Obejrzałam 4 odcinki serialu „Osiecka”. Pierwszy miał dobre tempo, akcja
toczyła się wartko. Przy kolejnych odcinkach było coraz gorzej, to co
opowiedziano w trzech, można było zawrzeć w jednym,
dzięki czemu widz nie miałby uczucia znużenia. Postanawiając napisać post na temat serialu, chciałam najpierw poznać reakcje innych.
Pierwszą recenzję
znalazłam w „Gazecie wyborczej”,którą Jarek Szubrycht zatytułował „To nie jest
serial dla młodych ludzi”. Zgadzam się z autorem, że widz, i to niekoniecznie młody może mieć
problem z rozpoznawaniem pierwowzorów osób,w które wcielają się aktorzy. Ja sama zastanawiałam się w czasie oglądania
odcinka pierwszego, kim jest tajemniczy Stefan, do którego wzdycha
młodziutka bohaterka serialu. W scenie restauracyjnej, gdzie przy
stoliku siedzą: pan Jerzy, Cybulski, Kobiela, Hłasko, Osiecka, nie
wiedziałam kim jest pan J,aż do momentu gdy Osiecka wypowiada „Andrzejewski
zapłaci”. Wtedy jasnym się stało, że mowa o autorze „Popiołu i diamentu”.
Myślę, że w kolejnych 9 odcinkach takich postaci znanych w PRL-u,
ale już mniej ludziom urodzonym po roku 1980, będzie w tym serialu
sporo. Tym bardziej, że po roku 1989 od czasu do czasu emitowano
filmy nakręcane w Polsce Ludowej, ale tylko te najbardziej znane:
trylogia „Sami swoi”, „Czterej pancerni i pies”, „Stawka
większa niż życie” czy „Czarne chmury”. Skąd młodzi ludzie
mają znać wielki kunszt aktorski Cybulskiego, Kobieli, Czyżewskiej
i innych wybitnych aktorów z otoczenia Osieckiej. Jako absolwentka
Wydziału Dziennikarstwa UW i Wydziału Reżyserii Łódzkiej Szkoły
Filmowej, obracała się przede wszystkim w kręgu literatów i filmowców.
Tytuł kolejnej
recenzji „Romansowała i imprezowała do upadłego” autorstwa
Kaliny Mróz mnie rozbawił. Dowodzi on tego, że tak jak scenarzyści
i twórcy serialu, dziennikarkę bardziej interesowało życie
osobiste Osieckiej niż Jej dokonania literackie. To jest kolejny
słaby punkt serialu. Zamiast ukazać wielokierunkowość
zainteresowań poetki, nacisk położono na Jej relacje
męsko-damskie. Czy w późniejszych już nie komunistycznych czasach, młodzi ludzie nie romansowali i nie imprezowali?
Natomiast kuriozalne były dla mnie wypowiedzi
krytyka filmowego Tomasza Raczka i przyjaciółki Osieckiej, Magdy
Umer, którzy serial oceniają przez pryzmat tego, kto wyłożył
pieniądze na jego realizację i gdzie jest emitowany, a nie o czym
mówi i co zawiera.
Tomasz Raczek, tak się wyraził:
"Spróbowałem
oglądać Osiecką na TVP1, ale nie dałem rady: to jakby dostać
szarlotkę na zarzyganym talerzu. To
moja emocjonalna reakcja na poczucie przykrości jakie miałem,
oglądając ten serial w TVP. Po prostu odrzuciło mnie od ekranu.
Miejsce, w którym serial jest prezentowany, czyli TVP, jest
zaprzeczeniem wszystkiego, czym była twórczość Osieckiej. Stąd
moja metafora. ”Zarzygany talerzyk” nie dotyczy twórców
serialu, nie dotyczy aktorów, których szanuję, ale samej TVP.”
Ja czegoś nie rozumiem, kiedy TVP emituje film o Zenku Martyniuku, to jest "cacy", a jak o Osieckiej, to już jest "be"? Przecież to ta sama telewizja, ten sam prezes Jacek Kurski. Czy słaby serial stanie się wybitnym, gdy wyemituje go inna stacja? Czy Magda Umer twierdząc, że obejrzy serial, gdy prezesem zostanie Jarosław Kurski, bo teraz nie pozwala jej na to światopogląd, ma pewność że pod rządami drugiego z braci, telewizja państwowa przestanie być tubą propagandową władzy? Kiedy czytałam wypowiedzi tych dwóch osób miałam wrażenie, że prywatne uprzedzenia wzięły górę nad profesjonalizmem i nie chodzi o serial, tylko o dowalenie Kurskiemu i TVP.
