam ten post i postanawiam przeczytać chociaż część książek z tak wspaniałego dorobku. Pod informacją o śmierci Marii Nurowskiej na jednym z portali, osoba o niku Katarzyna, napisała, że ma na swoich półkach 28 książek tej autorki. Trochę zazdroszczę, ale przecież one nie trafiły tam same. Ktoś musiał je kupić.
Napisałaś piękną notkę o swojej ulubionej autorce. Na pewno byłaby/jest Ci za nią wdzięczna.
OdpowiedzUsuńCóz ja mogę na to poradzić, że pisarstwo: Snopkiewiczowej, Siesickiej, Fleszarowej-Muskat i tych jeszcze kilku, których twórczość rozpoczynała się w PRL-u jest mi bliska, bo trafia do mego serca i umysłu. Mogę jedynie być wdzięczna, że dostarczały mi tyle wzruszeń. Pozdrawiam serdecznie, dziękując za komentarz.
UsuńDroga Iwonko,
OdpowiedzUsuńjak ładnie napisałaś! Pamiętam początki Jej kariery pisarskiej bo wiekowo jestem tylko o trzy lata młodsza - był to zbiór opowiadań "Nie strzelać do organisty". Jak ja Jej zazdrościłam tego debiutu, ale też od razu wiedziałam, że będzie wielką pisarką...
Życie prywatne miała niełatwe, a nawet można powiedzieć przez tego prawnika koszmarne. I jak tu wierzyć mężczyznom...
Iwonko, dziękuję Ci za Twoje wpisy!
Moc serdeczności
Ewa Radomska
Moja Droga Przyjaciółko, bardzo mi Ciebie brakuje. Ubolewam, że moja kondycja psychiczna i fizyczna jest tak kiepska, iż nie mogę się zdobyć na mail do Ciebie. Mężczyźni podobno boją się silnych, niezależnych kobiet, a Maria Nurowska taka była, chociaż tak jak każda inna kobieta, przede wszystkim chciała kochać i być kochaną. Pozdrawiam Cię serdecznie i dziękuję za pochwałę moich wpisów.
UsuńDroga Iwonko,
Usuńzapomniałam jeszcze o książce Marii Nurowskiej pt: "Moje życie z Marlonem Brando". Ukazała się tuż po "Nie strzelać do organisty". Ogromnie zazdrościłam Jej pomysłu - bo Ona czyli bohaterka książki -porozwieszała sobie zdjęcia z Marlonem Brando w domu i normalnie udawała, że z nim mieszka i na co dzień żyje - chyba dobrze pamiętam bo to było lata temu. Pomyślałam, że ja tez może sobie powieszę jakiego gościa i będę udawać, że to "mój". Ale jakoś nie mogłam sobie nikogo dobrać i tak już zostało do tej pory...
Mocno Cię ściskam, pamiętam o Tobie choć też mało się odzywam, ale pamięć jest najważniejsza!
Ewa Radomska
Ten "mój" tak daje mi do wiwatu, że choć samotna, to jednak niespokojna jestem. Pamiętam, często myślę i pozdrawiam.
UsuńJa ją poznałam przez sagę książek o wilkach. Czytałam wszystkie z dreszczami.
OdpowiedzUsuńSzczerze mowiąc wilki kojarzą mi się ze schematem "złych" zwierząt. Nie czytałam "Nakarmić wilki" ani "Requiem dla wilka", ale jeżeli będę mogła,to na pewno to zrobię, gdyż od zawsze fascynowały mnie Bieszczady, a tam osadzona jest akcja tych powieści. Miło mi Cię gościc wsród komentujących, bo trochę Ciebie brakowało. Uściski.
UsuńInteresują mnie wilki. Książka jest napisana na bazie wszystkiego tego, co dziś wiadomo o tych zwierzętach. Jak widzę, porządnie Cię ta książka zaskoczy.
UsuńBrakowało mnie, bo czasu mniej niż kiedyś. Teraz pracuję.
