USIĄDŹ ZE MNĄ NA ŁAWECZCE,
WEŹ ANIOŁA STRÓŻA.
USIĄDŹ ZE MNĄ NA ŁAWECZCE
CHOCIAŻ NIE JEST DUŻA.
USIĄDŹ ZE MNĄ NA ŁAWECZCE,
PROŚBĘ MAM DZIŚ TAKĄ.
USIĄDŹ ZE MNĄ NA ŁAWECZCE,
Z KSIĄŻECZKĄ POD PACHĄ.
USIĄDŹ ZE MNĄ NA ŁAWECZCE,
WRĘCZ KWIATUSZEK GABI,
JĄ GEST TEN BARDZO WZMOCNI,
CIEBIE NIE OSŁABI.
USIĄDŹ ZE MNĄ NA ŁAWECZCE,
KIEDY SŁOŃCE ŚWIECI.
USIĄDŹ ZE MNĄ NA ŁAWECZCE,
BY CIESZYĆ DOROSŁYCH
I ROZBAWIĆ DZIECI.
Tym, którzy zechcą usiąść ze mną na ławeczkę podaję link do bloga Jotki, która prozą znacznie lepiej opisała to, co ja ujęłam w "częstochowskie rymy".https://paniodbiblioteki.blogspot.com/ .
Od Niej traficie na stronę Gabrieli Kotas https://polakpotrafi.pl/projekt/anielska-laweczka-tomik?utm_source=addthis#.W1lq6kAsryg.blogger , której projekt wydania kolejnej książki, wspieram tym wierszykiem.
Bywalcy na moim blogu zawsze okazywali mi wiele życzliwości, wsparcia i szczodrości. Jestem przekonana, że tym razem będzie podobnie. A może i Wy rozstawicie ławeczkę na swoich balkonach, w ogrodach, w domach(blogach)?
Iwonko, Twój wzruszający wierszyk powinien trafić do tomiku jako motto, jesteś niesamowitą osobą, chylę czoła, jesteś WIELKA:-)
OdpowiedzUsuńA od jakiej wysokości zaczyna się wielkość? Bo ja mam tylko 165 cm wzrostu. Uściski.
UsuńWzrostem się tego nie mierzy :-)
UsuńTwój komentarz uroczy, dziękuję za pochwałę i wzniesienie mnie do wielkości.:). Buziaki.
UsuńBardzo bardzo dziękuje ❤️ Jestem wzruszona i nie wiem co powiedzieć . Przesyłam moc uścisków
OdpowiedzUsuńDroga Gabrysiu trzymam kciuki, by odzew był jak największy i Twój projekt miał szczęśliwy finał. Za uściski dziękuję i kłaniam się.
UsuńCiągle jestem zdumiona tym, że poeci jeszcze istnieją. A wiesz dlaczego? W podstawówce zaczęłam pisać wiersze. Długo tworzyłam i bardzo dużo różnych o różne budowie. Polonistka mówiła, że są dobre. Zapragnęłam je wydać, ale prócz niej, nie znalazł się nikt kto chciałby je czytać. Czytano je w szkole, lecz nie wzbudziły zainteresowania u rówieśników.
OdpowiedzUsuńPisałam więc do szuflady.
Potem... nie pamiętam czy to było na koniec gimnazjum czy może na początku liceum... wzięłam udział w wieczorku poetycki. Czytałam swoje wiersze. Nie tylko ja zresztą, były jeszcze dwie młode poetki. Na ten wieczorek przyszli ludzie, którzy chcieli ze sobą pogadać i napić się herbaty w ładnej aranżacji. Nikt nie słuchał nas...
O skończyło się pisanie wierszy definitywnie. Straciłam wenę, zapał...
Dzisiaj pewien mężczyzna cały czas mnie przekonuje, że poezja nie umarła. Publikuje bardzo często fotorelacje ze spotkań z autorami poezji. Prawdziwi poeci... I przychodzi nadal sporo ludzi na takie spotkania.
To mi pozwala wierzyć, że POEZJA NADAL ŻYJE i że są na świecie jej czytelnicy. Może kiedyś zmobilizuję się do tego, aby wydać swoje wiersze.