Serial jest przeciętny, brakuje w nim tego najważniejszego elementu-ukazania talentu Agnieszki Osieckiej. W odcinku 1 poznajemy fragment Jej pamiętników, które prowadziła od 9 roku życia. W 2-gim, gdy wchodzi w środowisko STS-u (Studenckiego Teatru Satyryków) słyszymy jedną piosenkę z Jej tekstem "Kochankowie z ulicy Kamiennej", chociaż napisała dla STS-u ich 166 w latach 1954-72. W odcinku 4 śpiewane są:"Okularnicy" i "Mówiłam żartem". Czy w następnych, twórcy też ograniczą się do jednego utworu, np. w odcinku 5 będzie to przebój "Niech no tylko zakwitną jabłonie" w świetnej interpretacji Haliny Kunickiej? Za mało jest w serialu Agnieszki -poetki, a za dużo kobiety-skandalistki, bo za taką ją wielu uważało. Dobitnie o tym świadczy scena, w której rozmawia Ona z urzędnikiem SB, gdy pyta o możliwość powrotu Marka Hłasko do Polski lub Jej wyjazdu do Paryża.
Rozczarowana opinią T. Raczka i M. Umer, poszukiwałam wypowiedzi Agaty Passent i jej ojca Daniela. Nie znalazłam ale nie byłam zdziwiona. Wykazali się wielką mądrością i kulturą osobistą- źle mówić nie chcieli, a dobrze nie mogli. Znalazłam natomiast artykuł Magdaleny Maksymiuk "Osiecka. Kolejna wersja październikowego pomnika". Bardzo mi się spodobała ta recenzja, bo omawiając mocne strony serialu jak i wskazując słabości podaje konkretne przykłady. "Osiecka, mimo dobrych chęci twórców, ale i świetnie obsadzonych głównych postaci, jest po prostu kolejną telewizyjną produkcją o życiu wybitnej jednostki. Tylko tyle i aż tyle.[...] Świetnie te niuanse charakteru i fizyczności chwyta fantastyczna Eliza Rycembel w roli młodej Osieckiej, a przeistaczając się w swoją bohaterkę, dba aby w pełnej krasie na ekranie zaprezentować te wszystkie sprzeczności młodego charakteru, które potem, po latach, doprowadzą i do ogromnego sukcesu i do zguby poetki. Wbrew pierwotnym obawom, aktorsko serial TVP okazuje się więcej niż poprawny. Ożywają legendy Cybulskiego, Bogumiła Kobieli, Marka Hłasko, Jerzego Andrzejewskiego czy Elżbiety Czyżewskiej. Ożywa także wspomnienie inteligentnej, zaangażowanej, debatującej zaciekle młodzieży, spotykającej się po klubach dyskusyjnych w celu roztrząsania zagadnień filozoficznych, geopolitycznych, kulturowych, zapamiętale czytających wszystko i wszędzie i mającej bardzo ukształtowane poglądy na ogrom tematów. Portret studenckiego życia, tak bardzo pełnego i bogatego,formującego światopoglądy i przyjaźnie na całe życie jest w "Osieckiej" zachwycający.[ ....] A jednak, Odnosi się wrażenie, że oglądamy kronikę, linearnie ułożone kalendarium, a nie spójną, mądrze zagospodarowaną historię wybitnej indywidualności. A przecież zwiastuny tego geniuszu gdzieś tam są, przewijają się. Słychać te wyjątkowe słowa Osieckiej, rytm jej myśli układany we frazy, w każdym wyrazie, słychać gorycz porażki,słodycz zakochania, desperacje niespełnionej miłości, temperament i ogień duszony czasami, w jakich przyszło jej przeżyć te najwspanialsze lata młodości. Brakuje w "Osieckiej" czegoś, co jest charakterystyczne dla samej bohaterki, co do dziś wywołuje ogromne emocje, budzi kontrowersje i sprawia, że chcemy wciąż więcej i więcej z jej życia i doświadczeń. Brakuje czułego narratora, wyjątkowego, nieodtwórczego spojrzenia. Telewizja natomiast wciąż widzi Osiecką jako jakąś wersję październikowego pomnika, który warto wspomnieć, ale nad którym nie warto się na dłużej i z refleksją pochylić."