Pozdrawiam serdecznie. :)
Cieszę się, że powoli odnajdujesz się w polskiej rzeczywistości, choć jest ona tak dziwaczna, że nie rozumieją jej nawet Ci, którzy nie poznali życia w innym kraju. Życzę aby praca i życie osobiste dawały Ci tyle satysfakcj, abyś dokończyła dalszą część "Strażników". Mocno trzymam kciuki.
UsuńJak zawsze dociekliwie i z polotem...;o)
OdpowiedzUsuńKłaniam się, Tobie , tej która jak zawsze zwięźle i życzliwie. Buziaki.
UsuńOstatnio odeszło od nas wielu znakomitych ludzi.
OdpowiedzUsuńKiedyś dużo czytałam, w tym powieści Nurowskiej, ale od kiedy mam problem ze wzrokiem, już nie czytam powieści.
Pozdrawiam.
Masz rację:Krafftówna, Osiatyński, Namysłowski. Problem słabnącego wzroku,to zmora ludzi nie tylko w starszym wieku. co prawda dla wielbicieli pewnym rozwiązaniem są audiobooki, ale chyba za mało jeszcze się ich wydaje. Uściski.
UsuńJak zwykle bardzo starannie i ciekawie przygotowana notka.
OdpowiedzUsuńNurowskiej czytałam "Wariatkę z Komańczy", bardzo mi się podobała.
Ciągle czytam o śmierci znanych i lubianych...
Śmierć, to jedyna rzecz, żktórą nie poradzą sobie ani bogaci ani biedni. Nigdy nie wiadomo kiedy nadejdzie. Jka uda mi się przeczytać "Wariatkę z Komańczy", wymienię się spostrzeżeniami. Uściski.
UsuńWitaj, Iwono.
OdpowiedzUsuńUhonorowałaś piękną notką także jedną z moich ulubionych pisarek.
Dołączam w żalu za panią Marią Nurowską. Wielka szkoda, że odeszła.
Pozdrawiam:)
Na chorobę i śmierć niestety nie mamy wpływu. Mam tylko nadzieję, że pisarka na długo pozostanie w pamięci swoich czytelników. Dziękuję za serdeczny komentarz i pozdrawiam.
UsuńTez mam wszystkie Jej ksiazki. Wczoraj wyjelam" Ksiezyc nad.." i czytam ulubione fragmenty na pozegnani😥
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że i mnie uda się przeczytać inne ksiązki, poza tymi które już znam. Dziękuję za wizytę i komentarz. Zapraszam ponownie. Uściski.
UsuńO śmierci Nurowskiej słyszałam, nie miałam jednak jeszcze okazji do poznania jej twórczości. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńLubisz czytać, więc Jej książki gorąco polecam, w czasie przerwy od nauki lub w czasie wakacji. Trzymam kciuki za sesję. Buziaki.
UsuńPrzepięknie sportretowałaś postać tej jakże popularnej autorki - chwała Ci za to. Z drugiej strony... jest coś w tym, że jakoś przeważnie nie udaje nam się opisać twórczości kogoś (i jego sylwetki), kto jest żywy pośród nas, a dopiero po jego śmierci odczuwamy ten brak... to oczywiście nie jest a'propos Ciebie, nie odczytuj moich słów w taki sposób, abym w czymkolwiek miał Ci co do zarzucenia... stwierdzam tylko, że taki jest nasz los człowieczy, że pamiętamy BARDZIEJ po śmierci... pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTo nie jest tak, że bardziej pamiętamy po śmierci. Póki człowiek żyje, to czekamy na jego dalsze "dzieła". Dopiero, gdy nadchodzi jego kres, pragniemy upamiętnić twórcę i jego dorobek. Oby nas ktoś zechciał wspomnieć, gdy już sami nie bedziemy mogli dać dowodu,że jeszcze się iskierka tli. Uściski.
UsuńNazwisko tylko mgliście kojarzę muszę się przyznać. Nie mniej może sięgnę po jakąś jej książkę, nie wykluczam tego.