Droga Aniu, w wolnej chwili znajdź mój post Bardziej lub mniej znani-wrocławski sen Salomei. W ni opowiadam o moich perypetiach z poezją. Pierwsza chyba powinna być ta powieść, o której wspominałaś. Wiersze mogą być w drugiej kolejności. Jeżeli się zdecydujesz na publikację swoich utworów, to moje poparcie masz gwarantowane(wierszem lub prozą). Pozdrawiam serdecznie.
UsuńAle przecież nie wiesz jak ja piszę! A może to się wcale nie podoba? A może po prostu wydaje mi się, że coś tam umiem?
UsuńWidzisz... nikt nie chce kupować kota w worku. Debiuty są najtrudniejsze.
Czy aby na pewno nie wiem? Jednemu się spodoba, drugiemu nie- jak ze wszystkim sprawa gustu. Twoje relacje z wypraw w góry, czy wycieczki do miast i miejsc, podobały mi się, ale na przykład rozważania o religii i tradycjach świątecznych bardziej. Jeżeli masz wątpliwości, co do swojej wiedzy, umiejętności pisania, to już dobrze wróży. Najgorsi są tacy, którzy są przekonani, że umieją prawie wszystko. Z dwoma ostatnimi zdaniami, zgadzam się bez dyskusji. Najtrudniej jest zaufać nieznanemu, dlatego też są takie notki jak moja czy Jotki, by tych, którzy danej osoby nie znają, zaufali tym zapoznanym. Pozdrawiam Ciebie i Wilhelma Tella(wolę go od Robin Hooda).
UsuńDziękuję :) Potrafisz wylać miód na serce.
UsuńUczyłam się łucznictwa, dlatego bliższy mi Robin. Wilhelm strzelał z kuszy, ale jak go spotkam, nie omieszkam pozdrowić :)
Łucznictwa Ci zazdroszczę, bo też marzyłam o nim. Jednak w latach mojej młodości uznawano jedynie rehabilitację niepełnosprawnych, ale nie poprzez sport. Oczywiście wiem, że Tell strzelał do jabłka z kuszy, a nie z łuku. Ja Ciebie też pozdrawiam.
UsuńWzruszające i dające do myślenia. Taka mała chwila refleksji, zwolnienia tempa i zamyślenia...
OdpowiedzUsuńMnie poruszyło to, że Gabriela Kotas dotychczasowe książki wydawała za własne pieniądze. Wydanie dwóch kolejnych(dla dorosłych i dla dzieci), przekracza Jej możliwości finansowe, stąd prośba o wejście na Jej stronę, gdzie można wziąć udział w akcji wspierającej. Uściski.
UsuńTrzymam mocno kciuki za naszą Gabrysię
OdpowiedzUsuńOby te nasze zaciśnięte pięści, przyniosły oczekiwany rezultat. Wiem, że Ty już wpłaciłaś. Mnie Jotka tłumaczyła jak zrobić to przez konto lub gmail, a ja dalej ciemna jak tabaka w rogu. Dlatego przynajmniej tym postem i linkiem, okazuję solidarność i wielki podziw dla pisarki. Pozdrawiam.
UsuńKoniecznie trzeba przysiąść na chwilkę...;o)
OdpowiedzUsuńDziękuję za przykucnięcie na chwilę. Mam nadzieję, że z Księciuniem na kolanach. Buziaki dla wszystkich.:-)
UsuńTego akurat dnia miałam przeprowadzkę, więc nie bardzo mogłam usiąść :)
OdpowiedzUsuńAkcja trwa do 10.09 więc gdybyś zechciała przekazać 10 zł na rzecz pisarki, to Ona i ja będziemy bardzo wdzięczne. Pozdrawiam.
UsuńNa moim blogu jest ścieżka, która prowadzi do ciekawych, mądrych ludzi. Takich spotykam na blogu:)
OdpowiedzUsuńCytatami tych wybitnych też umiesz się wesprzeć, co czyni Twój blog jeszcze ciekawszym.
OdpowiedzUsuń