Wyeksponowano Jej małżeństwa, romanse i flirty, a twórczość wspomina się tak przy okazji. W odcinku 1 młoda Osiecka wypowiedziała takie zdanie:"Ja teraz tworzę, nieszczęśliwa miłość, to bardzo ciekawe doświadczenie twórcze", i to być może jest klucz do prawdziwego poznania i przedstawienia osoby poetki. Jej utwory mówią o poszukiwaniu miłości i szczęścia, a liczne związki z mężczyznami były środkami dążenia do celu, a nie nim samym.Emocjonalnie silnie związana z ojcem, który był dla Niej autorytetem i dawał do pewnego momentu poczucie bezpieczeństwa, poszukiwała mniej lub bardziej świadomie mężczyzny odznaczającego się takimi właśnie cechami.
Serial obejrzę do końca, bo jestem ciekawa, jakie utwory wybrali autorzy do zilustrowania dorobku, tej niesamowicie wrażliwej, trochę przekornej, nieco chwilami złośliwej ale chyba bardzo nieszczęśliwej kobiety. Zastanawia mnie jak została przedstawiona przyjaźń z Jeremim Przyborą, bo ich korespondencja, byłaby fascynującą lekturą i przykładem zanikającej sztuki epistolarnej,której powinno się uczyć w dzisiejszych szkołach, tak jak dawniej kaligrafii. Młodzież wychowana na smsach i mailach ma ogromne trudności z pisaniem pięknym polskim językiem.
Łudzę się nadzieją, że serial stanie się doskonałym pretekstem do przypomnienia filmów z udziałem Cybulskiego, Kobieli czy Czyżewskiej. Młodzi ludzie, urodzeni powiedzmy po roku 1980, nie mieli okazji obejrzeć "Popiołu i diamentu", "Wszystko na sprzedaż" czy "Zezowatego szczęścia", a są to filmy wybitne,które przedstawione na oskarowej gali, mogłyby konkurować z produkcjami z całego świata.
"Dlaczego skazano tę Osiecką, na tak zwykły, grubo ciosany serial? Ktoś tak zupełnie wyjątkowy, kto w istotny sposób wpłynął na całe pokolenia, kto żył pełnią życia, nie bojąc się konsekwencji, zasługuje może nie na pomnik - ten wciąż usłany jest na ulicy Francuskiej kwiatami od wielbicieli. Zasługuje jednak na produkcję, która nie będzie tylko odliczać kolejne dni życia bohaterki z perspektywy mniej lub bardziej przelotnych miłostek".(M.Maksymiuk "Osiecka").
Mam wrażenie, że nie potrafimy stworzyć dobrego filmu(serialu) o silnych,inteligentnych, niepoddających się konwenansom kobietach. Co prawda w roku 1980 Janusz Majewski, na podstawie scenariusza Haliny Auderskiej nakręcił 12 odcinkowy serial "Królowa Bona" z wyśmienitymi kreacjami: Aleksandry Ślaskiej(Bona), Zdzisława Kozienia(Zygmunt Stary), Jerzego Zelnika(Zygmunt II August) i Anny Dymnej(Barbara Radziwiłłówna), ale dzisiejsi scenarzyści, reżyserzy czy producenci, nie lubią chyba sięgać do najlepszych wzorców.
Nie znam całego dorobku Osieckiej, ale cenię Ją za pracowitość, za melancholię skrywaną w duszy, a odbijającą się w oczach. Podziwiam umiejętność obserwacji ludzi i ich słabości, by szarą rzeczywistość przemienić w poetyckie strofy.
Agnieszka Osiecka swą podróż zakończyła przedwcześnie, w wieku 61 lat. Gdyby nie choroba, mogłaby nas cieszyć swoimi tekstami jeszcze przez wiele lat. Dziś miałaby 85. W roku 2015 nakładem Wydawnictwa Literackiego ukazała się biografia poetki, autorstwa Uli Ryciak "Potargana miłość". Dla tych, którzy po obejrzeniu serialu, będą czuli niedosyt, może być ona wspaniałą lekturą na zimowe wieczory.