OdpowiedzUsuńJuż jest całkiem dobrze, dziś rehabilitant zapowiedział koniec wizyt za mniej więcej miesiąc. Mam wtedy wsiadać na rower już i jeździć. Plus pewnie ćwiczenia zostawi mi jakieś.
Pozdrawiam!
Jeżeli sięgniesz po książki Marii Nurowskiej, to będę ciekawa Twojej opinii. Zazdroszczę Ci tego rehabilitanta, bo mnie już coraz ciężej jest radzić sobie samej. Bardzo się cieszę, że wracasz do formy. Trzymam kciuki za to, aby wiosna zaczęła się dla Ciebie rowerowo. Pozdrawiam.
UsuńMoże spróbuję przeczytać którąś z jej książek, w sumie lubię odkrywać nowe rzeczy.
UsuńO kurczaki w takim razie. Mam nadzieję, że jednak masz skądś chociaż minimalną pomoc.
Też mam nadzieję na powrót na rower. Jest coraz większa szansa na to.
Masz rację, jak poznało się twórczość (niezależnie jakiego typu) zmarłej osoby to trochę tak, jakby żegnać kogoś nieco bliższego nam. Chociaż są też takie sytuacje, że umiera osoba znana niemal wszystkim i wszystkim jest równie smutno.
Pozdrawiam!
Gdy dowiaduję się o czyjejś śmierci, zawsze robi mi się smutno, bez względu na to czy znałam kogoś bardziej czy tylko ze słyszenia. Ludzie czekają na wiosnę, bo myślą, że będzie łatwiej. Mnie nie jest. Pozdrawiam.
UsuńMasz rację, śmierć to zawsze sprawa trudna. A jeśli jeszcze zmarłą osobę znało się w jakimś stopniu, wtedy sytuacja jest jeszcze trudniejsza.
UsuńO kurczaki nadal. Może jest coś, w czym mógłbym Ci jakoś pomóc, nawet tak na odległość?
Co do Tarantino to na razie mam przesyt takim kinem. Może za jakiś czas obejrzę inny jego film.
Woody Allen jakoś nie należy do moich ulubionych reżyserów. Czasem wybór nazwy bloga, strony jest podświadomy. Może w ten sposób zapamiętałaś po prostu ten tytuł i użyłaś jako nazwy bloga?
Dzięki. Jednak wydaje mi się, że największą w zasięgach rolę mają czytelnicy. :)
Co do muzyki to czasem lubię sobie posłuchać też rzeczy absolutnie kultowych i starych (jakieś stare piosenki bluesowe, coś z naszego podwórka z lat 60. nawet itp.). Zależy od nastroju i dnia wiele.
Pozdrawiam!
Dziękuję za chęć pomocy, ale ja potrzebuję wolontariusza na stałe. Cieszę się, że z Twoim zdrowiem lepiej i na tyle dobrze, że chce Ci się oglądać, słuchachać muzyki i jak przypuszczam czytać. Uściski.
UsuńWitaj Iwonko
OdpowiedzUsuńJak zawsze piękny, interesujący post. Bardzo lubię jej książki. Szkoda, że już żadnej nie napisze.
A u mnie omen nomen również opowieść wspomnieniowa o prawie zapomnianym poecie.
Pozdrawiam serdecznie
Post o Broniewskim przeczytałam, bardzo mi się podobał.Coraz mniej ludzi pamięta o tych wybitnych ludziach naszej kultury. Naród ogłupiany jest obcymi serialami. Przestaję się dziwić, że niektórzy dawno zrezygnowali z oglądania telewizji. Dziękuję za wizytę i komentarz. Ukłony.
UsuńCzęsto tu wpadam i czekam na coś nowego
UsuńPozdrawiam ciepło
Niestety prywatnie u mnie nieciekawie, więc nie mogę obiecać nawet w przybliżeniu kiedy będzie to nowe. Mam jednak nadzieję, że to Cię nie zniechęci i nadal bedziesz częstym gościem. Uwielbiam, gdy się mnie odwiedza. Uściski.
UsuńU mnie prywatnie też nieciekawie. Nie wiem, czy regularnie czytasz co piszę. Przecież nie zawsze zostawia się komentarze. Tez czekam na nowe, lepsze... Ale kiedy to będzie? Musimy wierzyć, że niedługo
UsuńTrudno mówić o regularności czytywania ulubionych blogów. Do niedawna starałam się robić przegląd raz w tygodniu. W związku z wydarzeniami na wschodniej granicy ten rytm został zaburzony. Pozdrawiam serdecznie.
UsuńZaglądam z nadzieją, że znowu napiszesz Iwonko. Może pojawisz się wraz z wiosną?
UsuńCzekam na Ciebie tutaj i oczywiście również u mnie. Brakuje mi Twojego ciepłego słowa.
Pozdrawiam serdecznie
Wiosna nie działa na mnie inspirująco czy ożywczo. Nie ciągnie mnie dopisania, a czytanie też odkładam na lepszy czas. Przygnębiona wydarzeniami w Ukrainie, czas spędzam na pasjansach i grach internetowych. Pamietam o Tobie i kiedyś z pewnoscią powrócę dolektury ulubionych blogów. Pozdrawiam.
UsuńWidzę, że już gdzie nie gdzie zaglądasz:)))
UsuńPróbuję ochronić tę resztkę zdrowych zmysłów, która mi pozostała. U Ciebie też byłam, ale nie poczułam wiosny, o której tak pięknie(jak zawsze) napisałaś i nawet nie pamiętam czy napisałam komentarz. Pozdrawiam.
UsuńCieszę się, że wpadasz z wizytą.
UsuńZostaw chociaż przecinek:))))Będę wiedziała, że jesteś, będziesz. Nie będę się martwić.
Kropka jest zbyt ostateczna.
Szczerze mówiąc, jeszcze nigdy nie przeczytałam ani jednej jej książki?
OdpowiedzUsuńZa 10 lat jak przejdziesz na emeryturę, będzie okazja by poczytać poezję Szymborskiej i prozę tych, których nie czytałaś do tej pory. Twój nowy blog, to właściwe miejsce żebyś opowiedziała choć trochę o swoich literackich upodobaniach. Miło mi, że znów jesteś w blogosferze. Buziaki.
UsuńDziękuje za podsunięcie pomysłu. Coś o prozie i o poezji na pewno napiszę. W najbliższym czasie przewidziałam co nieco na temat jednego wiersza.
UsuńBardzo mnie ciekawi, czyj to wiersz i o czym mówi. Postaram sie być na bierząco, choć prywatnie jestem w "czarnej dziurze". Pozdrawiam.
UsuńChciałoby się powiedzieć: "nie bądź w czarnej dziurze", ale sama wiem, jak bardzo trudno nie być, kiedy się jest...
UsuńTen post o wierszu już jest, choć tak nprawdę, to nie o wiersz chodzi, a o inny temat. Zrozumiesz, gdy przeczytasz. Zapraszam, gdy będziesz czuła się na siłach.
Wiersz przeczytałam. Na swój rodzinny sposób jest to takżeopowieść o mnie. Czuję się bezradna, bo syn pracować nie chce, leczyć się nie chce, a ja nie mam sposobu by go ubezwłasnowolnić i pomóc mu. Uściski.
Usuń"Rosyjski kochanek" czyż nie piękny tytuł?
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam wiele jej ksiażek, pisała bardzo sugestywnie i to jest taka proza jaką lubię. Muszę odświeżyć znajomosć z tą pisarką
Ja niestety znam tylko Jej 3 książki, a chciałabym przeczytać dużo więcej. Tak dużo jeszcze do poznania, a życie tak szybko ucieka. Uściski.
UsuńCóż przyznam, że dopiero z Twojego postu dowiaduję się o tej pisarce. Mało znam naszych rodzimych pisarzy, to błąd ale szczera prawda.
OdpowiedzUsuńJesteś z pokolenia, które ma swoich ulubionych pisarzy, zarówno obcych jak i polskich, którzy do mnie nie przemawiają. Być może taka powinna być kolej rzeczy. Miło mi, że od czasu do czasu o mnie pamiętasz. Pozdrawiam.
UsuńWzruszający hołd po śmierci znanej pisarki. Jak zwykle rzeczowo, perfekcyjnie i z wielką znajomością także jej życia, bo przyznam się, nic na ten temat nie wiedziałam.
OdpowiedzUsuńMuszę Ci powiedzieć, że nie mogę komentować Twoich postów ze swego blogu, dopiero weszłam od Pani z Biblioteki
Serdeczności zasyłam
Czytuję każdy Twój post, choć ostatnio mało komentuję, więc nie wiem czy ja także miałabym problemy z komentarzami u Ciebie. Dziękuję za przychylną ocenę postu. Pozdrawiam serdecznie i wyrażam nadzieję, że kłopoty z komentowaniem są przejściowe.
UsuńIwonko - pięknie i wzruszająco napisałaś o Marii Nurowskiej. Jestem Ci za to wdzięczna bo i ja ceniłam i cenię Jej tworczość.
OdpowiedzUsuńNajserdeczniej Cię pozdrawiam.
Dziękuję za uznanie dla tekstu. Nie wiem czy to sprawa wieku czy wychowania, ale pisarze "epoki" Nurowskiej bardziej są mi bliscy, niż modni współczesni. Uściski.
UsuńPięknie wspomniałaś pisarkę. Przyznam, że nie czytałam jeszcze żadnej z jej książek, choć nazwisko już mi się o uszy obijało. Kilka tytułów niezmiernie mnie kusi, więc w swoim czasie z pewnością przeczytam.
OdpowiedzUsuńPrzykro się robi, gdy odchodzi kolejna wielka osoba.
Niestety odchodzi wielu wspanialych ludzi kultury, m.in. Daniel Passent-publicysta. Dziękuje za wizyte i komentarz. Pozdrawiam.
UsuńTo pewnie jakiś przewrotny przywilej wieku, że co rusz trafiamy w kronice żałobnej na dobrze znane nam nazwisko.
OdpowiedzUsuńPustawo się robi wokół nas
Witaj,miło że zajrzałeś. Niestety coraz częściej czytamy nekrologi niż "zapowiedzi". Pozdrawiam serdecznie, dziękując za wizytę.
UsuńPodziwiam Ciebie, Iwono, za tak pracowicie i ciekawie przygotowałaś ten tekst.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Wielką przyjemność sprawia przedstawienie tematu lub osoby, które nas interesują. Dziękując za wizytę, pozdrawiam serdecznie.
UsuńNiepokojące Twoje milczenie
OdpowiedzUsuńMoja kondycja psychiczna i fizyczna jest "mniejsza niż zero", dlatego nie chce mi się nic nowego wstawiać. Uściski.
UsuńA ja - zdaje się - nie przeczytałam ani jednej książki Marii Nurowskiej. Oj, nieładnie ! - ganię się za to. Choć zawsze miałam zamiar sięgnąć po Jej powieści, ale wyszło jak zawsze... Bardzo dziękuję za ten portret pisarki. Lubię czytać notki o pisarzach. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńKażdy ma swoich ulubionych pisarzy i nawt wśród nich jednego czytamy częściej, drugiego rzadziej. Pozdrawiam serdecznie i jak tylko zdrowie pozwoli postaram się jeszcze o jakiś post dotyczący literatów.
UsuńZdrowych, pogodnych i radosnych w tych czasach nieradości świąt wielkanocnych!!!
OdpowiedzUsuńPoświąteczne życzenia zdrowia i wiosennej radości.
OdpowiedzUsuńZasyłam serdeczności